Kwestia-ukrainska.pdf

(183 KB) Pobierz
Roman Dmowski
KWESTIA UKRAIŃSKA
(Sierpień 1930)
I
WYZWOLENIE NARODOWOŚCI
Jednym z ważniejszych zagadnień naszej polityki zarówno wewnętrznej, jak zewnętrznej, jest
kwestia ukraińska. Pojmuje się ją powszechnie, jako jedną z kwestii narodowości, które się
obudziły do samoistnego życia w dziewiętnastym stuleciu, podniosły swą mowę z narzecza
ludowego do godności języka literackiego, a w końcu osiągnęły niezawisły byt państwowy. W tym
pojęciu zjawienie się odrębnego państwa ukraińskiego na mapie Europy jest tylko kwestią czasu, i
to niedalekiego.
Jest to pojęcie zbyt proste. Kwestia ukraińska w obecnej swojej postaci daleko wykracza poza
granice miejscowego zagadnienia narodowości: jako kwestia narodowości jest ona o wiele mniej
interesująca i mniej doniosła, niż jako zagadnienie gospodarczo-polityczne, od którego rozwiązania
zależą wielkie rzeczy w przyszłym układzie sił nie tylko Europy, ale całego świata. To jej znaczenie
trzeba przede wszystkim rozumieć, ażeby móc w niej zająć jakiekolwiek, świadome własnych
celów stanowisko. Nie licząca się z nim polityka ukraińska będzie niepoczytalną.
O kwestiach narodowości, których cały szereg historia dziewiętnastego i początku
dwudziestego stulecia wysunęła i rozwiązała, trzeba w ogóle powiedzieć, że nie są one ani tak
proste, ani tak podobne wszystkie do siebie, jak to się przy powierzchownym patrzeniu wydaje.
Klasyczny przykład odrodzenia narodowego i wzór dla innych narodowości przedstawiali
Czesi. W kraju, w którym tylko lud wiejski mówił po czesku, a wszystkie inne warstwy były
niemieckie, rozpoczął się w początku XIX w. ruch narodowy czeski, który wykształcił sobie język
literacki i stworzył w nim bogate piśmiennictwo, szczycące się szeregiem dużej miary poetów i
uczonych; zorganizował się świetnie w dziedzinie gospodarczej, osiągnął przewagę w
wytwórczości kraju, na tej drodze zdobył miasta i wytworzył przewodnie warstwy społeczne;
zorganizował się sprawnie do walki o swe prawa i interesy i poprowadził niezwykle energiczną,
świadomą swych celów politykę, która dała Czechom pierwszorzędną rolę w Monarchii
habsburskiej; wreszcie przy rozbiorze tej monarchii nie tylko zdobył dla Czech niezawisły byt
państwowy, ale osiągnął przyłączenie do nich Słowacczyzny, Rusi węgierskiej i części ziem
polskich.
Taka wszakże imponująca historia odrodzenia zniszczonego nie tylko politycznie, ale i
cywilizacyjnie narodu jest wyjątkowa. Drugiego podobnego przykładu nie znajdziemy. Zrozumieć
ją można tylko przypomniawszy sobie, że Czesi, jako naród samoistny, mieli długą, prawie
tysiącletnią historię, że cywilizacja czeska została zniszczona dopiero w XVII stuleciu, że jeszcze w
wieku szesnastym, w złotym wieku naszej cywilizacji, pisarze nasi stwierdzali, że język czeski,
jako starszy cywilizacyjnie, jest bogatszy i wyżej rozwinięty od polskiego. Taka długa i tak
niedawno przerwana tradycja własnego, i to wysokiego życia cywilizacyjnego, której inne budzące
się narodowości nie miały, dała czeskiemu ruchowi narodowemu treść bogatą i stała się główną
podstawą jego potęgi.
W nawiasie trzeba dodać, że Czesi swego czasu odegrali dużą i samoistną rolę w walce z
Rzymem, biorąc wybitny udział w Reformacji i w stojących za nią tajnych związkach. Tradycję
tych związków politycy czescy odnowili w ostatnich czasach, co im dało ścisłe stosunki z
wpływowymi żywiołami w Europie i Ameryce, oraz energiczne poparcie ich sprawy przez tajne
organizacje. Odbiło się to jednak silnie na ich młodym państwie i na duchu jego polityki, i
przyszłość dopiero pokaże, czy nie pociągnie to za sobą wielkich dla niego trudności.
Sprawa narodowości wyrosła zarówno wśród ludów, odradzających się narodowo, jak w
1152608925.002.png
opinii publicznej Europy, pod wpływem trzech głównie czynników: 1) rewolucji francuskiej, która
wyprowadziła na widownię dziejów naród, istniejący niezależnie od państwa i biorący w swe ręce
władzę nad państwem; 2) zajmującej w pierwszej połowie XIX w. uwagę całej Europy sprawy
polskiej, sprawy narodu historycznego, cywilizacyjnie samodzielnego i posiadającego bogatą
ideologię polityczną, a pozbawionego własnego państwa; wreszcie — 3) romantyzmu w literaturze,
zwracającego się ku bogactwu duchowemu własnej rasy, wynoszącego wartość tradycji ludowej
jako źródła poetyckiego natchnienia i duchowej siły narodu.
Jednakże nie można powiedzieć, żeby z tych źródeł wyrosły, spontaniczny ruch narodowości
był główną przyczyną ich emancypacji, ich, że tak powiemy, politycznej kariery.
Z chwilą, kiedy idea narodowości zdobyła sobie swe stanowisko w Europie XIX w.,
dyplomacja wielkich mocarstw zrozumiała, że w wielu wypadkach można ją znakomicie wyzyskać
w walce z przeciwnikiem. Wyzyskano też ją przede wszystkim w kwestii wschodniej, przeciw
Turcji. Narody bałkańskie zawdzięczały swoje wyzwolenie przede wszystkim temu, że potężne
państwa dążyły do zniszczenia stanowiska Turcji w Europie.
Mocarstwa, które rozebrały Polskę, spostrzegły też w XIX stuleciu, że, budząc kwestię
narodowości na obszarze dawnej Rzeczypospolitej, można ogromnie osłabić Polaków i potężnie
zredukować obszar narodowy polski. Zaczęły one wytwarzać ruchy narodowości planowo,
własnymi środkami.
Klasyczny w tym względzie przykład stanowią początki ruchu litewskiego.
Po stłumieniu powstania [18]63—4 r., słynny miliutinowski plan organizacji oświaty w
Królestwie Kongresowym miał na celu wydobycie z pod wpływu polskiego wszystkich możliwych
żywiołów w kraju, wszystkiej ludności, mówiącej po rusku, po litewsku, nawet po niemiecku i po
żydowsku. Do tego prowadziło grupowanie tych żywiołów w oddzielnych możliwie szkołach
średnich, które zresztą wszystkie były rosyjskie.
W tym planie gimnazjum w Mariampolu przeznaczone zostało dla synów mówiących po
litewsku włościan północnej części gubernii suwalskiej. Istniejąca w szkołach dla Polaków
dodatkowa nauka języka polskiego w tej szkole została zastąpiona przez naukę języka litewskiego,
którego pierwsze podręczniki zostały opracowane na rozkaz rządu. Następnie utworzono przy
uniwersytecie moskiewskim dziesięć stypendiów dla Litwinów, wychowańców gimnazjum
mariampolskiego. Wszyscy pierwsi działacze narodowi litewscy wyszli z owych stypendystów.
Znacznie później dopiero (już bez poparcia i wbrew widokom rządu rosyjskiego) przenieśli oni
ruch z Królestwa do Kowna, propagując go przede wszystkim w seminariach duchownych.
Austria wcześniej już to samo mniej więcej robiła wśród ludności ruskiej we wschodniej
Galicji.
Prusy w swoim czasie nawet próbowały w swej statystyce urzędowej opatentować wynalazek
narodowości kaszubskiej i mazurskiej; wynalazku tego wszakże w następstwie się zrzekły.
Na każdą tedy kwestię narodowości trzeba patrzeć z dwóch punktów widzenia: 1) co dana
narodowość przedstawia jako odrębna jednostka etniczna, pod względem językowym,
cywilizacyjnym, tradycji historycznych? jaka jest jej spójność? i 2) kto, przeciw komu, w jakim
celu dąży do jej zorganizowania w nowe państwo?
Z obu tych punktów widzenia kwestia ukraińska przedstawia się jako przedmiot bardzo
skomplikowany, a tym samym bardzo interesujący.
II
UKRAINA JAKO NARODOWOŚĆ
Wyraz "Ukraina", który do niedawna jeszcze oznaczał ziemie kresowe na południowym
wschodzie Polski, w języku politycznym ostatnich czasów przybrał nowe znaczenie. W dzisiejszym
postawieniu kwestii ukraińskiej przez Ukrainę rozumie się cały obszar, którego ludność mówi w
większości narzeczami małoruskimi, obszar, na którym mieszka blisko pięćdziesiąt milionów ludzi.
Narzecza wschodnio-słowiańskie, zwane ruskimi, z początku mało się między sobą różniące,
2
1152608925.003.png
liczebnie się bardzo rozrosły przez kolonizację słabo zaludnionych obszarów od Karpat aż do
Pacyfiku, i przez asymilację ich ludności. Wyraźne zróżnicowanie ich na odłamy wielko- i
małoruski — dodać jeszcze trzeba trzeci, białoruski — nastąpiło dopiero po zniszczeniu i
spustoszeniu Wielkiego Księstwa Kijowskiego przez koczowniczych Połowców. Język wielkoruski,
rosyjski, kształtował się na leśnym obszarze między Wołgą i Oką, na którym osadnicy słowiańscy
zlewali się stopniowo ze szczepami fińskimi i który przez dwa stulecia pozostawał pod jarzmem
mongolskim. Stał się on językiem państwa moskiewskiego, późniejszej Rosji, i wydał wielką,
bogatą i oryginalną literaturę. Natomiast mowa małoruska stała się mową południowego zachodu,
który wchodził coraz bardziej w sferę panowania polskiego. Była ona mową podkarpacia, które
przez krótki czas tworzyło własne państwo, Królestwo Halickie, oraz mową osadników,
posuwających się pod osłoną potęgi polskiej coraz głębiej w step, coraz dalej na wschód, za Dniepr,
od Czerwonej Rusi przez Podole, Kijowszczyznę, województwo czernihowskie i połtawskie, i
wchłaniających w siebie żywioły stepowe. Po utracie tych województw przez Polskę i następnie po
rozbiorze Polski posuwanie się tych osadników na wschód, poza Don, i na południe, ku morzu
Czarnemu, nie ustało i nie ustało dalsze szerzenie się mowy małoruskiej. Stąd olbrzymi obszar, jaki
ona obecnie zajmuje.
Ludność małoruska różni się od wielkoruskiej nie tylko mową. Już sam fakt, że ostatnia
kolonizowała obszary leśne i mieszała się ze szczepami fińskimi, gdy pierwsza szerzyła się na
stepie, wchłaniając w siebie jego wędrownych mieszkańców, musiał wytworzyć dużą różnicę.
Jeszcze większa wynikła z różnicy w losach dziejowych. Gdy tamta, pozostając długo w sferze
panowania mongolskiego, urabiała się pod jego wpływami, ta uległa silniejszym lub słabszym
wpływom zachodnim, polskim, a nawet w znacznej swej części przez Unię kościelną wciągnięta
została w sferę wpływu Kościoła Rzymskiego. Można nawet powiedzieć, że różnice charakteru,
psychologii są większe, niż różnice mowy.
Trzeba wszakże stwierdzić, że pomiędzy poszczególnymi ziemiami, na których rozbrzmiewa
mowa małoruska, a jak dziś się mówi ukraińska, istnieją ogromne różnice warunków
przyrodzonych i większe jeszcze różnice w losach dziejowych. Zaczynając od ziem podkarpackich,
które już blisko tysiąc lat temu należały do Polski, a od Kazimierza Wielkiego do pierwszego
rozbioru bez przerwy stanowiły integralną część Korony, które wreszcie nigdy nie były pod
panowaniem rosyjskim, a kończąc na pobrzeżu czarnomorskim i późno kolonizowanych ziemiach
na wschód od Połtawszczyzny, które nigdy nie widziały panowania polskiego, można podzielić
obszar mowy małoruskiej na jakie siedem czy osiem odrębnych całości, z których każda miała inną
historię. Stąd głębokie różnice duchowe, kulturalne i polityczne między poszczególnymi odłamami
ludności, mówiącej po małorusku, i ogromnie ubogi zapas tego, co jest wszystkim odłamom
wspólne.
Kwestia ukraińska stoi w przeciwieństwie do kwestii wszystkich innych odradzających się
narodowości. Tam, w każdym wypadku jest to sprawa paru lub kilku milionów ludności względnie
jednolitej, gdy tu chodzi o dziesiątki milionów, za to rozpadające się na bardzo różnorodne grupy
terytorialne. Przy tej różnorodności mówić o istnieniu narodu ukraińskiego można tylko z wielką
licencją.
Niemniej przeto sam fakt istnienia ludu, odcinającego się wyraźnie od sąsiednich lub
zamieszkujących z nim te same ziemie mową, zwyczajami, charakterem, wreszcie religią lub
obrządkiem, już rodzi kwestię, która w sprzyjających warunkach zjawia się na terenie politycznym,
bądź na skutek dążeń działaczy, wychodzących z tego ludu, bądź też przez machinację państw,
usiłujących wygrać ją w swoim interesie. To było nieuniknione i na obszarze mowy małoruskiej.
Kwestia narodziła się jednocześnie, w połowie dziewiętnastego stulecia, w dwóch odległych
od siebie punktach.
Ruch samorzutny, podjęty przez ludzi czystych i bezinteresownych, szukających odrębnego
kulturalno-literackiego wyrazu dla odrębnego ducha swego ludu zjawił się w tym czasie na Ukrainie
zadnieprzańskiej. Głównym jego przedstawicielem był poeta Szewczenko.
Nie było to przypadkiem, że kolebką jego była ta właśnie ziemia. Dawne województwa
czernihowskie i połtawskie to była najbardziej stylowa Ukraina, najpiękniejsza rasowo i
3
1152608925.004.png
najbujniejsza duchowo. Ta ziemia wydała w pierwszej połowie XIX stulecia wielkiego pisarza
Hohola (Gogola), który, choć pisał po rosyjsku, wyrażał w swej twórczości ducha Ukrainy. Ona też
pozostała ogniskiem ruchu ukraińskiego w państwie rosyjskim.
Rząd rosyjski nie stawiał przeszkód tej pracy kulturalno-literackiej, aczkolwiek patrzył na nią
niezbyt chętnym okiem. Traktował on ten ruch jako regionalistyczny. Natomiast Polacy, ze
zrozumiałych względów, darzyli go sympatią i zachęcali do przekształcenia się na polityczny. Ich
pragnieniem było wygrać go przeciw Rosji. Było to dążenie całkiem logiczne. W państwie, w
którym żywioł rosyjski usiłował zalać wszystko, należało dla własnej obrony podsycać wszelkie
dążenia do narodowego przeciwstawienia się Rosji. Zaczynając od powstania [18]63 r., na którego
sztandarach obok Orła i Pogoni umieszczono św. Michała, a kończąc na Dumie rosyjskiej, w której
za przykładem Koła Polskiego powstała autonomiczna grupa ukraińska, stale istnieje pewien
związek sympatii między polityką polską w państwie rosyjskim a ruchem ukraińskim.
Drugim punktem, w którym kwestia się zjawia, jest zabór austriacki, Wschodnia Galicja. Tam
początki są całkiem inne. Tam rząd austriacki wytwarza kwestię ruską w celu osłabienia Polaków.
Jak mówiono w Galicji, "hrabia Stadion wynalazł Rusinów". Stąd kwestia tego ruchu stanęła tam
od razu jako kwestia polityczna, praca zaś nad odrodzeniem kulturalnym była traktowana raczej
jako zabieg pomocniczy do polityki.
Była to kwestia czysto miejscowa, kwestia państwa austriackiego, obejmująca wschodnią
Galicję i północną Bukowinę, Rusini (Ruthenen) stali się prawno-politycznie jedną z narodowości
austriackich. Nie wszyscy się za takich uznali: obok nielicznych żywiołów, uważających się za
Polaków (gente Ruthenus, natione Polonus), silny odłam (starorusini) uważał się za Rosjan i
posługiwał się w życiu kulturalnym językiem rosyjskim, uważając mowę małoruską jedynie za
gwarę ludową. Ten kierunek był podsycany i zasilany przez Rosję, która aż do wojny 1914 r.
patrzyła na Galicję Wschodnią jako na przyszłą swą zdobycz.
Dopiero pod koniec ubiegłego stulecia zaczęto mówić o narodowości "ukraińskiej",
zaludniającej zarówno Galicję Wschodnią, jak południe państwa rosyjskiego, i zjawiła się kwestia
"ukraińska" jako zagadnienie przyszłości politycznej ziem, przez tę narodowość zaludnionych. Od
tego czasu w austriackim języku politycznym wyraz "Rusini" szybko jest wypierany przez nowy
termin "Ukraińcy".
III
UKRAINA W POLITYCE NIEMIECKIEJ
Łatwość, z jaką sfery polityczne wiedeńskie z miejscowego, wąskiego pojęcia Rusinów
(Ruthenen) przeskoczyły na szerokie pojęcie Ukraińców i wewnętrzną austriacką kwestię ruską
zamieniły na międzynarodową ukraińską, była zadziwiająca. Byłaby ona wprost niezrozumiałą,
gdyby nie głęboka zmiana, która zaszła współcześnie, pod koniec ubiegłego stulecia w położeniu
Monarchii habsburskiej.
Związane od kilkunastu lat z Niemcami przymierzem Austro-Węgry zamieniły pod koniec
stulecia to przymierze na związek głębszy, ściślejszy, prowadzący z jednej strony do tego, żeby
Niemcom i Węgrom Monarchii, zagrożonym w swym panowaniu przez inne narodowości, dać silne
oparcie w Niemcach Rzeszy, z drugiej zaś do podporządkowania dyplomacji austro-węgierskiej
polityce zewnętrznej cesarstwa niemieckiego. Już wtedy dla poruszeń polityki austriackiej, których
nie można było zrozumieć w Wiedniu, znajdowało się wyjaśnienie w Berlinie.
Otóż w owym czasie literatura polityczna wszech-niemiecka zaczęła się żywo zajmować
wypracowywaniem koncepcji nowego państwa — wielkiej Ukrainy. Jednocześnie utworzono
konsulat niemiecki we Lwowie, nie dla obywateli niemieckich, których we wschodniej Galicji
właściwie nie było, ale do współpracy politycznej z Ukraińcami, co zresztą publicznie zostało
ujawnione.
Ujawniono też żywą akcję na terenie spraw ruskich Związku Obrony Kresów Wschodnich
(Ostmarkenverein), założonego w Niemczech do walki z polskością.
4
1152608925.005.png
Okazało się, że z chwilą zamiany kwestii na ukraińską środek ciężkości polityki w tej kwestii
przeniósł się z Wiednia do Berlina.
Pytanie teraz, dlaczego Niemcy, nie posiadające ludności ruskiej w swym państwie, tak żywo
się tą kwestią zajęły. Nie mogła to być idealistyczna, bezinteresowna chęć popierania odradzającej
się narodowości, ile że zainteresowanie kwestią wychodziło od rządu i od sfer reprezentujących
zaborczą politykę niemiecką. Było to wygrywanie kwestii w interesach niemieckich. Przeciw
komu?
W okresie poprzedzającym wojnę światową Niemcy patrzyły na Rosję jako na pole swej
eksploatacji ekonomicznej i sferę swych wpływów politycznych. Nawet poza granicami Niemiec
czasami traktowano Rosję jako część szerszego imperium niemieckiego. Z tego stanowiska dążyli
oni do osłabienia jej zarówno politycznego, jak gospodarczego: chodziło im o to, żeby nie była ona
zdolna do przeciwstawienia się im na żadnym polu.
Pod koniec właśnie ubiegłego stulecia Rosja, która główne bogactwo ziem małoruskich
widziała w ich niesłychanie urodzajnym czarnoziemie, zaczęła energicznie eksploatować
znajdujące się tam obfite pokłady żelaza i węgla kamiennego i na nich budować swój własny
przemysł, obliczony nie tylko na zapotrzebowanie krajowe, ale i na obce rynki wschodnie. Dla
Niemiec oznaczało to nie tylko zmniejszenie w przyszłości rynku rosyjskiego dla ich wwozu, ale
także nowe współzawodnictwo na rynkach azjatyckich.
Z drugiej strony, Niemcy pod koniec ubiegłego stulecia umocniły się w Turcji i zaczęły
prowadzić dzieło całkowitego jej opanowania. Tu wielką przeszkodą dla nich była pozycja Rosji na
morzu Czarnym i dostęp jej, do Bałkanów.
Wszystkie te niebezpieczeństwa i te trudności usuwał śmiały pomysł utworzenia niepodległej,
wielkiej Ukrainy. Nadto, zważywszy słabość kulturalno-narodową żywiołu ukraińskiego, jego
niejednolitość, obecność na pobrzeżu morskim różnorodnych żywiołów etnicznych, nic wspólnego
nie mających z ukrainizmem, obfitość w kraju ludności żydowskiej, wreszcie dość znaczną ilość
osadników niemieckich (w Chersońszczyźnie i na Krymie) — można było mieć pewność, że nowe
państwo uda się wziąć pod silny wpływ niemiecki, ująć w ręce niemieckie jego eksploatację i
całkowicie pokierować jego polityką. Niepodległa Ukraina zapowiadała się jako gospodarcza i
polityczna filia Niemiec.
Natomiast Rosja bez Ukrainy, pozbawiona jej zboża, jej węgla i żelaza, pozostałaby
państwem wielkim terytorialnie, ale niesłychanie słabym gospodarczo, nie mającym żadnych
widoków na gospodarczą samodzielność, skazanym na wieczną zależność od Niemiec. Odcięta zaś
od Morza Czarnego i od Bałkanów, przestałaby wchodzić w rachubę w sprawach Turcji i państw
bałkańskich. Teren ten pozostałby całkowicie domeną Niemiec i ich pomocnicy, Monarchii
habsburskiej.
Z punktu widzenia celów polityki niemieckiej względem Rosji największym niewątpliwie
dziełem tej polityki byłaby wielka Ukraina.
Był wszakże jeszcze ktoś, przeciw komu Niemcy uważały plan ukraiński za zbawienny.
Gdy kwestia polska w drugiej połowie XIX w. zeszła z porządku dziennego spraw
międzynarodowych i zamieniła się w wewnętrzną kwestię trzech mocarstw rozbiorczych, polityka
niemiecka była jedyną, która, miała otwarte oczy na całość tej kwestii. Nie podzielała ona
optymizmu Rosji i Austrii i nie przestała się obawiać powrotu tej kwestii na grunt
międzynarodowy. Nie ukrywał tego Bismarck, a i Bülow otwarcie mówił, że Niemcy walczą nie
tylko ze swymi Polakami, lecz z całym narodem polskim.
Niemcy rozumieli, iż odbywający się szybko postęp ich polityki na terenie światowym
prowadzi do wielkiego konfliktu. Chwile zaś wielkich starć między mocarstwami mają to do siebie,
że wtedy tłumione w czasie pokoju kwestie wdzierają się na teren międzynarodowy. Kwestia polska
nie była tak zduszona, żeby już nigdy wypłynąć nie mogła; przeciwnie, pod koniec XIX stulecia
rozpoczął się w Polsce ruch odrodzenia politycznego, tworzył się we wszystkich trzech zaborach
jeden wielki obóz narodowy, świadczący, że nowe pokolenia polskie czegoś się nauczyły,
przemawiający językiem naprawdę politycznym, którego od dawna już w Polsce nie słyszano.
Wystąpienie Polski na widownię międzynarodową, jako wielkiego narodu, byłoby dla
5
1152608925.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin