„Kłopoty Burka z podwórka" - Lucyna Krzemieniecka
Siadł Burek pod murem i myśli: - Oto przyszła zima, a ja budki nie mam. Nic nie warta budka stara, bo tu dziurka, a tam szpara. Źle się będę w lutym miał, hau, hau, hau, hau, hau, hau! Chyba zaraz się odważę i szczeknę na gospodarza. I łaps Burek gospodarza za nogawicę. - Gospodarzu, przyszła zima, a wasz Burek budki nie ma. Nic nie warta budka Burka, bo tu szparka, a tam dziurka. Jakże będę wam, hau, hau, w mrozy domu pilnował? A nie róbże hałasu, nie mam teraz czasu. Siadł Burek pod murem i znów myśli: - Oto przyszła zima, a ja budki nie mam. Chyba za spódnicę gospodynię schwycę. I łaps Burek gospodynię za czerwony rąb spódnicy. - Gospodyni, przyszła zima, a wasz Burek budki nie ma. Stara budka nic nie warta, o tu dziurka, a tam szparka. Jakże będę wam, hau, hau, domku teraz pilnował? - A nie róbże hałasu, nie mam teraz czasu - odrzekła gospodyni i pobiegła do kuchni, gdzie w nowym saganku gotowała się marchew z kwiatkiem majeranku. A Burek siadł pod murem i myśli: - chyba będę musiał szczeknąć na Franusia. Niech zadba o psisko, gdy już luty blisko. Idzie Franuś ze szkoły, a Burek łaps go za guzik : - Mój Franulku, przyszła zima, a twój Burek budki nie ma. Gospodarze wciąż zajęci, miejże mnie choć ty w pamięci. Rozczulił się Franuś nad pieskiem i woła: - Mój piesuniu, mój malutki, nie zostawię cię bez budki! I zrobił Franuś Burkowi nową budkę, I mchem ją zaopatrzył i słomą. Siedzi w niej teraz Burek i szczeka, Aż go słychać z daleka: - Ham, ham, ham, nową budkę mam!
pysiaczek73