Droga Krzyżowa (dorośli) - ks. prymas Stefan Wyszyński.pdf

(122 KB) Pobierz
Droga Krzyżowa (dorośli) - ks. prymas Stefan Wyszyński
Droga Krzyżowa - rozważania Kardynała Stefana Wyszyńskiego
STACJA I - JEZUS SKAZANY NA ŚMIERĆ
Przyklęknijmy, Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat
odkupić raczył.
Jezus skazany na śmierć przed trybunałem Piłata. To było zdarzenie historyczne, ale ono
wciąż się powtarza. Zanim doszło do wyroku, Chrystus Pan był pytany, kim jest.
Odpowiedział: "Jam jest Prawda". Obudził wątpliwości: Cóż to jest Prawda? Ale wątpliwość
była retoryczna, bez nadziei otrzymania odpowiedzi, bez wysiłku poznania.
Cóż to jest Prawda? Gdyby człowiek na to pytanie rzetelnie odpowiedział, nie wydałby
wyroku śmierci na Syna Bożego, na Słowo Przedwieczne, na Nauczyciela Prawdy, na Dobrą
Nowinę.
Zawsze sumienie moje powiedziałoby mi: "Ja żadnej winy w Nim nie znajduję". Odrobina
myśli, odrobina refleksji - i odpowiedź gotowa.
Postawię sobie pytanie: Cóż to jest Prawda? Dołożę wysiłków, by nie wydać wyroku na Boga
bez rzetelnej odpowiedzi nato pytanie. Nie umiem odpowiedzieć - podejmę trud, który
nakazany jest każdemu umysłowi; dopiero wtedy mogę wyrokować, kiedy już wiem, co to
jest Prawda.
Uczynię postanowienie, aby w mych myślach, słowach, uczuciach, pismach, nie było
zuchwałej odpowiedzi i zuchwałego wyroku na Chrystusa. Uczynię wszystko, aby poznać
Prawdę.
Ojcze nasz ...
Któryś za nas cierpiał rany ..
STACJA II - JEZUS BIERZE KRZYŻ NA RAMIONA SWOJE
Przyklęknijmy, Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat
odkupić raczył.
Nie chcę myśleć, że to był krzyż z drzewa. Owszem, pomyślę, że to był ciężar świata, ciężar
człowieczeństwa, że to był i ten ciężar, który w pewnej cząstce na mnie spada. A więc mój
krzyż i mój ciężar.
"Położył Pan na ramiona Jego nieprawość nas wszystkich". Niesie więc i moją nieprawość.
Ale nie tylko! On niesie moje zadania życiowe, albowiem sam ich udźwignąć nie mogę.
Może niekiedy myślę, że nie podołam, bom niemocny, słaby. Będę pamiętać i o tym, że w
przeciwnościach jest moc doświadczeń i że wystarczy mi Łaska, której Bóg mi udziela.
Może wydaje mi się, że jestem niezdolny do wielu zadań i trudów, do wyznania wiary, do
zajęcia własnego stanowiska. Pomyślę: Nie idę sam, mój krzyż niesie mój Bóg. Jest nas
dwóch: On i ja. Chrześcijanin nigdy nie jest samotny, jest z nim Chrystus. Idą razem.
W trudzie codziennym specjalnie pamiętać będę o tym: jesteś przy mnie, podsuwasz Twoje
ramię pod mój krzyż. Idziemy więc razem.
Ojcze nasz ...
Któryś za nas cierpiał rany ..
STACJA III - JEZUS PIERWSZY RAZ UPADA POD KRZYŻEM
Przyklęknijmy, Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat
odkupić raczył.
Wiem, że tylko Bóg mógł odkupić świat, ale Bóg, który przyoblekł ciało ludzkie.
Czy jest prawdziwym człowiekiem? Bóg nie upada, więc skoro upadł - jest i człowiekiem, bo
ludzką rzeczą jest upadać, chociaż szatańską - trwać w upadku, poddać się zwątpieniu i
myśleć, że nie jesteśmy zdolni już powstać, że nie ma siły, która mogłaby nas podźwignąć.
A więc: prawdziwy Bóg, który nie upada, i prawdziwy człowiek, który upada. Jestem
spokrewniony z Nim przez moje człowieczeństwo, które wraz z Nim upada; ale On wspiera
mnie przez swoje Bóstwo, które nieustannie podnosi i dźwiga moje człowieczeństwo.
W upadającym człowieku spostrzegam towarzysza mojej drogi życia; w dźwigającym się -
dostrzegam Boga, który mnie podnosi i dźwiga. W Nim widzę mój obowiązek podnoszenia
się i dźwigania.
Przyzywam Cię na pomoc we wszystkich moich upadkach, być Ty mnie podźwignął.
Ojcze nasz ...
Któryś za nas cierpiał rany ..
STACJA V - SZYMON Z CYRENY POMAGA DŹWIGAĆ KRZYŻ JEZUSOWI
Przyklęknijmy, Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat
odkupić raczył.
Był przymuszony, zapewne przez żołnierzy, bo podaje Ewangelia: "angariaverunt eum". A
więc wywarli na niego presję, by chciał pomagać w dźwiganiu krzyża. Ale to nie był tylko
przymus żołnierski, to był jakiś delikatny wpływ Boga, który niósł krzyż ludzkości. On też
przymuszał człowieka, aby niósł krzyż ludzkości razem z Bogiem. W tej świętej wspólnocie
zbawiania świata potrzebny był Bogu człowiek.
Świat nie może być zbawiony jedynie przez Boga, bez udziału naszego. I człowiek nie może
być zbawiony bez własnego udziału. W mojej duszy nic się nie odmieni bez osobistego
wysiłku, bez współdziałania z Łaską Bożą. Człowiek więc musi dźwigać krzyż odkupienia.
Nie możemy się zwolnić od tego obowiązku. Nie możemy stać z boku, jako rzesza widzów.
Musimy wziąć czynny udział w trudzie Boga zbawiającego świat.
Jakże to jest wysoce ludzkie, że człowiek nie zawdzięcza wszystkiego Bogu, że musi brać
udział osobisty w trudzie - zbawiającego świat - Boga. To jest szacunek dla człowieka, dla
mnie, dla każdego z nas. Ale zarazem jest to wskazanie, jak bardzo jesteśmy wszyscy Bogu i
Kościołowi potrzebni w dziele Bożym na ziemi i w dziele Kościoła.
Biorę więc krzyż Jezusowy, nie tylko mój, ale krzyż dzieła odmiany świata. Biorę krzyż
Kościoła na swoje ramiona i niosę go z Chrystusem żyjącym w Kościele.
Ojcze nasz ...
Któryś za nas cierpiał rany ..
STACJA VI - WERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI
Przyklęknijmy, Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat
odkupić raczył.
Podanie pobożne zapisało nam to zdarzenie i przekazało wiekom. Oblicze Chrystusa, przez
które przebija wielka godność Boga, zostało zniekształcone i zbrudzone przez samo życie. To,
co najpiękniejsze, okryte zostało procesem ludzkiego życia i owocem "alchemii ludzkiej"
tego świata.
Czyż miałoby tak pozostać? Czyż Bóg może pozwolić, aby oblicze człowieka, stworzone na
obraz i podobieństwo Boże, miało być zniekształcone?
Bóg nie pozwoli zniszczyć swoich planów. Nasze oblicze ma odbijać na sobie światło oblicza
Bożego. Jeżeli życie ludzkie zniekształciło oblicze Boże na naszym życiu, jeżeli nie
oszczędziło nawet oblicza Jezusa, to ktoś musi się przyczynić do tego, żeby temu obliczu
przywrócić obraz Boży.
I oto na drodze Jezusa stanął człowiek, aby obliczu jego przywrócić światło Boże. Odtąd
Weronika stała się symbolem i wzorem.
To nasze zadanie - ocierać oblicza ludzkie, omywać z nich trud i pot życia, przywracać
człowiekowi właściwy obraz Boży, przywracać mu radość, piękno nadane przez Boga,
uczłowieczać człowieka, dźwigać go a nie spychać, podnosić i podtrzymywać.
Jakże to wspaniałe zadanie dla każdego z nas!
Jeśli moje oblicze duchowe będzie czyste, to w mej duchowości, jak w przecudnym jakimś
roztworze odmładzającym, będę maczać swoje pióro, którym odczyszczę każdą twarz. Czyż
słowo wypowiedziane i napisane nie jest zdolne omywać ludzkość i każdego człowieka?
Czyż niekiedy nie rozpogodzi się serce, czytając myśl podniosłą i dźwigającą wzwyż? Czyż
w mojej pracy i w moim trudzie pisarskim nie mogę być naśladowcą tej niewiasty, która,
według podania, zabiegła drogę Chrystusowi, ażeby omyć Jego oblicze?
Spojrzę na moich braci, którzy utrudzeni idą drogą życia. To jest Chrystus idący po
kalwaryjskiej drodze, uznojony, umęczony. Podejdę do Niego i otrę Jego twarz, aby znowu
była ludzką i - Bożą.
Ojcze nasz ...
Któryś za nas cierpiał rany ..
STACJA VII - JEZUS DRUGI RAZ UPADA POD KRZYŻEM
Przyklęknijmy, Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat
odkupić raczył.
Gdy patrzę, jak Chrystus wdeptany jest w błoto ziemi, przypominają mi się te przedziwne
procesy myśli, akty woli ludzkiej - to wszystko, co spycha Go w błoto. Leży w tym błocie
Człowiek, o którym już prorok mówił, że jest "robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i
wzgarda pospólstwa".
Ale ten Człowiek w błocie jest jak ziarno pszeniczne, które musi wpaść w błoto i obumrzeć,
bo jeśli obumrze - owoc stokrotny przynosi, a jeśli nie obumrze - samo pozostaje. Cóż po
pełnych spichlerzach pszenicznego ziarna? Ziarno musi być rozrzucone, musi pójść do błota i
dopiero, gdy w błoto wpadnie, rozmiękczone wydobywa ze swego serca siły żywotne, aby je
ukształtować w złoty kłos. Wydaje owoc stokrotny ze swojej męki, z pokory i ze swego
cierpienia. Tym się, dopiero żywi głodne dusze. Ileż trzeba mojej osobistej męki, osobistego
trudu, pokory, aby móc karmić! Nie jest więc najboleśniejszą rzeczą, że nawet Bóg leży w
błocie, bylebyśmy tylko dostrzegli w Nim Boga.
I mój upadek nie może uczynić mnie błotem. Chrystus się podniósł. Tyle razy w dziejach
wepchnięto Go w błoto i tyle razy powstawał, otrząsał się z błota, żywił i prowadził rzesze do
Życia. Tak uczynił Chrystus po drugim upadku, tak czyni każde jego dziecko: powstaje i idzie
naprzód.
Ludzka rzecz upadać - szatańska trwać w upadku. A więc i ja powstanę i choćbym był brudny
od błota, wiem, że przez pokorę i przez wyznanie win wydam owoc stukrotny.
Ojcze nasz ...
Któryś za nas cierpiał rany ..
STACJA VIII - JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY
Przyklęknijmy, Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat
odkupić raczył.
Nie płaczcie nade mną, płaczcie nad sobą i nad synami waszymi. Chrystus na drodze
krzyżowej nie przestaje myśleć o innych. Jego myśl jest skierowana ku tym, których trzeba
pocieszać. Cierpienie nie zamyka Mu oczu na dolę ludzką. On nadal jest człowiekiem i
bratem cierpiących, uczestnikiem człowieczeństwa i braterstwa. Dostrzega płaczące
niewiasty.
Ale czyż płacz ich pomoże Jezusowi? Czy zdołają zawrócić Go z drogi na Kalwarię? Nie.
Tego nawet Jego Matka nie próbowała. Idzie o to, ażeby człowiek współczujący Bogu
pamiętał, że najbardziej pomaga wtedy, gdy wchodzi w siebie i odmienia samego siebie. Ten
Chrystus, nad którym płaczę, jest moją siłą. On mi przypomina mnie samego, obowiązki moje
i moich synów.
A właśnie na tych synach świat dopełnia swych praktyk. Chrystus to zielone drzewo; jeśli na
zielonym drzewie to czynią, cóż będą czynić na suchym?
Nie płaczcie więc nade mną! Mają katolicy zwyczaj współczucia nieustannego z Kościołem. I
poprzestają często na współczuciu łez i narzekań. A tymczasem nie o to idzie. Siła kościoła
nie polega na łzach jego dzieci. Siła Kościoła polega na tym, ażeby Chrystus idący drogą
przemówił do mnie, ażebym głos jego usłyszał, żeby dotarł do mej duszy, poruszył ją i
odmienił, przez Łaskę z Bogiem zjednoczył. Przez to wzrasta Chrystus, przez to też rośnie
siła Kościoła.
Nie płaczcie więc nad Kościołem! Płaczcie nad sobą i synami swoimi. Jesteście
odpowiedzialni za siebie i za synów waszych.
Chrystus widzi ciebie, mój bracie, widzi twój płacz. Niech będzie owocny, niech będzie
skuteczny...
Ojcze nasz ...
Któryś za nas cierpiał rany ..
STACJA IX - JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ TRZECI
Przyklęknijmy, Wielbimy Cię i błogosławimy, Chryste, żeś przez krzyż Twój święty świat
odkupić raczył.
Na drodze krzyżowej wspominamy trzy upadki Chrystusa. A ile ich było - któż to policzy -
gdy wspinał się na górę po ostrych kamieniach stromego wzgórza Kalwaryjskiego?
Ile jest upadków w moim życiu, gdy po zboczach codziennego wysiłku wspinam się wzwyż?
Ile razy upadam, ile razy opuszczam ręce? Ile razy dochodzę do wniosku, że już się nie warto
podnosić, że i tak już jestem upadłym człowiekiem, a moja pierwotna niewinność nie wróci. I
Zgłoś jeśli naruszono regulamin