Kolejowy Masaż.doc

(52 KB) Pobierz

KOLEJOWY MASAŻ
Conji



    Pociągi – typowa dla studentów metoda lokomocji długodystansowej. Podróżowanie pociągami mogłoby być naprawdę bardzo przyjemne – nie odczuwam choroby lokomocyjnej, można w każdej chwili wstać i sobie pochodzić, w nowszych pociągach można nawet znaleźć całkiem nieobleśny kibel. Szkoda tylko, że zwykle jest w nich za zimno, za gorąco albo zdecydowanie za wielu ludzi...
    Cóż, historia, która mi się przytrafiła, działa się w pociągu, w którym było za ciepło, ale, dzięki Bogu, nie nazbyt tłoczno. Jechałem sobie pośpiesznym, dokądś tam, nie pamiętam dokąd, pamiętam za to, że było już dość późno i była wczesna zima, więc na zewnątrz było już całkiem ciemno. Siedziałem sam w przedziale, okienka (no nazwijmy to w ten sposób) na korytarz miałem zasłonięte, bo z doświadczenia wiem, że wtedy ludzie sądzą, że przedział jest pełen, albo ktoś tam się rozwalił jak dzik w kartoflach i tak czy inaczej miejsc siedzących nie ma.
    Moją radość z wolnego przedziału musiał ktoś jednak przerwać – usłyszałem szurnięcie drzwi i w przejściu pojawił się jakiś wielki kibol pytając, czy miejsca są wolne. Cóż, nie przepadam, za „takim” towarzystwem, ale skoro miał w sobie tyle kultury, żeby spytać o miejsce, to czemu nie? Odpowiedziałem, że wolne, a dres ściągnął kaptur z głowy ukazując prawie łysą czaszkę i pękatą twarz. Zdjął kurtkę, wrzucił na kratę na bagaż i siadł na miejscu przede mną. Jak to mam w zwyczaju, zmierzyłem go wzrokiem, ale na tamtą chwilę sprawiał wrażenie tłustego osiłka. Wziąłem się więc za czytanie książki i jakieś 30 minut mi zleciało. W tym czasie mój „towarzysz drogi” stwierdził, że mu gorąco (co mnie nie zaskoczyło, sam siedziałem w t-shircie). W końcu znudziła mnie lektura, odłożyłem książkę na bok i zacząłem się gapić najpierw w okno, potem w sufit, w końcu na dresa – spał. Teraz, kiedy siedział (czy raczej leżał) w białym obcisłym bezrękawniku (a nie w luźnej bluzie), okazało się, że to, co początkowo wziąłem za tłuszcz, tak naprawdę było mięśniami. Myślę, że muskularne męskie ciało każdemu gejowi (albo przynajmniej większości) raczej się podoba, nieco mniej lubi się „obleśnych pakerów na sterydach”. Mnie się ta ostatnia grupa akurat podoba – co poradzę, każdy lubi co innego. Gdy (po ponownym obejrzeniu całości) moje oczy zatrzymały się na masywnych mięśniach klaty, nie mogłem już skupić się na niczym innym. Siedziałem tak sobie radośnie, szczęśliwy, jakbym dostał 100 złotych i wpatrywałem się w to ogromne, piękne ciało. Kostki na brzuchu raczej nie miał, ale tak jak już powiedziałem – facet jak na swoje rozmiary był dość zgrabny, a nie (jak to się często zdarza) zalany tłuszczem. Mój trans przerwał jakiś dźwięk, na początku nie zrozumiałem co to. Po chwili jednak dźwięk się powtórzył:
    – Podoba ci się? – spytał dres, patrząc na mnie przez przymrużone oczy. Rozbudził się najwyraźniej, ale leżał dalej w tej samej pozycji, rozwalony na dwóch siedzeniach.
    – Ja... co? Nie, tak tylko patrzę... – zacząłem, ostro zmieszany, myśląc w pośpiechu, jak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. – Wiesz, takich mięśni nie widuje się na co dzień... znaczy... Jestem tak trochę rysownikiem, zajmuję się grafiką, ale takiego modela jeszcze nie miałem... – to, o zgrozo była najbardziej sensowna wymówka, jaką wtedy udało mi się znaleźć. Owszem, trochę rysuję, ale zawodowcem nie jestem!
    – Studiujesz sztuki piękne? – spytał mięśniak, poprawiając się na fotelu.
    – Tak! Znaczy... wiesz, w sumie od niedawna… Generalnie mówili nam, żeby się przyglądać ludziom i w ogóle, bo to się niby przydaje przy portretach…
    – Spoko. Chcesz, to sobie patrz, mnie nie ubędzie – odparł olbrzym z leniwym uśmiechem zadowolenia. – Teraz jestem nieco nie w formie, miałem przerwę w ćwiczeniach, bo sobie coś w łapie zerwałem – i pokazał na prawy triceps.
    – Aha... a dużo ćwiczysz? – spytałem niepewnie
    – Nie tam, normalnie.
    – A, to wszystko już wiem... – burknąłem pod nosem, ale chyba nie usłyszał, bo po chwili dodał:
    – Ostatnio zacząłem znowu ćwiczyć, ale mięśnie nieprzyzwyczajone, zakwasy mam straszne...
    W tym momencie włączyła mi się opcja „mądruj się, znasz się nieco na biologii i chemii” – i zacząłem mu tłumaczyć, że zakwasy tak naprawdę są wg jednej teorii wynikiem pracy mięśni przy niedostatku tlenu, a wg innej – to powstające mikrourazy, ale w obu przypadkach można temu zapobiegać robiąc odpowiednie przerwy itp. Dodatkowo wspomniałem, że ból można skutecznie redukować masażem.
    – Masaż, spoko, dobra rzecz. Moja starsza siostra teraz zaczęła masaże robić, na razie niewiele umie, ale jak chce sobie coś poćwiczyć na mnie, to jej nigdy nie odmawiam.
    – No, to prawda, mój ojciec jest masażystą, ludzie tego nie doceniają, wydają tyle na... – nie dokończyłem, bo „Wielki” mi przerwał:
    – Umiesz masować? Stary cię pewnie czegoś nauczył, wziąłbyś mi łapę i klatę doprowadził do porządku.
    – Ja? Znaczy... tyle, co zakwas, to nie problem, ale więcej...
    Nie mogłem uwierzyć w swojego farta. Mięśniacy to mój fetysz, a teraz jeden z nich prosi mnie o masaż...? Najpiękniejszy dzień w życiu!
     – No to dawaj! – ponaglił mnie.
    W zasadzie nie pamiętam nawet, jak usiadłem koło niego, tuż obok, po jego prawej stronie i masowałem mu biceps. Ramię miał szersze niż moje udo, naprawdę ogromne... Zauważyłem, że przedramię ma bardziej napięte, więc (jako „prawie” zawodowy masażysta)  na nim skupiłem się bardziej. Gdy skurcz poluzował, przeniosłem się na kaptur (tak się chyba nazywa ten miesień nad obojczykiem), a z niego na klatę. Długo się zastanawiałem, jak do tego podejść. Szczerze, o ile ramię czy nogę zdarzało mi się już masować, o tyle „męska pierś” była dla mnie nowością, zwłaszcza w takim rozmiarze. Ale moja kompletna improwizorka okazała się bardzo skuteczna.
     – Zajebisty jesteś – stwierdził Wielki. – Serio. Wiesz, jak i co robić. Już mi zesztywniał... – dodał po chwili.
    W tym momencie to JA zesztywniałem. Byłem tak zszokowany, że na chwilę mnie zamroczyło. W jego spodniach... No po prostu nie dało się tego nie zauważyć! Pała stała mu jak maszt!... Opanowałem się lotem błyskawicy i po paru sekundach zacząłem go dalej masować, udając wyluzowanie, że niby niczego nie dostrzegam.
     – O ile wiem, przy masażu powinieneś się wyluzować a nie spinać – powiedziałem, udając głupiego, dla pewności, gdyby ta jego wcześniejsza wypowiedz miała się okazać żartem (i na przykład dotyczyłaby tylko tricepsa, czy czegoś tam). Dres jednak nie żartował. Wziął moją rękę i położył na swoim kroczu. Pod dżinsami poczułem jego sztywnego fiuta i w tej samej chwili zesztywniały mi palce. Czy mi się to śni...?
     – Teraz, jak mi stanął, musisz dokończyć. Takie wstrzymywanie i przerywanie podobno jest niezdrowe, he-he...
     – Ale ja nie... – wyjąkałem i brakło mi oddechu.
     – Daj spokój, znam to spojrzenie. Gapiłeś się na mnie i cały czas myślałeś, jak się do mnie dobrać, żeby mi zrobić dobrze – dodał łysy. – Nie jesteś pierwszym chłopakiem, który ma na mnie ochotę. Serio, już do tego przywykłem – to mówiąc Wielki podwinął koszulkę aż nad sutki, ukazując mi swoją boską klatę, po czym... rozpiął rozporek i zsunął białe majtki pod jajka. Na chwilę utraciłem równowagę. Dobrze, że siedziałem, bo pewnie runąłbym przed nim na pysk...
     – No, zajmij się nim...
    Nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje i w to, co widzę. To było aż nazbyt idealne! Patrzyłem na jego stojącego twardego fiuta, wyrastającego z ciemnych, gęstych włosów i w ładne kuliste jądra, które na tle bielizny kusiły niesamowitym kontrastem, jak biel i czerń, jak dobro i zło, jak...
     – A jeśli ktoś wejdzie? – próbowałem jeszcze łapać się jakichś pozorów, żeby zachować twarz, że ja... że wcale nie o to mi chodziło.
     – Firanki są dobrze zasłonięte.
     – No są, ale ty mimo to wszedłeś.
     – Bo ja zawsze wchodzę tam, gdzie zasłaniają.
     – No a jakby...
     – To mu najebię i wypadnie szybciej niż wpadł. A teraz bierz...
    Cóż, prostacki argument, ale byłem tak podniecony, że mi wystarczył. Nie mam co zgrywać niewiniątka, kiedy trafia mi się taka okazja, czyż nie?
    Ukląkłem przed wielkoludem i zacząłem lizać mu główkę, najpierw z napletkiem, później powoli go ściągnąłem. Pała lekko pachniała potem, ale była czysta, poza tym już sączyło się z niej precum. Jak to lubię mawiać – linijki w oczach nie mam, więc długości tej pyty dokładnie nie podam, ale była więcej niż średnia i bez wątpienia gruba jak...! Ale w całości pasowała do jego szerokiej sylwetki. Położyłem dłonie na klacie, masując mu moje ulubione mięśnie i co jakiś czas bawiąc się sutkami. W międzyczasie grzecznie brałem do ust ptaka, coraz głębiej, aż w końcu sięgnąłem po same jajka. Odurzył mnie ten zapach męskiego potu, , do tego ten smak... Wielki mruczał i stękał z zachwytu. No, nie jestem może seksbombą, ale sikilla mam dobrze wyćwiczonego, że się tak wyrażę...
     – Kurwa, jeszcze... Pierwszy raz ktoś mi wziął całego... Laski nie potrafią tak ssać...
    Nie będę kłamał: było mi bardzo przyjemnie po takich pochwałach, które zachęcały mnie do dalszych działań. Na chwilę się jednak zadławiłem, gdy jego pyta mocno drgnęła mi w gardle, więc musiałem odchylić głowę i przy okazji nabrać powietrza. Wielkiemu się to jednak nie spodobało. Złapał mnie za tył głowy i przycisnął do krocza:
     – Nie przerywaj, kurwa... Nie teraz!
    Nie należę do ludzi którzy protestują w takiej chwili, ale nawet gdybym chciał – nie miałem żadnej możliwości odwrotu. Moja głowa uwięzła jak w imadle między dłońmi Wielkiego, który coraz głośniej sapał, aż w końcu zgiął się w pół przyciskając mnie tak mocno, że mało się nie udusiłem. Jego pała zesztywniała tak bardzo, że aż poczułem ból w gardle. Znów odezwał się mój odruch wymiotny, ale nie miałem nic do gadania, bo wielki soczysty kutas kompletnie zapchał mi przełyk – i poczułem, jak wrzuca we mnie swoją spermę. Próbowałem odruchowo się wyrwać, ale na próżno. Dopiero, gdy Wielki się wyprostował, a minęło dobrych parę chwil, mogłem oderwać usta od jego fiuta. Zrozumiałem, że połknąłem całą jego spermę, która sama wlewała mi się głęboko w przełyk, że było to zupełnie bez mojego udziału. Ale czułem jej dziwny migdałowy smak pomieszany z mocnym, ostrym męskim zapachem.
     – Kurwa, zajebiście to zrobiłeś – stwierdził łysy, po czym głośno westchnął, przeciągając się, z rękami wysoko w górze, a fiut dalej mu stał, jakby chciał więcej! – Wpompowałem ci chyba z litr spermy – dodał zadowolony. – Czułem się, jakbym, kurwa normalnie lał w dziewczynie... Naprawdę zajebiście...
    Powoli dochodziłem do siebie. Łysy popatrzył na mnie.
     – Chodź, należy ci się coś za to, dobrze się spisałeś się – stwierdził, rozpiął mi pasek spodni i odpiął guziki. – Ty też dojdziesz – i zsunął mi spodnie. Wyjął mi ptaka, a ja stałem jak pajac, totalnie zaskoczony. Popatrzył na moją pałę, ścisnął ją mocno, a ja poczułem się jak prawiczek... – Do buzi ci nie wezmę, ani ci go nie zwalę. Pedałem... heh... „gejem” nie jestem, sam sobie to zrobisz... Masz, w nagrodę... – Wielki napiął wszystkie mięśnie swojej ogromnej klaty i przejechał główką mojej pałki po swoim torsie i obydwu sutkach. Poczułem dreszcz, wydawało mi się, że gdyby tak jeszcze raz przejechał, to zaraz bym wystrzelił! – No, jedź – powiedział, naginając mi kutasa w dół i puszczając, a on uderzył w mój własny brzuch. – Dobry... No dawaj – zakończył Łysy z uznaniem i skrzyżował ręce z przodu.
    Nie potrzebowałem lepszej zachęty. Od początku spodobał mi się ten pomysł. Zacząłem więc sobie walić, od czasu do czasu ocierając ptaka o jego gorące, wielkie mięśnie, a on patrzył, oblizując wargi koniuszkiem języka. Byłem pewien, że chętnie by mi go wziął do ust, ale chciał „zachować twarz”. Potwierdzał to jego własny kutas, który wciąż mu stał i od czasu do czasu mocniej mu się podrywał, właśnie wtedy, gdy swoim dotykałem jego mięśni.
    Zwalniałem i opóźniałem, ale po tym, co przeszedłem, nie potrzebowałem dużo czasu. Poczułem, że dochodzę. Odepchnąłem Wielkiego na oparcie, żeby mu nie zachlapać twarzy...  i naginając swojego w dół – spuściłem mu się na klatę. Poczułem niesamowite odprężenie i ogromną ulgę. Nagle cały stres ze mnie uleciał. Patrzyłem na równie zasapanego łysego mięśniaka, ozdobionego moją spermą – niesamowicie przyjemny widok na żywo!
     – Strzał też masz dobry – powiedział z uznaniem, lekko ściskając mi jaja, a po jego wyrazie twarzy poznałem, że nad czymś się zastanawia. W końcu przejechał ręką po torsie, zbierając mój sok i łapiąc zręcznie kroplę, która właśnie spadła mu z sutka. Zawahał się, ale po chwili przyłożył ten palec do warg, oblizał go... w końcu szybkim ruchem oblizał całą dłoń. Patrzyłem, na jego masywną szyję, widząc, jak krtań porusza mu się przy przełykaniu.
     – To jesteśmy kwita... – stwierdził patrząc mi prosto w oczy.
     – Zlizałeś... A mówiłeś... – zacząłem cicho, ale mi przerwał.
     – Morda! Mówiłem, że pedałem nie jestem, a zrobiłem, no to zrobiłem, i co z tego? Kurwa, powycieraj mi tą resztę...
    Wielki wyglądał teraz, jakby był bardzo zmieszany. Ja gorliwie wycierałem mu klatę chusteczką, a on zapinał spodnie...
    Nie wiem, czemu to zrobił – czy raczej wtedy nie wiedziałem...
    Co jeszcze mogę powiedzieć? – że podróż koleją jeszcze nigdy mi się tak dobrze nie kojarzyła, jak po tamtym dniu.

                                                                                                                                      Conji

Zgłoś jeśli naruszono regulamin