0:00:07:To tutaj. |Na wprost. 0:00:14:Ostatnio nie było nam łatwo. 0:00:18:Chyba nie wyczuwalimy |obecnoci Boga. 0:00:26:Na pewno to wyczycimy. 0:00:28:Pastor Wredmann |mocno się lini podczas kazań. 0:00:32:Czasami bardzo się... |angażuje. 0:00:35:Proszę,...|pasujš też do drzwi wejciowych. 0:00:40:Nie mogę ci dać |kluczy do plebani. 0:00:44:Pastor Wredmann został tylko zawieszony, |więc nadal tam mieszka. 0:00:52:Przykro mi z powodu twojej żony. 0:00:56:Chyba jš znałam. 0:00:57:Pracowałam jako wolontariuszka |podczas seminarium duszpasterskiego. 0:01:03:kocielny 0:01:09:Chciałby z nim porozmawiać? |- Tak. 0:01:16:Witam. 0:01:18:Kto to jest? |- Włanie go oprowadzałam. 0:01:21:Przyjechałem na zastępstwo. |Nazywam się Andreas. 0:01:26:Czekalimy na twój przyjazd. 0:01:29:Pomóc ci |w znalezieniu noclegu? 0:01:31:Tak, proszę. 0:01:32:Będziemy musieli zwolnić kierownika |restauracji stadionowej. 0:01:37:Halvfinna? |- Pernille, poczęstuj się ciastem. 0:01:41:Tak, Halvfinna. |Otrzymalimy kolejny telefon. 0:01:44:Znowu skarga? |- On nie ma pojęcia, jak należy obsługiwać goci. 0:01:48:Wlał mleko czekoladowe do torebki |jakiej kobiety. Specjalnie. 0:01:52:Ale przecież był najlepszym graczem |z nas wszystkich. 0:01:55:Opinie sš różne. Pamiętam |jeden mecz ... Zwolnij go. 0:02:02:Pernille, |przyjd do mojego biura. 0:02:04:Pewnie |dzwonili z kocioła... 0:02:08:Tak, przepraszam...|to dlatego, że on jest moim najlepszym przyjacielem. 0:02:12:Człowiek, z którym pan rozmawiał? |- Nie, ten, którego mam zwolnić. 0:02:17:Nie jest łatwo, prawda? 0:02:19:Tak, w przypadku najlepszego przyjaciela |jest to pewien problem. 0:02:25:Wychowywał się w sierocińcu, |stadion był dla niego domem... 0:02:30:...po tym, jak Juventus |weszli do gry o Puchar. 0:02:34:Znamy go jako Halvfinna. |Grał w naszej drużynie juniorów. 0:02:37:Był bardzo dobry. |Chociaż dosyć często faulował. 0:02:43:Ale żeby od razu go zwalniać ... 0:02:46:Tak, to trudne. 0:02:50:Teraz zastanawiam się, czy nie wolałby pan |pokoju ekologicznego? 0:02:54:Ta sama cena...|tyle że materiały sš inne,... 0:02:59:...a z okna jest widok na ogródki działkowe, |a nie na szpital. 0:03:03:To pokój numer 531. 0:03:05:Proszę. |- Dziękuję. 0:03:07:Pomóc panu z bagażem? 0:03:10:Jest w samochodzie ...|- Nie ma sprawy. 0:03:16:To czarny Maserati. 0:03:20:Maserati ... 0:03:23:... to włoski samochód. 0:03:28:Nazywam się Jorgen Mortensen. 0:03:31:Andreas. |- Witamy w hotelu, Andreas. 0:03:34:Dziękuję. 0:03:41:Osiem rzymskich bochenków dla |restauracji stadionowej. 0:03:45:Chodzi ci o rumowe trufle, |prawda? 0:03:46:Osiem rumowych trufli dla |restauracji stadionowej. 0:03:48:Mamy ciastka rumowe. |- Podaj trufle. 0:03:52:Sš zarezerwowane. |- Zarezerwowane? 0:03:54:Dla hotelu Skandynawskiego. |- Co, trufle rumowe dla nich? 0:03:59:Dla obsługi hotelu. 0:04:01:Mamy ciastka studenckie |z takimi samymi składnikami. 0:04:05:Więc je wezmę. |- OK. 0:04:11:I osiem rumowych trufli. 0:04:15:Dobrze. 0:04:22:Zapakować razem? |- Sama się zapakuj. 0:04:32:Finn ... co sšdzisz |o pracy tutaj? 0:04:36:Nogi na podłogę! |To porzšdne krzesło, nie? 0:04:41:E? Finn? Podoba ci się? |- Już nie mogę! 0:04:45:Przecież je cišgnšłem. |- Ja tylko ... 0:04:47:Te moje pieprzone włosy. |Nie mogę tak pracować. 0:04:50:Czemu nie nosisz siatki? Jest to dosyć |powszechne w przemyle spożywczym. 0:04:54:wietnie by to wyglšdało |w restauracji stadionowej, co. 0:04:56:Dzień dobry, Peter Schmeichel, |witamy w restauracji stadionowej... 0:05:01:A oto i jej kierownik. |Ta, przeszedł na siatki na włosy. 0:05:06:Czeć, Juventus! |Witajcie! 0:05:08:To jest restauracja stadionowa. |Kierownik nosi siatkę na włosach. 0:05:11:Mówisz po włosku? |A mylisz, że po jakiemu, co,? 0:05:14:Mylałem, że jeste Finlandczykem. 0:05:16:Halvfinn? |Brzmi jak finlandzki. 0:05:20:Halv pochodzi od pracować |w halach sportowych, stary. 0:05:23:A może by poszedł do fryzjera? |- A może by się zamknšł? 0:05:32:I co? Co sšdzisz o pracy tutaj? |- Nie uważam tego za pracę. 0:05:37:Ja po prostu tu mieszkam. |- Ale czy ci się to podoba czy... 0:05:40:Zbudowałem to miejsce od zera. 0:05:43:Pamiętasz, jak kiedy był tu tylko bar |i stoliki pod oknami... 0:05:45:i porozstawiane stoliki? 0:05:49:Tak ...|Nie znam się na niczym innym. 0:05:52:Nie. 0:05:54:Zamknij to. 0:05:58:Nie ma rady, gdy się |nie potrafię dostosować. 0:06:01:To był wietny pomysł. |Obcięcie włosów. 0:06:04:Może Giulia by to zrobiła. |- Obcięłaby mi włosy? 0:06:08:Nie. |- Spadaj, głupia krowo! 0:06:17:Jezu ... 0:06:21:Jak mogła? 0:06:23:Nikt nie ma aż tak krótkich włosów. |- Tak przecież ustaliłymy. 0:06:28:Mogłabym je zaczesać do tyłu. |Aby sprawiały wrażenie gęstszych. 0:06:36:Pewnie z mojego hotelu dzwonili...?|- Tak. 0:06:39:Proszę tutaj usišć ...|- Dziękuję. 0:06:43:Strzygę recepcjonistę stamtšd. |- Tak. Goršco mi paniš polecał. 0:06:49:Położę panu ręcznik |na ramiona... 0:06:57:Chwileczkę ... 0:07:03:Wypisali cię? 0:07:05:Czeć, pšczusiu. |- A co z jutrzejszym badaniem? 0:07:09:Nieistotne, że teraz |czuję się lepiej, co? 0:07:12:Rano |zjadłam prawie dwa tosty. 0:07:17:Mamo, obiecała nie przychodzić tutaj. |Zajrzałam do kieszeni płaszcza. 0:07:23:Kto ukradł mi portfel. |- Nie wiem, ile mam przy sobie. 0:07:32:Nie masz jakich pieniędzy w kasie? |- Nie. 0:07:36:Wydaj je na jedzenie. 0:07:39:Wpadnę póniej, dobrze? 0:07:42:Możemy uczcić moje zwolnienie. |Mylałam o tobie w szpitalu. 0:07:47:To wielkie szczęcie, że cię mam. |Najlepsza córka na wiecie. 0:07:52:Fryzjer, który ... 0:07:54:No wyjd już. |Do zobaczenia póniej. 0:07:57:Do widzenia. 0:08:01:Przepraszam. |- Nie ma za co. 0:08:04:cišgnę je. 0:08:09:Tylko podcišć? |- Tak. Nic krzykliwego. 0:08:13:Nie wybiera się pan na tańce? |- Nie, jestem pastorem. 0:08:16:Obetnę więc pana na pastora. |- W porzšdku. 0:08:20:Równo z mnisim wieńcem włosów. 0:08:25:W porzšdku. 0:08:26:Czy mogłaby pani nie |lać mi wody na kark? 0:08:33:Przepraszam. 0:08:33:Nic nie szkodzi. |- O, chol .. 0:08:36:Ups, przepraszam, pan jest pastorem! 0:08:38:Teraz wysuszymy pana... 0:08:50:Tato? |- Daj je tutaj. 0:08:54:Zrobię ci kanapkę. |- Daj mi tylko rumowe trufle. 0:08:59:Już nie było. |- Jasne, upuciła je po drodze. 0:09:04:Jeste kurewsko beznadziejna. 0:09:06:Wolno mi tylko brać resztki. 0:09:10:Gdybym nie żył, mogłaby codziennie |podbierać tylko dla siebie... 0:09:14:...nie martwišc się |o nikogo innego. 0:09:22:Krem orzechowy i marcepan. 0:09:25:Zrobić ci kanapkę? 0:09:26:Nie wiem. |- Zapomniała o solonej wołowinie. 0:09:30:Wcale nie. 0:09:34:Wydaje ci się, że gniję tutaj |z własnej woli? 0:09:38:Słyszała kiedy, abym chciał tutaj usišć |i zagłodzić siebie na mierć? 0:09:43:No to id stšd. |- Co? 0:09:46:Jakbym tutaj nie został, |gdy twoja matka stšd wypierdoliła... 0:09:50:...wcišż siedziałaby na podłodze |w mokrych pieluchach. 0:09:54:I co za to mam? |Sam sobie we solonš wołowinę! 0:09:58:Też masz nerwy! |Czemu nie odejdziesz, jak twoja matka? 0:10:04:Chcesz pikle? |- Olej dom. 0:10:41:Czemu tutaj leżysz? |Mamo... 0:10:45:Pomóż mi...|- No chod. 0:10:54:Tak. |Teraz lepiej. 0:10:59:Zapalisz mi papierosa? |- Tak, zaczekaj. 0:11:04:Usišd na łóżku. 0:11:07:Wezmę je. 0:11:11:W porzšdku? 0:11:30:Czeć, Carmen. |Mogę w czym pomóc? 0:11:33:To dla Karen... |Potrzebuję nowych ubrań dla mamy. 0:11:37:Tak ... Jakby chciała pogadać, |będę w pokoju pielęgniarek. 0:11:41:Powinna się wykšpać. |Gdybym mogła dostać ręcznik... 0:11:47:We dwa. 0:11:54:I wstajemy... 0:11:56:Brzuch mnie bardzo boli... 0:11:59:Jadła co dzisiaj? |- Nie. Obiecuję, że spróbuję. 0:12:04:Chod, umyję ci włosy. 0:12:08:Tak... Zwymiotowałam na nie. 0:12:13:Usišd. 0:12:19:Zobaczmy... 0:12:21:Przyniosła mi co? |- Przyszłam prosto z salonu. 0:12:26:Ale z ciebie krowa. |- We, proszę, to... 0:12:30:Obiecała mi |co przynieć. 0:12:34:Nie wolno mi ci niczego dawać, |gdy jeste na lekach. 0:12:37:To nie twoja sprawa. |- Nie, ale nie wolno. 0:12:40:Powinna robić to, co ci każę. |- Mamo, przestań. Przestań! 0:12:45:Praca pieprzonej fryzjerki |to żadna robota. 0:12:50:Obmacywanie czyich włosów |za pienišdze. 0:12:55:Nikt ciebie |nie ceni. 0:12:58:Odpocznij, mamo. 0:13:02:Mamo, muszę ci umyć włosy. |Zapalisz póniej. 0:13:10:Królestwo Boże nie przyjmuje |żadnej okrelonej formy. 0:13:14:Nie możemy powiedzieć popatrz! Jest tutaj! |lub popatrz! Jest tam! 0:13:19:Królestwo Boże jest |wewnštrz was. 0:13:25:Ewangelię można zrozumieć...|- Jakie to prymitywne! 0:13:28:Ewangelię można zrozumieć na obydwa sposoby. 0:13:30:Nie, nie, nie. 0:13:34:Nie! 0:13:36:Bóg istnieje tylko jako pojęcie. |Jestemy winni. 0:13:41:Wy jestecie winne. 0:13:55:Siostry stwierdziły, że może ksišdz odwołać, |jeli w kociele |znajduje się mniej niż trzech wiernych. 0:14:02:Dziękuję. 0:14:05:Komunii nie będzie. |- Co, odwołana? 0:14:08:Tak, moglicie sobie poleżeć w łóżku. |- Nie szkodzi, pójdziemy potrenować. 0:14:21:Mógłby pójć z nimi na stadion |i poćwiczyć. 0:14:25:Nie, w hotelu |jest basen. 0:14:29:Wydaje mi się, że większoć czasu |i tak spędzajš w restauracji. 0:14:33:Masz tu jakich znajomych? |-Nie, przecież nie będę tutaj tak długo. 0:14:38:A co ze znajomymi ze studiów? |-Porozjeżdżali się po całym wiecie. 0:14:44:Twoja żona była |bardzo życzliwa. 0:14:47:Była jednš z nielicznych osób, |które w ogóle ze mnš rozmawiały. 0:14:50:Podczas seminarium. 0:14:52:Pozwolono mi odrobić tutaj |trzy ostanie miesišce pracy... 0:14:55:...ponieważ pomagałam w kaplicy więziennej. 0:15:00:Za co ...za co siedziała? 0:15:03:Narkotyki. 0:15:06:Kradzież. 0:15:08:Obrobiłam trzy |sklepy sieci Seven-Eleven. 0:15:10:Sklep wideo. |Dwa garaże, dwie apteki... 0:15:14:...
Wergolec