Życie codzienne w polsce w latach 1945-1955 - Praca Zbiorowa.doc

(1989 KB) Pobierz

Polska 1944/45-1989.

Studia i Materiały V/2001

Życie codzienne w Polsce w latach 1945-1955

Warszawa, 2001

 

SPIS TREŚCI

WSTĘP ... .. . .. . ............................................. 7

Blażej Brzostek, DŹWIKI I IKONOSFERA STALINOWSKIEJ WARSZAWY

ANNO DOMINI 1953 . ., 1 1

Jerzy Eisler, ŻYCIE CODZIENNE W WARSZAWIE W OKRESIE PLANU

SZEŚCIOLETNIEGO .. .., 2g

Dariusz Jarosz, PAŃSTWOWE ORGANIZOWANIE WYPOCZYNKU: FUNDUSZ

WCZASÓW PRACOWNICZYCH W LATACH 1945-1956.... ...49

Wojciech Lenarczyk, "DOBRY" I "ZŁY" NIEMIEC W OCZACH PUBLICYSTÓW

"TYGODNIKA POWSZECHNEGO" I "KUŹNICY" (1945-1950)................................... 109

Dariusz Libionka, FUNKCJONOWANlE NA CO DZIEŃ STALINOWSKIEGO

APARATU PARTYJNEGO NA LUBELSZCZYŹNIE ........................................................ 135

Zbigniew Romek, WALKA Z "AMERYKAŃSKIM ZAGROŻENIEM" W OKRESIE

STALINOWSKIM ....... ................................................................. 173

Tomasz Szarota, ŚMIECH ZAKAZANY - KAWAŁ (DOWCIP) POLITYCZNY JAKO

INFORMACJA O POSTRZEGANIU PEERELOWSKIEJ RZECZYWISTOŚCI .............. 209

Tadeusz Wolsza, CODZIENNOŚĆ W PEERELOWSKIM WIĘZIENIU W LATACH

1945-1956 (NA PRZYKŁADZIE CENTRALNYCH ZAKŁADÓW KARNYCH

WE WRONKACH, W RAWICZU I W FORDONIE) ......................................................... 237

Jan Żaryn, SACRUM I PROFANUM. UWAGI O RELIGIJNOŚCI POLAKÓW

W LATACH 1945-1955 .......................................................... 273

MATERIAŁY I DOKUMENTY

LIST OTWARTY SERGIUSZA PIASECKIEGO DO KAROLA KURYLUKA

Z 27 KWIETNIA 1946 ROKU (Andrzej Krzysztof Kunert) ..........................,..........,......",..,..... 309

 

  WSTĘP

Do rąk Czytelnika trafia kolejny, piąty już tom wydawnictwa seryjnego "Pol-

ska 1944/45-1989. Studia i materiały". I tym razem jest to tom monotematycz-

ny, co sygnalizuje tytuł: Życie codzienne w Polsce w latach 1945-1955. Prezen-

tujemy w ten sposób realizację zespołowego przedsięwzięcia badawczego, które

otrzymało wsparcie finansowe (grani) Komitetu Badań Naukowych. Bez tej po-

mocy nie tylko zadanie to nie zostałoby wykonane, ale zapewne zrezygnowali-

byśmy w ogóle z jego podjęcia.

Nie jest to synteza, uwzględniająca wszystkie aspekty "codzienności" lub

"powszedniości" - sądzimy zresztą, że takiego dzieła nie sposób napisać, już

choćby dlatego, że do dziś brak zadowalającej definicji "życia codziennego",

a tym samym sprecyzowania przedmiotu i zakresu badań. W tej sytuacji możli-

we okazało się jedynie przedstawienie zbioru studiów, co prawda, tematycznie

ze sobą powiązanych, ale nie mogących stanowić w pełni spójnej całości.

Jeśli zamiast ujęcia w formie syntezy, mamy tu do czynienia z owym zbio-

rem studiów, to w czym należy widzieć - naszym zdaniem - wartość tego tomu?

Jesteśmy przekonani, że jego bezspornym walorem jest pokazanie atrakcyjności

badań nad tak dziś w Polsce zaniedbaną dziedziną, jak historia społeczna, udo-

wodnienie, że teksty dotyczące codzienności mogą dostarczyć lektury równie

pasjonującej, jak przyczynki odnoszące się do historii politycznej czy "wyda-

rzeniowej". Jesteśmy także przekonani, że teksty opublikowane w tym tomie

w istotny sposób wzbogacają naszą wiedzę o najnowszej historii Polski i Pola-

ków. Konkretniej mówiąc - wiedzę o państwie funkcjonującym najpierw jako

jeden z "krajów demokracji ludowych", podporządkowanych moskiewskiej cen-

trali, a następnie jako jeden z członków "socjalistycznej wspólnoty", również uza-

leżnionej od Kremla, a także wiedzę o obywatelach tego państwa, żyjących

w ustroju zapowiadającym, co prawda, realizację pięknych haseł równości i spra-

wiedliwości społecznej oraz drogę do dobrobytu i szczęścia, a realizującego

8

Wstęp

eksperyment ekonomiczny i socjotechniczny, oznaczający w praktyce zniewolenie

człowieka, zbrodnicze łamanie praworządności i niemal powszechną pauperyzację.

Sądzimy, że zaletą studiów pomieszczonych w tym tomie jest różnorodność

wykorzystanych przez ich autorów rodzajów przekazów źródłowych, czyli -

używając fachowej terminologii - bogata i zróżnicowana baza źródłowa. Zważ-

my, że obok materiałów archiwalnych (w tym dokumentów, które do 1989 r. były

dla historyków niedostępne) znajdziemy w tych tekstach jakże liczne powoły-

wania się na materiały o charakterze pamiętnikarskim (z uzasadnioną preferen-

cją dla spisywanych na gorąco dzienników osobistych). Na uwagę zasługuje także

sposób potraktowania prasy codziennej, jako bardzo przydatnego źródła infor-

macji właśnie wtedy, gdy przedmiotem badań jest życie codzienne. Wówczas,

gdy interesuje nas kierunek propagandowego oddziaływania i indoktrynacja spo-

łeczeństwa, takim źródłem informacji okazuje się m.in. plakat polityczny, a gdy

chcemy opisać panujące nastroje, źródłem informacji może okazać się krążący

z ust do ust, jakby w "drugim", nieoficjalnym obiegu - kawał polityczny.

Wydaje się nam, że w tomie niniejszym można też dostrzec próbę zademon-

strowania przez historyków, zajmujących się dziejami najnowszymi, chęci wzbo-

gacenia własnego warsztatu naukowego, czyli - znów używając terminologii

fachowej - poszerzenia stawianego źródłom kwestionariusza pytań badawczych.

Chodzi tu przede wszystkim o te pytania, jakie socjologowie i psychologowie

społeczni stawiają teraźniejszości.

Pragniemy teraz przedstawić autorów uczestniczących w realizacji naszego

naukowego przedsięwzięcia, a także dokonać krótkiej charakterystyki publiko-

wanych tekstów. Za najsprawiedliwszy układ tekstów w tomie uznaliśmy kolej-

ność alfabetyczną nazwisk autorów.

Mgr Błażej Brzostek (ur. 1977), wówczas gdy pisał dla nas swój, jakże ory-

ginalny przyczynek Świat dźwięków i ikonosfera stalinowskiej Warszawy Anno

Domini J953, byłjeszcze studentem. Jedynie`on nie należy do zespołu realizują-

cego grani przyznany przez KBN, od wielu miesięcy jednak ściśle z nami współ

pracuje. Niedawno w jednym z wydawnictw złożył do druku maszynopis pracy

Robotnicy stalinowskiej Warszawy. Konflikt społeczny (1950-1954). Właśnie

wyjechał na roczne stypendium do Francji.

Doc. dr hab. Jerzy Eisler (ur. 1952) jest pracownikiem naukowym Instytutu

Historii PAN, zatrudnionym także w Instytucie Pamięci Narodowej. W paździer-

niku 2001 r. Rada Naukowa IH PAN wystąpiła z wnioskiem o nadanie mu tytułu

naukowego profesora. Do najważniejszych jego publikacji książkowych należą:

Marzec 1968. Geneza - przebieg - konsekwencje (1991) oraz Grudzień 1970.

Geneza - przebieg - konsekwencje (2000). Od lat zajmuje się popularyzacją hi-

storii, jest zastępcą redaktora naczelnego "Wiadomości Historycznych". Jego szkic

Życie codzienne w Warszawie w okresie Planu Sześcioletniego jest próbą zaryso-

wania problematyki badawczej, ukazaniem atrakcyjności samego tematu.

Wstęp

Doc. dr hab. Dariusz Jarosz (ur. 1959) jest pracownikiem naukowym IH PAN

oraz Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Kielcach, a także członkiem Komitetu

Redakcyjnego "Dziejów Najnowszych". Habilitował się na podstawie rozprawy

Polityka władz komunistycznych w Polsce w latach 1948-1956 a chłopi (1998),

ostatnio wydał zbiór szkiców Polacy a stalinizm 1948-1956 (2000). Jego obszerne

studium Państwowe Organizowanie Wypoczynku: Fundusz Wczasów Pracowni-

czych w latach 1945-1956 może być przykładem rzetelności warsztatowej.

Mgr Wojciech Lenarczyk (ur. 1977) jest nauczycielem historii w Lublinie,

zbiera materiały do pracy doktorskiej, dotyczącej obrazu Niemiec i Niemca w pol-

skiej prasie katolickiej okresu powojennego. Zamieszczony tu szkic "Dobry"

i "zły" Niemiec w oczach publicystów "Tygodnika Powszechnego" i "Kuźnicy"

(1945-1950) jest fragmentem przyszłej dysertacji.

Dr Dariusz Libionka (ur. 1963) jest pracownikiem naukowym IH PAN, za-

trudnionym także w IPN. W druku jest jego rozprawa doktorska Kwestia żydow-

ska w prasie katolickiej w Polsce w latach 30-tych XX wieku. Jego tekst Funk-

cjonowanie na co dzień stalinowskiego aparatu partyjnego na Lubelszczyźnie

uważamy za ogromnie interesujący, być może za najlepszy w całym tomie.

Dr Zbigniew Romek (ur. 1954) jest pracownikiem naukowym IH PAN. Przy-

gotowuje rozprawę habilitacyjną, dotyczącą funkcjonowania cenzury w Polsce

powojennej, specjalizuje się w badaniu historii historiografii. W jego opracowa-

niu ukazała się książka Cenzura w PRL. Relacje historyków (2000). Publikowa-

ny tu artykuł Walka z "amerykańskim zagrożeniem" w okresie stalinowskim do-

starczy Czytelnikom -jak sądzimy - fascynującej lektury.

Prof. dr hab. Tomasz Szarota (ur. 1940) jest od 1991 r. kierownikiem Pracow-

ni Dziejów Polski po 1945 r. w IH PAN, zastępcą redaktora naczelnego pisma

"Acta Poloniae Historica". W 1973 r. opublikował książkę Okupowanej Warsza-

wy dzień powszedni, dwukrotnie wznawianą (1978, 1988), wydaną również w Re-

publice Federalnej Niemiec (1985). Ostatnio ogłosił U progu Zagłady. Zajścia

antyżydowskie i pogromy w okupowanej Europie (wyd. 2, 2001). Szkic o kawale

politycznym warto chyba przeczytać.

Doc. dr hab. Tadeusz Wolsza (ur. 1956), pracownik naukowy IH PAN, sekre-

tarz redakcji "Dziejów Najnowszych". Habilitował się na podstawie rozprawy

Rząd RP na obczyźnie wobec wydarzeń w kraju 1945-1956 (1998). Wszystkim

zalecamy lekturę świetnego tekstu jego autorstwa: Codzienność w peerelowskim

więzieniu (na przykładzie centralnych znkładów karnyclt we Wronkach, w Rawi-

czu i w Fordonie).

Dr Jan Żaryn (ur. 1958) jest pracownikiem naukowym IH PAN, zatrudnio-

nym także w IPN. Opublikował m.in. Kościół a władza w Polsce (1945-1950)

(1997); Leszek Prorok - człowiek i twórca (1999). Szkic Sacrum i profanum.

Uwagi o religijności Polaków w latach 1945-1955 jest ważnym głosem w dys-

kusji na tematskutków walki reżimu komunistycznego z Kościołem katolickim

10

Wstęp

i religią oraz różnych form społecznego ruchu oporu i walki z indoktrynacją ate-

istyczną.

W dziale Materiały i Dokumenty publikujemy, przygotowany do druku przez

Andrzeja Krzysztofa Kunerta (ur. 1952), ogłaszany po raz pierwszy w kraju, list

otwarty przesłany 27 kwietnia 1946 r. przez znanego pisarza Sergiusza Piasec-

kiego, na dwa miesiące przed jego ucieczką z Polski na Zachód, na ręce znane-

go mu sprzed wojny Karola Kuryluka, kiedyś redaktora lewicowych "Sygnałów",

a wówczas kierującego tygodnikiem "Odrodzenie". Tekst ten także wzbogaca

naszą wiedzę o egzystencji Polaków, wyzwolonych co prawda spod jarzma hi-

tlerowskiego, ale przecież nie mających poczucia, że odnieśli zwycięstwo oraz

odzyskali upragnioną wolność i niepodległość.

Po raz pierwszy w naszym wydawnictwie seryjnym Zamieszczamy również

materiał Iiustracyjny. Na razie ikonografia została dołączona tylko do jednego

tekstu (Z. Romka). Wywodom autora towarzyszy tym samym obraz Stanów Zjed-

noczonych i Amerykanów, przekazywany przez oficjalną satyrę polityczną, speł-

niającą rolę jednego ze środków propagandy.

Krystyna Kersten, Tomasz Szarota

Błażej Brzostek

DŹWIĘKI I IKONOSFERA STALINOWSKIEJ WARSZAWY

ANNO DOMINI 1953

 

 

Określenia typu "życie codzienne", "codzienność" czy "powszedniość" nie

doczekały się jasnych definicji. Być może zresztą ostre ich sformułowanie nie

jest możliwe. Wydaje się, że podstawowe pytania, jakie można zadać, brzmiały-

by: czym różni się sytuacja "codzienna" od "niecodziennej" oraz czyje życie ma

być obiektem badania. Czy wyłącznie "życie zbiorowe", czy także "prywatne"?

Czy obyczaje i wzorce kulturowe, przeważające w danym czasie i miejscu? Czy

tworząca ramy codziennej aktywności kultura materialna, możliwości i ograni-

czenia, jakie w danym momencie stawiała przed ludźmi? Jaką rolę w badaniach

życia codziennego mogą odgrywać świadectwa indywidualne, ukazujące także

przypadki losu, nie poddające się uogólnieniom? Wydawać się może, że granica

między "indywidualnym" a "zbiorowym" jest w badaniach nad codziennością

tyleż istotna, co trudna do uchwycenia. Z kolei odpowiedź na pytanie, "czyje

życie" jest obiektem zainteresowania, wymagałaby zapewne analizy struktury

społecznej w danym czasie, wyodrębnienia poszczególnych grup.

Zakres niniejszej pracy nie pozwala wszakże na szerokie rozważania tego

rodzaju. Zamysł autora ogranicza się do naszkicowania doznań przechodnia: z tej

perspektywy wystarczy przyjąć, że "codzienność" jest zbiorem doznań zmysło-

wych. Metodą ich opisu może być skonfrontowanie ze światem współczesnym

historyka, jak uczynił to Johan Huizinga na pierwszych stronach Jesieni Średnio-

wiecza: "Podobnie jak silniej - niż w naszym życiu - dawało się odczuwać prze-

ciwieństwo między latem i zimą, podobnie większa była też różnica między

światłem i ciemnością, ciszą i hałasem. Miasto nowoczesne niemal że nie zna

już prawdziwej ciemności i spokoju; dzisiaj trudno by zauważyć w nocy blask

odosobnionego światełka czy też usłyszeć osamotniony, daleki krzyk"2.

Zob. artykuły na temat pojęcia życia codziennego w "Kwartalniku Historii Kultury Mate-

rialnej" 1996, nr 3.

2 J. Huizinga, Jesień Średniowiecza, przeł. T. Brzostowski, Warszawa 1967, t. I, s. 34.

12 Błażej Brzostek

Świat dźwięków - codziennego gwaru ulic, hałasów środków lokomocji,

dzwonów kościelnych - jest ulotny i także w XX w. umyka zapisowi, mimo

możliwości technicznych. Wydlje się zjawiskiem oczywistym i nie wartym uwagi:

tym trudniej wyobrazić sobie dźwięki ulicy sprzed lat kilkudziesięciu czy, tym

bardziej, kilkuset. Można jednak podjąć próbę naszkicowania życia codzienne-

go Warszawy lat stalinowskich, wychodząc od świata dźwięków miasta odbudo-

wywanego, poddanego nadal tyranii stalinowskiej, lecz już widzącego delikatne

zapowiedzi zmian.

Baza źródłowa jest zbudowana z materiałów łatwo dostępnych - przede

wszystkim publikowanych, choć znalazły się w niej też archiwalia - przy czym

cytowane teksty są głównie świadectwami indywidualnymi, zapisami spostrze-

żeń, wrażeń i opinii konkretnych osób. Obraz rzeczywistości, wyłaniający się

z tych świadectw, jest w wielu momentach wewnętrznie sprzeczny i z pewno-

ścią "nieobiektywny". Uzupełnieniem może być nieco materiału gazetowego:

przede wszystkim ze stron miejskich "Expressu Wieczornego". Prasa oficjalna

z epoki stalinowskięj zapewne lepiej nadaje się do badania technik propagando-

wych z tamtych lat, niż do poznania egzystencji obywatela Polski Ludowej, nie-

mniej jednak nie zasługuje na odrzucenie.

"Wieże wyciągowe, dźwigi, krany..."

W czwarty rok Planu Sześcioletniego wchodziła Warszawa jako miasto

o 965 tysiącach ludności, terytorialnie cztery razy większe od przedwojennego,

w centrum przebudowywane intensywnie, na obszernych peryferiach, włączo-

nych dwa lata wcześniej, żyjące na sposób wiejski, w znacznym stopniu bez elek-

tryczności, bitych dróg i innych podstawowych urządzeń.

Wielka przebudowa dotyczyła obszarów centralnych. W 1953 r. istniał już Plac

Konstytucji i kontynuowano budowę Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej

(MDM) wokół Placu Zbawiciela; zaawansowane były prace na Starym Mieście,

gdzie przygotowywano się do otwarcia Rynku - 22 lipca. Oblicze miasta kształ-

towały ciągle "przede wszystkim rusztowania, wieże wyciągowe, dźwigi, kra-

ny". Śródmieście musiało rozbrzmiewać ciągłym stukotem młotków, grzechotem

układanych cegieł, w mniejszym może stopniu hałasem maszyn budowlanych.

Francuz, podróżujący po Polsce, taki oto - zaskakujący w zestawieniu z in-

nymi przekazami - obraz stalinowskiej Warszawy odmalował w paryskiej "Kul-

turze": "miasto, zapewne dzięki wiosennej pogodzie, sprawia wrażenie niemal

radosne. Warszawski tłum uliczny, przynajmniej w Śródmieściu, wydaje się pe-

łen życia: ludzie śpieszą się, wyglądają aktywnie. Są na ogół dobrze ubrani, po-

3 J. Sigalin, Warszawa 1944-1980. Z archiwum architekta, t. 2, Warszawa 1986, s. 478.

Dźwięki i ikonosfera stalinowskiej Warszawy Anno Domini 1953 13

dobnie jak paryżanie. Mówiono mi w Warszawie, że ten poziom ubraniowy za-

wdzięcza się paczkom z zachodu. Specjalnie mnie uderzyło życie na Wiśle: set-

ki kajaków, statki wycieczkowe, tłumy kąpiących się na plażach"4. Dodajmy

wszakże, że Francuz odnotował bardzo ubogie zaopatrzenie, liczne ślady wojen-

nych zniszczeń i budowę Pałacu Kultury, która "wznosi stałe tumany kurzu nad

Warszawą". Hałas wielkich dźwigów oraz wielkiej liczby maszyn budowlanych,

ściągniętych na tę budowę, roznosił się prawdopodobnie na dużą odległość.

Pałac kładł się coraz dłuższym cieniem na wskrzeszone miasto, nie mógłjed-

nak przesłonić osiągnięć odbudowy, docenianych przez ludzi, dalekich od sym-

patii dla komunizmu. Inżynier skandynawski, który w tym samym czasie zwie-

dzał stolicę polską, opowiadał publicyście "Kultury": "Od czasu mej ostatniej

wizyty przed kilku laty, dokonano wielkich rzeczy. Całe dzielnice mieszkaniowe

powstają z gruzów. [...] Odbudowa rynku Starego Miasta jest prawdziwym ar-

cydziełem. Mój przyjaciel, entuzjastyczny cicerone po Warszawie, wyraził się

dosadnie na ten temat, cytując bez obawy, aforyzm komunistycznego poety ro-

syjskiego Majakowskiego: ŻSukinsyny przychodzą i odchodzą, ale sztuka trwa®"5.

Jednak miastu było daleko do pełnej odbudowy nawet w dzielnicach central-

nych. Oto opis Józefa Sigalina z 1953 r.: "Mimo potężnych realizacji dużo jesz-

cze jest w Śródmieściu nietkniętych pustyń gruzowych roku 1945, a ich nieupo-

rządkowanie wzmaga wrażenie miasta, któremu daleko jeszcze do odbudowy,

miasta - cmentarza 1945 roku. Setki tysięcy ludzi codziennie przechodzi i prze-

jeżdża przez te pustynie, co nie czyni życia tych ludzi Iżejszym ani radośniej-

szym. [...] Czas, by już w osiem lat po wyzwoleniu uporządkować całe Śród-

mieście, wywieźć gruz, rozebrać ruiny, oczyścić i oświetlić ulice, nawet jeśli się

jeszcze nie buduje i nawet pozostawiając wszelkie budynki czy skrawki budyn-

ków zamieszkałych [...]".

Wśród na wpół zrujnowanych budynków były miejsca naznaczone szczegól-

nie. W żelbetowym szkielecie, pozostałym z gmachu PKO na rogu ulic Marszł-

kowskiej i Świętokrzyskiej zbierał się warszawski margines społeczny. Podob-

nie na ul. Kredytowej, w ruinach Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego. Miej-

sce to nazywano: "Tokio"8. Także w ruinach osiedla robotniczego przy ul.

Stołecznej na Żoliborzu "chuligani" pili wódkę i grali w kaćty3. Stylizowane opisy

podobnych miejsc, mających zniknąć pod kilofami, pojawiały się na kartach

`' Migawki z hoclroży, "Kultura" (Paryż) 1953, z. 1 0, s. 85.

5 Laertes, Kraj w neutralnym zwierciaclle, "Kultura" (Paryż) 1953, z. 12, s. 35.

' J. Sigalin, o/z cif.. t. 2, s. 473.

Na temat tego budynku zob. J. S. Majewski, Cukierki i oszczędności, "Gazeta Wyborcza"

z 7 marca 199( r., dodatek "Gazeta Stołeczna", s. 6.

s Z. Lechnicka-Kroh, Wyhrar:c przy'klacly gwary ulicznej Warszawy w latacls I94G-1971,

"Rocznik Warszawski", t. X11, 1974, s. 254.

"Express Wieczorny" z 2 kwietnia 1953 r., s. 3.

14 Błażej Brzostek

powieści Leopolda Tyrmanda. Zly, rozchwytywany w 1955 r., wyrazi - wedle

Marty Zielińskiej - "wszystkie uczucia warszawiaków: i żal po każdym śladzie

przeszłości, i zawiedzioną nadzieję na normalne miasto - zastygłą w zimnej bryle

Pałacu, i nawet jawną niechęć do tak przekształconego kawałka Śródmieścia"t

 

Cudzoziemiec w ten sposób postrzegał wyłaniające się "miasto socjalistycz-

ne": "Powstają gmachy ciężkie, ponure, monumentalne, nie mające nic wspól-

nego z Warszawą. Równie dobrze mogłyby stać w Moskwie, Stalingradzie czy

Kuźniecku. Ich styl - sowiecki Żempire®, a ściślej mówiąc Żwampir® - jest ja-

kąś dziwaczną kombinacją obcych motywów w architekturze. [...] Ten Żwampi-

rowy® styl domaga się przede wszystkim, by wznoszone gmachy były kolosal-

ne, Żgrandiozne®"1.

Twórcy MDM-u szczycili się "zmianą skali całości miasta": rozmiarami Placu

Konstytucji (200 x 120 m), trzydziestotrzymetrową wysokością nowych gma-

chów, wielkością sklepów i restauracjil2. W założeniu nowa ul. Marszałkowska

miała być w dniach uroczystych forum dla wielkich manifestacji i festynów. Kpił

na ten temat Tyrmand w swoim Dzienniku: "Z okien należy machać chusteczkami

do przeciągających ulicami pochodów, w mieszkaniach nie można wypoczywać

ani spać z powodu nieustannych masówek, śpiewów i hałasów pod oknami"13.

Wizja ideologiczna była daleka od rzeczywistości. "Spontaniczne" manife-

stacje były w istocie dość rzadkie i nie zakłócały specjalnie spokoju mieszkań-

ców MDM. Mogła im natomiast przeszkadzać narastająca komunikacjat4. Po

wojnie wyraźnie skoncentrowała się ona na kilku arteriach centralnych, które

w godzinach szczytu były wypełnione ludźmi, oczekującymi na tramwaje, auto-

busy i trolejbusy. Cechą charakterystyczną lat powojennych był ogromny wzrost

liczby pasażerów komunikacji miejskiej. Jeśli w 1938 r. autobusy przewiozły

25 mln ludzi, to w 1955 r. - ponad 167 mln; tramwaje odpowiednio - 175 mln

(1939 r.) i 561 m1n15. Tłok, ścisk, przepełnienie, ludzie zwisający z tramwajów

("winogrona") - to zjawiska codzienne'6.

1arszawa - dziwne miasto, Warszawa 1995, s. 13.

11 Laertes, op. cif., s. 35.

2 Z, Stępiński, Od Mariensztatu do MDM, "Przegląd Kulturalny" 1953, nr 14, s. 6; 5. Jan-

kowski, Głos w dyskusji na posiedzeniu SARP 9 X 1952 r., "Architektura" 1953, nr 1, s. 1.

  L. Tyrmand, Dziennik 1954. Wersja oryginalna, Warszawa 1995, s. 203.

14 Według pomiarów, przeprowadzonych przez Wydział Komunikacyjny Stołecznej Rady Na-

rodowej w drugiej połowie 1951 r., największe nasilenie ruchu występowało na ul. Puław-

skiej między p1. Unii Lubelskiej a ul. Racławick: 600 pojazdów na godzinę. Na ul. Mar-

szałkowskiej od p1. Unii do p1. Zbawiciela-około 570 pojazdów. Ul. Towarową przejeżdżało

w ciągu godziny 100 "wielkich ciężarówek". Najwięcej samochodów osobowych jeździło

Al. Jerozolimskimi od ul. Marszałkowskiej do ul. Poznańskiej. "Express Wieczorny"

z 16 pażdziernika 1951 r., s. 3.

15 M. Gajewski, Urządzenia komunalne Warszawy Zary,s historyczny, Warszawa 1979, s. 31 l,

313 i on.

16 Zob. "Express Wieczorny" z 7 lipca 1953 r., s. 3; "Stolica" z 16 października 1955 r., s. 3.

Dźwięki i ikonosfera stalinowskiej Warszawy Anno Domini 1953 15

"Rządzi prawo łokcia"

Tramwaje musiały skrzypieć, niektóre były bardzo leciwe. Liczba wozów,

niewystarczająca, w praktyce zmniejszała się jeszcze z powodu awarii i braku

rąk do pracy. W 1952 r. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne (MPK) po-

siadało 564 wozy tramwajowe (z tego stale w ruchu 444) i 49 trolejbusów (na

ulicach tylko 31) oraz ponad 200 autobusów: liczby znikome, jak na miasto o po-

wierzchni 411 km kwadratowycht. Brak chętnych do pracy w komunikacji miej-

skiej tłumaczono niskimi płacamitg. Tak pisał publicysta paryskiej "Kultury":

"Wrażenie biedy, rozpaczliwej, krzyczącej biedy wysuwa się na czoło. Wyraża

się ona w bardzo niskim stanie ilościowym (i technicznym) taboru i co za tym

idzie w nieprawdopodobnym zupełnie jego przeciążeniu. Wagon tramwajowy lub

autobus przewozi rocznie 700 000 osób - dwa razy więcej niż większy wagon

metra paryskiego i cztery razy więcej niż jeszcze większy wagon metra londyń-

skiego"t9. Tłum ludzi, tłoczących się w godzinach szczytu we wszystkich środ-

kach komunikacji, był cechą charakterystyczną miasta. "Rządzi prawo łokcia" -

pisano w "Kulturze"zka, że ludzie byli z reguły milczący, skłon-

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin