grupa_wsparcia_G_I_40.pdf

(37 KB) Pobierz
Gimnazjum katecheza 41.doc
Gimnazjum
Klasa I
Katecheza 40
Temat: Rozpoczynamy nowy rok szkolny z Panem Bogiem .
Cele ogólne katechezy : -wprowadzamy uczniów w nowy rok katechetyczny.
-wychowujemy do refleksji nad ich pobożnością, religijnością, relacją
do Jezusa.
Cele szczegółowe katechezy :
Wiadomości:- ucz. potrafi wymienić podstawowe obowiązki człowieka wierzącego względem
Pana Boga.
Umiejętności :- ucz. potrafi ułożyć prostą modlitwę zawierzenia Panu Bogu.
Postawy :- kształtujemy u ucznia postawę powierzania codziennych trosk i radości Panu Bogu
podczas modlitwy.
Metody pracy :
Pogadanka, praca z tekstem
Środki dydaktyczne :
Kartki z kalendarza(ok.10) przedstawiające letnie krajobrazy, rośliny, zwierzęta, zabytki,
wypoczywających ludzi.
Opowiadanie „ Najważniejsza modlitwa” Klemensa Tilmana z książki pt.: „Ewangelia w
opowiadaniach”s.198-204. Wydawnictwo Misjonarzy Krwi Chrystusa, Częstochowa 1994.
Tekst opowiadania podzielony na fragmenty(4-6) przeznaczony do czytania przez uczniów
lub nagrany również we fragmentach do odsłuchania.
Piosenka „Mój Zbawiciel”
Formy organizacji pracy uczniów:
Indywidualna aktywność, praca w grupie.
Przebieg katechezy
1.CZĘŚC WSTĘPNA
Przeprowadzamy z uczniami krótką rozmowę na temat spędzonych przez nich wakacji. Co
robili, co ciekawego widzieli, czy nie zapomnieli o niedzielnej Mszy św., o codziennej
modlitwie.(ok. 5 min).
Prosimy uczniów o rozwieszenie na tablicy wcześniej przygotowanych kartek z kalendarza.
Teraz dopiero modlimy się, dziękując Panu Bogu za czas wakacji, za odpoczynek, spotkanych
ludzi, piękno przyrody(ucz. angażują się w modlitwę dopowiadając wezwania) po każdym
wezwaniu dodajemy: ”Dziękujemy Ci Panie Boże”.
2. CZĘŚC ZASADNICZA
Zapisujemy temat katechezy. Wybieramy spośród uczniów 4-6 osób, którym dajemy
ponumerowane fragmenty opowiadania(jeśli uczniowie słabo czytają można odtworzyć
skrócona wersje opowiadania z magnetofonu lub odczytać).
Opowiadanie dzielimy na części- po każdej części zadajemy pytania mające na celu
zaangażowanie uczniów i pobudzenie ich do osobistej refleksji.
Np. :
1.-Dokąd przyszedł Leszek? Kim był Leszek? Co powiedział ksiądz podczas spowiedzi do
Leszka? W jaki sposób Leszek dbał o swoja wiarę?
2. Jak Leszek podchodził do modlitwy i do praktyk religijnych?
3. O co zapytał ksiądz Leszka? Jaka historię mu opowiedział? Do jakiej modlitwy go
zachęcił?
4.Jak brzmiała ta modlitwa? Jaką modlitwę wam przypomina? Jakie wydarzenie
przypomniało się Leszkowi?
5. Dlaczego Leszek nie poszedł do Komunii? Do czego porównał ksiądz modlitwę Leszka?
Czego pragnie od nas Bóg?
6. Co zrobił Leszek? Jak się poczuł?
3. PODSUMOWANIE
Zastanawiamy się wspólnie czego domaga się od nas wiara w Pana Boga, nasza religia, jakich
postaw(ucz. podają przykłady) np. : modlitwa poranna, wieczorna, Msza św. niedzielna,
spowiedź comiesięczna, dobre postępowanie, pomoc dla innych.
Leszek spełniał to wszystko, do jakiej modlitwy zachęcił go ksiądz?
Zastanawiamy się w jakich sytuacjach ludzie powierzają swoje życie całkowicie
Bogu(choroba, śmierć, powódź, pożar, wypadek- sytuacje trudne).
Pan Bóg chce, abyśmy całe swoje życie powierzali Jemu nie tylko wtedy, gdy jest nam
trudno, ale także w chwilach szczęścia.
ZAPIS DO ZESZYTU:
Pan Bóg jest naszym Ojcem, pragnie naszego szczęścia, dlatego chce, abyśmy oddawali Mu
na modlitwie to, co nas cieszy i to co jest dla nas trudne.
+ ucz. układają samodzielnie krótką modlitwę zawierzenia Panu Bogu i zapisują do zeszytu.
MODLITWA:
Po raz pierwszy ofiarowali nas Bogu nasi rodzice w sakramencie chrztu św.
Czy obecnie ponowilibyście ich wybór? Czy wiara, religia jest dla was czymś ważnym, czy
tylko przyzwyczajeniem, obowiązkiem?
Zawierzmy nasze życie Jezusowi śpiewając pieśń „Mój Zbawiciel”.
Opracowała: Barbara Matuszewska
SOSW Bartoszyce
Najważniejsza modlitwa(tekst skrócony)
1.
Ostatni wierni, klęczący jeszcze w kościele po spowiedzi, podnieśli się. Świece gasły jedna
po drugiej. Cisza niedzielnego wieczoru zapanowała nad Bożym domem. Kapłan otworzył
drzwiczki konfesjonału, zdjął stułę, wziął brewiarz i uklęknął na moment przed ołtarzem
Matki Bożej. W chwile później wstał i opuścił kościół. Przed drzwiami probostwa podszedł
do niego jeden z ministrantów.
-Proszę księdza, czy mogę księdza o coś zapytać?
-Oczywiście, Leszku. Chodź ze mną!
Kapłan wszedł na górę do swego mieszkania i zapalił w gabinecie światło. Leszek usiadł na
krześle przy biurku, duchowny zaś usadowił się na zwykłym miejscu za biurkiem.
-No, o co chodzi Leszku?
-Chciałem tylko zapytać. Powiedział mi ksiądz w konfesjonale przy spowiedzi: „ Nie zacząłeś
jeszcze żyć z Bogiem”- nie rozumiem tego. Ostatecznie mógłbym może coś zrobić lepiej;
modlę się przecież codziennie rano i wieczorem, chodzę do kościoła, staram się nie grzeszyć.
To jest nic?
2.
Ksiądz uśmiechnął się skinąwszy głową.
-Tak postępujesz. Wiesz jednak, co o tym myśli Bóg? Wszystko jest piękne, ale to nie
prowadzi do dalszego rozwoju. Brakuje rzeczy najważniejszej.
-Co ksiądz rozumie przez rzecz najważniejszą?- zapytał zdziwiony chłopak.
-Najważniejszy jesteś ty. To, co dotychczas ofiarowywałeś Bogu, to twoje poranne modlitwy,
a kiedy je już skończyłeś, myślałeś: „To byłoby z głowy”. A po Mszy św. Niedzielnej:
„Wreszcie mogę rozpocząć niedzielę”. Swoje modlitwy traktowałeś jak podatki, a potem
myślałeś: „No, teraz jesteśmy kwita, teraz Bóg nie może mieć do mnie żadnych pretensji”.
Zastanawiałeś się nad tymi czynami. Posyłałeś je ku Niemu, a gdy to się stało, czułeś się
pewny przed Bogiem. Sam jednak nie wzniosłeś się wraz z twoimi modlitwami, zostałeś tutaj,
skryłeś się za własnymi czynami. Bóg jednak mówi: „Nie chcę twoich prezentów, chce
ciebie”.
3.
Coś na kształt przeczucia przeniknęło serce Leszka. Zaczął pojmować, ale nie mógł jeszcze
tego dokładnie zrozumieć. Kapłan mówił dalej:- A jeśli cos nabroisz i nie masz już nic do
ofiarowania Bogu, wtedy stoisz całkiem biedny i nagi przed Nim, boisz się w duszy, oglądasz
się za siebie, unikasz Go i Az do następnej spowiedzi myślisz jak najmniej o Panu Bogu.
Potem wszystko, co złego uczyniłeś, grzecznie wyznajesz, odmówiwszy wcześniej modlitwę
skruchy, i w końcu myślisz: „Teraz wszystko w porządku, sprawa jest już bezpieczna”.
Znowu zabezpieczyłeś się przed Bogiem, poczułeś się pewnie.
Leszek spoważniał. Stały się dla niego jasne sprawy, których najchętniej by się nie
przyznał. Zapytał:- Więc co powinienem robić?
-Powiedz, Leszku, jesteś odważny?
-Myślę, że raczej tak.
-Miałbyś odwagę zaryzykować własnym życiem?
-Jeśli tak musiałoby być…Co ksiądz ma na myśli?
-Chce ci opowiedzieć o modlitwie, która oznacza ryzyko. Kto chce się tak modlić, temu
przydarza się coś podobnego, jak mnie podczas mej pierwszej jazdy na nartach. Było to w
Tyrolu. Schodziliśmy niezwykle powoli, gdyż jeszcze bardzo słabo jeździłem. Zmierzchało i
nadciągnęła mgła. W końcu stanąłem na skraju zbocza, mój przyjaciel zniknął w szarości, nie
mogłem go dojrzeć. Widziałem tylko mleczną mgłę przed sobą. Wtedy on zawołał z dołu:
„Jedź , idzie dobrze!” Zaryzykowałem i popędziłem w nieznane. Podobne ryzyko i oddanie
się, by osiągnąć cel zachodzi na modlitwie. Jest ona bardzo krótka, ale dopiero wtedy, gdy się
ją wypowiada, zaczyna się to prawdziwe i właściwe życie z Bogiem, do którego powołał nas
Chrystus.
4.
-Co to za modlitwa?
-Brzmi ona: „Panie, niech się dzieje wola Twoja! Możesz ze mną uczynić co chcesz.” Kto
wypowiedział te słowa, nie należy już do siebie. Oddał swoje życie bezwarunkowo i
całkowicie Bogu. Nie wie jak Bóg nim pokieruje w codziennym życiu. Wie tylko, że Bóg jest
dobry i będzie realizował swoje plany względem człowieka.
Leszek tego wieczoru nie poszedł tak szybko do łóżka…Przypomniała mu się scena z
dzieciństwa, gdy kiedyś jako ośmiolatek siedział na murze fosy. Mur był wysoki na trzy
metry. Więksi chłopcy już zeskoczyli i zawołali na niego. On się jednak nie odważył. Głębia
była zbyt przerażająca. W końcu wstał i uciekł z płaczem. Podobnie rzecz ma się teraz.
Odczuwa niebezpieczeństwo i niepewność. Czy można się tak Bogu ofiarować?- myślał- Co
Bóg potem ze mną uczyni? Czuł się dziwnie. Zdał sobie sprawę z tego, że jego życie religijne
było płytkie. Wyraźnie czuł płonące w sobie oczekiwanie i niepokój…
5.
Nazajutrz Leszek nie poszedł w czasie Mszy św. Do Komunii. Nie mógł. Wiedział, że przy
ofiarowaniu musiałby Bogu cos dać, a tego nie zrobił. Kapłan zauważył jego zachowanie. Po
Eucharystii zagadnął go i zaprowadził do pokoju.
-No, Leszku, jak tam nasza mała modlitwa?
-Proszę księdza, gdyby się tak modlić, oznaczałoby to usuwać sobie grunt spod nóg.
-To prawda, ale potem spada się w ręce Pana Boga i żyje się w Nim. Widzisz Leszku, ty
chcesz być przed Bogiem, a nie przy Nim i w Nim. To znaczy, że mówisz Bogu: „Nie
dowierzam Ci”- a to jest chyba najgorsze, co można Bogu powiedzieć.
Chłopiec patrzył nieruchomo przed siebie. Gorzka prawda sprawiała mu ból.
-A wiec wszystko, co do tej pory robiłem było fałszywe i niepotrzebne?
-Tak nie jest. Dotychczas byłeś w przedpokoju, teraz nadszedł już czas, abyś otworzył drzwi i
z zimnego korytarza wkroczył w prawdziwe Królestwo Boże raz na zawsze. Czekają cię
wspaniałe rzeczy Leszku. Przyjdzie czas, kiedy największą radością będzie poddać siebie
Panu, wszystko Mu ofiarować, nie żyć swoim małym, grzesznym życiem, ale życiem
wypełnionym Jego miłością i mądrością. Takie właśnie jest życie z Bogiem.
6.
Leszek wstał.
-Dziękuję księdzu- powiedział.
Podał ojcu duchownemu rękę i odszedł. Przechodząc przez ganek kościoła, szedł tak
ostrożnie, jakby niósł jakieś kosztowne naczynie, z którego łatwo może się coś wylać. Cicho
wstąpił do dużego, zimnego kościoła i ukląkł w ławce. Ogarnęło go poczucie bezpieczeństwa,
śmieszne wydały mu się wcześniejsze lęki i obawy. Ukrył twarz w dłoniach i zatopił się w
wewnętrznej modlitwie. Był całkowicie spokojny. W duszy jego rozkwitało zaufanie, które
pozwoliło mu oddać się Bogu. I tylko od czasu do czasu słychać było szept Leszka: „Panie,
oto jestem, zrób ze mną co zechcesz; tak Panie, oto jestem…”
Zgłoś jeśli naruszono regulamin