Fundacja 03 - Zagrozenie fundacji.pdf

(1859 KB) Pobierz
679184063 UNPDF
Gregory
Benford
Zagrożenie
fundacji
Spotkanie
R. Daneel Olivaw nie wyglądał jak Eto Demerzel. Tę rolę już
dawno porzucił.
Dors Yenabili spodziewała się tego, lecz mimo to odczuwała
niepokój. Wiedziała, że przez tysiąclecia Olivaw wcielał się w
niezliczone postaci i grał setki ról.
Dors odnalazła go w ciasnym, obskurnym pomieszczeniu, dwa
sektory od Uniwersytetu Streelinga. Dotarła tutaj okrężną drogą;
całego terenu strzegł skomplikowany system sprzężonych urządzeń
zabezpieczających. Roboty były wyrzutkami społeczeństwa, nie miały
żadnych praw. Od tysiącleci żyły w głębokim cieniu tabu. Chociaż więc
Olivaw był jej przewodnikiem i mentorem, Dors Yenabili widywała go
bardzo rzadko.
Sama była humanoidalnym robotem, lecz w obecności tej
starożytnej, częściowo metalicznej istoty odczuwała niepokojące
dreszcze, będące mieszaniną strachu i czci. Olivaw miał prawie
dwadzieścia tysięcy lat i mógł z łatwością przybrać ludzką postać, lecz
tak naprawdę wcale nie pragnął być człowiekiem. Był czymś znacznie
więcej. Ona zaś żyła szczęśliwie i cieszyła się swym
człowieczeństwem. Jednak sama myśl o tym, kim lub czym jest,
działała na nią jak lód wrzucony za kołnierz.
- Ostatnio zainteresowanie osobą Hariego Seldona znacznie
wzrasta... - powiedziała.
- W rzeczy samej. Strach może cię zdradzić.
- Te najnowsze systemy zabezpieczające są takie inwazyjne...
wszechobecne.
- Twój niepokój jest w pełni uzasadniony - rzekł Olivaw i pokiwał
głową.
- Potrzebuję więcej pomocy, by skutecznie ochraniać Hariego.
- Jeśli w jego najbliższym otoczeniu znajdzie się jeszcze jeden z nas,
zwiększy to niebezpieczeństwo wykrycia.
- Wiem, wiem... - Dors pochyliła głowę. - Ale...
‘ Olivaw podszedł do niej i dotknął jej dłoni. Dors zamrugała
szybko, by powstrzymać łzy, i uważnie przyjrzała się twarzy robota.
Pewne szczegóły, jak choćby ruch jabłka Adama, zostały dopracowane
do perfekcji już dawno temu. Aby jednak ułatwić sobie to spotkanie,
Olivaw zrezygnował z typowo ludzkich, lecz mało istotnych w tym
momencie drobiazgów. W oczywisty sposób cieszył się owymi krótkimi
chwilami wolności.
- Ciągle się boję - przyznała Dors.
- I powinnaś. On boi się bardziej. Ale to ciebie zaprojektowano tak,
byś działała skutecznie nawet w największym strachu i zagrożeniu.
- Znam swoje możliwości, ale jeśli wziąć pod uwagę twoje ostatnie
posunięcie... Zaangażowałeś Hariego w politykę Imperium, i to na
najwyższym szczeblu. Nie ułatwia mi to zadania.
- To było konieczne.
- Ale to może odciągać go od pracy, od psychohistorii.
Olivaw wolno pokręcił głową.
- Wątpię. Hari jest szczególnym człowiekiem: ma w sobie pasję.
Kiedyś powiedział mi, że geniusz robi to, co musi, a talent to, co
może.
Sądził przy tym, że sam ma niewiele talentu.
Dors uśmiechnęła się smutno.
- Ale jest geniuszem.
- I dlatego, jak wszyscy geniusze, jest unikatowy. Ludzie mają to do
siebie, że nie poddają się łatwo uogólnieniom. Dzieje się tak za
sprawą ewolucji, chociaż oni sami nie do końca zdają sobie z tego
sprawę.
- A my?
- Ewolucja nie ma wpływu na kogoś, kto żyje wiecznie. A w każdym
razie nie ma na to czasu. Jednak z drugiej strony, my też potrafimy
się rozwijać i robimy to.
- Ludzie są także krwiożerczy - powiedziała Dors.
- Nas jest tylko kilkoro, ich wielu. I mają zwierzęcy instynkt, którego
nie potrafimy zgłębić, choćbyśmy się nie wiem jak starali.
- Mnie przede wszystkim obchodzi Hari.
- A Imperium dopiero na drugim miejscu?- Olivaw posłał Dors słaby
uśmiech. - Ja będę strzegł Imperium dopóty, dopóki ono będzie
strzegło ludzkości.
- Przed czym?
- Przed nią samą. Pamiętaj, Dors, że to era Cusp, era Szczytu, na
którą tak długo czekaliśmy. To najbardziej krytyczny okres całej
naszej historii.
- Znam ten termin, ale nie jestem pewna, czy do końca rozumiem
jego istotę. Czy mamy odpowiednią teorię historii? Po raz pierwszy
Daneel Olivaw zdradził swe uczucia i uśmiechnął się smutno.
- Nie potrafimy stworzyć żadnej głębszej teorii. Aby tego dokonać,
musielibyśmy znacznie lepiej poznać ludzkość.
- Ale coś mamy...?
- Odmienny sposób postrzegania ludzkości, jeden z tych
newralgicznych momentów historii. Właśnie to zmusiło nas do
nadania kształtu największemu tworowi ludzkości: Imperium.
- Nic o tym nie wiedziałam...
- I nie musisz. Teraz potrzebujemy tylko głębszego spojrzenia.
Dlatego właśnie Hari jest tak ważny.
Dors zmarszczyła brwi. Była zakłopotana, ale nie potrafiła
znaleźć przyczyny.
- Chodzi o tę... wcześniejszą, prostszą teorię - odezwała się po chwili.
- O to, że właśnie teraz ludzkość potrzebuje psychohistorii?
- Trafiłaś w sedno. Dochodzimy do takich wniosków na podstawie
naszej własnej, surowej teorii. Ale to wszystko, co możemy zrobić.
- I aby uzyskać coś więcej, mamy polegać tylko na Harim?
- Niestety, tak.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin