Shobin David - Obsesja.pdf

(1050 KB) Pobierz
35813574 UNPDF
DAVID SHOBIN
Obsesja
THE OBSESSION
Przekład: Maciej Pintara
Wydanie oryginalne: 1985
Wydanie polskie: 1998
35813574.001.png
Moim rodzicom,
którzy karmili mnie do syta swoją miłością
CZĘŚĆ PIERWSZA
Luty i marzec
ROZDZIAŁ 1
– I nadal bym to robiła... Gdybyśmy tylko mieli więcej czasu!
Na twarzy młodej pielęgniarki malowała się rozpacz. Nareszcie została sama w swoim
pokoju. Siedziała na łóżku trzymając na kolanach zdjęcie mężczyzny. Nawet nie próbowała
opanować drżenia rąk i warg.
– Obiecałam sobie, że będę dzielna, że jakoś zniosę ten ból! Ale teraz, kiedy odszedł,
wszystko wydaje się takie... daremne.
Nagle przytuliła zdjęcie do piersi i zaczęła rozpaczliwie łkać, kiwając się wolno do
przodu i do tyłu.
W końcu przestała płakać. Fotografia wysunęła się z jej zdrętwiałych palców.
Dziewczyna wyglądała teraz na osobę przegraną, a jednocześnie – zdeterminowaną. Oczy,
pozbawione blasku, przygasły. Jakby nic już nie miało dla niej znaczenia. Sięgnęła po
buteleczkę z proszkami leżącą na nocnym stoliku i sprawdziła datę na nalepce. Lek został
przepisany blisko dwa lata wcześniej. Ale czy to ważne? Jeśli jest przeterminowany, po
prostu zażyje większą ilość, żeby zadziałał. Wysypała pigułki na dłoń. W buteleczce było
czterdzieści pięć czerwonych kapsułek.
– Boże... Mój lekarz zabiłby mnie, gdyby wiedział, co zamierzam zrobić.
Uderzyła ją niedorzeczność tego stwierdzenia. Odrzuciła głowę do tyłu i wybuchnęła
gardłowym, triumfalnym śmiechem. Włożyła pigułki do ust, uniosła stojącą obok szklankę
wody i jednym haustem popiła proszki.
– Nieźle jak na początkującą – powiedziała zaskoczona.
Przez chwilę siedziała bez ruchu zatopiona w myślach. Potem wstała, zdjęła z siebie
pielęgniarski uniform i starannie powiesiła go w szafie.
– Za porządek dostałabyś szóstkę – zachichotała. – Zawsze byłaś obowiązkowa.
Zadowolona zasiadła przed toaletką w samej bieliźnie i zaczęła rozczesywać długie,
lśniące włosy. Zajęło jej to pełne pięć minut, jak zwykle przed snem. Znów się roześmiała,
tym razem krótko, jakby była pijana. Lekarstwo zaczęło działać. Nieco chwiejnym krokiem
wróciła do łóżka, położyła się na wznak i zacisnęła palce na ramce fotografii.
Spojrzała w sufit. Gdy zamrugała powiekami, zdała sobie sprawę, że ma oczy pełne łez.
Po chwili powieki zaczęły jej ciążyć. Odpływała w nicość.
– Dobranoc, Allison – powiedziała sama do siebie.
A potem zamknęła oczy na zawsze.
– Ściemniaj... ściemniaj... Cięcie! – Alan Hammill podniósł się z miejsca i zaczął klaskać.
– Wspaniale, Jackie! Wspaniale!
Aktorka otworzyła oczy i przerzuciła długie nogi przez krawędź łóżka. Reflektory na
planie przygasły. Rozległy się ciche brawa ekipy zdjęciowej. Kobieta zmarszczyła czoło i
lekko postukała się kostkami palców w pierś. Potem z udawaną wyższością złożyła ukłon.
– Jesteś pewien, że te proszki były sztuczne, Alan? – zapytała. – Czy dałam się nabrać?
– Czysta żelatyna. Bez żadnej domieszki.
– Zobaczymy, co na to powie mój żołądek.
Rozmasowała brzuch, wstała i włożyła szlafrok podany przez garderobianą. Podszedł
reżyser i ścisnął jej nadgarstek w geście uznania.
– Jakie wrażenia?
Rzuciła mu zdziwione spojrzenie.
– Chodzi ci o połknięcie garści prochów, czy o umieranie?
– Nie udawaj, że jesteś taka tępa, kochanie. Mówię o tej scenie. Z mojego punktu
widzenia wyszła super.
– Mówisz poważnie?
– Jak zawsze. Ale to ty jesteś aktorką. Co o tym sądzisz?
– Nędza. Kompletne dno. – Prawdę mówiąc, wcale tak nie uważała. Ale coś ją ugryzło. –
Mam nadzieję, że dla telewidzów będzie przekonująca. Bo dla mnie nie jest.
Ze zdumienia otworzył usta.
– Żartujesz?!
Ruszyła w kierunku garderoby. Ale po kilku krokach zawahała się, odwróciła i spojrzała
na niego. Jej rysy złagodniały. Uśmiechnęła się lekko.
– No... może i jest.
– Oj, Jackie-O... Szkoła się skończyła, więc można teraz pozgrywać się z dyrektora, co?
Powinienem był się domyśleć!
Wyraz zaniepokojenia zniknął z jego twarzy. Rozchmurzył się i uśmiechnął od ucha do
ucha, przyłączając do oklasków towarzyszących zejściu z planu aktorki. Patrząc na nią, Alan
Hammill pomyślał, że jest niezastąpiona. Cudowna.
To prawda, że kiedy poprosiła, pozwolił jej odejść, ale teraz... Chryste! Jak mógł się na to
zgodzić?!
Drzwi jej garderoby zdobiła stylizowana gwiazdą. Pod nią widniało nazwisko Jacqueline
Ramsey wypisane dużymi, pochyłymi literami. Kobieta weszła do środka i zatrzasnęła drzwi.
Była zła na siebie. Dlaczego nie zatrzymała się, żeby pogawędzić z tymi, którzy ją
Zgłoś jeśli naruszono regulamin