Mowat, Farley - Nie taki straszny wilk.pdf

(1874 KB) Pobierz
Mowat, Farley - Nie taki straszny wilk.doc
FARLEY MOWAT
NIE TAKI STRASZNY
WILK
1
120955159.001.png
Początkujący biolog zostaje wysłany w odludny zakątek kanadyjskiej tundry.
Powierzono mu szczególną misję. Czy naukowy pion wielomiesięcznych obserwacji
wilczych rodzin spełni oczekiwania rządowej Służby Zwierzostanu? Książka Mowata
— niestrudzonego i odważnego badacza — obala fałszywe mity o naturze wilków i
ukazuje los dzikich zwierząt bezbronnych wobec człowieka. Jest przy tym frapującą
opowieścią mistrza słowa, którą czyta się ocierając łzy śmiechu i wzruszenia.
SERIA PODRÓŻNICZA
OBIEŻYŚWIAT
Prószyński i S-ka
Przełożył z angielskiego Robert Stiller
Copyright © by Farley Mowat 1963, 1973
Tytuł oryginału: Never Cry Wolf
Copyright © 1986 for the Polish translation by Robert Stiller
Opracowanie graficzne serii Paweł Pasternak
Zdjęcie na okładce Bernard Branquart Grand’Henry
Redaktor serii Monika Machlejd-Ziemkiewicz
Redaktor techniczny Elżbieta Urbańska
Niektóre szczegóły pisowni i interpunkcji zachowano w formie odpowiadającej życzeniu
tłumacza.
Wydanie drugie, poprawione i uzupełnione
Warszawa 1994
ISBN 83-85661-29-8
Wydawca Prószyński i S-ka. Warszawa, ul. Różana 34
Łamanie Klara Łacisz
Druk i oprawa:
Zakłady Graficzne, s-ka z o.o. ul. Okrzei 5,64-920 Piła 5
2
Wstęp
Kiedy jedenaście lat temu wziąłem się do pisania tej książki, wilk miał w niej
występować raczej w podrzędnej roli. Zamierzałem napisać satyrę na temat zupełnie
innego zwierzęcia: tej osobliwej mutacji gatunku ludzkiego. znanej pod nazwą
Biurokraty. Wilk miał mi posłużyć tylko w charakterze pozłótki w obrazie Homo
bureaucratis : tego zwyrodniałego produktu naszych czasów, który opatuliwszy się w
kokon konwencji, po kretyńsku ożeniony z głupstwem, pogrążony w obskuranckich
obsesjach i babrzący się w błahostkach mimo wszystko uważa się za jedynego
Prawego Posiadacza Prawdy Objawionej i co za tym idzie: za jedynego
samozwańczego arbitra w sprawach ludzkich.
Ze złośliwą premedytacją wziąłem się do demaskowania tych nowych panów
świata, czy raczej do udostępniania im widowni, na której sami mogliby się
skompromitować. Ale gdzieś w początkowych partiach książki stwierdziłem, że tracę
zainteresowanie dla biurokratycznego błazeństwa.
Coraz bardziej wciągała mnie, całkiem niechcący, moja drugoplanowa postać,
czyli wilk. Aż wreszcie wilk po prostu wyjął mi książkę z ręki, tak iż zamieniła się ona
w apel o zrozumienie i ratowanie nadzwyczaj wysoko rozwiniętego i wspaniałego
zwierzęcia, które było — i nadal jest — doprowadzane do zagłady przez wrogość i
mordercze skłonność człowieka.
Książka Nie tak straszny wilk nie spotkała się z miłym przyjęciem ze strony
powołanych do tego władz.
Ponieważ mam zwyczaj nie dopuszczać do tego. aby fakty kolidowały z prawdą
i ponieważ sądzę, że humor ma do spełnienia istotną rolę nawet we wzniosłych
przybytkach wiedzy, wielu ekspertów starało się ośmieszyć tę książkę jako zupełną
fikcję, nie przyjmując do wiadomości nawet tego, że oparta jest na doświadczeniu
dwóch lat i jednej zimy, które przeżyłem w Arktyce, w bliskim kontakcie z wilkami.
Obecnie, po upływie dłuższego czasu. sprawia mi nieco satysfakcji fakt, że prawie
wszystkie aspekty zachowania się wilków, które opisałem, doczekały się
potwierdzenia i uznania w „oficjalnej” nauce. Niestety moja główna teza — że wilk
3
nie stanowi zagrożenia dla innych dzikich zwierząt i nie jest ani groźny dla człowieka,
ani jego współzawodnikiem — na ogól nie doczekała się jeszcze uznania.
W roku 1973 niektóre z ras wilka północnoamerykańskiego — w tym wilk
równinny, wilk szary i wilk rudy — są już w praktyce wymarłe. Na całym obszarze
Stanów Zjednoczonych (z wyjątkiem Alaski) przetrwało chyba nie więcej niż 1200
wilków. Około 500 z nich żyje w północnej Minnesocie, gdzie częściowo chroni je
Park Narodowy Quetico, lecz jesienią 1972 roku władze łowieckie stanu Minnesota
opracowały plan, według którego miałoby się likwidować co roku 200 wilków za
pomocą broni palnej, sideł, pułapek i trucizny „aż do eliminacji zagrożenia ze strony
wilków”. Na rozległych obszarach zalesionych, lecz nie zaludnionych, rejonów
Kanady żyło do niedawna około 15 000 wilków leśnych. Jednak szybkie
upowszechnienie się małych samolotów, a zwłaszcza pojazdów śnieżnych, umożliwiło
całej ciżbie myśliwych wdzieranie się w te stosunkowo niedostępne okolice: czego
nieuchronnym skutkiem stał się gwałtowny spadek pogłowia łosi, jeleni oraz innej
zwierzyny łownej. To zaś spowodowało, że jak zwykle myśliwi, dostawcy
wyposażenia, przewodnicy, właściciele schronisk i inni robiący na tym interes
podnieśli krzyk: „ Wilki niszczą zwierzynę! Zwierzyna jest nasza ! Musimy natychmiast
wytępić wilka!”.
Kto słucha takiego wrzasku?
Rząd go słucha. Pod koniec 1972 roku, wbrew przeciwnej opinii swoich
własnych biologów, Minister Rybołówstwa i Łowiectwa stanu Quebec zarządził
masową rzeź wilków w formie otwartego konkursu dla myśliwych z Kanady i Stanów
Zjednoczonych, mającą na celu wyrżnięcie 5000 wilków! Przewidziano specjalne
nagrody dla najbardziej wydajnych łowców: dolną szczękę wilka zatopioną w bloku
przezroczystego plastiku ze stosownym napisem uwieczniającym sprawność, odwagę i
hart ludzkiego mordercy.
Pojawił się jednak wątły promyk nadziei dla wilków. W ciągu ubiegłego
dziesięciolecia pewna liczba normalnych ludzi zawiązała porozumienie, aby
przeciwstawić się grupom nacisku, propagującym wilkobójstwo. Odnieśli już pewne
sukcesy. Głównie dzięki uporczywym staraniom Ligi Wilczej w Ontario (Ontario
Wolf League, P.O. Box 177, Postal Station „S”, Toronto 382, Ontario), przy poparciu
4
niektórych biologów nowego typu, bardziej interesujących się badaniem żywych
zwierząt niż ich trupów, władze stanu Ontario od niedawna cofnęły nikczemną
subwencję na mordowanie wilków. Podobnie i grupa znana jako Obrońcy Wilków
Kanadyjskich i Amerykańskich (Canadian and American Wolf Defenders, 68 Panetta
Road, Carmel Valley. California 93924) potrafi, być może, zmusić władze stanu
Minnesota do rezygnacji z planów wytępienia wilka na tym obszarze.
Kiedy książka ta ukazywała się w Związku Radzieckim, jej tłumacze niezbyt radzili
sobie z tytułem. Przekład ukazał się wreszcie pod tytułem, wykładającym się: Nie
płacz, wilku! [Tak samo i w Polsce: „Nasza Księgarnia” najpierw nie rozumiała po
angielsku i lansowała identyczny jak po rosyjsku tytuł: Nie płacz, wilku! a później
zdecydowała, że wilki jednak trzeba mordować i wycofała się z publikacji książki,
wydanej w końcu przez „Iskry”: przyp. tłum.]. Miejmy nadzieję, że jest to znak
wróżebny na przyszłość. Może zdążymy jeszcze powstrzymać ludzkość od
popełnienia kolejnej zbrodni — jakże długa jest ich lista! — przeciw naturze: od
zgładzenia na tej planecie istoty, która ma co najmniej takie samo prawo do życia, jak
my.
Gdybyśmy rzeczywiście zdołali uratować wilka przed zagładą, będzie to, w
jakimś niewielkim stopniu, wyrzeczeniem się czysto ludzkiej zbrodni: życiobójstwa.
Farley Mowat
Isles de la Madeleine, 1973
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin