§ Evanovich Janet - Przygoda z milionerem.rtf

(1878 KB) Pobierz

Steffie Hall

 

Przygoda z milionerem


1

 

Nicholas Kacharczek obserwował siódemkę swoich nowych uczniów galopujących po piaszczystym boisku treningowym do gry w polo. Uśmiechnął się na widok Billie Pearce. Minęły cztery lata od czasu otwarcia szkoły. W tym czasie widział wiele spragnionych towarzystwa, rozkochanych w stajni „króliczków” i zagorzałych fanek, ale nigdy nie widział nikogo takiego jak Billie Pearce. Nie była stajennym króliczkiem ani fanką polo, ani jeźdźcem. Z krótkiej rozmowy Kacharczek wywnioskował, że dziewczyna zajmuje się domem. Miała na sobie nowiutkie czarne buty do konnej jazdy i kremowe bryczesy; pachniała jak świeżo upieczone ciasteczka z czekoladą. Była tak apetyczna, że chciało się ją schrupać. Wszystko w niej było niezwykłe, od czubka małego zadartego noska aż po wielkie, skośne orzechowe oczy i uśmieszek czający się w kącikach pełnych ust. Twarz wróżki okalały lśniące jasnobrązowe fale podciętych krótko włosów i krótka grzywka. Jej dorodne, pełne i niczym nie skrępowane piersi kołysały się pod intensywnie zieloną bluzką. Billie była fascynująca!

Nick rozluźnił się w siodle. Wysunął nogi ze strzemion i przypatrywał się dziewczynie. Trener miał około metra osiemdziesięciu centymetrów wzrostu, mocne, okazałe ciało i ciemne, wyraziste oczy kozackich przodków. Poruszał się z gracją i zwierzęcą zwinnością, która odzwierciedlała poczucie własnej wartości.

Był zadowolony z siebie. Miał wszystko, co było potrzebne do szczęścia: majątek, wygodne życie i pracę, która dawała mu sporo satysfakcji. W tej chwili jednak nie był o tym całkowicie przekonany.

Nick miał przeczucie, że Billie Pearce nigdy nie nauczy się gry w polo. Było widać na pierwszy rzut oka, że się do tego nie nadaje.

Koń Billie pokłusował za czerwono-biało-niebieską piłką plażową, służącą do gry początkującym. Po chwili zatrzymał się, zastrzygł uszami i głośno zarżał. Był wyraźnie zniechęcony.

Posłuchaj, konikupowiedziała Billie. – Płacę czterdzieści dolarów za lekcję. Mógłbyś przynajmniej udawać, że cię to bawi.

Starannie zamierzyła się na piłkę plażową, machnęła kijem w powietrzu i już miała uderzyć, kiedy pobijak wyślizgnął się jej z rąk i poleciał na koniec pola.

Kacharczek zacisnął usta. Doznawał różnych emocji: niedowierzania, pełnej rozbawienia ciekawości, nieodpartego pożądania...

Sam nie wiedział, dlaczego jej pragnie. W ogóle nie była w jego typie. Stan małżeński miała wypisany na twarzy. „Mężatka czy rozwódka” – zgadywał. Nie nosiła obrączki, ale otaczała ją aura dojrzałości i satysfakcji, którą łączył z macierzyństwem.

Trener osadził nogi w strzemionach i lekkim kłusem popędził na koniec pola. Podniósł pobijak i ostro zawrócił konia w stronę Billie.

Pani Pearce wycedził. – Proszę zwrócić uwagę, tutaj przymocowany jest mały skórzany pasek, jeśli wsunie pani rękę w ten uchwyt, to na pewno nie popełni pani nieumyślnego zabójstwa.

Włożyłam tam rękę, ale pasek był za luźnybroniła się Billie.

Dziewczyna pokazała nadgarstek, który był tak subtelny i delikatny, że Nick wielkim wysiłkiem woli powstrzymał się, by go nie dotknąć. Zbeształ się w duchu za lubieżne myśli o kobiecie, która pachnie jak domowe ciasteczka.

Pierwszy raz siedzę na koniu. Prawdę mówiąc, spodziewałam się zupełnie czegoś innego.

Wydaje mi się, że w podaniu było napisane, iż całe życie spędziła pani w pobliżu konidociekał Nick.

To prawda. Ale na żadnym nigdy nie jeździłam, po prostu mieszkałam w sąsiedztwie stadniny. – Przyznała się do tego tak poważnie, że trener omal nie parsknął śmiechem. – Dlaczego pan się ze mnie śmieje?

Bo w życiu nie słyszałem czegoś tak zabawnegoodpowiedział, z trudem opanowując śmiech.

Czy ktoś kiedyś złamał panu nos?zapytała Billie, zaciskając dłoń na rączce pobijaka.

Byli tacy, którzy próbowali. – Siodło zatrzeszczało, gdy przerzucił ciężar ciała na strzemiona. – Pani Pearce, nie chcę zniechęcać pani do gry w polo, ale może dobrze byłoby wziąć parę lekcji jazdy konnej.

Billie już wcześniej zauważyła, że pozostali uczniowie radzą sobie dużo lepiej, ale postanowiła się nie poddawać:

W ogłoszeniu było napisane, że perfekcyjna jazda nie jest wymagana.

To prawda, ale znajomość podstaw nie zaszkodzi. Musi pani wiedzieć, jak należy zbliżać się do koniapowiedział, zerkając na zegarek. – Lekcja dobiega końca.

Proszę zaprowadzić Zeke do stajni i poczekać na mnie; pokażę pani, jak należy obchodzić się z koniem.

Zeke był kiedyś chlubą całego hrabstwa, ale teraz zestarzał się i zaczął niezwykle poważnie traktować swój stan spoczynku. Poruszał się wolno, ale z gracją. I choć był może cokolwiek leniwy, to w żadnym wypadku nie głupi. Wiedział, jaką zająć pozycję, kiedy ruszyć za piłką albo wrócić do stajni. Teraz, nie mając nic lepszego do roboty, czekał razem z Billie na trenera.

Lipcowe słońce stało wysoko na bezchmurnym niebie. Łagodne wzgórza hrabstwa Loudoun rozpościerały się przed Billie niczym gigantyczna, falująca szachownica pól i lasów. Konie przestępowały z nogi na nogę i rżały w boksach. Powietrze, ciężkie od zapachów zwierząt, naoliwionej skóry i rozgrzanej słońcem słomy budziło w Billie wspomnienia z dzieciństwa w Lancaster, w Pensylwanii. Ojciec był drobnym przedsiębiorcą. Mieszkali w sąsiedztwie farmerówdobrych, silnych ludzi, którzy szanowali ziemię, dbali o rodziny, starali się, by ich małżeństwa były udane. Poważała ich za to i zarazem zazdrościła, ponieważ jej małżeństwo zakończyło się klęską. Nie miała na to wpływu. Udane pożycie wymaga starań dwojga osób, a jej mąż nie miał na to ochoty. Przymknęła na chwilę oczy i rozkoszowała się słońcem, które muskało jej plecy. Zasłuchała się w dochodzące z oddali, usypiające brzmienie cykad.

Trudno, dzieci muszą zadowolić się ojcem na «przychodne», ale na pewno nie stracą domu” – pomyślała.

Zbliżający się do stajni Kacharczek przypominał centaura, mityczną postać półczłowieka, półkonia. Stwierdziła, że instruktor jest niebezpiecznie przystojny, ale całkowicie nie w jej typie. To spostrzeżenie sprawiło, że zmarszczyła brwi. Dotarło do niej, że właściwie w ogóle nie wie, kto jest w jej typie. Nie miała czasu na romanse. A gdyby nawet, to z pewnością nie poświęci go Kacharczekowi.

Ojciec Nicholasa przez całe życie gromadził fortunę i dobrze wyposażył jedynaka. Wszyscy wiedzieli, że kiedy senior odejdzie na emeryturę, przekaże imperium w ręce syna. Nick skoncentrował się na hodowli koni i prowadzeniu najpopularniejszej gazety w hrabstwie Loudoun. Billie lubiła tę gazetę, lecz w stosunku do jej właściciela żywiła mieszane uczucia.

Kacharczek zsiadł z konia i przekazał go stajennemu.

Pani Pearce! krzyknął. – Może pani zsiadać!

Łatwo panu powiedzieć.

Wystarczy przerzucić prawą nogę nad koniem, obiema rękami trzymając się siodławyjaśnił.

To brzmi strasznie.

Kacharczek wyszczerzył zęby w uśmiechu, unosząc przy tym brwi. Billie nie mogła znieść kpiny. Wciągnęła głęboko powietrze, zamknęła oczy i przerzuciła nogę nad koniem. Właśnie wtedy siodło wyślizgnęło się jej z zaciśniętych dłoni. Spadła prosto na Kacharczeka, przewracając go na ziemię. Przez chwilę leżeli oboje na ubitym błocie. Billie spojrzała w jego zdumione piwne oczy.

Przepraszam wyszeptała. – Osłabły mi kolana.

Znam to uczucie.

Czy wszystko w porządku?zapytała Billie. – Mam nadzieję, że nic się panu nie stało.

Nic takiego, do czego chciałbym się przyznaćodparł dwuznacznie.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin