Mickiewicz - Sonety Odeskie.txt

(15 KB) Pobierz
-------------------------------------------------------------------------
       Ze zbiorow Biblioteki Sieciowej - http://www.webmedia.pl/bs/
 -------------------------------------------------------------------------
 
 NR.ID: 00072
 TYTU�: Sonety Odeskie
 AUTOR: Adam Mickiewicz

 OPRACOWAL : Jaroslaw Druzd (nunas@ic.com.pl)
 -------------------------------------------------------------------------



Quand'era in parte altr'uom da quel, ch'io sono.

					PETRARCA



I

DO LAURY

Ledwiem ciebie zobaczy�, ju�em si� zap�oni�,

W nieznanym oku dawnej znajomo�ci pyta�;

I z twych jag�d wzajemny rumieniec wykwita�

Jak z r�y, kt�rej piersi zaranek ods�oni�.



Ledwie� piosnk� zacz�a, ju�em �zy uroni�,

"Tw�j g�os wnika� do serca i za dusz� chwyta�;

Zda�o si�, �e j� anio� po imieniu wita�

I w zegar niebios chwil� zbawienia zadzwoni�.



O luba! niech twe oczy przyzna� si� nie boj�,

Je�li ci� mym sp�jrzeniem je�li g�osem wzrusz�;

Nie dbam, �e los i ludzie przeciwko nam stoj�,



�e ucieka� i kocha� bez nadziei musz�.

Niech �lub ziemski innego darzy r�k� twoj�,

Tylko wyznaj, �e B�g mi. po�lubi� tw� dusz�.





II

M�wi� z sob�, z drugimi pl�cz� si� w rozmowie,

Serce bije gwa�townie, oddechem nie w�adn�,

Iskry czuj� w �renicach, a na twarzy bladn�;

Niejeden z obcych g�o�no pyta o me zdrowie



Albo o mym rozumie c� na ucho powie.

Tak ca�y dzie� przem�cz�; gdy na �o�e padn�

W nadziei, �e snem chwil� cierpieniom ukradn�,

Serce ogniste mary zapala w mej g�owie.



Zrywam si�, bieg�, sk�adam na pami�� wyrazy,

Kt�rymi mam z�orzeczy� okrucie�stwu twemu,

Sk�adane, zapomniane po milijon razy.



Ale gdy ciebie ujrz�, nie pojmuj�, czemu

Znowu jestem spokojny, zimniejszy nad g�azy,

Aby gore� na nowo - milcze� po dawnemu.





III

Nieuczona tw� posta�, niewymy�lne s�owa,

Ani lice, ni oko nad inne nie b�yska,

A ka�dy rad ci� ujrze�, rad pos�ysze� z bliska;

Cho� w ubraniu pasterki, widno, �e� kr�lowa.



Wczora brzmia�y i pie�ni, i g�o�na rozmowa,

Pytano si� o twoich r�wiennic nazwiska,

Ten im pochwa�y sypie, inny �arty ciska;

Ty wesz�a�, - ka�dy �wi�te milczenie zachowa.



Tak �r�d uczty, gdy �piewak do choru wyzywa�,

Gdy ko�a ta�cuj�cych wi�y si� po sali,

Nagle stan� i zmilkn�; ka�dy zapytywa�,



Nikt nie wiedzia�, dlaczego w zadumieniu stali.

"Ja wiem - rzecze poeta - anio� przelatywa�".

Uczcili wszyscy go�cia, - nie wszyscy poznali.





IV

WIDZENIE SI� W GAJU

"Ty�e� to? i tak p�no?" - "B��dn� mia�em drog�,

�r�d las�w, przy niepewnym ksi�yca promyku;

T�skni�a�? my�lisz o mnie?" - "Luby niewdzi�czniku

Pytaj si�, czy ja my�le� o czym innym mog�!"



"Pozw�l u�cisn�� d�onie, uca�owa� nog�.

Ty dr�ysz! czego?" - "Ja nie wiem; b��dz�c po gaiku

L�kam si� szmeru li�cia, nocnych ptak�w krzyku;

Ach! musimy by� winni, kiedy czujem trwog�".



"Sp�jrzyj mi w oczy, w czo�o; nigdy z takim czo�em

Nie idzie zbrodnia, trwoga nie patrzy tak �miele.

Przeb�g! jeste�my� winni, �e siedzimy spo�em?



"Wszak siedz� tak daleko, m�wi� tak niewiele,

I zabawiam si� z tob�, m�j ziemski aniele!

Jak gdyby� ju� niebieskim sta�a si� anio�em".





V

Pot�pi nas �wi�toszek, rozpustnik wy�mieje,

�e chocia� samotnymi otoczeni �ciany,

Chocia� ona tak m�oda, ja tak zakochany,

Przecie� ja oczy spuszczam, a ona �zy leje.



Ja broni� si� pon�tom, ona i nadzieje

Chce odstraszy�, co chwila brz�kaj�c kajdany,

Kt�rymi r�ce zwi�za� nam los op�akany.

Nie wiemy sami, co si� w sercach naszych dzieje.



Jest�e to b�l? lub rozkosz? Gdy czuj� �ci�nienia

Twych d�oni, kiedy z ustek zachwyc� p�omienia,

Luba! czy� mog� temu da� imi� cierpienia?



Ale kiedy si� �zami nasze lica zrosz�,

Gdy si� ostatki �ycia w westchnieniach unosz�,

Luba! czyli� to mog� nazywa� rozkosz�?





VI

RANEK I WIECZ�R

S�o�ce b�yszczy na wschodzie w chmur ognistych

A na zachodzie ksi�yc blade lice mroczy,

R�a za s�o�cem p�czki rozwinione toczy,

Fijo�ek kl�czy zgi�ty pod kroplami ranku.



Laura b�ysn�a w oknie, ukl�k�em na ganku;

Ona muskaj�c sploty swych z�otych warkoczy:

"Czemu - rzek�a - tak rano smutne macie oczy,

I miesi�c, i fijo�ek, i ty, m�j kochanku?"



W wiecz�r przyszed�em nowym bawi� si� widokiem;

Wraca ksi�yc, twarz jego pe�na i rumiana,

Fijo�ek podni�s� listki otrze�wione mrokiem.



Znowu stan�a w oknie moja, ukochana,

W pi�kniejszym jeszcze stroju i z weselszym okien

Znowu u n�g jej kl�cz� - tak smutny jak z rana.





VII

Z PETRARKI

Senuccio i'vo'che sappi.

Chcecie wiedzie�, co cierpi�, r�wiennicy moi?

Odmaluj� najwierniej, ile pi�ro zdo�a.

Mary ja dot�d po�r�d pami�tek ko�cio�a

My�l� goni� i duch m�j o przesz�o�ci roi.



Tu zwyk�a igra�, �wdzie zamy�lona stoi,

Tam z niech�ci� twarz kry�a, tu mi� okiem wo�a,

Tu gniewna, tam pos�pna, tu znowu weso�a,

Tu swe lica w �agodno��, tu w powag� stroi.



Tam piosenk� nuci�a, tu mi d�o� �cisn�a,

Tu usiad�a, tam naszej rozmowy pocz�tek.

St�d bieg�a, tu na piasku imi� moje kry�li,



Tam s��wko powiedzia�a, ta z cicha westchn�a,

Tam si� zarumieni�a - ach! �r�d tych pami�tek

Wiecznie miota si� serce i pl�cz� si� my�li.





VIII

DO NIEMNA

Niemnie, domowa rzeko moja Z gdzie s� wody,

Kt�re niegdy� czerpa�em ar niemowl�ce d�onie,

Na kt�rych potem w dzikie p�ywa�em ustronie,

Sercu niespokojnemu szukaj�c och�ody?



Tu Laura, patrz�c z chlub� na cie� swej urody,

Lubi�a w�os zaplata� i zakwieca� skronie,

Tu obraz jej malowny w srebrnej fali �onie

�zami nieraz m�ci�em, zapaleniec m�ody.



Niemnie, domowa rzeko, gdzie� s� tamte zdroje,

A z nimi tyle szcz�cia, nadziei tak wiele?

K�dy jest mi�e latek, dziecinnych wesele?



Gdzie milsze burzliwego wieku niepokoje?

K�dy jest Laura moja, gdzie s� przyjaciele?

Wszystko przesz�o, a czemu� nie przejd� �zy moje!





IX

STRZELEC

Widzia�em, jak dzie� ca�y po�r�d letniej spieki

B��ka� si� strzelec m�ody; stan�� nad strumieniem,

D�ugo pogl�da� wko�o i rzecze z westchnieniem:

"Chc� j� widzie�, nim kraj ten opuszcz� na wieki,



"Chc� widzie� nie widziany". Wtem leci zza rzeki

Konna �owczyni strojna Dyjany odzieniem,

Wstrzymuje konia, staje, zwraca si� wejrzeniem:

Zapewne jecha� za ni� towarzysz daleki.



Strzelec cofn�� si�, zadr�a� i oczy Kaima

Zataczaj�c po drodze, gorzko si� u�miecha�,

Dr��c� r�k� bro� nabi�, d�sa si� i z�yma,



Odszed� nieco, jakoby swej my�li zaniecha�.

Wtem dojrza� mg�� kurzawy; wzniesion� bro� trzyma,

Bierze na cel, mg�a bli�ej - lecz nikt nie nadjecha�.





X

B�OGOS�AWIE�STWO

		Z Petrarki

B�ogos�awiony rok �w, miesi�c i niedziela,

I dzie� �w, i dnia cz�stka, i owa godzin�,

I chwila, i to miejsce, gdzie moja dziewczyna

Uczucia mi natchn�a, cho� ich nie podziela.



B�ogos�awione oczki blasku i wesela,

Sk�d amorek wygl�da i �uczek napina,

B�ogos�awiony �uczek, strza�ki i ch�opczyna,

Co do mnie w�wczas strzeli�, ach t i dot�d strzela.



B�ogos�awi� ci, pierwsza piosnko nieuczona,

Kt�r� odbi�y lasy domowe i rzeki,

Kt�r� potem ojczysta powtarza�a strona.



B�ogos�awi� ci, pi�ro, kt�rym w czas daleki

Ws�awi�em J�, i moj� pier� b�ogos�awiona,

W kt�rej Laura mieszka�a i mieszka na wieki.





XI

REZYGNACJA

Nieszcz�liwy, kto pr�no o wzajemno�� wo�a,

Nieszcz�liwszy jest, kogo pr�ne serce nudzi,

Lecz ten u mnie ze wszystkich nieszcz�liwszy ludzi,

Kto nie kocha, �e kocha�, zapomnie� nie zdo�a.



Widz�c jaskrawe oczy i bezwstydne czo�a,

Pami�tkami zatruwa rozkosz, co go �udzi;

A je�li wdzi�k i cnota czucie w nim obudzi,

Nie �mie z przekwit�ym sercem i�� do st�p anio�a.



Albo drugimi gardzi, albo siebie wini,

Minie ziemiank�, z drogi ust�pi bogini,

A na obiedwie patrz�c �egna si� z nadziej�.



I serce ma podobne do dawnej �wi�tyni,

Spustosza�ej niepog�d i czas�w kolej�,

Gdzie b�stwo nie chce mieszka�, a ludzie nie �miej�.





XII

DO ***

Patrzysz mi w oczy, wzdychasz; zgubna twa prostota!

L�kaj si� jadu, kt�ry w oczach �mii p�onie,

Uciekaj, nim ci� oddech zatruty owionie,

Je�li nie chcesz, kl�� reszty twojego �ywota.



Szczero��, jeszcze mi jedna pozosta�� cnota;

Wiedz, �e niegodny ogie� zapalasz w mym �onie;

Lecz umiem �y� samotny - i po c� przy zgonie

Ma si� wik�a� w me losy niewinna istota?



Lubi� rozkosz, lecz zwodzi� nadto jestem dumny

Ty� dziecko, mnie nami�tne przepali�y bole;

Ty� szcz�liwa, twe miejsce w biesiadnik�w kole,



Moje, gdzie s� przesz�o�ci sm�tarze i trumny.

M�ody bluszczu; zielone obwijaj topole,

Zostaw cierniom grobowe otacza� kolumny.





XIII

Pierwszy raz jam niewolnik z mojej rad niewoli:

Patrz� na ciebie, z czo�a nie znika pogoda;

My�l� o tobie, z my�li nie znika swobod�;

Kocham ciebie, a przecie� serce mi nie boli.



Nieraz bra�em za szcz�cie chwileczk� swawoli,

Nieraz mi� ob��ka�a wyobra�ni� m�oda

Albo s��wka zdradliwe i wdzi�czna uroda,

Lecz wtenczas i rozkosznej z�orzeczy�em doli.



Nawet ow�, gdy ow� kocha�em niebiank�,

Ile� �ez, jaki zapa�, jaka niegdy� trwoga,

I �al teraz na sam� imienia jej wzmiank�.



Z tob� tylko szcz�liwy, z tob�, moja droga!

Bogu chwa�a, �e tak� zdarzy� mi kochank�,

I kochance, �e uczy chwali� Pana Boga.





XIV

Luba! ja wzdycham, pami�� niebieskiej pieszczoty

Truj� mi okropnego rozmy�lania chwile.

Ach! mo�e serce twoje, co cierpia�o tyle,

Mo�e, boj� si� wyrzec, pustosz� zgryzoty.



Luba, i co�e� winna, �e twych ocz�t groty

Tak pal�ce, �e usta �miej� si� tak mile?

Zbyt ufa�a� mej cnocie, zbyt swej w�asnej sile,

I nazbyt ognia Stw�rca wla� w nasze istoty.



Przewalczyli�my wiele i dni, i tygodni...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin