KARDYNAŁ S.WYSZYŃSKI - KONTRA KOR.doc

(97 KB) Pobierz

Kardynał Wyszyński kontra KOR

Napisał Peter Raina   

 

Od redakcji: poniżej prezentujemy fragment najnowszej książki Petera Rainy pt. „Kardynał Wyszyński i Solidarność”. Autor korzystał z materiałów archiwalnych Kościoła, w tym z zapisków Kard. Stefana Wyszyńskiego. Obraz, jaki rysuje się po przeczytaniu tej książki jest jednoznaczny – Prymas Polski, mimo słabnięcia i choroby – robił w latach 1980-1981 wszystko, by uchronić „Solidarność” przed infiltracją KOR-u i jego sojuszników. Była to walka bardzo trudna, bo KOR uzyskał poparcie potężnego ośrodka katolickiego w Krakowie.

 

Wyszyński uważał, że KOR działa na zlecenie zewnętrzne, że jego cele są sprzeczne z polskim interesem narodowym i dlatego trzeba odciąć KOR od „Solidarności”. W przedstawionym tu fragmencie książki śledzimy misterną grę wokół wizyty „Solidarności” w Watykanie, zabiegi Prymasa, by Papież Jan Paweł II nie patrzył sytuację kraju oczami ośrodka krakowskiego, czyli de facto KOR-u. Dowiadujemy się o dwuznacznej roli ks. Stanisława Dziwisza. Widać też, że za najbardziej niebezpiecznych dla Polski Prymas uznawał Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego (określał go mianem „złego ducha”). Jasno rysuje się postać ks. Henryka Jankowskiego, który walczył z wpływami KOR-u, za to mniej jasno Lecha Wałęsy, który nie potrafił wyplątać się z KOR-owskiej matni. Dodajmy, że obawy Prymasa były jak najbardziej słuszne – to radykalizm KOR-u doprowadził w dużej mierze do stanu wojennego, a jego późniejsza rola i podstępne opanowanie podziemnej „Solidarności” tylko potwierdziło oceny Prymasa. Niestety, Kard. Stefan Wyszyński zmarł w maju 1981 roku, nie mógł więc zapobiec realizacji planów KOR-u. Inni gracze na polskiej scenie byli na to za słabi. Oto fragmenty książki Petera Rainy:

 

Spokojny koniec roku 1980

Wprowadzenie stanu wojennego zostało odłożone, ale nie odwołane. Na razie starano się rozwiązywać konflikty między władzą i "Solidarnością" drogą pertraktacji. Wybranie tej drogi było zasługą przede wszystkim Księdza Prymasa. To on w licznych rozmowach zarówno z najwyższymi władzami, jak i z przedstawicielami "Solidarności", położył nacisk na prowadzenie dialogu. Nieustannie przypominał swoim rozmówcom o żywotnych interesach Narodu. Cały grudzień był wyczerpujący, pełny zajęć i zmartwień. Poza tym Prymas czuł się fizycznie coraz słabszy. W połowie grudnia, kiedy Prymas zamierzał wziąć udział w Synodzie Gnieźnieńskim, kardiolog, dr Zygmunt Sadowski, radził odłożyć wyjazd do Gniezna, i stworzyć sobie nieco warunków wypoczynkowych "gwoli obserwacji wyników nowych zabiegów". A ponieważ, zanotował Prymas, nie chcę komplikować "sumienia lekarza" z moim sumieniem biskupa – dlatego poddaję się posłusznie jego radom. Wyjazd odwołałem. Biskupa Czerniaka delegowałem do prowadzenia jutrzejszej Sesji VII Synodu Gnieźnieńskiego.

 

Jeśli to będzie dopuszczalne, wybiorę się do Gniezna w piątek. Wola Twoja, jedyny Pasterzu owiec, gdy wchodzisz coraz bardziej szczegółowo w moje plany pracy i je po swojemu poprawiasz, wiesz, co czynisz! Rezygnacja z wyjazdu do Gniezna nie oznaczała rezygnacji z zajęć w Warszawie. Po mszy św. 14 grudnia Prymas przyjął Romualda Kukołowicza, który omawiał szereg pilnych spraw, szczególnie na temat "pokłosia spotkania" w Moskwie. Potem, o godzinie 10.00 do Prymasa przyszedł prof. Jan Szczepański. Jego relacja była spokojniejsza. Ale panuje nacisk na przyspieszenie Zjazdu PZPR – na dołach partii. Natomiast góra odkłada. Nadal brak jest programu uzdrowienia gospodarki narodowej. Wprawdzie pracuje Komisja, ale jest złożona z ludzi, którzy doprowadzili Polskę do kryzysu. W Moskwie była atmosfera bardzo zimna.

 

Inne sprawy przyprawiały Prymasowi dodatkowych zmartwień. Do Sekretariatu Episkopatu napływało wiele listów, krytykujących wystąpienie ks. [Alojzego] Orszulika. 12 grudnia w rozmowie z zagranicznymi dziennikarzami ks. Orszulik wyraził się dość krytycznie o działalności Jacka Kuronia. Według ks. Orszulika, liczne wypowiedzi Kuronia, pobudzając niepokój w Moskwie, mogłyby stać się groźne dla Polski. Jeżeli, zauważył Prymas, wystąpienie ks. Orszulika jest błędem, to można je zaliczyć jako felix culpa, bo jeszcze bardziej może ostrzegać przed zagrożeniem Moskwy. Zresztą obrona Jacka Kuronia nie ma sensu, gdyż jego artykuł w wydawnictwie „Robotnik” wyjaśnia, że nie jest on daleki od zarzutu postawionego "z imienia" J. Kuroniowi. Sam zastanawiam się nad motywem takiego pisania.

 

Delegacja "Solidarności"-Mazowsze u Prymasa

Społeczeństwo polskie odnosiło się do nowego, 1981 roku z dużym sceptycyzmem, a "Solidarność" przywitała go strajkami. Powód takiego zjawiska leżał w postępowaniu władz. Nie dotrzymały one danych przyrzeczeń, szczególnie związanych z liczbą wolnych od pracy sobót. Władze także niechętnie reagowały na dążenie rolników do stworzenia niezależnych związków zawodowych. Wobec życzeń rolników odmownie ustosunkowały się również sądy. Taktyka działania władz była nie tyle dziwna, ile nielogiczna. Najpierw przyjęły one sztywną postawę, a kiedy domyśliły się, że nastąpić może spodziewany konflikt, natychmiast szły na kompromis. Taktyka ta miała fatalne skutki: społeczeństwo w ogóle przestało wierzyć w "dobrą wolę" władz. Domaganie się przez rolników utworzenia "Solidarności Wiejskiej" znalazło powszechne poparcie wśród robotników. A ich stanowczym i głośnym zwolennikiem stał się Prymas Polski. Nie tylko dlatego, że jestem wnukiem rolnika, ale dlatego, że takie mam przekonanie osobiste. W Polsce nie można inaczej gospodarzyć, jak tylko przez stworzenie warunków sprzyjających dla rolnictwa, które należy uprzemysłowić w kierunku przetwórstwa. I to będzie bogactwo Polski, bo eksport i import będzie w tej dziedzinie bezkonkurencyjny, podczas gdy na każdym innym odcinku będzie ograniczony silną konkurencją.

 

Kiedy więc 30 grudnia 1980 roku Sąd Najwyższy odroczył rozprawę w sprawie rejestracji "Solidarności Wiejskiej" z powodu brakującej pełnej informacji dotyczącej konkurencyjnych organizacji, to już 2 stycznia 1981 roku rozpoczęto strajk w Rzeszowie. Dwa dni później do strajku przyłączyły się grupy "Solidarności" z innych województw. Proklamowano strajki w innych miastach, a żądania strajkujących szły jeszcze dalej. 3 stycznia w Jeleniej Górze "Solidarność" zażądała ukarania miejscowych notabli partyjnych, posiadających luksusowe sanatoria i domy wczasowe. W tym kierunku poszły żądania "Solidarności" 9 stycznia w Nowym Sączu. 12 stycznia w Ustrzykach Dolnych grupy "Solidarności" okupowały urząd gminy, a godzinny strajk ostrzegawczy został przeprowadzony 13 stycznia w Przemyślu, 14 stycznia w Rzeszowie i 16 stycznia w Krakowie i Nowym Sączu.

 

Na początku stycznia do Prymasa dotarła wiadomość, że delegacja "Solidarności", oficjalnie zaproszona przez włoskie związki zawodowe, prosiła o audiencję u Ojca Świętego. Wiadomość tę skonkretyzował Romuald Kukołowicz, który odwiedził Prymasa 4 stycznia. Na mszy św., zanotował Prymas. Po śniadaniu rozważanie nt. Pielgrzymki "Solidarności" do Rzymu. Idzie o program wybitnie religijny tej pielgrzymki do Głowy Kościoła. Pan Wałęsa ma chęć nadania tej pielgrzymce charakteru szerszego – kontakt ze Związkami Zawodowymi Italii.

 

O godzinie 12.00 Ksiądz Prymas przyjął delegację "Solidarności" - Mazowsze.

 

Było siedem osób, m.in. Henryk Wujec i Adam Michnik. Delegacja przyszła nie w sprawie pielgrzymki do Rzymu, lecz w sprawie wyjaśnienia sporu między ks. Orszulikiem i Kuroniem. Poruszyli, pisze Prymas, szereg spraw z zakresu administracji Z.Z. Czułem, że ich temat jest inny – ale czekałem. Wreszcie ujawniło się, że chcą poznać moje stanowisko w sprawie wypowiedzi Ks. A. Orszulika. Zwróciłem im uwagę na artykuł J. Kuronia, ogłoszony w „Robotniku” z dnia 23 XI 1980. Uważam, że ujawnia on strategię "zdobywania władzy od komunistów". Żaden polityk-strateg tego nie robi. Jeśli dziś podnoszone są zarzuty przeciwko Ks. A.O. – to odpowiedź leży częściowo i w tym. Nadto taśmy magnet. i z agencji angielskich – znane mi – nie dają materiału dowodowego na potwierdzenie zarzutów.

 

Spotkanie z delegacją i sprawę pielgrzymki Wałęsy do Rzymu Prymas poruszył po południu tego samego dnia w przemówieniu do lektorów Warszawy, podczas "opłatka". Dzisiaj do południa, powiedział, przyjmowałem przedstawicielstwo "Solidarności" Oddział "Mazowsze". Przekonałem się, że chociaż rozmawialiśmy półtorej godziny, to wszystko im mało. Trzeba im oddać duszę i ciało, bo im to jest potrzebne. Teraz jedzie do Ojca Świętego do Rzymu delegacja "Solidarności" z panem Wałęsą, profesorem Kukołowiczem i biskupem sufraganem gdańskim. W związku z tym są różne plany, z kim pan Wałęsa ma rozmawiać. A on odpowiada: "Ja przede wszystkim jadę do Ojca Świętego, chcę rozmawiać z Ojcem Świętym. Moja podróż ma charakter wybitnie religijny". I ma do tego prawo. Ten człowiek podjął trudy i wysiłki po to, aby upomnieć się o świat pracy, o jego warunki bytowania, o jego miejsce w ustroju narodowym i politycznym. Ci ludzie – podobnie jak Wy – mają wielkie głody, wielkie pragnienia. Świadomość człowieczeństwa, miejsca w życiu rodzinnym i narodowym w państwie. Obudzenie się tej świadomości w społeczeństwie jest zjawiskiem bardzo dodatnim. My niejako na nowo stajemy się Narodem, wychodzimy z kręgu demokratyzacji, wchodzimy w wymiary humanizacji życia rodzinnego, narodowego i politycznego. Wszędzie bowiem musi zwyciężyć człowiek i jego prymat. (...)

 

Po mszy św. 5 stycznia Prymas ustalił z Kukołowiczem, że wieczorem przyjmie Wałęsę w sprawie pielgrzymki "Solidarności" do papieża. Ksiądz Prymas już wyczuł dość blisko próbę zakłócenia rozwoju pracy społecznego wyzwolenia, przez obce siły, które działają "zza płotu" – bodaj z ośrodka Paryskiego [chodzi o paryską „Kulturę”]. Ażeby być dokładnie poinformowanym o przebiegu sprawy w Rzymie, Ks. Prymas ustalił z Kukołowiczem, że będzie on jego delegatem podczas wizyty "Solidarności" w Rzymie. Prymas szczególnie przewidywał komplikacje z włoskimi związkami zawodowymi, "gdzie jest wielka rozmaitość wpływów i kierunków politycznych". Zapowiedziany u Prymasa 5 stycznia na godzinę 18.00, Wałęsa zjawił się tuż przed 19.00, "gdyż czekał na swoją sekretarkę". Rozmowa dotyczyła pielgrzymki do Rzymu. Został Wałęsa, pisze Prymas, wplątany w kontakty z włoskimi związkami zawodowymi. Przypisuję to brakowi porozumienia p. Mazowieckiego z p. Kukołowiczem. Staram się wytłumaczyć, że nieznajomość układów społeczno-politycznych w Italii może doprowadzić do konfliktów, za które wypadnie płacić w kraju. Biskup Wesoły wystąpił z ofertą, pokrycia kosztów pobytu delegacji w Rzymie z funduszów duszpasterstwa polonijnego. Jednak weszły w drogę Z.Z. włoskie, które chciały przenieść dzień trzeci i czwarty pobytu "Solidarności" do swojej siedziby. Może to być w następstwach kłopotliwe, zwłaszcza gdy się zważy, że istnieją liczne konflikty polityczne między tymi Z.Z. – Ale już musi tak pozostać. Delegacja zamieszka w Domu Pielgrzyma Polskiego przy via Pfeiffer na 2 dni. Z mojego ramienia będzie towarzyszył prof. R. Kukołowicz cały czas pobytu w Rzymie. Delegacja "Solidarności" wyjechać miała tydzień później.

 

"Solidarność" u Ojca Świętego

W czasie gdy Ksiądz Prymas nawoływał o rozwagę w społeczeństwie, rolnicy coraz głośniej występowali ze swoimi żądaniami. Zdaje się, zauważył Prymas w rozmowie z bp. Dąbrowskim 8 stycznia, że "proces powoli rozkręca się i przechodzi ma tereny rolne. Widać to zwłaszcza w południowo-wschodniej Polsce. Stąd nakaz wielkiej rozwagi dla tamtejszego duchowieństwa". Prymas starał się ocenić całą sytuacją aktualną i swoje przemyślenia przekazać pisemnie papieżowi przez ks. Dziwisza, który przypadkiem, z powodów osobistych, przebywał w Krakowie. Ksiądz Dziwisz przyjechał do Prymasa 9 stycznia o godzinie 20.00. Nastąpiła dłuższa rozmowa. Ksiądz Dziwisz zaczął od sprawy Romualda Kukołowicza, który – ostatnio – posłany specjalnie do Rzymu, musiał czekać 4 dni na przyjęcie, chociaż miał list odręczny do Ks. Dz., i list specjalny do Ojca św. – Mam obawę, by tacy ludzie, jak p. Eska, p. Mazowiecki, p. Wielowieyski, nie zniekształcili obrazu sytuacji w "Solidarności". Omawiam tekst listu, który napisałem do Ojca św., naświetlając obecną sytuację w Polsce, w "Solidarności" i w kołach rządowych. Wypowiadam swój pogląd nt. charakteru pielgrzymki do Ojca św. pana Wałęsy. Wręczam list, liczący 8 stron maszynopisu – i kopertę z wynikami processus episcopalis w sprawie Kielc. Proszę, by moi wysłannicy specjalni byli przyjmowani u Ojca św. – bez zwłoki.

 

Można podziwiać całkowite oddanie się Prymasa sprawom kraju, a także zdumiewać się jego silną wolą w kwestii załatwiania problemów, jakie dotykały go w tych buntowniczych dniach.

 

Delegacja "Solidarności" udała się do Rzymu 13 stycznia. Na czele delegacji stał Lech Wałęsa, a w jej skład wchodzili: Ryszard Kalinowski (Komisja Krajowa), Stanisław Wesołowski (Szczecin), Kazimierz Świtoń (Katowice), Ryszard Kuś (Jastrzębie), Anna Walentynowicz, Bożena Rybicka, Andrzej Celiński, Tadeusz Mazowiecki, Bohdan Cywiński, Romuald Kukołowicz, Stanisław Tyszkiewicz oraz proboszcz parafii św. Brygidy, ks. Henryk Jankowski. Na lotnisku w Rzymie delegacja została powitana przez oficjalnego przedstawiciela Watykanu oraz przez sekretarzy generalnych trzech włoskich central związkowych – chadeckich, socjalistycznych i komunistycznych. Na temat wizyty "Solidarności" w Rzymie Prymas 13 stycznia prowadził długą rozmowę z bp. Dąbrowskim i ks. Orszulikiem. Prymas zauważył: Wynikła sprawa nowych układów – które się rysują – usiłuje KOR opanować całkowicie: "Solidarność". Wnioski: 1) trzeba uzyskać dokładne sprawozdanie z pobytu pielgrzymki p. Wałęsy w Rzymie; 2) trzeba dać dokładne informacje Radzie Głównej i KPE; 3) trzeba czuwać nad drogami przenikania KOR do "Solidarności". W osobnej rozmowie z dziekanami (15 stycznia) Ksiądz Prymas kładł nacisk na to, by księża nie dali się wciągnąć w napięcia polityczne, które w dużym stopniu potęguje KOR. Nasza praca jest najbardziej na linii aktualnych potrzeb naszej Ojczyzny. Nadto zalecam wychodzenie na spotkanie tym moralnym ranom, które odsłania nam kryzys moralny, na tle kryzysu gospodarczo-politycznego. Księża nie powinni podpisywać deklaracji politycznej, pozostawiając sprawy ogólne Episkopatowi.

 

Delegacja "Solidarności" zamieszkała w Domu Polskim na via Cassia, na przedmieściach Rzymu. Jan Paweł II przyjął delegację na audiencji 15 stycznia w Sali Konsystorskiej Pałacu Apostolskiego. Papież najpierw prowadził rozmowę z Wałęsą w cztery oczy. "Serdeczność, ojcowska czułość", wspominał Wałęsa. Potem Ojciec Święty przywitał całą delegację. Mówił do niej prosto, jak widzi sytuację w Polsce. 18 stycznia w niedzielę rano członkowie delegacji uczestniczyli we mszy św. odprawionej przez papieża w jego prywatnej kaplicy w Watykanie, następnie zaś byli gośćmi papieża na śniadaniu. 19 stycznia delegacja pełna radości wróciła do kraju. W Warszawie czekał na nią Ksiądz Prymas "dość długo, gdyż samolot wyjechał z godzinnym opóźnieniem". Prosto z lotniska członkowie delegacji przyjechali na Miodową. U Prymasa byli o godzinie 16.30. Zanotował Prymas. Brak było Biskupa Kluza i dwóch księży gdańskich, którzy, pomimo zaproszenia, nie zatrzymali się w Warszawie, tylko pojechali do Gdańska. Pielgrzymkowi goście zatrzymali się na wieczerzy, w czasie której wygłosiłem krótkie przemówienie. Jeszcze krócej odpowiadał p. Wałęsa. Wszyscy są bardzo zmęczeni. W swoim przemówieniu podkreśliłem doniosłość skoncentrowania się na pracy krajowej, by otoczyć opieką robotników, którzy zaufali "Solidarności". Należy unikać rozjazdów i wywiadów. Są ludzie, którzy na terenie "Solidarności" chcą załatwiać własne sprawy. Po wieczerzy – fotografia w sali Konferencji Episkopatu dla pielgrzymów i w sali Biskupów Warszawskich - dla agencji prasowych. Inne rozmowy – później.

 

W dniu następnym, 20 stycznia. Prymasa odwiedził ks. Henryk Jankowski, który towarzyszył pielgrzymce do Rzymu. W rozmowie, pisze Prymas, odsłania mi próby machinacji KOR, który chciał przeprowadzać swoje sprawy w czasie pielgrzymki, m.in. p. Modzelewski, p. Mazowiecki i inni. Ale całość – u Ojca św. – wypadła dobrze. Gdyby nie wmanewrowanie pielgrzymki w włoskie Z.Z. – nie byłoby zastrzeżeń. Ale przedstawiciele trzech central włoskich Z.Z. usiłowali wyciągnąć swoje kasztany z ognia polskiego. Pan Wałęsa przekonał się, że ostrzeżenia, które mu dałem 5 I 81 były słuszne. Nabrał większego zaufania do prof. Kukołowicza – i przeprosił go za rezerwę. Po południu do Prymasa przyszedł Kukołowicz, by, notuje Prymas, zdać sprawę z pielgrzymki. Skład jej nie był najszczęśliwiej dokonany – był wyrazem kompromisu – między KOR i inteligentami (p. Mazowiecki) i przedstawicielami poszczególnych środowisk (Gdańsk, Gdynia, Szczecin, Zielona Góra). Toteż zaznaczyły się tendencje. Ku włoskim Z.Z. sterowali KOR-owcy i p. Mazowiecki. Sam p. Wałęsa raczej sterował ku Watykanowi, ale musiał politykować. Osobną grupę stanowił Biskup Kluz z dwoma księżmi gdańskimi. Ks. Jankowski trzymał się raczej p. Wałęsy. Był moment, gdy specjalny mandat od p. Wałęsy otrzymał p. Cywiński. Ks. Dziwisz oświadczył panu Kukołowiczowi, że jest niepotrzebny, gdyż reprezentantem jest p. Cywiński. Wtedy p. Kukołowicz oświadczył, że się wycofuje. Jeśli relacja jest ścisła, to znaczyłoby, że "krakowska otoka" nie chce nikogo dopuścić do Ojca św. i stara się innych relatorów odgrodzić. Ale Papież otrzymał bardzo dokładną ocenę sytuacji, w moim ostatnim liście. Zdaje się, że Ks. Dziwisz prowadzi politykę własną, odgradzania. Albo też jest zbyt słaby, by oprzeć się naciskowi Krakowa.

 

Ksiądz Prymas prosił Kukołowicza, by napisał szczegółową relację z tej pielgrzymki.

 

Peter Raina, „Kardynał Wyszyński i Solidarność”, Wyd. von borowiecky, Warszawa 2005, ss. 278

 

Źródło: Myśl Polska

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin