Marek Hłasko.docx

(37 KB) Pobierz

Marek Hłasko

Następny do raju

Następny do raju – pierwsza ukończona powieść Marka Hłaski, z roku 1957. Powieść pod pierwotnym tytułem Głupcy wierzą w poranek ukazywała się w odcinkach od stycznia 1957 roku w tygodniku "Panorama". Jej pierwsze wydanie książkowe pochodzi z 1958 roku.

Jest to opowieść o ludziach pozbawionych nadziei, kierowcach ciężarówek pracujących w górach. Z uwagi na podobieństwo opowiadania do filmu Cena strachu pisarzowi zarzucano plagiat[potrzebne źródło]. Główną postacią powieści jest Warszawiak. Obciążony jest przeszłością i wyrzutami sumienia, swoistym fatum. Owo fatum ciąży zresztą na wszystkich bohaterach, z górskiej Bazy, uciec bowiem z niej nie sposób. Zamieszanie wśród mężczyzn wywołuje kobieta, nie rozumiejąca męskiego punktu widzenia i próbująca po kolei przeciągać na swoją stronę kolejne osoby, z którymi mogłaby wyjechać.

Na podstawie powieści w 1958 roku powstał film Baza ludzi umarłych w reżyserii Czesława Petelskiego.

Następny do raju - streszczenie

Trójka bohaterów (Zabawa, Warszawiak i Orsaczek) wybiera się do miasta na obchody Pierwszego Maja. Kiedy dojeżdżają, wysiadają ze swoich ciężarówek i każdy chce udać się w swoją stronę. Okazuje się jednak, że mimowolnie podążają za sobą, i że sami nie wiedzą, dokąd idą. W związku z tym Warszawiak i Zabawa postanawiają napić się wódki w jedynej w okolicy knajpie. Orsaczek odłącza się od nich. Warszawiak i Zabawa siedzą w knajpie do wieczora i piją, nie odzywając się przy tym do siebie. Dowiadujemy się, że Warszawiak ma zamiar opuścić miejsce, w którym pracuje. Kiedy wieczorem wracają przez miasto, do Zabawy podchodzi ktoś i zaciąga go na trybunę, aby publicznie powiedział jak dobre jest jego życie jako robotnika-kierowcy ciężarówki. Razem z nim idzie Warszawiak. Obaj, mimo iż mają świadomość, że ich życie jest beznadziejne, przedstawiają je zgodnie z wizją socrealistyczną. Wieczorem wracają z miasta do domu. W tym czasie Orsaczek upija się do nieprzytomności. Odzyskuje ją dopiero w środku nocy. Okazuje się, że ukradziono mu dużą ilość pieniędzy. Z wściekłości demoluje pierwszomajowe dekoracje, w wyniku czego zostaje złapany przez milicjantów. Następnie akcja przenosi się w miejsce, gdzie mieszkają bohaterowie. Okazuje się, że Warszawiak i Zabawa, mimo iż pracują ze sobą od długiego czasu, nie wiedzą nawet, jak mają nawzajem na imię. Na końcu Warszawiak wyjeżdża.

Geneza utworu

Przedstawienie życie robotników w socrealizmie

Socrealizm to oficjalna doktryna władz socjalistycznych na temat tego, jak wyglądać miała sztuka (w tym literatura). W Polsce obowiązywał on w latach 1949–1956. Miał stanowić narzędzie propagandy socjalistycznej. Jednym z głównych założeń socrealizmu w literaturze było przedstawianie życia i pracy robotników zgodnie z ideami komunistycznymi, to znaczy w sposób pozytywny. Robotnicy pojawiający się w utworach z kręgu literatury socrealistycznej są ludźmi szczęśliwymi, zadowolonymi ze swojej pracy. Ich życie jest dla nich idealne dzięki ustrojowi państwowemu.

 

Stosunek Hłaski do socrealizmu

Hłasko w swoich utworach demaskuje socrealizm. Zestawia ze sobą przedstawienie robotniczego życia przez oficjalną propagandę, jakie on sam widział, z tym jakie jest ono naprawdę. Robi to w sposób bezpardonowy – brutalny i realistyczny.

 

Czas i miejsce powstania utworu

Hłasko od 1953 roku podróżował po Europie Zachodniej. W 1957 roku drukował w odcinkach w tygodniku „Panorama” powieść Głupcy wierzą w poranek. Pisał utwór na bieżąco, w czasie jego ukazywania się. Następnie, w 1958 roku powieść została wydana w Paryżu pod tytułem Następny do raju w jednym tomie wraz z innym utworem powieściowym (Cmentarze). Utwór Hłaski jest powieścią podzieloną na piętnaście części. Każdą z nich można czytać jako osobne opowiadanie. Ostatnia nosi taki sam tytuł jak całość. W dalszej części niniejszego opracowania omówiony jest wyłącznie ostatni rozdział-opowiadanie.

 

Znaczenie tytułu

Raj oznaczać ma, zgodnie z doktryną socrealistyczną, miejsce życia i pracy robotników. Hłasko, demaskując taką wizję w utworze nadaje temu określeniu zupełnie inny, odwrotny sens. Raj rzeczywiście jest miejscem życia robotników, ale jest to „raj” w sensie ironicznym. Przebywają w nim ludzie nienawidzący się, borykający z ciągłymi problemami, niemający szans na lepszą egzystencję. Wizję socrealistycznego, idealnego świata podsumowuje wypowiedź jednego z bohaterów utworu:

 

Każda ziemia, choćby najgorsza, jest prawdą; a każdy raj, choćby najlepszy, jest, mimo wszystko, kłamstwem.

 

Poza tym „raj” pojawia się w rozdziale-opowiadaniu także w dwóch innych znaczeniach. Jedno ma charakter gorzkiego żartu – kierowca wiozący aresztowanego przez milicjantów bohatera mówi, że za odpowiednią opłatą może go zawieść nawet do raju (można więc uznać, że raj to tu więzienie). Drugie pojawia się, kiedy jedna z postaci na końcu utworu odchodzi z miejsca, w którym żyje. Zapytana, dokąd zamierza się udać, odpowiada między innymi, że idzie szukać kolejnych ludzi, którzy szukają raju (czyli kolejnych naiwnych robotników, którzy uwierzyli w propagandę socjalistyczną).

Problematyka utworu

Miejsce i czas akcji oraz bohaterowie

Akcja utworu rozgrywa się w dwóch lokalizacjach. Pierwsza z nich to miejsce, w którym mieszkają bohaterowie – baza kierowców ciężarówek. Drugą jest niewielkie miasteczko. Całość zdarzeń zamknięta została w przeciągu dwóch dni – zaczyna się wczesnym popołudniem 1. maja, kończy dnia następnego. Bohaterami są kierowcy ciężarówek: Zabawa (Stefan), Warszawiak (Tadek), Orsaczek. Pierwszy z nich poza tym, że jest kierowcą, jest także szefem pozostałych i wysłannikiem partyjnym. Ponadto pojawiają się postacie poboczne. Są to między innymi milicjanci, urzędnicy państwowi, kierowca taksówki, tłum biorący udział w uroczystościach z okazji święta Pierwszego Maja. Bezpośrednio nie występują, ale wspomniani zostają pojawiający się we wcześniejszych partiach powieści inni kierowcy ciężarówek (Apostoł, Partyzant, Dziewiątka) oraz żyjąca z nimi kobieta (żona Zabawy, Wanda).

 

Wątki biograficzne autora w utworze

Następny do raju to nie jedyny utwór Hłaski, w którym głównymi bohaterami są kierowcy ciężarówek. Podobnie jest w opowiadaniu Baza Sokołowska. Wynika to z inspiracji realnymi zdarzeniami z życia autora. Przez prawie dwa miesiące na przełomie lat 1950–1951 Hłasko sam pracował jako kierowca ciężarówki w bazie transportowej położonej w Sudetach (dokładnie w Bystrzycy Kłodzkiej). Następnie, po przeniesieniu się do Warszawy, także był między innymi kierowcą.

 

Warunki życia i pracy robotników

Kierowcy ciężarówek mieszkają wszyscy razem w jednej bazie transportowej. Wolny czas spędzają na piciu alkoholu oraz grze w karty i tak upływa im życie. Panują między nimi nieprzyjazne stosunki. Mimo że żyją razem, okazuje się, iż nie znają nawet swoich imion (posługują się pseudonimami). Chwilą zapomnienia i wyrwania się z otaczających ich rzeczywistości jest podróż do miasta na obchody uroczystości pierwszomajowych. Jak mówi Zabawa, mają wówczas jedyną w życiu okazję do upicia się na wesoło.

Robotnicy są zmuszeni pracować na starych, zniszczonych pojazdach. Na przykład samochód Zabawy został opisany w taki sposób:

 

[…] potrzaskany, brudny, biedny i już nie do jazdy.

 

Ich marzeniem jest otrzymanie nowych ciężarówek. Przyjeżdżają one w końcu, ale wówczas jest już zbyt późno – w bazie pozostał tylko Zabawa, pozostali nie żyją lub odeszli.

 

Niemożliwość ucieczki w inne życie

Bohaterowie nie mogą żyć inaczej niż żyją. Jest to niemożliwe ze względu na panujący ustrój społeczno-polityczny. Warszawiak mówi do Zabawy, jako do przedstawiciela władz socjalistycznych, że nie ma ucieczki z ich miejsca pobytu, a następnie komentuje to krótkim, ale treściwym stwierdzeniem:

 

Zamieniliście życie w tak wielki koncentrat, że nie potrzeba nawet drutów kolczastych i strażników, psów i karabinów maszynowych. Wystarczą przecież tacy jak ty, tacy, którzy wierzą w coś, o czym nie są do końca przekonani.

 

Nawet gdyby któryś z robotników zdecydował się opuścić swoje miejsce pracy, nie ma dokąd się udać. W przypadkach wyjechania do miasta, czy znalezienia pracy w innej bazie transportowej nic by to nie zmieniło. Jego życie, mimo że w innym miejscu, wyglądałoby identycznie. W utworze próbę zmiany swojej sytuacji podejmuje Orsaczek. Kradnie on przewożone drewno i sprzedaje je, zbierając pieniądze na zakup własnego auta. Jednak po pierwsze, okazuje się, że tych pieniędzy ma za mało na zrealizowanie swoich planów. Po drugie zaś, podczas uroczystości pierwszomajowej upija się do nieprzytomności i w tym czasie zostaje obrabowany.

 

Język utworu

Warstwa językowa utworu współgra z jego tematyką. Język jest prosty, potoczny. Zarówno opisy, jak i dialogi wystylizowane zostały na mowę robotniczą. Pojawia się wiele prozaizmów i wulgaryzmów. Ponadto niektóre z wypowiedzi bohaterów są po prostu niepoprawne gramatycznie. Na przykład Warszawiak zwraca się do Zabawy słowami:

 

Jak ty się nazywasz na imię, Zabawa.

 

Odbiór utworu w kraju i zagranicą

Powieść Hłaski wydana poza granicami kraju i w sposób ostry opisująca rzeczywistość socjalistyczną została przyjęta przez krytykę literacką dwojako. Prasa zachodnia chwaliła utwór i talent autora. Natomiast gazety w Polsce uznały powieść za literacko i ideowo bezwartościową, a samego Hłaskę za zdrajcę ojczyzny. Zarzucały mu zaprzedanie się zepsutym kapitalistycznym czytelnikom, a jego utwór porównywały między innymi do twórczości Georga Orwella (co z perspektywy czasu akurat nie jest deprymujące; wówczas jednak było).

 

Co znaczące dla dalszej twórczości i życia Hłaski, po wydaniu tomu zawierającego Cmentarze i Następnego do raju chciał on wrócić do Polski. Doszło jednak do tego, że władze socjalistyczne odmówiły mu prawa przekroczenia granicy.

 

Związki z filmem

Następny do raju jest jakby spięty klamrą dziesiątej muzy. Z jednej strony pierwowzoru powieści Hłaski można doszukiwać się w filmie w reżyserii Henri-Georgesa Clouzota pod tytułem Cena strachu. Podobieństwa są tak znaczne, że część współczesnych autorowi krytyków posądzała go nawet o plagiat. Z drugiej strony Następny do raju została zekranizowana już w rok po jej książkowym wydaniu. Film nosi tytuł Baza ludzi umarłych. Reżyserem był Czesław Petelski, autorem scenariusza sam Hłasko. Nie podpisał się on jednak pod nim, ponieważ zmieniona została wymowa zakończenia utworu.

Gatunek literacki

Omawiana część powieści jest samodzielnym opowiadaniem. Wpisuje się w wyznaczniki tego gatunku literackiego. Jest to utwór krótki, z jednym głównym wątkiem fabularnym (udział bohaterów w obchodach uroczystości pierwszomajowych) oraz wątkami pobocznymi (na przykład aresztowanie Orsaczka).

Opowiadania

Pierwszy krok w chmurach

Sobotnie leniwe popołudnie. Na warszawskim Marymoncie z braku lepszego zajęcia ludzie wylegają przed domy, by obserwować życie innych. Są wśród nich: pan Gienek – malarz pokojowy, jego sąsiad – Maliszewski oraz szwagier tego ostatniego – Heniek. Za namową Maliszewskiego udają się do pobliskich ogródków działkowych, by podglądać kochających się młodych. Uroda i niewinność obojga prowokują ich do chamskich żartów i brutalnych wyzwisk, kierowanych zwłaszcza pod adresem dziewczyny. Między młodym chłopakiem a Heńkiem dochodzi do bójki. Wracając, mężczyźni rozmawiają o całym zajściu. Maliszewski ujawnia, że zna ich oboje i że łączy ich prawdziwe, szczere uczucie, a co gorsza – że był to ich pierwszy raz. Właściwie żaden z nich nie umie wyjaśnić, dlaczego postąpili w tak okrutny sposób. Wspominają, że każdego z nich spotkało w młodości coś takiego i że oznaczało to niestety koniec uczucia., po czym zaczynają rozmawiać o zmieniającej się pogodzie („W niedzielę zawsze pada deszcz”) i idą na piwo.

Pętla

Opowiadanie to jest zapisem jednego dnia z życia pewnego alkoholika i stanowi dogłębne „studium przypadku”.

I
Kuba, alkoholik, z pomocą swojej kobiety – Krystyny postanawia zerwać z nałogiem. Musi tylko przeczekać w domu, dopóki ona nie wróci z pracy. Jeśli mu się to nie uda, będzie to koniec ich związku. Mężczyzna bardzo się boi, ale jest zdecydowany wytrwać w trzeźwości. Po porannym telefonie od Krystyny następuje seria kolejnych telefonów od znajomych. Dzwoniący są zrazu pełni niedowierzania, gratulują mu podjętej decyzji, życzą powodzenia. Między kolejnymi błahymi w istocie rozmowami Kuba wspomina dawne dni, przekonuje sam siebie, że nie może się teraz poddać, że jeśli wszystko się uda, to najdalej za rok ludzie zapomną, że był pijakiem. Nie ma ochoty rozmawiać z ludźmi, jednak telefon uparcie dzwoni… W końcu, doprowadzony do ostateczności, wybiega z domu.

II
Na ulicy spotyka dozorcę, który również jest „trunkowym człowiekiem” i proponuje mu wspólne wypicie flaszki. Kuba odmawia i odchodzi. Kolejno napotykani przechodnie biorą go za pijanego, choć w istocie jest trzeźwy. Po drodze napotyka tłum gapiów skupionych wokół miejsca wypadku, do którego prawdopodobnie doprowadził pijany kierowca. Zgromadzeni ludzie są oburzeni, domagają się bardzo surowych kar dla osób, które pod wpływem alkoholu powodują śmiertelne wypadki. Wszystko to wzbudza w Kubie coraz większy niepokój, zaczyna mu się wydawać, że wszyscy szepczą do niego, namawiając, by wypił chociaż kieliszek, wtedy wszystko minie. Aby się uspokoić, postanawia iść do kawiarni, gdzie spotyka kobietę, którą kiedyś z wzajemnością kochał. Uczucie to nigdy się nie spełniło, bo ostrzegana przed jego skłonnościami kobieta nie ujawniła swoich uczuć. Sama była dzieckiem alkoholika i nie chciała powtarzać losu swojej matki, a o Kubie już wtedy mówiono, że za dużo pije. Teraz ma męża, którego zdradza co drugą niedzielę i w ogóle nie kocha. Kuba, dręczony lękiem i dziwną przekorą, gorzkimi słowami próbuje zniszczyć przywoływane wspomnienia i powracające wraz z nimi dobre uczucia, po czym bez słowa odchodzi. Jest godzina pierwsza.

III
Na ulicy ponownie spotyka mężczyzn, z którymi wdał się w sprzeczkę kilka godzin wcześniej (wzięli go za pijanego i nadal tak myślą). Po krótkiej wymianie obelg między mężczyznami dochodzi do bójki. Wina leży ewidentnie po stronie tamtych dwóch, ale wszyscy zostają zabrani na komisariat. W areszcie udaje się polubownie załatwić sprawę (Kuba bierze winę na siebie) i zostają wypuszczeni. W ramach pojednania mężczyźni proponują wspólne napicie się, ale Jakub odmawia i rusza biegiem. Ogarnia go przemożne pragnienie napicia się wódki. Udaje się do najbliższego baru („Pod Orłem”), gdzie wypija kilka „setek”. Między kolejnymi kieliszkami z pełną świadomością myśli o tym, co właśnie zrobił.

IV
Po kolejnej porcji alkoholu przyłącza się do niego pewien mężczyzna o imieniu Władek i dalej piją już razem, a z każdym kolejnym kieliszkiem stają się wobec siebie coraz bardziej „serdeczni”. Kiepski harmonista gra rzewne melodie, a Kuba snuje rwane wspomnienia ze swego zapijaczonego życia. Jest w nich gorycz, smutek i żal za wszystkim co utracił, wybierając alkohol – dobra praca, matka, kolejne kobiety, przyjaciele... Również Władek zdradza nieco ze swojej przeszłości – kiedyś był utalentowanym saksofonistą, miał kobietę, która go kochała, ale w końcu nie wytrzymała kolejnego powrotu do nałogu i odeszła. Snuje ponure refleksje o tym, że od alkoholizmu nie można się tak naprawdę wyzwolić, że kolejne kuracje, szpitale odwykowe, a w końcu psychiatryczne nie są w stanie wyleczyć człowieka z nałogu. Kuba rzuca się na niego w pijackim szale, próbuje go udusić i zostaje wyrzucony z lokalu. Jest po siedemnastej.
V
Przewracając się, dręczony halucynacjami, próbuje wrócić do domu. Gdzieś po drodze uświadamia sobie, że nie ma już dla niego ratunku. Leżącego przed kinem, spotyka go szofer Kostek, szwagier dozorcy i znajomy od kieliszka, który odwozi go do domu. Pod drzwiami mieszkania czeka Krystyna. Otacza go opieką, robi kawę i przekonuje, że na drugi dzień rano zaprowadzi go do lekarza. Kuba, boi się, nie wierzy w sens tych działań i prosi, by z nim została. Jest to jednak niemożliwe ze względu na chorą matkę kobiety.

VI
Kuba budzi się w nocy. Źle się czuje i męczy go pragnienie, ale nie jest w stanie wstać. Po wielu minutach, demolując po drodze rozmaite sprzęty, idzie w końcu do kuchni, gdzie gorączkowo poszukuje cytryny. Zamiast tego znajduje jednak butelkę wódki. Rozmawia z nią chwilę, a potem chce wylać zawartość do zlewu. W tej samej chwili dzwoni telefon. Pełen wahania, decyduje się jednak odebrać. Okazuje się, że to jeden ze znajomych, którzy dzwonili rano. Jego żona widziała pijanego Kubę przed kinem, ktoś inny z przyjaciół twierdzi, że pił w „Kameralnej”. Mężczyzna robi mu wyrzuty, ale Kuba nie słucha i rozłącza się. Siedząc na tapczanie, patrzy w rozlaną kałużę wódki i wydaje mu się, że widzi w niej Krystynę. Zaczyna z nią „rozmawiać”. Szydzi z jej naiwnej miłości, z samego siebie. Wspomina, jak wyjeżdżali razem, by mógł się odzwyczaić od picia. Z początku wszystko szło dobrze, ale po kilku dniach znikał Krystynie z oczu i pił byle gdzie, a ona szukała go, gdzie tylko mogła – w knajpach, szpitalach, na milicji… Bez żadnych upiększeń Kuba opowiada „Krystynie”, jak będzie wyglądało jej życie, jeśli zdecyduje się z nim zostać. Wspomina zegarek i biżuterię, które ukradł jej kiedyś by mieć za co pić, o co zresztą posądził niewinnych ludzi. Sam przed sobą przyznaje, że w głębi duszy nienawidzi Krystyny za jej miłość, dobroć, za to, że budzi w nim nadzieję. Nastaje ranek i zgodnie z wcześniejszą umową z Krystyną, o ósmej rano rozlega się trzykrotny dzwonek do drzwi. Przerażony Kuba zupełnie o tym nie pamięta, chce tylko, by dręczący go dźwięk wreszcie ustał. Kiedy umówiony sygnał rozlega się ponownie, wiesza się na kablu telefonicznym.

Lombard złudzeń

W kawiarni na końcu jednej z warszawskich ulic przy jednym ze stolików siedzi młody pisarz z dziewczyną. Z ich zachowania wywnioskować można, że zdarzyło się między nimi coś ważnego, przyglądają się sobie badawczo. Z fragmentu rozmowy dowiadujemy się, że mężczyzna właśnie wyznał miłość swojej towarzyszce. Ona, choć zaskoczona jego słowami, uwierzyła w szczerość jego słów.

Mężczyzna zostawia ją na pewien czas, by załatwić swoje sprawy. W czasie jego nieobecności do stolika przysiada się stosunkowo młoda, choć już zmęczona życiem kobieta. Okazuje się być żoną pisarza. Krok po kroku ujawnia dziewczynie, że piękne deklaracje są w istocie pustą formułką, którą mężczyzna powtarzał już wielu kobietom.

Oszołomiona i odarta ze złudzeń dziewczyna wychodzi z lokalu i jakby nieświadomie idzie nad Wisłę. Nieopodal miejsca, w którym zdecydowała się przysiąść, siedzi mały chłopiec czytający książkę. Dziewczyna wdaje się z nim w krótką rozmowę, a w końcu proponuje mu pieniądze

na kino w zamian za pewną obietnicę. Chce, by w przyszłości chłopiec został pisarzem i napisał książkę o miłości „zwykłej młodej dziewczyny do zdolnego pisarza” oraz o tym, że owa miłość jest w istocie tylko iluzją. Dzieciak nie chce się jednak na to zgodzić, gdyż marzy o byciu marynarzem, o podróżach i o tym, by po każdym rejsie opowiadać ludziom ciekawe historie.

Rozżalona dziewczyna nazywa go durniem i w niezbyt miłych słowach tłumaczy mu, że gdyby został pisarzem, jego opowieści miałyby o wiele więcej odbiorców niż historie opowiadane przez marynarza, że dzieci uczyłyby się o nim w szkołach, po czym odchodzi. Chłopiec krzyczy za nią, że jednak zgadza się zostać pisarzem, ale dziewczyna nie reaguje, zaczyna tylko biec przed siebie.

Śliczna dziewczyna

Jest słoneczne popołudnie. Na ławce w parku rozmawia dwoje młodych ludzi w wieku około dwudziestu lat – chłopak i nieprzeciętnej urody dziewczyna. Jej wygląd zachwyca wszystkich spacerowiczów, zazdroszczą jej młodości i urody . Osoby przechodzące obok „ich” ławki, są przekonane, że tych dwoje łączy prawdziwe uczucie.

Mijający urzędnik jest przekonany, że gdyby miał „taką” dziewczynę, jego życie mogło potoczyć się zupełnie inaczej, młody pisarz, spojrzawszy na dziewczynę, krystalizuje w głowie pomysł na powieść, którą od dawna pragnął napisać, parze staruszków jest przykro, że nie mieli tak ładnych dzieci, mężczyzna wracający z pracy żałuje, że nigdy nie miał takiej dziewczyny… W oczach przechodniów jest to po prostu sielska scenka z parą zakochanych w roli głównej. Jednak wystarczy na chwilę wsłuchać się w ich rozmowę, by cały urok prysnął jak bańka mydlana. Młodzi rozmawiają bowiem… o pieniądzach

na skrobankę. Dziewczyna próbuje zmusić chłopaka, by dał jej pieniądze na zabieg.

Nie ma między nimi żadnych ciepłych uczuć – tylko złość, wrogość i chęć postawienia na swoim za wszelką cenę, nawet metodą szantażu. Z ich rozmowy dowiadujemy się, że dziewczyna bynajmniej nie jest tak czysta i niewinna, na jaką wygląda, a i chłopak ma na sumieniu różne „ciemne sprawki”. Ostatecznie umawiają się na kolejny tydzień, chłopak obiecuje jej „wszystko zorganizować”.

Najświętsze słowa naszego życia

Dziewczyna i chłopak budzą się razem po wspólnie spędzonej nocy. Oboje są bardzo szczęśliwi, ledwie mogą uwierzyć w to, co między nimi zaszło; wydają się być w sobie bardzo zakochani. Nie żegnając się, umawiają się na wieczór, a chłopak idzie do pracy. Po drodze spotyka się z kolegą – Heńkiem, który proponuje mu wspólne spędzenie wieczoru przy flaszce i adapterze. Chłopak odmawia, mówiąc, że jest już umówiony z Baśką, co przywołuje wspomnienia Heńka, którego Baśka kiedyś rzuciła. Mężczyzna opowiada koledze, jak dziewczyna zawsze do niego mówiła, co spotyka się z dość gwałtowną reakcją i zarzutami kłamstwa. Słowa Heńka potwierdzają jednak dwaj inni koledzy – Malinowski (Fanfan) i mocno skacowany pan Ceniek. Oni również byli w przeszłości związani z Baśką i im także dziewczyna powtarzała te same słowa.

Rozgoryczony pan Ceniek wspomina, że po wojnie wiele kobiet powtarzało mężczyznom bajeczkę o tym, że są „drudzy”, bo ich pierwszy mężczyzna był partyzantem i zginął w lesie (względnie zamordowała go ubecja lub właśnie przebywa w więzieniu). Baśka co prawda była zbyt młoda, by kłamać w ten sam sposób, ale także i ona oszukiwała pana Ceńka słodkimi słówkami. Chłopak jest zrozpaczony poznanymi faktami.

Postanawia nie iść do pracy, a zamiast tego załatwić pewną sprawę. Na odchodnym rzuca tylko uwagę, że jednak spotkają się wieczorem. Mężczyźni są nieco zdziwieni jego zachowaniem, a zaniepokojony pan Ceniek rzuca uwagę, że powinni mu znaleźć jakąś fajną dziewczynę, która by mu powiedziała „coś dobrego, coś świętego”, w końcu są przecież jego kolegami…

Problematyka opowiadania „Pierwszy krok w chmurach”

Opowiadanie Pierwszy krok w chmurach Marka Hłaski ukazało się w maju 1956 roku w debiutanckim tomie pod tym samym tytułem, nakładem wydawnictwa S.W. "Czytelnik" (10 205 egzemplarzy).

Historia dwójki zakochanych, przyłapanych na miłosnej schadzce przez grupę pijaków, zbudowana na kontraście między nieskazitelnością a wulgarnością, cieszyła się tak ogromną popularnością wśród czytelników, że została dwukrotnie wznawiana w wyższych nakładach. Stało się to w marcu 1957 (II wydanie - 20 000 egzemplarzy) i w styczniu 1958 roku (III wydanie).
Sukces czytelniczy przełożył się na uznanie krytyków. Recenzje i omówienia opowiadania zapełniły i po dziś dzień zapełniają znaczące tygodniki literackie, a nawet prasę codzienną. O twórczości Hłaski wypowiedzieli się najznakomitsi ówcześni krytycy i pisarze, między innymi Michał Głowiński, Andrzej Kijowski, Henryk Bereza, Artur Sandauer, Andrzej Braun, Zbigniew Florczak, Jan Józef Lipski, Jan Błoński, Zygmunt Lichniak, czy Gustaw Herling-Grudziński, który tuż po przeczytaniu utworu napisał:

Czytałem to opowiadanie dwukrotnie, za każdym razem ze ściśniętym sercem, i nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że oprócz czysto realistycznego ma ono jeszcze inne, znacznie głębsze dno.
Sprecyzowanie owego głębszego dna wymaga przyjrzeniu się pokrótce fabule dzieła, którego akcja została osadzona w realiach Polski lat pięćdziesiątych.



Pierwszy krok w chmurach zaczyna się sarkastycznym, trzeźwym, nieprzyjaznym, rzeczowym i konkretnym opisem sobotniego popołudnia w centrum miasta. Hłasko zawarł w nim wszystkie charakterystyczne elementy swej prozy - opustoszałe ulice, wyludnione parki, ale za to tętniące życiem bary i knajpy, w których unoszą się opary alkoholu i tytoniu. Narrator konstatuje W sobotę miasto traci swoją pracowitą twarz (…) W sobotę miasto ma pijaną mordę.

Świat przedstawiony w opowiadaniu nie przypomina pejzaży, jakimi zarzucała czytelnika siermiężna literatura socrealizmu. Roześmianych od ucha do ucha, umięśnionych i błyszczących od potu robotników czy zadowolone z życia, silne traktorzystki Hłasko zastąpił szarymi i ponurymi obrazami, ludźmi, których postępowaniem nie kieruje szlachetna motywacja, a którzy za odrobinę „rozrywki” są gotowi do najokropniejszych rzeczy. Ludzie opisani przez Hłaskę wegetują jedynie po to, by pić.

W kolejnej części opowiadania narrator przenosi czytelnika na obrzeża miasta, które także na peryferiach jest odpychające, szare i brudne, namalowane bez użycia zieleni czy złota słonecznych promieni. Dodatkowo atmosferę beznadziei i bezmyślnej egzystencji, bylejakość życia wzmacniają ludzie siedzący przed swoimi domostwami, tępo patrzący w przestrzeń. To właśnie z takiego środowiska wyłonią się główni bohaterowie opowieści, ludzie kierujący się prymitywnymi instynktami.

Kolejna sekwencja opowiadania jest momentem kulminacyjnym akcji. Trzej wścibscy, wulgarni i prymitywni mężczyźni - malarz pokojowy pan Genek, Maliszewski i jego szwagier Heniek z nudów i wewnętrznej pustki podglądają młodą parę na miłosnej schadzce na ogródkach działkowych. Są bardzo wulgarni, niezwykle ordynarnie komentują zachowanie dwójki, brutalnie przerywają akt, bijąc chłopaka i wyzywając dziewczynę. W konsekwencji ich uczucie z pięknego i wzniosłego zostaje zamienione w brudne i ohydne, zostaje sprowadzone do poziomu otoczenia, ośmieszone i splugawione. Ich tytułowy pierwszy krok w chmurach przynosi gorycz i uczucie niesmaku, a miał być początkiem nowego etapu życia, uniesieniem ponad ziemię. Oni teraz już nie będą się kochać. Będą siebie mieli dosyć na zawsze. Po takim czymś nie będą mogli patrzeć na siebie. Niepotrzebnie to wszystko wyszło – te słowa pana Gienka, który wraz z towarzyszami idzie na piwo, kończą opowieść.

Nakreślona sytuacja fabularna implikuje co najmniej kilka problemów, wśród których na wymienienie oraz krótkie omówienie zasługują dwa: zburzenie socjalistycznego mitu robotnika oraz stworzenie nowego – legendy straconego pokolenia.

Hłasko na przykładzie pana Gienka i jego towarzyszy dał sprzeciw wręcz kultowym w literaturze propagandowej lat 50. wizerunkom robotników. Nie wyidealizował budowniczych systemu, jak to czynili jego koledzy. Po...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin