zagadka_uplywajacego_czasu_davies.pdf

(280 KB) Pobierz
Zagadka upływającego czasu
FIZYKA
Ustalona raz na zawsze przesz∏oÊç, dana nam
bezpoÊrednio teraêniejszoÊç, nieokreÊlona przysz∏oÊç
– up∏yw czasu traktujemy jak coÊ oczywistego.
A jednak to tylko z∏udzenie Paul Davies
UP¸YWAJÑCEGO
CZASU
ZAGADKA
„Rwijcie ró˝ pàki, póki m∏ode,/ Czas pierzcha w bystrym p´dzie.”
PRZEGLÑD
• Nasze zmys∏y mówià nam,
˝e czas p∏ynie – przesz∏oÊç
jest ustalona raz na zawsze,
przysz∏oÊç nieokreÊlona, a re-
alna jest jedynie teraêniej-
szoÊç. Jednak ró˝ne argu-
menty natury fizycznej i filo-
zoficznej mogà nas przeko-
naç, ˝e tak nie jest.
• Up∏yw czasu jest byç mo˝e
jedynie iluzjà. ÂwiadomoÊç
najprawdopodobniej opiera
si´ na procesach termodyna-
micznych bàdê kwantowych,
które sà êród∏em wra˝enia, ˝e
prze˝ywamy kolejne chwile.
Tak pisa∏ XVII-wieczny angielski poeta Robert
Herrick 1 , wyra˝ajàc j´zykiem poezji obiegowà
prawd´, ˝e czas p∏ynie. Czy˝ ktokolwiek móg∏-
by mieç co do tego wàtpliwoÊci? Up∏yw czasu
to bodaj˝e najbardziej fundamentalny aspekt
ludzkiego postrzegania Êwiata. Odczuwamy go
w najg∏´bszych pok∏adach swego jestestwa w
sposób owiele bardziej bezpoÊredni ni˝ doÊwiad-
czanie na przyk∏ad przestrzeni czy masy. Czas
przyrównywano do lecàcej strza∏y bàdê te˝ do
p∏ynàcej rzeki, której wartki pràd unosi nas nie-
ub∏aganie ku przysz∏oÊci. Szekspir mówi∏ o„ko-
∏owrotku czasu” 2 , ajego rodak Andrew Marvell
pisa∏: „skrzyd∏ami chy˝y gna rydwan czasu – co-
raz, coraz bli˝ej” 3 .
Te metaforyczne opisy czasu przemawiajà do
wyobraêni, niemniej w ˝aden sposób nie przy-
czyniajà si´ do unikni´cia g∏´bokiego, pora˝a-
jàcego paradoksu. W znanej obecnie fizyce nic
nie odpowiada up∏ywowi czasu. Wistocie, zda-
niem fizyków, czas nie tyle p∏ynie, ile po prostu
jest. Niektórzy filozofowie utrzymujà, ˝e samo
poj´cie up∏ywu czasu nie ma sensu, a mówie-
nie o rzece czy strumieniu czasu wynika z nie-
zrozumienia istoty rzeczy. Czy˝ mo˝liwe, by tak
zasadniczy element naszego doÊwiadczania Êwia-
ta bra∏ si´ jedynie zpoj´ciowego zam´tu? Amo-
˝e czas polega na czymÊ, czego nauka jeszcze
nie zidentyfikowa∏a?
Czas nie ma znaczenia
Na co dzieƒ mówimy oprzesz∏oÊci, teraêniejszo-
Êci iprzysz∏oÊci. Owo fundamentalne rozró˝nie-
nie znajduje odzwierciedlenie wstrukturze gra-
matycznej j´zyka. RealnoÊcià jest dla nas jedynie
chwila obecna. O przesz∏oÊci myÊlimy jako o
czymÊ, co ju˝ nie istnieje, natomiast przysz∏oÊç
to coÊ ma∏o okreÊlonego, czego szczegó∏y czeka-
jà dopiero na doprecyzowanie. W tym prostym
schemacie percypowane bezpoÊrednio przez na-
24 ÂWIAT NAUKI LISTOPAD 2002
2354785.006.png
 
ANI UCZENI, ANI FILOZOFOWIE
nie wiedzà tak naprawd´,
czym w∏aÊciwie jest czas
i dlaczego w ogóle istnieje.
Trzeba to uczciwie przyznaç.
Mogà co najwy˝ej powiedzieç,
˝e czas jest dodatkowym wymiarem,
podobnym (choç nie identycznym)
do przestrzeni. Na przyk∏ad
dwuwymiarowa orbita Ksi´˝yca
w przestrzeni mo˝e byç uwa˝ana
za trójwymiarowà helis´
w czasoprzestrzeni.
szà ÊwiadomoÊç „teraz” nieustannie przesuwa si´ do przodu,
nadajàc zdarzeniom wy∏aniajàcym si´ z nieukszta∏towanej
przysz∏oÊci ulotnà konkretnoÊç teraêniejszoÊci, aby wchwil´
potem sta∏y si´ cz´Êcià ustalonej raz na zawsze przesz∏oÊci.
Ten zdroworozsàdkowy opis, choç ka˝demu zdaje si´ wr´cz
oczywisty, pozostaje w zasadniczej sprzecznoÊci ze wspó∏-
czesnà fizykà. Albert Einstein ujà∏ to ws∏ynnym zdaniu wli-
Êcie do przyjaciela: „Przesz∏oÊç, teraêniejszoÊç i przysz∏oÊç
to jedynie z∏udzenia, aczkolwiek uporczywie nam si´ narzu-
cajàce”. Szokujàce stwierdzenie Einsteina jest bezpoÊred-
nim wnioskiem z jego szczególnej teorii wzgl´dnoÊci, nie
nadajàcej chwili obecnej jakiegokolwiek absolutnego, uni-
wersalnego znaczenia. Zteorii tej wynika zarazem, ˝e rów-
noczesnoÊç ma charakter wzgl´dny. Dwa zdarzenia, które
widzimy jako równoczesne z jednego uk∏adu odniesienia,
dla obserwatora zwiàzanego zinnym uk∏adem mogà zacho-
dziç jedno po drugim.
Na pozornie proste pytanie, co dzieje si´ teraz na Marsie,
nie ma wcale jednoznacznej odpowiedzi. Rzecz w tym, ˝e
Ziemia iMars sà oddalone od siebie ooko∏o 20 min Êwietl-
nych. Poniewa˝ informacje nie mogà byç przesy∏ane szyb-
ciej ni˝ Êwiat∏o, obserwator na Ziemi nie jest w stanie po-
znaç sytuacji na Marsie wtym samym momencie. Mo˝e je-
dynie dowiedzieç si´ oniej post factum, kiedy Êwiat∏o zdo∏a
ju˝ pokonaç odleg∏oÊç pomi´dzy obiema planetami, lecz
wnioskowany stan rzeczy b´dzie zale˝a∏ od pr´dkoÊci same-
go obserwatora.
Wyobraêmy sobie na przyk∏ad, ˝e podczas jakiejÊ wypra-
wy za∏ogowej na Marsa kontrolerzy z oÊrodka kierowania
na Ziemi zadadzà sobie pytanie: ciekawe, co robi teraz wBa-
zie Alfa komendant Jones, iwidzàc, ˝e ich zegarek wskazu-
je godzin´ 12 w po∏udnie, powiedzà: w∏aÊnie je obiad. Jed-
nak astronauta przelatujàcy ko∏o Ziemi zpr´dkoÊcià bliskà
pr´dkoÊci Êwiat∏a, patrzàc w tej samej chwili na zegarek,
mo˝e stwierdziç, ˝e na Marsie jest godzina wczeÊniejsza lub
póêniejsza, zale˝nie od kierunku jego ruchu. Odpowiedê ta-
kiego astronauty na pytanie, czym zajmuje si´ w∏aÊnie komen-
dant Jones, brzmia∏aby ewentualnie: przygotowuje obiad
bàdê zmywa naczynia [ ilustracja na stronie 28 ]. Takie roz-
bie˝noÊci obracajà wniwecz wszelkie próby nadania szcze-
LISTOPAD 2002 ÂWIAT NAUKI 25
2354785.007.png 2354785.008.png 2354785.001.png
 
gólnego znaczenia chwili obecnej. Nie wiadomo bowiem,
czyjemu „teraz” taka chwila mia∏aby w∏aÊciwie odpowia-
daç. JeÊli ty i ja poruszamy si´ wzgl´dem siebie, to zdarze-
nie, októrym ja sàdz´, ˝e przynale˝y jeszcze do nieokreÊlo-
nej przysz∏oÊci, dla ciebie mo˝e ju˝ byç elementem
przesz∏oÊci.
Narzuca si´ wobec tego wniosek, ˝e ustalona jest nie tyl-
ko przesz∏oÊç, ale i przysz∏oÊç. Dlatego te˝ fizycy wolà roz-
wa˝aç czas jako ca∏oÊç – swoistà panoram´, na której wid-
niejà wszystkie zdarzenia, zarówno te, które ju˝ zasz∏y, jak
i te, które dopiero majà nastàpiç. Uj´cie to niekiedy nazy-
Choç mówienie o up∏ywie czasu okazuje si´ wygodne na
co dzieƒ, poj´cie to nie niesie wsobie ˝adnej informacji, któ-
rej nie uzyskalibyÊmy bez niego. Rozwa˝my nast´pujàcy sce-
nariusz: Alicja mia∏a nadziej´, ˝e w czasie Bo˝ego Narodze-
nia b´dzie Ênieg, ale kiedy ów wyczekiwany dzieƒ nadszed∏,
czu∏a si´ wielce zawiedziona, bo za oknem pada∏ deszcz. Jed-
nak nast´pnego dnia spad∏o du˝o Êniegu i Alicja by∏a uszcz´-
Êliwiona. Choç pe∏no w tym opisie czasów gramatycznych
i okreÊleƒ odnoszàcych si´ do up∏ywu czasu, to dok∏adnie
takà samà informacj´ mo˝na przekazaç, wià˝àc stany emo-
cjonalne Alicji zdatami. Takie beznami´tne wyliczenie fak-
Fizycy wolà rozwa˝aç czasjako ca∏oÊç
swoistà panoram´, na której widniejà wszystkie zdarzenia.
wa si´ blokowà koncepcjà czasu. Wtakim opisie Êwiata nie
ma ˝adnego momentu wyró˝nionego jako chwila teraêniej-
sza ani ˝adnego procesu systematycznie przemieniajàcego
przysz∏e zdarzenia wteraêniejsze, apotem przesz∏e. Krótko
mówiàc, czas fizyków nie up∏ywa.
tów czyta si´ wprawdzie znacznie gorzej, lecz nie zawiera ono
jakichkolwiek wzmianek dotyczàcych up∏ywu czasu czy zmie-
niajàcego si´ Êwiata:
24 grudnia: Alicja liczy na Bo˝e Narodzenie w Êniegu.
25 grudnia: Pada deszcz. Alicja czuje si´ zawiedziona.
26 grudnia: Pada Ênieg. Alicja jest uszcz´Êliwiona.
Czy czas mo˝e nie p∏ynàç?
Wprzesz∏oÊci wielu filozofów dochodzi∏o do podobnych wnio-
sków, analizujàc to, co normalnie rozumiemy przez up∏yw
czasu. Zauwa˝ali oni, ˝e ju˝ wsamym poj´ciu tkwi wewn´trz-
na sprzecznoÊç. Up∏yw oznacza przecie˝ ruch. Mo˝na mó-
wiç o ruchu obiektów fizycznych, na przyk∏ad o locie strza-
∏y, bo mo˝emy mierzyç, jak zmienia si´ jej po∏o˝enie zczasem.
Ale czy ma sens ruch czasu jako takiego? Wstosunku do cze-
go mia∏by si´ on przemieszczaç? Podczas gdy inne rodzaje
ruchu odnoszà jeden proces fizyczny do drugiego, rzekomy
up∏yw czasu odnosi∏by czas do niego samego. Ju˝ postawie-
nie najprostszego pytania: jak szybko p∏ynie czas, obna˝a ab-
surdalnoÊç tej idei. Oczywista odpowiedê: wtempie sekundy
na sekund´, wistocie nie wyjaÊnia niczego.
Wopisie tym nie ma ˝adnych wydarzeƒ ani zmian – okre-
Êla on jedynie stan Êwiata wposzczególnych dniach iodpo-
wiadajàce mu stany emocjonalne Alicji.
Podobne argumenty by∏y ju˝ wysuwane przez filozofów
staro˝ytnej Grecji, m.in. Parmenidesa iZenona. Sto lat temu
brytyjski filozof, John McTaggart, rozwa˝a∏, czy zachodzi ja-
kaÊ zasadnicza ró˝nica mi´dzy opisem Êwiata jako kolejnych
zdarzeƒ, który nazwa∏ szeregiem A, aopisem zawierajàcym
daty wraz z odpowiadajàcymi im stanami Êwiata – szere-
giem B. Oba szeregi wydajà si´ równie dobrze odzwiercie-
dlaç rzeczywistoÊç, choç na pozór sà ze sobà sprzeczne. Na
przyk∏ad, zdarzenie: Alicja jest zawiedziona , nale˝a∏o kiedyÊ
do przysz∏oÊci, potem do teraêniejszoÊci, apotem do przesz∏o-
Êci. Przesz∏oÊç, teraêniejszoÊç i przysz∏oÊç sà jednak kate-
goriami roz∏àcznymi. W jaki zatem sposób jedno i to samo
zdarzenie mo˝e przynale˝eç do wszystkich trzech? Dla
McTaggarta paradoks ten stanowi∏ argument na rzecz niere-
alnoÊci czasu. Wniosek ten nale˝a∏oby jednak uznaç za na-
zbyt skrajny. Wi´kszoÊç fizyków podpisa∏aby si´ zapewne
pod mniej radykalnà tezà: wprawdzie up∏yw czasu nie ma
charakteru realnego, lecz sam czas jest w równym stopniu
realny jak przestrzeƒ.
TAK NAPRAWD¢ NIKT NIE WIE
Czym˝e jest czas?
ÂW. AUGUSTYN Z HIPPONY, s∏ynny filozof i teolog z V wieku, zauwa-
˝y∏ kiedyÊ, ˝e doskonale wie, czym jest czas, dopóki ktoÊ go o to nie
zapyta, lecz zapytany, nie potrafi tego wyjaÊniç. Poniewa˝ doÊwiadcze-
nie czasu jest natury psychologicznej, fizyczne definicje tego poj´cia
wydajà si´ nam suche i nieadekwatne. Dla fizyka czas to po prostu to,
co mierzà zegary. Z punktu widzenia matematyka czas to jednowymia-
rowa przestrzeƒ, o której zwykle zak∏ada si´, ˝e jest ciàg∏a, choç mo˝-
na jà skwantowaç do dyskretnych „chrononów”, na podobieƒstwo kla-
tek filmowych.
To, ˝e czas traktowany bywa jako czwarty wymiar, nie oznacza, ˝e jest
on identyczny z trzema wymiarami przestrzennymi. Czas i przestrzeƒ wy-
st´pujà w ˝yciu codziennym i teoriach fizycznych w odmienny sposób.
Na przyk∏ad wzór na obliczenie odleg∏oÊci w czasoprzestrzeni jest inny
ni˝ ten, który s∏u˝y do obliczania odleg∏oÊci w przestrzeni. Rozró˝nienie mi´-
dzy czasem i przestrzenià ma fundamentalne znaczenie dla poj´cia przy-
czynowoÊci w celu unikni´cia bez∏adnego mieszania przyczyn ze skutka-
mi. Jednak wielu fizyków jest przekonanych, ˝e w najmniejszych skalach
wielkoÊci i trwania odr´bnoÊç czasu i przestrzeni zanika.
W samà por´
Wiele nieporozumieƒ wdyskusjach oczasie wià˝e si´ ztzw.
strza∏kà czasu. JeÊli nawet nie pojmuje si´ czasu jako up∏y-
wajàcego, nie oznacza to wcale, ˝e kategorie przesz∏oÊci
iprzysz∏oÊci nie majà uzasadnienia fizycznego. Nikt nie prze-
czy, ˝e zachodzàce wokó∏ nas zdarzenia tworzà jednokie-
runkowy ciàg. Na przyk∏ad upuszczone jajko roztrzaskuje
si´ opod∏og´, lecz procesu odwrotnego, przemiany st∏uczo-
nego jajka zpowrotem wjednà ca∏oÊç, nikt nigdy nie zaob-
serwowa∏. Jest to przyk∏ad dzia∏ania drugiego prawa termo-
dynamiki, które g∏osi, ˝e entropia izolowanego uk∏adu –
wielkoÊç zdefiniowana z grubsza jako stopieƒ jego nieupo-
26 ÂWIAT NAUKI LISTOPAD 2002
2354785.002.png
 
BLOKOWA KONCEPCJA CZASU
˚ycie teraêniejszoÊcià
ZGODNIE Z POTOCZNYM WYOBRA˚ENIEM, chwila obecna
ma wyjàtkowe znaczenie. Jest dla nas wszystkim, co realne.
W rytm tykania zegara jedna chwila mija i zostaje zastàpiona
przez nast´pnà – proces ten nazywamy up∏ywem czasu.
Na przyk∏ad Ksi´˝yc znajduje si´ zawsze tylko w jednym
miejscu swej orbity wokó∏ Ziemi. W miar´ up∏ywu czasu
przestaje istnieç w tym po∏o˝eniu, a pojawia si´ w nowym.
Badacze zg∏´biajàcy kwesti´ czasu uwa˝ajà jednak, ˝e nie mo˝emy
nadawaç chwili obecnej wyjàtkowego statusu, gdy˝ ka˝da chwila
jest z perspektywy jej samej wyjàtkowa. Obiektywnie przesz∏oÊç,
teraêniejszoÊç i przysz∏oÊç muszà byç jednakowo realne. Ca∏à
wiecznoÊç mo˝na przedstawiç w postaci czterowymiarowego bloku,
obejmujàcego czas i trzy wymiary przestrzenne. (Diagram poni˝ej
uwzgl´dnia tylko dwa z tych wymiarów przestrzennych.)
P RZE SZ ¸O Âå
T ER AèN IE JS ZOÂ å
P RZ YS Z¸O Âå
Ksi´˝yc
P R Z E S T R Z E ¡
Ziemia
CZ AS
KONWENCJONALNY POGLÑD: realna jest tylko teraêniejszoÊç
BLOKOWA KONCEPCJA CZASU: wszystkie chwile sà jednakowo realne
rzàdkowania – roÊnie zczasem. Jajko wca∏oÊci ma mniejszà
entropi´ ni˝ jajko po rozbiciu.
Poniewa˝ procesy zachodzàce w przyrodzie sà na ogó∏
nieodwracalne, drugie prawo termodynamiki odgrywa
w Êwiecie niebagatelnà rol´, wprowadzajàc wyraênà asy-
metri´ pomi´dzy przesz∏ym i przysz∏ym kierunkiem na osi
czasu. Umownie przyj´to, ˝e „strza∏ka czasu” skierowana
jest w przysz∏oÊç. Nie oznacza to jednak, ˝e strza∏ka ta po-
rusza si´ ku przysz∏oÊci. Podobnie przecie˝ fakt wskazywa-
nia przez strza∏k´ kompasu pó∏nocy nie oznacza, ˝e w tym
kierunku porusza si´ sam kompas. I w jednym, i w drugim
przypadku strza∏ki nie sà zwiàzane zruchem, lecz zasyme-
trià. Strza∏ka czasu wyra˝a asymetri´ Êwiata wczasie, anie
asymetri´ czy up∏yw czasu. „Przesz∏oÊç” i „przysz∏oÊç” sà
prawomocnymi okreÊleniami kierunków czasowych, podob-
nie jak „w gór´” czy „w dó∏” opisujà pewne kierunki prze-
strzenne. Nadawanie jednak „przesz∏oÊci” czy „przysz∏oÊci”
sensu absolutnego jest równie ja∏owe, jak mówienie, ˝e kie-
runki „wgór´” i„wdó∏” zawsze okreÊlajà to samo.
Rozró˝nienie pomi´dzy kierunkami ku przesz∏oÊci i ku
przysz∏oÊci oraz przesz∏oÊcià iprzysz∏oÊcià, pojmowanymi ja-
ko kategorie absolutne, mo˝na obrazowo unaoczniç na przy-
k∏adzie filmu pokazujàcego rozbijajàce si´ na pod∏odze jaj-
ko. Gdyby puÊciç taÊm´ filmowà w odwrotnym kierunku,
nikt zwidzów nie mia∏by najmniejszych wàtpliwoÊci, ˝e po-
kazany ciàg zdarzeƒ jest niemo˝liwy. Wyobraêmy sobie teraz,
˝e kawa∏ek filmu tniemy na pojedyncze klatki, które tasuje-
my losowo. U∏o˝enie ich wprawid∏owej kolejnoÊci jedna na
drugiej, aby kadr z rozbitym jajkiem by∏ na koƒcu, a z ca-
∏ym na poczàtku, nie sprawi nikomu trudnoÊci. Wtakim sto-
sie klatek zachowana zostanie asymetria wyznaczona przez
strza∏k´ czasu, poniewa˝ powstanie sekwencja uporzàdko-
wana wkierunku pionowym wprzestrzeni, co Êwiadczy, ˝e
asymetria czasowa stanów Êwiata jest czymÊ realnym, anie
tylko w∏asnoÊcià samego czasu. Nie jest wi´c wcale koniecz-
ne wyÊwietlenie klatek wpostaci filmu, by mo˝na by∏o mó-
wiç ostrza∏ce czasu.
Wziàwszy pod uwag´, ˝e wrozwa˝aniach fizycznych ifi-
lozoficznych dotyczàcych czasu nie znaleziono ˝adnych re-
alnych przejawów jego up∏ywu, pozostajemy wcià˝ z nie-
rozwik∏anà zagadkà. Skàd bierze si´ przemo˝ne, powszechne
wra˝enie, ˝e Êwiat jest w stanie nieustannego przep∏ywu?
Niektórzy uczeni, zw∏aszcza laureat Nagrody Nobla, che-
mik Ilya Prigogine, pracujàcy obecnie w University of Te-
xas, sugerujà, ˝e subtelna fizyka procesów nieodwracalnych
czyni up∏yw czasu obiektywnym aspektem Êwiata. Jednak
inni, do których i ja si´ zaliczam, uwa˝ajà, ˝e to wy∏àcznie
kwestia iluzoryczna.
W koƒcu tak naprawd´ wcale nie obserwujemy up∏ywu
czasu. Faktycznie widzimy jedynie to, ˝e póêniejsze stany
Êwiata ró˝nià si´ od stanów wczeÊniejszych, które zachowa-
liÊmy wpami´ci. Fakt, ˝e pami´tamy przesz∏oÊç, anie przy-
sz∏oÊç, nie Êwiadczy oup∏ywie, lecz oasymetrii czasu. Up∏yw
czasu jest wy∏àcznie wytworem ÊwiadomoÊci obserwatora
na∏o˝onym na Êwiat zewn´trzny. Zegar s∏u˝y tylko do po-
miaru interwa∏ów czasu mi´dzy zdarzeniami – podobnie jak
taÊma miernicza do pomiaru odleg∏oÊci pomi´dzy punktami
PAUL DAVIES jest fizykiem teoretykiem w Australian Center for
Astrobiology w Macquarie University w Sydney. Jest jednym z naj-
p∏odniejszych autorów popularnonaukowych z zakresu fizyki. Jego
zainteresowania naukowe obejmujà czarne dziury, kwantowà teo-
ri´ pola, istot´ ÊwiadomoÊci, pochodzenie WszechÊwiata i ˝ycia.
LISTOPAD 2002 ÂWIAT NAUKI 27
2354785.003.png 2354785.004.png
RÓWNOCZESNOÂå
Wszystko jest wzgl´dne
CO SI¢ DZIEJE w∏aÊnie teraz na Marsie? Na to pozornie proste
pytanie odpowiedê nie jest wcale ∏atwa. TrudnoÊç polega
na okreÊleniu, czym jest „w∏aÊnie teraz”. Ró˝ni obserwatorzy,
poruszajàcy si´ z ró˝nymi pr´dkoÊciami, majà odmienne poczucie
tego, co stanowi chwil´ obecnà. Ten dziwny efekt znany jest jako
wzgl´dnoÊç poj´cia równoczesnoÊci. W poni˝szym przyk∏adzie
dwóch ludzi – mieszkaniec Ziemi znajdujàcy si´ w Houston i pilot
rakiety przelatujàcej przez Uk∏ad S∏oneczny z pr´dkoÊcià równà
80% pr´dkoÊci Êwiat∏a – próbuje odpowiedzieç na pytanie, co si´
dzieje na Marsie „w∏aÊnie teraz”. Mieszkaniec Marsa umówi∏ si´,
˝e zasiàdzie do obiadu, gdy jego zegar wybije godzin´ 12:00,
i dok∏adnie o tej samej godzinie wyÊle sygna∏ Êwietlny.
Widziane z Ziemi
Dla ziemskiego obserwatora Ziemia spoczywa, Mars znajduje si´ w sta∏ej od niej odleg∏oÊci (20 min Êwietlnych), a rakieta mknie
z pr´dkoÊcià równà 80% pr´dkoÊci Êwiat∏a. Marsjanin widzi t´ sytuacj´ dok∏adnie tak samo.
Przed Wymieniajàc sygna∏y Êwietlne, Ziemianin i Marsjanin mierzà
po∏udniem: odleg∏oÊç pomi´dzy nimi i synchronizujà swoje zegary.
Ziemia
Mars
20 minut Êwietlnych
12:00
Ziemianin spekuluje, ˝e Marsjanin zaczà∏ jeÊç obiad.
Postanawia odczekaç 20 min, by si´ o tym przekonaç.
Sygna∏ radiowy
12:11
Znajàc pr´dkoÊç rakiety, Ziemianin wnioskuje, ˝e rakieta
napotyka sygna∏ po drodze na Marsa.
12:20
Sygna∏ z Marsa dociera na Ziemi´. Ziemianin uzyska∏
potwierdzenie swej wczeÊniejszej hipotezy. Po∏udnie na Marsie
okaza∏o si´ wypadaç w tym samym czasie, co na Ziemi.
12:25
Rakieta dociera do Marsa.
Widziane z rakiety
Z punktu widzenia pilota rakieta znajduje si´ w spoczynku, a planety mknà z pr´dkoÊcià si´gajàcà 80% pr´dkoÊci Êwiat∏a.
Z jego pomiarów wynika, ˝e planety sà oddalone o 12 min Êwietlnych – inaczej, ni˝ wyznaczy∏ to Ziemianin. Rozbie˝noÊç ta
– dobrze znany efekt teorii wzgl´dnoÊci Einsteina – nosi nazw´ kontrakcji d∏ugoÊci. Zwiàzany z nià efekt dylatacji czasu sprawia,
˝e zegary w rakiecie i na planetach tykajà w ró˝nym tempie (Ziemianin i Marsjanin myÊlà, ˝e to zegar w rakiecie spóênia si´, pilot rakiety
sàdzi tak o zegarach znajdujàcych si´ na Ziemi i Marsie). Przelatujàc w pobli˝u Ziemi, pilot rakiety synchronizuje zegary z ziemskimi.
Przed Wymieniajàc sygna∏y z Ziemià i Marsem, pilot rakiety
po∏udniem: mierzy odleg∏oÊç mi´dzy obiema planetami.
Ziemia Mars
12 minut Êwietlnych
12:00
Przelatujàc w pobli˝u Ziemi, pilot wysuwa przypuszczenie,
˝e Marsjanin zaczà∏ w∏aÊnie posi∏ek. Postanawia odczekaç
12 min, by si´ o tym przekonaç.
Sygna∏ radiowy
12:07
Docierajàce sygna∏y obalajà jego hipotez´. Pilot wnioskuje,
˝e Marsjanin zaczà∏ posi∏ek nieco przed po∏udniem
(czasu w∏asnego rakiety).
12:15
Rakieta dociera do Marsa. Pilot i Marsjanin stwierdzajà,
˝e ich zegary nie sà zsynchronizowane, ale nie sà zgodni
co do tego, który chodzi prawid∏owo.
12:33
Sygna∏y docierajà do Ziemi. Rozbie˝noÊci mi´dzy
wskazaniami zegarów pokazujà, ˝e nie ma czegoÊ
takiego jak uniwersalna chwila obecna.
(wzajemne po∏o˝enie nie w skali)
28 ÂWIAT NAUKI LISTOPAD 2002
2354785.005.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin