Peter Abrahams - Zawrót głowy.pdf

(1495 KB) Pobierz
591100292 UNPDF
ABRAHAMS PETER
Zawrot glowy
Molly Friedrich
Koncowy efekt to skutek odrzuconych odkryc.
-Picasso
Serdeczne podziekowania Jeffowi Abrahamsowi, Davidowi Chapmanowi, Niki Cohen, Nickowi Fotiu i
Jeffowi MacKilliganowi
Rozdzial 1
Czasem umarli zyja dalej w naszych snach. Delia siedziala jak zywa na ogrodzeniu tarasu z widokiem na
tropikalna zatoke w dole i machala bosymi nogami. Nigdy nie wygladala lepiej. Urzekala lsniaca
opalenizna jedrnego ciala i piwnymi oczyma upstrzonymi zlotymi plamkami, zmruzonymi jak zawsze,
kiedy chciala powiedziec cos smiesznego. Usta miala lekko rozchylone, pociagniete blyszczykiem, w
ktorym igralo slonce, i cos mowila, ale tak cicho, ze nie slyszal jej slow. Doprowadzalo go to do szalu.
Kiedy jednak z niezatopionej we snie strefy mozgu otrzymal sygnal, ze ta migoczaca zatoka znajduje sie
na wenezuelskim wybrzezu, tropikalne slonce przygaslo. Wenezuela - juz sama nazwa kraju wytracala go
z rownowagi.Na skroni Delii zaczela pulsowac niebieska zylka w ksztalcie blyskawicy. Raptem nastapilo
zalamanie pogody, zerwal sie zimny wiatr, potargal Delii wlosy. Aura sie pogorszyla. Roy wyciagnal reke,
zeby je przygladzic, ale poczul, ze to nie jej wlosy, bo sa ciensze i proste, a nie krecone.
Otworzyl oczy. Zimowe swiatlo, oszronione szyby, plakaty mistrzow narciarskich na scianach - pokoj Jen.
-Zawsze nienawidzilam facetow, ktorzy to robia - oznajmila Jen chrapliwym, zaspanym glosem.
Odwrocil glowe. Patrzace teraz na niego oczy - nie piwne, lecz jasnoniebieskie - tez byly na swoj sposob
piekne.
-Co robia? - spytal.
-Dotykaja moich wlosow. - Cofnal reke. Wlosy blond, a nie szatynowe, o szczegolnym odcieniu, rowniez
przetykane zlotem. - Ale tobie wolno.
Zawiesila glos, jak gdyby czekala na reakcje Roya. Nie mial jednak pomyslu, jak zareagowac. Lezeli obok
siebie. Jen byla bardzo piekna kobieta, cere miala moze zbyt ogorzala, ale tym bardziej podobala sie
Royowi. Koncowka snu rozsypala sie w drobny mak i znikla.
-Dobrze sie czujesz? - zapytala Jen.
-Dobrze.
Poglaskala go noga pod koldra.
-Wczoraj przyszla niespodziewana wiadomosc.
-Dobra? - spytal.
-Raczej tak. Dostalam oferte pracy.
-Co to za praca?
-Taka sama jak obecna - odrzekla Jen. Prowadzila szkolke narciarska w Mount Ethan, dwadziescia minut
drogi od domu. - Tyle ze na duzo wieksza skale, za dwa razy wieksze pieniadze.
-Gdzie? - spytal Roy, pomyslawszy o pobliskim Stowe lub nieco dalszym Killingtonie.
Spojrzala w bok.
-W Keystone - powiedziala.
-Przeciez to jest w Kolorado!
Skinela glowa. Po czym wrocila znow do niego wzrokiem, jak gdyby chciala przejrzec go na wylot,
odczytac jego mysli.
-No tak - skomentowal.
Zaraz potem omal nie dodal: W takim razie moze sie pobierzemy? Bo przeciez trwali w stalym zwiazku
dwa lata, niby chodzili ze soba, ale wlasciwie mieszkali razem. Dlaczego nie posunac sie krok dalej? Nie
brakowalo im poczucia bezpieczenstwa, czulosci, namietnosci. Dzielila ich wprawdzie roznica wieku, bo
on mial prawie czterdziesci siedem lat, a Jen trzydziesci cztery, poza tym ona chciala miec dzieci, a on
nie, ale co z tego? Usmiechnal sie do niej.
-Co tak? - spytala.
Juz mial wypowiedziec te wazkie slowa: W takim razie moze sie pobierzemy? Nagle uznal jednak, ze
pytanie jest za wazne, zeby je tak wypalic. Stac go na wiecej. Moze bardziej elegancko wypadna oficjalne
oswiadczyny, na przyklad w piatek wieczor w Pescatore? Powstrzymal sie wiec i powiedzial tylko:
-Moje gratulacje.
-Z jakiego powodu?
-Z powodu oferty pracy.
-Dzieki - odparla Jen. - Bede ja musiala, oczywiscie, przemyslec. Kolorado jest bardzo daleko.
-Rozumiem - powiedzial Roy, wnoszac z ostatniej uwagi na temat odleglosci, ze w piatek powie "tak".
Jeszcze tylko dwa dni. Obrotny z niego facet.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin