psychspoleczq.doc

(1107 KB) Pobierz
Psychologia Społeczna wykład 1-2 prof

Psychologia Społeczna wykład 1-2     prof. S. Mika     25.10.98

Psychologia społeczna jest dziedziną starszą, którą można by zaliczyć do jednej z dyscyplin psychologicznych. Mówienie obecnie o psychologii jako jednolitej, o jednej nauce jest niestety uproszczeniem. Dziedzin i pod dziedzin psychologicznych jest obecnie bardzo dużo i sensowniej jest mówić o naukach psychologicznych, niż o jednej psychologii. Psychologia jako jedna dziedzina istniała w XIX w. Był to ten fantastyczny okres kiedy studiując psychologię można było wszystko wiedzieć o niej. Obecnie, żadna osoba nie jest w stanie nie tylko objąć całości wszystkich dziedzin psychologii, ale co gorsza własnej dziedziny również, jeżeli się nią zajmuje. Jest tak z powodu olbrzymiego rozwoju psychologii, olbrzymiej liczby psychologów na świecie, z których każdy uważa, że trzeba coś opublikować. Tym niemniej od czasu do czasu trzeba spróbować dokonywać pewnych podsumowań.

Polecana literatura:

• „Serce i umysł" - Aronsona i innych.

• „Człowiek istota społeczna" (w wersji anglojęzycznej tytuł brzmiał „Człowiek zwierzę społeczne") wcześniejsza książka tegoż Aronsona.

• Inna książka, dosłownie przedwczoraj wyszła, jej autorem jest Francuz Serge Moscovici, zaś w tytule ma coś o ... tożsamości - jest to interesujący przegląd niektórych naprawdę ważnych zagadnień psychologii społecznej. (Osobiście wydaje mi się, że ten wcześniejszy Aronson łatwiej się czyta i jest ciekawszy, niż to olbrzymie dzieło).

Definicje psychologii społecznej:

Jeden z psychologów społ. powiada: Psych. społeczna zajmuje się badaniem oddziaływań

społecznych czy wywieraniem wpływów w relacjach społecznych - czyli oddziaływania i

wpływy w sytuacjach społecznych, to ma być przedmiot psychologii społecznej.

Inny przykład: Psychologia społeczna bada ludzkie interakcje i ich podstawy psychologiczne. Tu

w samym słowie interakcja jest zawarte słowo społeczna.

Trzecia definicja: Psychologia społeczna bada zachowania społeczne.

Pozwoliłem sobie to w następującym skrócie zawrzeć:

Psychologia społeczna zajmuje się, badaniem ludzkich procesów psychicznych i zachowań w sytuacjach społecznych.

Mamy więc ludzi w sytuacjach społecznych i psychologia społeczna bada ich zachowania i procesy psychiczne.

Sytuacje społeczne -jak je rozumieć:

Sytuacja społeczna to taka w której występują inni ludzie... bezpośrednio lub pośrednio. Jestem prawie przekonany, że na tej sali powinno być co najmniej 10% osób, które mają psy, o ile nie więcej. W związku z tym pojawia się pytanie: czy nasze relacje z psem to jest sytuacja społeczna, czy nie? Niektórzy byliby skłonni uważać, że tak. Otóż znajdujemy się w takiej sytuacji, w której inni ludzie występują bezpośrednio. Jest sala, na tej sali znajduje się pewna liczba osób, dla mnie i dla każdego z państwa jest to sytuacja społeczna - inni ludzie występują bezpośrednio.

Ale od razu widać, że jeżeli weźmiemy tych innych ludzi jako tych, którzy występują bezpośrednio, nasuwa się pytanie: na jakich wymiarach taką sytuację ułożyć? Gdy idę z jakąś kobietą na spacer, to jest to taka sytuacja społeczna, w której inna osoba występuje jako jednostka, jako jedna osoba (to jest fikcyjna sytuacja, naprawdę tak nigdy nie jest, można by sobie tylko wyobrazić bezludną wyspę, ale to też nie byłoby takie proste). Kiedyś „chodził" w kinach w okresie stalinizmu taki francuski film, który wydawał się pewnym odejściem od radzieckich filmów. W tym filmie zakochani byli naprawdę w Paryżu, ale tak byli na sobie skoncentrowani, że nic nie widzieli. Można więc sobie wyobrazić trochę abstrakcyjnie taką sytuację, gdzie drugi człowiek jest po prostu jednostką, oczywiście w jakimś przybliżeniu. np. w rodzinie. Gdy zakochani są sami na świecie mamy do czynienia z sytuacją społeczną, która jest nie całkiem prawdziwa. Dlaczego? Gdy idziemy na spacer to dochodzimy do drugiej możliwości, tutaj sytuacje społeczne zmieniają się w zależności od liczby osób, jest to taka sytuacja, kiedy inni ludzie występują jako grupa. Myślę, że cała część moich zajęć będzie poświęcona właśnie człowiekowi w grupie, na razie nie będziemy o tym mówić.

Inni ludzie jako grupa:

Pierwsza sprawa - zwiększanie się liczby, kiedy są dwie, czy trzy osoby... . Jak są trzy osoby to już jest grupa. Czasami można uważać, że tych dwoje to też jest grupa, ale zostawmy to na razie. Mamy więc do czynienia z drugą sytuacją społeczną, którą możemy nazwać grupą, są to co najmniej dwie osoby, ale może być więcej. Możemy zadać sobie pytanie czym my jesteśmy? Czy dla każdej z poszczególnych osób ta sytuacja to jest grupa czy nie? Chciałbym zwrócić uwagę na to, że poza zwiększaniem się liczby innych ludzi coś jeszcze tu się zmienia..., np. czy wszyscy państwo się znają? Trzeba zrobić następny krok kiedy zwiększa się liczba osób. Dla mnie stanowicie tłum, stanowicie troszeczkę nie zróżnicowany zbiór jednostek, który co prawda siedzi ładnie w ławkach, ale ja będę w stanie wyodrębnić najwyżej 10 osób. Pozostali państwo, stanowicie element większej całości. Kolejne zwiększanie liczby osób w sytuacji społecznej może prowadzić do czegoś, co nazywamy tłumem. Niektórzy idą jeszcze dalej. Przypominam sobie pracę pana ..., który analizując zachowania ludzi w ramach pielgrzymki papieża do Polski, wprowadził jeszcze większe, jeszcze jakieś dodatkowe pojęcie wychodzące poza tłum. Gdy np. przychodzi jakieś 100 tyś. osób, to już nawet trudno mówić o tłumie w takim znaczeniu jak to kiedyś.

Pierwszy taki wymiar to wzrost liczebności osób znajdujących się w sytuacji społecznej od zakochanych w sobie do jakiejś tam masy (już nawet nie tłumu).

Jest jeszcze drugi wymiar, tj. gdy wy się znacie to nie jest dla was tłum, to jest w dalszym ciągu grupa. W pewnym momencie mówimy, że ludzie mogą stanowić organizację (ale nie w sensie organizacji politycznej). Organizacja to pewien twór społeczny, państwo jesteście jednocześnie fragmentem organizacji zwanej ATK i zapewne państwo jesteście dla celów ćwiczeniowych podzieleni na pewne grupy, jest to dosyć rozwinięta organizacja. Ta organizacja posiada pewną hierarchię władzy, np. wybraliście państwo kolegę na tzw. starostę, który pełni rozmaite funkcje m.in. reprezentuje was; będziemy mówić o 14-tu funkcjach lidera w grupie. Jedną z tych' funkcji on spełnia, to jest funkcja reprezentanta grupy na zewnątrz i zapewne nie tylko, bo w tym słowie mieści się też bronienie, obrona interesów, występowanie z jakimiś tam sprawami itd. Dla mnie państwo będziecie jeszcze przez chwilę tłumem, ale tak będzie już nie długo. Natomiast dla siebie jesteście grupą, ale i jednocześnie ta grupa ma podgrupy i jest fragmentem większej organizacji. Moglibyśmy powiedzieć, że inni ludzie w sytuacjach społecznych mogą występować w postaci jednostek, w postaci grup, w postaci tłumów i w postaci organizacji, z tym że jak już w postaci organizacji to kto np. zna rektora waszej uczelni? Może trzy osoby, popatrzcie już rektor jest upośredniony, może kolega ze względu na pełnione funkcje go zna. Na pewno niektórzy nie wiedzą nawet jak się rektor nazywa, w każdym razie jest to możliwe, w wielu instytucjach tak jest. W każdym razie inni ludzie mogą występować w bezpośrednich kontaktach jako element, fragment organizacji i jak państwo wiecie, często niezwykle trudno się z nimi dogadać, kiedy wy stępuj ą właśnie jako fragment organizacji. Ten sam człowiek jako po prostu Jan Kowalski może być niezwykle przyjemnym człowiekiem,

natomiast ten sam Jan Kowalski jako urzędnik często nam mocno daje w kość. Często Jednym z zabiegów, które stosujemy w ramach psychologii potocznej, jest zrobienie z reprezentanta organizacji (czy elementu organizacji) właśnie jednostki. Wtedy mówi się np. „jak pani ładnie wygląda" do pani w okienku, „a co tam słychać" itd. Jest to taka potoczna psychologia praktyczna. Wtedy nagle okazuje się, że pani w okienku jest nam skłonna załatwić sprawę, która początkowo wydawała się nie do załatwienia, właśnie dlatego żeśmy zmienili sytuację społeczną, żeśmy przeszli z sytuacji „człowiek w organizacji" na „człowiek w jednostce". Bardzo często to wszyscy robimy. Stąd podejrzewam, że często w stosunku do nas to robicie, np. kiedy przychodzicie na egzamin i ktoś jest słabo przygotowany, czuje, że dostanie dwóję i nagle się okazuje, że zaczyna opowiadać mi o swoich kłopotach. Czasem czuję się zażenowany ale słuchałem tego. Jest to dokładnie ten sam zapis: „no niech pan przestanie być tym egzaminatorem, niech pan stanie się po prostu rozumiejącym człowiekiem".

Inni ludzie pośrednio. Sytuacje społeczne pośrednie. Mówiłem już o tym, że zakochani są sami na świecie. Zasygnalizowałem państwu, że np. Elizabeth Taylor miała kilku mężów, jeden z ostatnich był murarzem czy kierowcą. Zdaje się że po paru latach rozleciało się to małżeństwo. To są te sprawy, z którymi psychologowie np. w zakresie poradnictwa małżeńskiego potem mają do czynienia. To taka oto sytuacja, kiedy partnerzy w małżeństwie wnoszą ze sobą postawy, przekonania, wzorce zachowania, wartości zupełnie innych grup. Nie znaczy to, że ja konserwatywnie utrzymuję, że my powinniśmy wychodzić za mąż w ramach własnej grupy, aczkolwiek zdarza się, że psychologowie z psychologami, lekarze z lekarzami, lekkoatleci z lekkoatletkami wiążą się. Jednak dosyć rzadko wybieramy sobie partnerów na całe życie z innej grupy kulturowej. Bardzo często okazuje się, że kiedy do czegoś takiego dochodzi, pojawiają się problemy. Wiele naszych dziewcząt, które wyszły za Arabów, obywateli państw afrykańskich, po pewnym czasie uciekało, wracało z powrotem do domu ze względu na różnice kulturowe. Znam takie panie, które wychodziły za Serbów i też okazywało się, że różnice kulturowe były zbyt duże. Chodziło o bardzo prostą rzecz, mianowicie, pozycja kobiety w rodzinie. Nawet ta sytuacja o której mówimy, tj. jedna osoba na jedną, jest sytuacją, gdzie jakieś tło społeczne pośrednio wpływa na nasze relacje bezpośrednie, interpersonalne. Nawet gdybyśmy się znaleźli na bezludnej wyspie to też by się szybko okazało, że ja tego kogoś z kim jestem na bezludnej wyspie zaczynam spostrzegać w kategoriach społecznych, które mi są dane, które wytworzyły się we mnie w wyniku życia. Tak więc inni ludzie pośrednio występują cały czas w naszym życiu, "występują w postaci reprezentacji społecznej, ale nie tylko; występują w postaci materialnej i niematerialnej.

Powiedzmy sobie o tej materialnej bo o tej niematerialnej już powiedzieliśmy. Wszędzie gdzie żyjemy mamy do czynienia (poza nielicznymi zakątkami na ziemi) z produktami ludzkiej działalności. Ci inni ludzie w produktach materialnych cały czas nas otaczają, no a pośrednio to już powiedziałem - reprezentacja świata, to jak świat spostrzegamy. To jakie mamy wartości, jakie mamy postawy, to jest przecież produkt oddziaływań innych ludzi. Cały czas tych innych ludzi niesiemy w sobie. Niesiemy w sobie to, co ci inni ludzie w nas spowodowali. Dlatego musimy badać nie tylko ludzkie zachowania w sytuacjach społecznych ale również i procesy psychiczne, które są nasycone bardzo innymi ludźmi. Celowo nie powiedziałem, że można pójść dalej w tym podziale, mianowicie, można mówić o innych ludziach, którzy występują w postaci już nie tłumów ale narodowości, grup etnicznych - tu zasygnalizuję to tylko państwu bo w jakimś sensie można powiedzieć my Polacy, oni Niemcy itd. To są też inni ludzie, ale ani nie organizacja, ani nie instytucja, tylko po prostu grupa narodowościowa, etniczna. To też ma duże znaczenie, jeżeli idzie o nasze zachowanie w stosunku do reprezentantów ludzkich narodowości.

Dwie rzeczy do zapamiętania to:

Psychologia społeczna to taka dyscyplina naukowa, która zajmuje się badaniem ludzkich zachowań i procesów psychicznych w sytuacjach społecznych.

Sytuacje społeczne to takie sytuacje, w których inni ludzie występują bezpośrednio lub pośrednio. Bezpośrednio, to inni ludzie jako jednostki, grupy, tłumy, organizacje, ewentualnie narodowości, klasy; występujący pośrednio fj. w produktach materialnych ludzkiej działalności i w naszych reprezentacjach świata społecznego, w naszych psychicznych, wewnętrznych reprezentacjach świata społecznego i zachowań...

W jakim miejscu umieścić psychologię społeczną wśród różnych dyscyplin? Po pierwsze: psychologia społeczna krzyżuje się niemal ze wszystkimi dyscyplinami psychologicznymi. Nieomal, bo nawet jeśli idzie o psychologię fizjologiczną też można znaleźć pewne prace, pokazujące wpływ w psychologii tego co społeczne na to, co fizjologiczne. Oto przykład jak psychologia społeczna łączy się z fizjologią (to taka dygresja):

Ja od jakiegoś czasu trochę się zajmuję potrzebą władzy. Potrzeba władzy jest oczywiście z jednej strony czymś takim, co jest produktem ludzkich oddziaływań, a po drugie, tym co ma duże znaczenie dla naszego funkcjowania (będzie jeszcze o tym mowa). Jednym z dwóch ludzi, którzy poświęcili potrzebie władzy wiele badań jest Dawid McCIelland -jest to jeden z wybitniejszych ludzi w dziedzinie psychologii społecznej, osobowości... . Jeżeli mieliście państwo do czynienia z potrzebą osiągnięć, to nazwisko to powinno być znane. Ci badacze zwrócili uwagę na taką oto rzecz: zapewne państwo wiecie, że ludzie o pewnych wzorach zachowań, walorach motywacyjnych (szczególnie z tak zwanym wzorcem zachowania typu A), zapadają na choroby, np. osobnicy o wzorcu A mają: a to nadciśnienie, a to chorobę wieńcową, a to jakieś owrzodzenie przewodu pokarmowego itp. Są to psychosomatyczne konsekwencje. Wracając do potrzeby władzy, krótko mówiąc: potrzeba władzy, przy pewnym rozumieniu, to jest potrzeba wywierania wpływu, oczywiście efektywnego. D. McCIelland wpadł na pomysł, żeby zbadać czy przypadkiem nie ma jakiegoś związku między pewnymi chorobami, a siłą potrzeby władzy. Zbadał więc niestety niezbyt dużą grupę osób, gdyż wtedy badania były niezwykle kosztowne, zbadał po pierwsze (mówiąc z dużym uproszczeniem) poziom adrenaliny, a naprawdę były to tzw. neurotransmitery. Okazało się, że u osób o silnej potrzebie władzy poziom neurotransmiterówjest wyższy. Ludzie w zależności od siły potrzeby władzy różnią się poziomem jakichś tam hormonów. Badano także wymaz z nosa, a wzięło się to z obserwacji, że osobnicy o silnej potrzebie władzy bardzo często cierpią na infekcję górnych dróg oddechowych. Okazało się wtedy, że ci osobnicy, w nosie i w gardle mają mniej ciał, które zapobiegają takim infekcjom. Badania wykazały, że te dwie rzeczy tzn. poziom tych neurotansmiterów i obniżenie poziomu ciał immunologicznych właśnie w nosogardzieli, korelują ze sobą. Jest to jeden z przykładów pokazujących związek między psychologią społeczną, a bardzo fizjologicznymi sprawami.

Jedną z grup zawodowych (szczególnie studenckich), które mają bardzo wysoki poziom potrzeby władzy, wyższy od innych są psychologowie (co zresztą sprawdziliśmy na naszych studentach). Chcąc odpowiedzieć na pytanie, czy my rzeczywiście zapadamy na infekcje górnych dróg oddechowych, można robić badania porównawcze np. studentów polonistyki ze studentami psychologii i przeprowadzić wywiad na temat tego, jak często zdarzają się takie infekcje. Mogłoby się okazać, że jesteśmy bardziej podatny właśnie ze względu na silną potrzebę władzy. Jest to przykład na to, że psychologia społeczna może mieć związek z dosyć podstawowymi sprawami zakresu psychologii fizjologicznej, czy psychosomatyki, ale jednocześnie i z innymi dziedzinami psychologii np. psychologia wychowawcza, czy ogólna. Zakresy tych różnych

dyscyplin się ze sobą krzyżują, ale nie koniecznie pokrywają, aczkolwiek były takie tendencje szczególnie w okresie tzw. socjalizmu, żeby uważać, że psychologia społeczna jest po prostu:

częścią psychologii ogólnej - mówili jedni, a inni - nie, to jest po prostu część socjologii. W ten sposób podporządkowywano tę dyscyplinę, co wydaje mi się nieprawdziwe.

• Z socjologią to jest zrozumiałe. Definicja socjologii trochę przypomina definicję przedmiotu psychologii społecznej. Z socjologią to jest oczywiste szczególnie tam, gdzie jest mowa o grupach i o tłumach.

• Ekonomia -... też psychologia ekonomiczna, ona tak naprawdę trochę opiera się na

psychologii społecznej. Z niej wyrosła. Jakie są przyczyny podejmowania przez nas decyzji ekonomicznych - to ją najbardziej interesuje, a jednym z fragmentów są oczywiście różne oddziaływania społeczne. Wiadomo np., że nagle ludzie ni z tego ni z owego zaczynają coś kupować, coś staje się modne.

• O pedagogice nie mówię bo to samo przez się jest zrozumiałe.

• Wreszcie są teraz liczne szkoły zarządzania i administracji i one czerpią pełnymi garściami właśnie z psychologii społecznej, szczególnie jeśli chodzi o problematykę kierowania ludźmi. Oni sami prowadzą liczne badania i informacji o tym, jaki to jest kierownik i jak efektywnie powinien kierować ludźmi zaczyna być znowu bardzo dużo. Odkrywają oni na nowo to co już dawno zostało odkryte. To wyjście psychologii społecznej na różne dziedziny jest bardzo duże i chyba dlatego jest to interesująca dziedzina. W ramach tzw. psychologii społecznej stosowanej człowiek mający wyższą pozycję w hierarchii grupowej ma pewne przywileje. Takim przywilejem może być to, że nie przestrzega przepisów, które obowiązują normalnych ludzi (stąd będąc wyżej w tej hierarchi pozwalam sobie wejść na salę z kawą, czego państwu zrobić nie wolno). Należy zapamiętać;

Psychologia -wiąże się i przecina z wieloma dyscyplinami zarówno psychologicznymi jak i takimi jak socjologia, ekonomia, pedagogika, a szczególnie nauka o zarządzaniu i organizacji.

Historia psychologii społecznej.

• Okres przednaukowy:

Tak jak i z psychologią w ogóle, refleksje na temat psychologii społecznej towarzyszyły człowiekowi od zarania dziejów. Widać to czytając dzieła filozofów, prawników, lekarzy np. gdyby porównać Platona z Arystotelesem to tam pojawiają się pozornie różne koncepcje państwa. W rzeczywistości jest tam pewna refleksja na temat relacji w grupach społecznych oraz to, co z tego wynika dla kierowania państwem. Przed Platonem i Arystotelesem byli jeszcze filozofowie chińscy, którzy doradzali cesarzom jak należy kierować państwem. Można więc znaleźć wiele informacji na temat tego, jak ludźmi należy kierować, bo oni są tacy a nie inni. Na to można spojrzeć także z punktu widzenia psychologii w ogóle. Tak więc chińczycy, starożytni filozofowie^Czym bliżej czasów współczesnych tym więcej tego mamy, np. idee Hobbesa i ludzie walczący ze sobą cały czas; MachiayellL który zresztą wszedł do psychologii (skale Mach 4, Mach 5 do badania cechy zwanej makiawelizmem - u nas najbardziej popularna jest skala 5). W dziele Machiavellego pod tytułem „Książę", autor doradzał jak należy rządzić ludźmi. Po pierwsze - cyniczne spojrzenie na człowieka, a po drugie - metoda kija i marchewki tj. trzeba usunąć wszystkich którzy są przeciwnikami, a tych którzy pozostaną, trzeba wynagradzać żeby ich kupić. Takich refleksji jest bardzo dużo.

• Potem pojawia się okres wczesnonaukowy; .

W tym okresie jacyś ludzie (wcale nie psychologowie) mieli jakieś obserwacje, które

opisywali, ale także próbowali tworzyć jakieś teorie. Ważnym nazwiskiem jest tu Gustaw LeBon

- na nim opierają się również socjologowie - autor „Psychologii tłumu'^ (radzę tę książkę przeczytać). Ta książka napisana na początku XIX w. do dzisiaj jest nadal wydawana i czytywana np. przez polityków, ponieważ wiele miejsca tam poświęcano na wskazówki jak kierować tłumem. Tłum przez niego trochę inaczej był rozumiany, np. LeBon uważał, że parlament francuski j ast tłumem. Innymi słowy, takie wielkie ciało gdzie jest dużo ludzi, to jest to tłum.

Cechy charakterystyczne tłumu (w pigułce), tj. LeBon miał taki pogląd na tłum:

W tłumie w pewnym momencie pojawia się jedna emocja i jedna idea. Taki prosty przykład:

emocja agresji, lub strachu (tłum paniczny) i idea np. na Bastylię! Cały czas można zobaczyć np. w opinii publicznej pojawianie się takiej jednej idei i związanych z tym emocji oraz pewien mechanizm zwany mechanizmem zarażliwości. W tłumie bowiem zarażamy się od siebie ową ideą i emocją. Przykładem takim jest koncert młodzieżowy, gdzie jest widoczne niezwykle silne napięcie emocjonalne pobudzane jeszcze przez muzykę, a taka idea jest tu rzadko wyrażana mianowicie, że „to jest wspaniałe". Podobnie tłum na meczu piłki nożnej czy meczu bokserskim. Nasi politycy chcą to czytać, bo II część tej książki zawiera zasady praktyczne jak kierować tłumem, np. dobry wódz to jest taki, który wielokrotnie powtarza to samo hasło, tę samą ideę. Ostatnie wybory są tego dobrym przykładem, kiedy to każda partia wymyśla jedno hasło, które ma przyciągnąć zwolenników . Jak widać od początku XIX w. nic się nie zmieniło. Wspomieć można, że Goebbelsfeowtarzał, że każde kłamstwo wielokrotnie powtarzane zostanie uznane za prawdę i zostanie zaakceptowane. Tu nie trzeba się dziwić, gdyż zarówno Hitler, Mussolini. a prawdopodobnie i Stalin czytali LeBona.

LeBon był takim pierwszym psychologiem społecznym, który jednak nie używał terminu „psychologia społeczna".

W okresie wczesnonaukowym dominowali Francuzi. Innym takim był Gabriel de Tarde. Napisał on pracę „O naśladowaniu" (nie przetłumaczona), gdzie przedstawiał szereg prawd dotyczących pojawiania się pewnych mód, naśladowania. Jedna jego teza była taka, że pewna moda narasta w postępie geometrycznym tzn. np. pomysł jednej osoby przechwytują dwie osoby, od nich następne dwie itd. Taka moda błyskawicznie narasta (tak rozprzestrzenia się każda moda tworząc krzywą biegnącą stromo w górę). W pewnym momencie następuje przesycenie. Gdy np.wszyscy noszą okulary „na włoskach", pojawia się ktoś kto wymyśla coś nowego (dyktatorzy mody). W ten sposób, dzięki środkom masowego przekazu błyskawicznie pojawia się nowa moda w różnych miejscach świata. Dawniej to zaczynało się w Paryżu, później schodziło do Warszawy a wreszcie na prowincję. Teraz dzięki środkom masowego przekazu dzieje się to jeszcze szybciej. Druga idea była taka, że tzw. klasy wyższe będące źródłem z którego nowe pomysły się pojawiają, oni coś tam wymyślają potem schodzi to coraz niżej i coraz bardziej się rozpowszechnia. Trzecie prawo mówiło, że nowe idee, mody pojawiają się ze skrzyżowania rozmaitych rzeczy już istniejących. W muzyce pojawiają się skrzyżowania różnych stylów np. rock and roiła z bluesem i potem tacy wielcy muzycy mówią, że czerpali z takich a takich źródeł. Podobnie z modą w ubiorach, pojawiają się trendy afrykańskie, chińskie itd.- to było trzecie źródło pojawiania się nowych mód wg. Gabriela de Tarde (XIX w). Obserwacje te nie były obserwacjami systematycznymi, raczej przypadkowymi, a więc wybiórczymi, jednak coś nowego pokazywały. To był XIX w.

• Początek XX w.

Nazwa psychologia społeczna to rok 1903. Pojawiają się dwa ważne nazwiska: McDougall (specjalista od instynktów, który wymyślał dużą liczbę instynktów) oraz Ross. W tytułach ich książek pojawiła się poraź pierwszy nazwa „psychologia społeczna".

Czym się zaczęto interesować

W 1897 r.- robiono badania na temat tego, czy ludzie lepiej czy gorzej pracują w obecności

innych ludzi.

I wojna światowa - zapotrzebowanie w armii niemieckiej na oficerów, wobec czego należało

znaleźć jakieś sposoby wybierania ludzi, którzy już nie są arystokratami, żeby wybrać dużo

kandydatów na oficerów.

Następnie pojawiają się badania nad postawami, badania nad stereotypami.

II wojna światowa:

Badania nad zmianami postaw i badania nad funkcjonowaniem małych grup. W ten sposób mielibyśmy całą psychologię. Tak oto obydwie wojny trochę przyczyniły się do tego, aby rozwinęła się psychologia społeczna. Właśnie wtedy robiono badania nad postawami. Obecnie psychologów społecznych jest bardzo wiele, każdy pisze, publikuje. Pomysłów jest wiele, od czasu kiedy pojawiły się koncepcje pozytywistyczne(?) w psychologii społecznej. • W Polsce:

My byliśmy wtedy niezwykle aktywni, np. dwa lata po francuskiej wersji książki LeBona mieliśmy już polską, z Tarde było gorzej. Po II Rzeczpospolitej pojawiło się parę nazwisk:

Witwicki w drugim tomie swego podręcznika właściwie przedstawił teorię, którą dopiero po latach wymyślił jakiś Amerykanin tzn. teoria dotycząca relacji międzyludzkich. On inaczej to nazywał, określił to na dwóch wymiarach: od nienawiści do przyjaźni i od tego kto jest wyżej do tego, kto jest niżej. Jest to dwuwymiarowe spojrzenie na stosunki międzyludzkie. Oczywiście nikt tego dzisiaj nie pamięta i ponieważ to było po polsku, nigdy się nie przebiło za granicę. Podobnie jak druga jego praca w związku z którą Witwicki miał kłopoty z władzami kościelnymi. Nazywała się ona „Wiara oświecona" i ukazała się także po francuzku. Witwicki zrobił tu eksperyment, mianowicie przerabiał różne fragmenty z Pisma Świętego, gdzie wydawało mu się, że bohaterzy nie zachowują się całkiem etycznie. Przerabiał i robił z tego inne historie oraz prosił swoich badanych, którymi byli księża, żeby powiedzieli co sądzą na ten temat. Witwicki próbował pokazywać te historie szczególnie w sytuacji, w której człowiek zdawał sobie sprawę, że źródło jest w Piśmie Świętym. Nagle taka historia, kiedy została przełożona na historię np. Jana Kowalskiego a nie wielkiego proroka jawiła się właśnie jako nie bardzo etyczna. Jak człowiek, który zdawał sobie z tego sprawę, radził sobie z tym wszystkimi sprzecznościami? W tym czasie Witwicki oczywiście miał określone poglądy, zapewne również religijne. Był raczej liberałem niż konserwatystą. Tu przedstawił on taką koncepcję, którą po latach Festinger przedstawił w postaci teorii dysonansu poznawczego. Ale jak już wspomniałem, my Polacy mieliśmy za małe przebicie i dlatego tak naprawdę nikt nie wie, że Witwicki był twórcą dysonansu poznawczego.

Ważne nazwisko socjologa - Florian Znanieck^ który wraz z Thomasem są twórcami pojęcia „postawy"! W książce pt. „Emigranci (lub chłopi) Polscy w Ameryce" po raz pierwszy pojawia się pojęcie „attitude", którego twórcami są Thomas i Znaniecki. będący wówczas w Ameryce. Stanisław Osowskr- w czasie okupacji wydane zostały na podziemnym uniwersytecie jego „Wykłady z psychologii społecznej". W jego dziełach zostały wydane konspekty tych wykładów

Stefan Baley^ w swojej „Psychologii wychowawczej" sporo miejsca poświęcił grupom dziecięcym. Prowadził wykłady z psychologii społecznej (miałem przyjemność jako asystent przygotowywać te wykłady do wydania). Prawdopodobnie był to pierwszy po wojnie podręcznik z psychologii społecznej. To było przed wojną, po wojnie była straszna sytuacja. Przez lata moich studiów tj. w latach 51-56 nie słyszałem ani słowa o psychologii społecznej. W Związku Radzieckim psychologia społeczna była jakimś wyklętym tematem. Nie było wykładów z psych.

społ. i właściwie nic o niej nie wiedzieliśmy. Nagle pojawili się rozmaici ludzie, którzy zaczęli się tym interesować. O psych. społ. można znaleźć u Reykowskiego. Bardzo ważną postacią jest Andrzej Marewski | socjolog, wreszcie Stefan Nowab. Tak zaczynaliśmy, zaś teraz istnieje Wyższa Szkoła Psychologii Społecznej, co o czymś świadczy.

Po Anglikach, Niemcach, psychologowie społeczni z Polski stanowią najliczniejszą grupę w Europejskim Towarzystwie Psychologów Społecznych.

Podsumowując:

Refleksje na temat psych. społ. towarzyszą nam od zarania dziejów, zaczynając od filozofów chińskich, a kończąc na filozofach epoki oświecenia co najmniej -jest to okres przednaukowy w psychologii społecznej.

Okres wczesno naukowy, głównie związany z nazwiskami LeBona i Tarde gdzie badacze, jeśli można ich tak nazwać opierają się na niesystematycznych obserwacjach zachowań ludzkich.

Okres naukowy, który zaczyna się mniej więcej na przełomie XIX i XX w., gdzie do badania tych zjawisk zaczyna się stosować normalne metody naukowe.

W Polsce:

- Dzieła zagraniczne tłumaczono na język polski.

- Okres przedwojenny, kiedy to psychologowie lub socjologowie przy sposobności parali się psychologią społeczną.

- Okres powojenny od połowy lat 50 -tych, gdzie zaczyna się dynamiczny rozwój psychologii społecznej.

Metody stosowane w psychologii społecznej.

Pierwsze rozróżnienie: trzeba odróżnić metodę techniki Metoda jest to pewien sposób postępowania ogólny, natomiast technika, to instrument za pomocą którego badamy bardzo specyficzne zjawisko. Np. makiawelizm to pewna cecha, postawa. Niektórzy mówią o osobowości makiawelistycznej. Makiawelista to człowiek, który po pierwsze, ma bardzo cyniczne spojrzenie na ludzi, np. uważa, że większość ludzi to są głupcy (jedno z twierdzeń na skali makiawelizmu brzmi: w każdej minucie rodzi się bardzo wielu naiwnych, których można wykorzystywać). Skale do badania makiawelizmu - Mach l do 9, najbardziej popularna u nas Mach 5. Taka skala to nie jest metoda ale technika ,bo przy pomocy tej techniki możemy zbadać tylko określone zjawisko zwane makiawelizmem. Inny przykład:

Socjometria - jest to bardzo prosta technika, niektórzy nazywają ją metodą socjometryczną. Polega ona na zadawaniu pytań typu: z kim chciałbyś siedzieć w jednej ławce? Ktoś kiedyś powiedział, że dla ludzi dorosłych dobrym pytaniem jest: z kim chciałbyś wyjechać na miesięczną wycieczkę?. Z grupy 60-osobowej wybiera się do 3 takich osób. Chodzi tu o prostą rzecz, żeby stworzyć obraz grupy. Z takiego badania dowiadujemy się jakie osoby są wybierane najczęściej, a jakie najrzadziej. Socjometria jest to technika, czy zbiór technik, które służą do badania stosunków wewnątrz grupowych, inaczej mówiąc struktury wewnątrz grupowej. To jest technika, zaś metodą byłoby po prostu zadanie takiego pytania. Pytania mogą być różne, możemy pytać o cokolwiek. Zadawanie pytań jest to metoda zwana - lustracją, ale zadanie konkretnego pytania jest to już technika.

Należy odróżnić sposób pos...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin