Gallo Max - Cezar(1).pdf

(1682 KB) Pobierz
1140296820.001.png
1140296820.002.png
MAX GALLO
CEZAR
Tchórz wiele razy umiera, nim umrze.
Człowiek waleczny kona tylko raz.
Ze wszystkich dziwów, o jakich słyszałem.
Najbardziej zawsze zdumiewał mnie jeden.
Że ludzie boją się śmierci, choć wiedzą.
Iż nadejść musi i prędzej czy później.
Nadejdzie.
William Szekspir Juliusz Cezar, II, 2 (przet. S. Barańczak)
Wiele się mówi o szczęściu Cezara: lecz przecież ten nadzwyczajny człowiek miał tak wiele
świetnych i nieskazitelnych przymiotów, że nawet przy wszystkich swoich przywarach musiałby z
pewnością okazać się zwycięzcą, jakąkolwiek by armią dowodził; i w jakimkolwiek by się państwie
urodził, z pewnością by panował.
Monteskiusz.
Uwagi nad przyczynami wielkości i upadku Rzeczypospolitej Rzymskiej, rozdz. XI Prolog
1140296820.003.png
Idźmy tam, dokąd wzywają nas znaki wieszcze bogów i niesprawiedliwość wrogów!
Alea iacta est
Prokonsul Gajusz Juliusz Cezar kroczy ulicami Rawenny. Rękami przytrzymuje poły swej togi
rozwiewane mroźnym wiatrem zimowego dnia. Za sobą słyszy szemrania idących o kilka kroków z
tyłu centurionów XIII legionu. Obok niego idzie Azyniusz Pollio, młodzieniec o kręconych włosach,
którego Cezar darzy całkowitym zaufaniem. Na skraju otaczających miasto pastwisk Cezar przystaje.
Trawy pochylają się kładzione podmuchami wiatru, za tą pofałdowaną równiną wyczuwa się
bliskość krótkich szarych fal Adriatyku. Do niego właśnie wpada Rubikon, niewielka rzeczka,
właściwie strumień, który toczy błotniste wody ze stoków Apeninów i wyznacza granicę między
Galią Przedalpejską a Italią.
Prawo rzymskie jest w tej kwestii wyraźne: prokonsul, który na czele swych wojsk przekroczy
Rubikon, przechodząc z brzegu galijskiego na rzymski, staje się automatycznie wrogiem
rzeczypospolitej.
Czy warto ryzykować?
Cezar przypomina sobie sen, który miał tej nocy: śniła mu się kobieta o twarzy ukrytej pod zasłoną.
Wabiła go, lubieżna i kusząca, na swoje łoże. Podszedł do niej, oplótł ramionami jak spragniony
kochanek, zaczął się z nią kochać i doznał przy tym bardzo intensywnej rozkoszy, najsilniejszej może,
jaką przeżył kiedykolwiek - a posiadał przecież tyle kobiecych i męskich ciał... W chwili jednak, gdy
wstawał, kobieta odsłoniła twarz i wówczas rozpoznał
w niej rysy własnej matki, Aurelii Kotty.
Obudził się zlany potem, usiłując dociec sensu tego kazirodczego snu. Przypomniał
sobie, że podobny miał już kiedyś w Hiszpanii, na początku swej kariery, prawie dwadzieścia lat
wcześniej. Ale co może teraz oznaczać to zespolenie z matką? Czy powinien złamać zakaz i wejść ze
swymi legionami do Italii, a potem do samego Rzymu?
Juliusz Cezar podnosi wzrok. Tego dnia, 11 stycznia 49 roku*[* 49 rok przed Chrystusem; całe życie
Cezara (ur. w Rzymie w 101 p.n.e., zm. tamże w 44 p.n.e.) rozgrywa się przed narodzeniem
Chrystusa (przyp. autora).], niebo ma barwę ciemnego błękitu, który ponad morzem przechodzi
niemal w czerń. Czy bogowie nakreślą jakiś znak na niebie? Czy przemówią? Czy chcą, by
przekroczył Rubikon i został panem Rzymu, stał się czymś więcej niż tylko ambitnym
pięćdziesięciodwulatkiem, prokonsulem, który podbił całą Galię leżącą po drugiej stronie Alp,
wysłał do Rzymu łupy wojenne i jeńców? Znajdował się wśród nich Wercyngetoryks, wódz
Arwernów, który pod murami Alezji przyszedł paść na kolana przed zwycięskim Cezarem, rzucając
swą broń u jego stóp.
Czyż takie zwycięstwo nie stanowi znaku? Czyż Fortuna nie sprzyja mu już od chwili narodzin, 13
lipca 101 roku w rodzinie, która wywodzi swój ród od bogów? Czyż nie jest dziedzicem i
Zgłoś jeśli naruszono regulamin