Babel [2006].txt

(33 KB) Pobierz
0:00:56:{y:b}BABEL
0:01:54:Prawie jak nowy.
0:01:57:Do tego trzysta naboi.
0:02:03:Facet, który mi go dał powiedział,
0:02:06:że strzela na odległoć|trzech kilometrów.
0:02:17:Ile chcesz za wszystko?
0:02:19:- Tysišc dirhamów.|- Tysišc?
0:02:26:Dam ci pół tysišca.
0:02:33:I kozę.
0:02:42:Z takim karabinem twoi synowie|zabijš dużo szakali.
0:02:53:Dajmy jednemu spróbować.
0:02:56:Niech Yussef strzela.
0:02:57:Tato, chcę strzelać pierwszy.
0:03:07:To jest bezpiecznik.|Odbezpiecz, kiedy będziesz gotów.
0:03:14:Jeli nie trafi szakala,|przynajmniej go wystraszy.
0:03:18:Twoja kolej, Yussef.
0:03:32:Strzela lepiej niż ty.
0:03:43:Miłego dnia.
0:03:44:Szczęć Boże.
0:03:45:Zastrzelcie co najmniej|trzy szakale.
0:03:49:Uważajcie, żeby nikt|nie zobaczył was z karabinem...
0:03:53:a jeli zobaczycie,|że kto nadchodzi, schowajcie go.
0:04:34:Co ty robisz?
0:04:38:Mówiłem ci,|żeby jej nie podglšdał.
0:04:40:A co cię to obchodzi?
0:04:41:Zasłoń to.
0:05:04:Pięć do dwóch.
0:05:07:- Tam jest szakal.|- Gdzie?
0:05:10:Tam.
0:05:16:Co robisz, idioto?
0:05:36:Zohrze to nie przeszkadza.
0:05:38:Jej nie, ale mi tak.
0:05:43:Ale to sprawa między mnš a niš.
0:05:47:Oboje jestecie obleni.|Następnym razem powiem tacie.
0:05:52:Nie wtršcaj się.
0:05:54:Jeli chcesz, żeby tak było,|przestań to robić.
0:06:55:Co robisz?
0:06:58:Hassan mówił, że karabin|ma zasięg trzech kilometrów.
0:07:02:A ta skała ani drgnęła.
0:07:04:Nie potrafisz strzelać.|Daj mi ten karabin.
0:07:14:Widzisz.
0:07:15:Dobra, tylko, że to nie sš|trzy kilometry.
0:07:30:Założę się,|że kula tam nie doleci.
0:07:37:Te naboje sš do kitu.
0:07:39:le celujesz.
0:07:44:Co mi dasz jak trafię|w ten samochód?
0:07:47:Ja strzelę.
0:07:55:Widzisz?|Nic.
0:07:57:Daj mi.
0:08:00:Strzel w tamten.
0:08:16:Znowu nic.
0:08:20:Masz rację,|naboje sš bezużyteczne.
0:08:43:Gdzie sš te dzieci?
0:08:46:Gdzie jestecie?
0:08:49:Zaraz was znajdę...
0:08:54:Wygrała.
0:08:57:- Tak?|/- Amelia?
0:08:58:Tak, proszę pana.
0:09:01:/- Jak sobie radzisz?|- Wszystko w porzšdku.
0:09:04:Pani Rachel mi mówiła.|Bardzo mi przykro.
0:09:08:Jak się czuje pani Susan?
0:09:10:/Już lepiej.|/Będš jš operować.
0:09:14:/Rachel dzi przyleciała.
0:09:17:/Znajdzie kogo,|/kto zajmie się dziećmi, więc możesz wyjć.
0:09:20:Dziękuję, panu.|Jestem naprawdę wdzięczna.
0:09:23:/Opiekuj się nimi|/i nic im nie mów.
0:09:25:Nie, nie.|Proszę się nie martwić.
0:09:29:/Zawołaj Mike'a.
0:09:32:Tatu dzwoni.
0:09:36:- Czeć, tato!|/- Czeć, mały, jak się czujesz?
0:09:38:Dobrze. Tato, wiesz co?|Pani przyniosła kraby na lekcję.
0:09:42:/Naprawdę?
0:09:44:Trzymałem jednego w ręce|i ugryzł mnie.
0:09:47:Krew mi się nie lała, ale...
0:09:49:Tato?|Wszystko w porzšdku?
0:09:51:/Tak, wszystko dobrze.
0:09:53:Mary Ann chciała jednego wzišć do domu,|ale jej nie pozwolili.
0:09:57:Nie chcę ić spać.
0:10:01:Wyszorowałe zęby?
0:10:13:pij z aniołkami, skarbie.
0:10:17:Dobranoc, słoneczko.
0:10:35:- Mogłaby nie gasić wiatła?|- Dzielicie już razem pokój...
0:10:39:i chyba ustalalimy,|że picie przy zgaszonym wietle?
0:10:42:Ale ja się boję.
0:10:44:Nie ma czego.
0:10:46:Ale boję się, że stanie mi się to,|co stało się Samowi.
0:10:51:Nie, tobie się to nie stanie.
0:10:56:Sam umarł, kiedy spał.
0:10:58:Nie, skarbie.
0:11:00:To się przytrafia tylko|niektórym dzieciom,
0:11:03:kiedy sš jeszcze|bardzo małe.
0:11:05:Twój braciszek jest teraz|tam wysoko w Niebie.
0:11:09:Posiedzę tu z wami,|ale bez rozmów.
0:11:14:A teraz pijcie.
0:11:45:Ale dzi jest lub|mojego syna, proszę pana.
0:11:47:/Więc go odwołaj.|/Oddam ci pienišdze.
0:11:49:/Zapłacę za lepsze wesele.|/Musisz to dla mnie zrobić.
0:11:52:Wszystko już przygotowane.
0:11:55:Czy kto inny|nie mógłby się nimi zajšć?
0:11:58:/Jak mam tu kogo znaleć?|/Susan jeszcze wraca do siebie,
0:12:00:/a Rachel nie może się nimi zajšć.
0:12:03:/Poczekaj.
0:12:06:/Liczę na ciebie, Amelia.|/Wybacz, ale musisz to zrobić.
0:12:09:- Ale...|/- Na razie.
0:12:20:Jak mogę być w dwóch|miejscach na raz?
0:12:23:Proszę cię, żeby zajęła się|nimi tylko dzisiaj.
0:12:26:/Nie mogę, pan wcišż|/jest w domu.
0:12:29:- A nigdzie nie wychodzš?|/- Nie sšdzę.
0:12:34:Dobra, porozmawiamy póniej.
0:12:41:Nie mogę, Amelia.
0:12:43:Proszę, w końcu|to lub syna.
0:12:45:Tylko na jeden dzień, Lucia.|Odbiorę je wieczorem.
0:12:48:A co ja powiem pani Catherine?
0:12:52:Nie wiem.|Powiedz, że to siostrzeńcy.
0:12:56:Racja, bo sš do mnie|strasznie podobni...
0:12:57:i do mojej typowo|amerykańskiej twarzy!
0:13:01:- Zobaczymy twój dom?|- Tak.
0:13:05:- To daleko stšd?|- Nie.
0:13:22:Co tam?
0:13:24:- Czeć, ciociu.|- Dobrze cię widzieć, Santiago.
0:13:29:A to Mike i Debbie.
0:13:31:A to Santiago.
0:13:34:Sš bardzo niemiali.
0:13:35:Te dzieci jadš z nami?
0:13:37:Nie mogłam znaleć|nikogo do opieki.
0:13:40:Ich rodzice nie wrócš|dzi wieczorem.
0:13:42:Dlaczego je bierzesz?|Doprowadzš cię do szału.
0:13:44:Nie martw się,|to grzeczne dzieciaki.
0:13:46:Nie chciałaby ich|z kim zostawić?
0:13:48:Znam dziewczynę,|która mogłaby się nimi zajšć.
0:13:51:Zwariowałe?|Muszę je wzišć ze sobš.
0:13:53:Nie mogę ich zostawić z byle kim.
0:13:57:Pewna jeste, ciociu?
0:14:20:Poproszę kuskus i colę.
0:14:24:Macie co, co nie ma dużo tłuszczu?
0:14:26:Deblishtan jest przepyszny.
0:14:28:Poproszę pištkowš specjalnoć|i colę light.
0:14:31:Przepraszam,|ale nie mamy coli light.
0:14:33:To zwykłš.
0:14:34:Dwie cole.
0:14:51:Richard, dlaczego|tutaj przyjechalimy?
0:14:57:Co to znaczy "dlaczego"?
0:14:59:Poważnie...
0:15:01:dlaczego tu jestemy?
0:15:08:Żebymy mogli być sami.
0:15:27:- Wyrzuć lód.|- Cola jest ciepła.
0:15:29:Nie wiesz z jakiej|wody jest robiony.
0:15:45:Chryste. Dlaczego nie|możesz się zrelaksować?
0:15:47:Dlaczego jeste|taka zestresowana?
0:15:49:Ty jeste ródłem tego stresu.|Przez ciebie nie mogę odpoczšć.
0:15:52:Mogłaby spróbować.
0:15:57:Mylisz, że nie próbowałam?
0:16:08:Nie wybaczysz mi?
0:16:21:Wiesz o co mi chodzi.
0:16:26:Nie będę się z tobš kłócił.
0:16:35:Dobrze.
0:16:39:Więc, powiedz mi,|kiedy będziesz gotowy na kłótnię.
0:16:43:O ile znowu nie uciekniesz.
0:18:41:Kochanie, co się stało?
0:18:43:Wszystko dobrze.
0:18:44:Co się stało?
0:18:47:Krwawisz.
0:18:50:O mój Boże.
0:18:51:Została postrzelona.
0:18:58:Zatrzymać autokar!
0:19:40:Aut.
0:19:46:To był aut.
0:19:47:Nie, weszła.
0:19:49:Aut!
0:19:53:Jestem głucha,|ale nie lepa.
0:19:56:Schodzisz.
0:20:16:Nie powinna była się wkurzać.|Przegrałymy mecz.
0:20:21:To nie moja wina,|tylko sędziego.
0:20:24:Gdyby nie została wyrzucona,|wygrałybymy.
0:20:31:Dlaczego jeste w złym humorze?
0:20:34:Zawsze jest w złym humorze,|bo nikt jej jeszcze nie przeleciał.
0:20:39:Przelecę twojego ojca,|żeby sobie poprawić humor.
0:20:50:Zobaczymy się w J-Pop.
0:21:08:Co chcesz zjeć?
0:21:12:Mówiłam ci, że umówiłam się|z koleżankami z drużyny w J-Pop.
0:21:16:A nie mówiła mi,|że lunch zjemy razem?
0:21:20:Tato, mówiłam ci,|że pójdę zjeć z nimi.
0:21:23:Nigdy nie zwracasz|na mnie uwagi.
0:21:35:Mama zawsze zwracała.
0:21:43:Dlaczego chcesz się kłócić?
0:21:52:Mnie też brakuje twojej matki.
0:22:04:Staram się jak mogę.
0:22:24:Nie zapomnij,|że masz dentystę o trzeciej.
0:22:32:Uważaj na siebie.
0:23:06:Masz zarezerwowany stolik?
0:23:20:Dlaczego tak w samym kšcie?
0:23:25:A nieładny mamy stšd widok?
0:23:42:Podoba ci się?
0:24:17:Czeć.
0:24:23:Czeć.
0:24:30:Mogę z wami zagrać?
0:24:32:Czy może się z nami napijecie?
0:24:37:Powiedz mu, żeby mówił wolniej.
0:24:39:Mógłby to powtórzyć|trochę wolniej?
0:24:56:Dupki, ładna wpadka.
0:25:19:Co się dzieje?
0:25:21:Patrzyli na nas, jak na jakie potwory.
0:25:25:Daj spokój.
0:25:41:Co robisz?
0:25:42:Teraz zobaczš prawdziwego,|włochatego potwora.
0:26:39:/Nie zapomnij|/o wizycie u dentysty.
0:26:42:Muszę lecieć.
0:26:44:W takim razie widzimy się u ciebie.
0:27:25:Co tu robicie?
0:27:28:Co zjedlimy|i boli nas brzuch.
0:27:30:A kozy umrš,|jak nie będš nic jeć.
0:27:32:Przemyjcie sobie twarz|i wyprowadcie je.
0:27:34:Brzuch mnie boli.
0:27:35:Więc zajmiecie się czym innym.
0:27:38:Ruszać się.
0:28:10:Szczęć Boże.|Na razie.
0:28:15:Dziękuję.|Do zobaczenia jutro.
0:28:20:Powiedzcie matce,|żeby przyszykowała kolację.
0:28:40:Zabilicie jakie szakale?
0:28:42:Strzelalimy,|ale żadnego nie trafilimy.
0:28:45:Musicie je pozabijać.|Jak nie, to zjedzš wszystkie kozy.
0:28:49:Dlaczego wróciłe tak póno?
0:28:52:Zamknęli drogę,|jechalimy objazdem.
0:28:57:Chyba jacy terroryci|zabili amerykańskš turystkę.
0:29:01:Amerykańskš?
0:29:02:Tak. Zaatakowali autokar|z turystami.
0:29:06:Nie, tu nie ma żadnych terrorystów.
0:29:09:Nigdy niewiadomo.
0:29:16:Skšd wiesz,|że Amerykanka nie żyje?
0:29:18:Tak powiedzieli.|Policja poszukuje winnych.
0:30:19:Widzicie, jak łatwo|dostać się do raju.
0:30:21:- Czy to Meksyk?|- Tak.
0:30:24:Mamusia opowiadała,|że Meksyk jest niebezpieczny.
0:30:27:Tak, jest pełen Meksykan.
0:30:31:Nie mów tak.
0:30:32:To nieprawda.
0:30:36:Nie, wcale.
0:32:09:Cudownie, udało ci się.
0:32:14:Zdecydowała się je wzišć?
0:32:16:Hej, co tam?
0:32:20:Synku, jeste taki przystojny.
0:32:24:Wyglšdasz jak Julio Preciado.
0:32:26:Zapomnij,|wyglšda jak Luis Miguel.
0:32:34:To dzieci, którymi się opiekuję.|Przywitajcie się z Luisem.
0:32:39:Lucio, chod tu.
0:32:41:To Mike i Debbie.|To Lucio, zajmie się wami.
0:32:46:We ich do zabawy.
0:32:56:Mamo, nie wiem jak to zrobiła,|ale zapięła się do końca.
0:33:00:A minęło 15 lat odkšd|ostatni raz jš nosiłam.
0:33:02:Ani trochę się nie zmieniła, mamo.
0:33:04:Pracowałam, ciężka praca, skarbie.|Dzięki niej jeste młoda.
0:33:09:Z czego się miejecie?
0:33:11:Z niczego.
0:33:27:Dam dolar...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin