Klaps w klapsa.pdf

(163 KB) Pobierz
Klaps w klapsa - Kraj - POL...
Klaps w klapsa - Kraj - POLITYKA.PL - serwis internetowy Tygodnik...
http://www.polityka.pl/polityka/print2.jsp?place=Text03&news_cat_i...
Klaps w klapsa
Mocno jeszcze niejasne zapowiedzi wprowadzenia ustawowego zakazu stosowania kar cielesnych wobec dzieci
rozpętały burzę. Tymczasem nieporozumienie goni tu nieporozumienie.
Krzysztof Burnetko
1 z 4
2009-04-17 16:40
92374573.003.png 92374573.004.png
Klaps w klapsa - Kraj - POLITYKA.PL - serwis internetowy Tygodnik...
http://www.polityka.pl/polityka/print2.jsp?place=Text03&news_cat_i...
Polskie prawo już dziś zawiera przepisy mające chronić dzieci przed biciem. Każdy – w tym rodzic – kto spowoduje u
dziecka uszkodzenie ciała lub doprowadzi do rozstroju zdrowia, popełnia przestępstwo. © Agnieszka Pisarczyk / BEW
"W Polsce utrwalił się zwyczaj bicia dzieci. Chcemy to zmienić” – wołał w minionym tygodniu sam premier,
wspierając plany zmian w ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, zgłoszone przez minister pracy Jolantę
Fedak. Ma to być reakcja rządu na kolejną serię doniesień o katowaniu niemowląt i małych dzieci – zwłaszcza że
znowu efektem maltretowania była śmierć. Minister Fedak podkreśla, że zakaz ma być elementem większej operacji,
mającej nie tylko chronić ofiary przemocy domowej, ale zmienić podejście Polaków do tej patologii. Resort chce więc
przeforsować także inne rozwiązania: chociażby możliwość stosowania już wobec podejrzanych o przemoc domową
2 z 4
2009-04-17 16:40
92374573.005.png
Klaps w klapsa - Kraj - POLITYKA.PL - serwis internetowy Tygodnik...
http://www.polityka.pl/polityka/print2.jsp?place=Text03&news_cat_i...
nakazu opuszczenia zajmowanego dotąd z rodziną lokalu.
Na razie jednak nie wiadomo, jak konkretnie brzmieć ma przepis zakazujący stosowania kar cielesnych. Pytani o to
urzędnicy biura prasowego resortu mówią tylko, że sformułowany on zostanie za kilka tygodni, po konsultacjach
z organizacjami pozarządowymi. Sama minister sugeruje, że zakaz ma być sygnałem, że dziecka bić po prostu nie
wolno. Nie jest jednak jasne – jak się zdaje, także dla pomysłodawców – czy i co będzie grozić rodzicom sięgającym
po kary cielesne. Dla wszystkich jest za to oczywiste, że trudne może być już ich precyzyjne zdefiniowanie.
Jak można było przewidywać, rządowe pomysły od razu zaczęły być obśmiewane bądź postponowane. W dyskusji
pojawiły się znane z poprzednich lat argumenty, że tzw. lanie w młodości nikomu nie zaszkodziło. Wróciło również
hasło, że zakaz podważy autorytet rodziców i doprowadzi do demontażu polskiej rodziny. Znamienne jednak, że
prawnicy sugerują, by w dyskusji skupić się na czymś innym. – Faktycznie jest to spór o tzw. klapsa. Ale też
o preferowany model wychowania i o to, na ile prawo może wpływać na obyczaje społeczne – mówi prof. Włodzimierz
Wróbel z Katedry Prawa Karnego UJ.
Krzesłem można
Co ważne: polskie prawo już dziś zawiera przepisy mające chronić dzieci przed biciem. Każdy – w tym rodzic – kto
spowoduje u dziecka uszkodzenie ciała lub doprowadzi do rozstroju zdrowia, popełnia przestępstwo. – Nawet kiedy
zdaje mu się, że wymierzył jedynie lekkiego klapsa, lecz w efekcie dziecko ma odbite nerki czy przetrąconą rękę
podkreśla prof. Wróbel. Jeśli tzw. naruszenie czynności narządu ciała (lub rozstrój zdrowia) dziecka trwać będzie do 7
dni, kara może sięgać do 2 lat więzienia, a gdy potrwa dłużej – winny może pójść do więzienia na 5 lat. Jeżeli
skutkiem bicia dziecko straci wzrok, słuch, zdolność płodzenia lub zostanie innego rodzaju kaleką, zacznie trwale
chorować psychicznie, dozna zeszpecenia lub zniekształcenia ciała itd. – zagrożenie karą wzrasta do 10 lat
pozbawienia wolności. A kiedy następstwem spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu będzie śmierć, czyn
rodzica staje się przestępstwem kwalifikowanym, obwarowanym jeszcze surowszą sankcją – od 2 do 12 lat więzienia.
Wszystkie te czyny są przestępstwem także wtedy, gdy popełnione zostały nieumyślnie (choć sankcje są wtedy
niższe).
Ścigane jest także znęcanie się (tak fizyczne, jak psychiczne) nad dziećmi. Istotą tego przestępstwa nie jest nawet
to, czy pozostawiło ono widoczne ślady, lecz powtarzalność lub długotrwałość zadawania krzywdy. Dlatego kara może
sięgać do 5 lat pozbawienia wolności. Jeśli sąd dopatrzy się u rodzica szczególnego okrucieństwa, może wymierzyć
nawet 10 lat więzienia.
W tego rodzaju sytuacjach problem leży jednak nie w przepisach, lecz w praktyce ich stosowania. O ile bowiem na
przypadki katowania dzieci wymiar sprawiedliwości reaguje zwykle zdecydowanie i ostro, to wobec znęcania często
zachowuje daleko idącą tolerancję. Ledwie parę tygodni temu raportowała na ten temat rzecznik praw dziecka.
Znam sprawę matki, której zdarzało się tłuc nastoletniego syna krzesłem. Sąd nie zakwalifikował tego jako znęcania.
Przyjął, że między matką i synem wciąż zachodzą związki emocjonalne, tyle że ona nie radzi sobie z jego
wychowaniem. Uznał widać, że wsadzenie od razu tej kobiety do więzienia nie jest wcale najlepszym wyjściem
opowiada prof. Wróbel, powołując się na prowadzone przez swoich studentów badania praktyki sądowej odnośnie do
przestępstwa znęcania.
Bicie w ramach karcenia
Więcej: literalnie rzec biorąc, polskie ustawodawstwo już teraz zabrania uderzania dzieci. Konstytucja zakazuje
stosowania kar cielesnych – i bynajmniej nie zastrzega, że dotyczy to jedynie państwa. Według konstytucji, każdy
ma też prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą i okrucieństwem. A wedle
kodeksu karnego, przestępstwem jest też samo „uderzenie człowieka” lub naruszenie „w inny sposób” jego
nietykalności cielesnej.
– Wszyscy w Polsce powtarzają, że dziecko też jest człowiekiem. Mimo to uderzanie dzieci w formie tzw. lania czy też
popularnego klapsa – choćby i w głowę czy po uszach nie jest u nas uznawane za naruszenie nietykalności
i godności człowieka, o którym mowa w art. 217 kk. Podobnie jak brutalne szarpanie dzieci przez rodziców w domu
czy na ulicy. Wszystko przez tzw. pozaustawowy kontratyp karcenia – mówi prof. Monika Płatek z Instytutu Prawa
Karnego Uniwersytetu Warszawskiego.
Oto bowiem doktryna prawa karnego, a za nią orzecznictwo sądowe, przyjęły przed laty, że rodzice mają prawo do
karcenia swoich dzieci. Oparły się na dominujących wtedy w społeczeństwie wzorcach pedagogicznych. – Wedle nich
formą skarcenia może być reprymenda słowna, ale też dolegliwość cielesna, czyli właśnie ów klaps. Kodeks nie
wymienia wprawdzie karcenia wśród kontratypów, czyli okoliczności wyłączających odpowiedzialność. Ale w praktyce
organy ścigania i sądy przyjmują, że uderzenie dziecka przez rodzica nie jest przestępstwem, o ile mieści się
w ramach tzw. dopuszczalnego karcenia – tłumaczy prof. Wróbel.
Nawet zwolennicy tradycyjnej wykładni podkreślają, że klaps nie ma służyć represji, a może być najwyżej środkiem
wychowawczym. Sądy badają więc intencję uderzenia – czy rodzic uderzył z zamiarem wyrządzenia dziecku krzywdy
bądź też rozładowania własnej złości, czy też traktował klapsa jako sposób na przywołanie malucha do porządku
i wciąż czuje z nim więź emocjonalną. Także wobec tej interpretacji kara cielesna nie może być „nieumiarkowana
bądź nadmierna”, „przekraczać zdolność dziecka do jej znoszenia” lub „zostać wykonana za pomocą narzędzia
nieodpowiedniego do tego celu” – granicą karcenia ma być „konieczność wychowawcza”.
– Ostatnio jednak w coraz szerszych kręgach społeczeństwa, a i w części nauki prawa zdaje się przeważać
przekonanie, że każde uderzenie dziecka jest naruszeniem jego godności i ma negatywne skutki wychowawcze. Stąd
postulat wprowadzenia ustawowego zakazu kar cielesnych – podsumowuje prof. Wróbel. Zaznacza przy tym, że
problem ma charakter raczej kulturowy niż prawny. Dlatego kluczowe okazuje się stare pytanie o wychowawczą rolę
już nie klapsa, lecz prawa. Innymi słowy: na ile ustanowienie przepisu zabraniającego kar cielesnych może zmienić
nastawienie zwolenników takich metod?
Piecza lepsza niż władza
3 z 4
2009-04-17 16:40
 
Klaps w klapsa - Kraj - POLITYKA.PL - serwis internetowy Tygodnik...
http://www.polityka.pl/polityka/print2.jsp?place=Text03&news_cat_i...
– Czy jak wprowadzimy taki zapis, to w Polsce rodzice przestaną bić i tarmosić swoje dzieci? Nie, nie od razu i nie
automatycznie – przyznaje prof. Płatek, od lat zajmująca się problemem przemocy w rodzinie. – Ale prawo nie tylko
odzwierciedla kulturę panującą w społeczeństwie, lecz także ją kształtuje. Prawo przez fakt swego obowiązywania
sprawia, że treści w nim zawarte stają się czymś normalnym, naturalnym. Taki zapis musi w końcu doprowadzić do
rewolucji mentalnościowej – przekonuje była pełnomocniczka rzecznika praw obywatelskich, prof. Andrzeja Zolla, ds.
ochrony ofiar przestępstw.
Podkreśla też, że wcale nie chodzi o nowelizację kodeksu karnego, bo nie jest on najlepszym narzędziem do
uzdrawiania stosunków rodzinnych – lepiej użyć do tego prawa rodzinno-opiekuńczego. Zwłaszcza że to właśnie jego
obecne, mocno enigmatyczne, przepisy kultywują metody wychowawcze oparte na przemocy. Polski kodeks rodzinny
i opiekuńczy nie tylko nie zawiera zakazu stosowania kar cielesnych, ale zobowiązuje dzieci do posłuszeństwa
rodzicom. Takie rozwiązanie sprzyja tezie o „dopuszczalnym karceniu”. Na dodatek kodeks nie rozstrzyga, jakie
środki rodzice mogą stosować, by wymusić posłuszeństwo.
Prof. Płatek od dawna sugeruje, że to w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym powinien znaleźć się zapis wprost
zakazujący fizycznego karcenia dzieci. Wzorem mogłoby być sformułowanie szwedzkiego kodeksu rodzinnego:
„Dzieci mają prawo do opieki, bezpieczeństwa i dobrego, właściwego wychowania. Dzieci traktuje się z respektem
należnym każdej jednostce. Zakazane jest stosowanie wobec dzieci kar cielesnych i innych poniżających metod”. To
właśnie Szwecja jako pierwsza wprowadziła w 1979 r. tego rodzaju normę, a efektem jest diametralna zmiana
stanowiska opinii publicznej wobec fizycznego karcenia dzieci jako metody wychowawczej.
Co ważne, przepis ten nie jest używany „wprost”: jeśli ktoś bije swoje dziecko, to odpowiada za naruszenie
nietykalności cielesnej lub obrazę godności na podstawie kodeksu karnego. Podobnie samo dziecko nie może
postawić rodziców przed sądem za stosowanie kar cielesnych. – W regulacjach tych nie chodzi o rozbijanie rodziny
i wsadzanie rodziców do więzień, lecz o powstrzymanie przemocy przez rozpropagowanie przekonania, że bicie dzieci
jest nieprzyzwoite i niegodne – tłumaczy prof. Płatek. Temu samemu sprzyjałaby nawet prosta zamiana w kodeksie
rodzinnym zwrotu o „władzy” rodziców nad dziećmi na sformułowanie o „sprawowaniu pieczy”: – Władza kojarzy się
z rządzeniem i bezwzględnymi metodami. Piecza natomiast to troskliwa, mądra opieka.
CZYTAJ TAKŻE:
Pomoc na przemoc - Zmasakrowany 3,5-letni chłopiec, kilka dni później kolejna tragedia: 2-miesięczna
skatowana przez ojca dziewczynka walczy ze śmiercią w szpitalu... To się robi jakaś przerażająca polska
specjalność.
Prawa autorskie © POLITYKA S.P. 2005-2008. Wszystkie prawa zastrzeżone.
4 z 4
2009-04-17 16:40
92374573.001.png 92374573.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin