Toksyczny wstyd Bradshaw John .pdf

(39 KB) Pobierz
116950145 UNPDF
TOKSYCZNY WSTYD
John Bradshaw
Fragment:
Dziecko uczy się wstydzić zanim jeszcze potrafi mówić. Dlatego bardzo trudno jest
określić, czym jest wstyd. Jest on jedną z tych zdrowych, ludzkich mocy, które w pewnych
okolicznościach przeradzają się w ciężką chorobę duszy. Możemy więc wyróżnić dwie postacie
wstydu: wstyd zdrowy, ożywczy, oraz wstyd toksyczny, niszczący. Wstyd toksyczny jest
niezwykle bolesnym przeżyciem wewnętrznym, spowodowanym nieoczekiwanym odsłonię-ciem.
Jest głęboką raną wewnętrzną. Izoluje nas od nas samych i od innych ludzi. Pod wpływem
toksycznego wstydu wyrzekamy się samych siebie. (...)
Pierwotne mechanizmy obronne ego
W sytuacji poważnego zagrożenia Ja uruchamia się automatyczny proces samoobrony
zwany systemem pierwotnych mechanizmów obrony ego. System ten po raz pierwszy nazwał i
opisał Freud. Każdy z nas stosuje od czasu do czasu mechanizmy obronne, w które wyposażyła nas
natura. Z założenia nie powinny być one stosowane stale, ale tylko w określonych sytuacjach.
Dziecko jest istotą bezradną i bezsilną. Z chwilą przyjścia na świat jego Ja jest niezróżnicowane.
Każde dziecko musi wytworzyć wokół swego Ja odpowiednie granice. Nabyć określone
umiejętności. Mechanizmy obronne bar-dziej są potrzebne dziecku niż dorosłemu. Dopóki dziecko
nie wytworzy silnych granic, posługuje się w razie zagrożenia Ja mechanizmami obronnymi.
Dziecko, by móc wytworzyć odpowiednie granice, potrzebuje rodziców, którzy sami mają mocne
granice. Rodzice, których osobowość ukształtowała się na bazie wstydu, takich granic nie mają.
Kiedy człowiek żyje w przekonaniu, że jest z założenia ułomny i niepełnowartościowy, cały świat
wydaje mu się ułomny i bezwartościowy. Toksyczny wstyd nie zna granic. A dziecko pozbawione
ochronnych granic nie ma szans na przetrwanie. Życie bez granic porównać można do życia w
domu pozbawionym drzwi, lub w kraju pozbawionym tak granic, jak i wojska, gotowego tych
granic bronić. Natura wyposażyła dzieci nie tylko w egocentryzm, ale i w pierwotne mechanizmy
obronne, zastępujące granice. Dzięki mechanizmom obronnym dziecko ma szanse wytrzymać
sytuacje, które w przeciwnym razie byłyby nie do wytrzymania.
Zaprzeczanie i tworzenie iluzorycznych więzi
Jednym z najprymitywniejszych mechanizmów obronnych jest zaprzeczenie. W obliczu
zagrożenia dziecko zaprzecza temu, co się dzieje, albo zaprzecza, jakoby mu się z tego powodu
działa jakakolwiek krzywda, albo zaprzecza, jakoby dana sytuacja miała jakikolwiek wpływ na
jego życie. Pojęcie zaprzeczenia, wprowadzone przez Freuda, rozwinął Robert Firestone. Jego
zdaniem najprymitywniejszą postacią tego mechanizmu obronnego jest „iluzoryczna więź”. Pod
tym pojęciem rozumie on złudne przekonanie zawstydzanego dziecka, że łączy je z rodzicami silna
więź. Paradoksalnie, im większa dziecku dzieje się krzywda, tym silniejsze złudzenie więzi. Proces
tworzenia silnej więzi dziecka z osobą, która je wykorzystuje, to jeden z najbardziej
zdumiewających aspektów mechanizmu indukowania wstydu. Rodzice, którzy krzywdzą swoje
dziecko, zwykle robią to w sposób nieprzewidywalny, przypadkowy. Dziecko, któremu dzieje się
krzywda, traci poczucie własnej wartości i zaczyna się wstydzić. Im bardziej traci szacunek do
samego siebie, tym mniejszą ma możliwość wyboru. Przekonane, że nie ma innej możliwości,
dziecko trzyma się kurczowo krzywdziciela. Istotą iluzorycznej więzi (która naprawdę jest niewolą)
jest złudne przekonanie, że druga osoba jest do naszej dyspozycji, kocha nas, chroni. Iluzoryczna
więź przypomina fatamorganę. Gdy już raz się wytworzy, działa automatycznie i nieświadomie.
Wyparcie
Gdy wydarzy się coś, co przekracza granice tolerancji człowieka, sygnalizują o tym silne
emocje. Emocje to rodzaj energii-w-ruchu. Sygnalizują utratę czegoś, zagrożenie, stan nasycenia.
Gdy ktoś, kogo kochamy odchodzi, smucimy się. Gdy coś nam zagraża, rzeczywiście lub
potencjalnie, złościmy się lub się boimy. Radość sygnalizuje spełnienie, zaspokojenie potrzeb.
Ilekroć dziecko jest w taki lub inny sposób porzucane i przez to zawstydzane, złości się, smuci, ma
poczucie krzywdy. Owładnięci wstydem rodzice wstydzą się wszelkich emocji, nie tolerują więc
żadnych przejawów emocji u dziecka. Kiedy dziecko okazuje emocje, zawstydzają je. Dziecko
uczy się wypierać emocje, dzięki czemu przestaje je odczuwać. Nie wiadomo dokładnie, na czym
polega mechanizm wyparcia. Z pewnością wiąże się jednak z napinaniem mięśni, zmianą rytmu
oddychania, rezygnacją z fantazji. Wyparcie emocji powoduje uczucie odrętwienia. Cały
mechanizm unikania emocji przypieczętowany zostaje zanikiem świadomości faktu, że się czegoś
unika.
Wymazywanie z pamięci subiektywnych doświadczeń
Kaufmann przypuszcza, że mechanizm obronny wyparcia jest bezpośrednio związany z
zawstydzaniem emocji. Zdaniem tego autora, kiedy człowiek jest ciągle zawstydzany za
okazywanie emocji, ucieka w świat, w którym wszelkie subiektywne przeżycia ulegają wymazaniu.
Wymazywanie doświadczeń równoznaczne jest z ich wypieraniem. Zanim emocja zostanie
wyrażona, przeżywana jest wewnętrznie. (...)
Oszustwa emocjonalne
Fragmenty wewnętrznych doświadczeń, które ulęgły odszczepieniu (uczuć, potrzeb,
popędów), próbują znaleźć ujście. Przypominają wygłodniale psy, które zamknięto w piwnicy.
Trzeba je za wszelką cenę uciszyć. Można to uczynić poprzez tzw. konwersję uczuć. Polega ona na
tym, że uczucie zabronione lub wstydliwe zamieniamy na inne, łatwiej dające się zaakceptować
lub mniej bolesne. Widzieliśmy już, jak ten mechanizm działa w przypadku uczuć o charakterze
seksualnym. Uczucia wstydliwe zastąpić można innymi uczuciami. Podobnie dzieje się ze złością.
Złość często ulega wyparciu i zamienia się w uczucie łatwiejsze do tolerowania lub mniej przez
rodzinę tępione, np. poczucie krzywdy czy winy. Zamiast odczuwać złość, człowiek odczuwa coś
innego, bardziej strawnego.
Trzyletni Jaś jest wściekły, bo mama obiecała mu, że go zaprowadzi do centrum zabawy,
ale teraz próbuje się z tej obietnicy wykręcić. Chłopczyk wrzeszczy i tupie nóżkami (jak to jest w
zwyczaju u trzylatków), oznajmia mamie, że ją nienawidzi. Ale mama jest osobą
współuzależnioną i dogłębnie zawstydzoną. Panicznie boi się złości, u siebie i u innych. Kiedy Jaś
się złości, uruchamia w matce złość wobec własnych rodziców. A ponieważ emocja ta wyzwala w
niej wstyd i poczucie winy, próbuje się z tym uporać zawstydzając syna. Wyjaśnia mu zatem, że
gniewając się na nią, sprawia jej wielką przykrość. A ponieważ jeszcze jako mała dziewczynka
nauczyła się złość przekształcać w smutek, zaczyna płakać. Kobiety często płaczą, kiedy się
gniewają.
A oto scenka z dzieciństwa mamy: tata się na nią gniewa, bo zamiast iść spać, ciągle się
bawi w swoim pokoju. Tata zaczyna krzyczeć, ona w bek. Tacie robi się głupio, więc bierze
córeczkę na ręce i ją przytula. Przynosi szklankę soku i kołysze ją do snu. Już jako mała
dziewczynka mama Jasia zrozumiała, że rodzice smutek akceptują, więc nauczyła się
przekupywać ich smutkiem. Złością niczego nie mogła zwojować. Więc gdy Jaś krzyczy, że ją
nienawidzi, rozpłakuje się i mówi, że może się kiedyś tak zdarzyć, że on będzie jej potrzebował, a
jej nie będzie. Może mu nawet zagrozić, że pójdzie sobie i umrze! Biednemu Jasiowi grunt się
usuwa spod nóg. Czuje się porzucony, jest przerażony, boi się, że mama go zostawi. Biegnie do
niej pełen poczucia winy. Świadomość gniewu znika, ustępując miejsca poczuciu winy. Ja sam
przez większość życia ze strachu tłumiłem złość. Ilekroć zdarzyło mi się na kogoś rozgniewać,
natychmiast zaczynałem się bać. Byłem wręcz przerażony. Nawet jeżeli nikt mi nie zabraniał
wyrażania gniewu, usta mi drgały, głos mi się załamywał, cały się trząsłem.
Eric Berne, twórca analizy transakcyjnej, nazwał ten rodzaj odczucia „procesem
konwersji”. Ja to nazywam oszustwem przemiany. Emocjonalne oszustwo to usankcjonowane
przez rodzinę uczucie, którym zastępuje się uczucie nieakceptowane, wstydliwe.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin