Quick Amanda - Rendez-vous.pdf

(1233 KB) Pobierz
Microsoft Word - Quick Amanda - Rendes-vous
Amanda Quick
RENDEZ-VOUS
Prolog
Wojna si ħ sko ı czyła.
Człowiek, znany dotychczas pod pseudonimem Nemezis, stał przy oknie swego
gabinetu i wsłuchiwał si ħ w dochodz Ģ cy z ulicy hałas. Cały Londyn Ļ wi ħ tował ostateczn Ģ
kl ħ sk ħ Napoleona pod Waterloo, tak jak to tylko londy ı czycy potrafi Ģ . Sztuczne ognie,
muzyka i okrzyki wielotysi ħ cznych wiwatuj Ģ cych tłumów wypełniały ulice.
Wprawdzie wojna si ħ sko ı czyła, ale dla niego ten fakt nie oznaczał jeszcze jej
ostatecznego ko ı ca. Co wi ħ cej, wszystko wskazywało na to, Ň e koniec mo Ň e nigdy nie
nast Ģ pi ę , a przynajmniej nie taki, jakiego on pragn Ģ ł. To Ň samo Ļę zdrajcy, który nazywał
siebie Paj Ģ kiem, wci ĢŇ była okryta tajemnic Ģ . Zagadka nie została wyja Ļ niona. Ci, którzy
zgin ħ li z r Ģ k Paj Ģ ka, nie b ħ d Ģ wi ħ c pomszczeni.
A Nemezis doszedł do wniosku, Ň e czas najwy Ň szy zaj Ģę si ħ powa Ň nie własnym
Ň yciem. Spoczywały na nim obowi Ģ zki, które powinien wypełni ę , a w Ļ ród nich wcale nie
najmniejszym było znalezienie sobie odpowiedniej Ň ony.
Miał zamiar zabra ę si ħ do tego jak do wszystkich swoich zada ı - z logiczn Ģ i
przemy Ļ ln Ģ precyzj Ģ . Zrobił list ħ kandydatek i wybierze jedn Ģ z nich. Wiedział
dokładnie, czego oczekuje od przyszłej Ň ony.
Ze wzgl ħ du na jego tytuł i nazwisko musi to by ę kobieta cnotliwa. Ze wzgl ħ du za Ļ na
niego samego — godna zaufania i lojalna partnerka. Nemezis bardzo długo musiał Ň y ę w
ukryciu. Poznał wi ħ c prawdziw Ģ warto Ļę i lojalno Ļę ; wiedział, Ň e s Ģ bezcenne.
Słuchał wrzawy dochodz Ģ cej z ulicy. Koniec wojny!
Nikogo nie cieszyło bardziej zako ı czenie tego straszliwego marnotrawstwa, jakim jest
wojna, ni Ň człowieka zwanego Nemezis. Ale jednocze Ļ nie odczuwał Ň al, Ň e nie nast Ģ piło
ostateczne rendez-vous mi ħ dzy nim a tym podłym zdrajc Ģ , Paj Ģ kiem.
1
Drzwi biblioteki otwarły si ħ bezszelestnie, ale od przeci Ģ gu zadrgał płomie ı Ļ wiecy.
Skulona w ciemnym ko ı cu długiego pokoju Augusta Ballinger zamarła w bezruchu,
wła Ļ nie gdy wsuwała szpilk ħ do włosów w zamek biurka nale ŇĢ cego do gospodarza
domu. W tej kompromituj Ģ cej pozycji, kl ħ cz Ģ c za pot ħŇ nym meblem, zdr ħ twiała ze
strachu, patrzyła na jedyn Ģ Ļ wiec ħ , jak Ģ odwa Ň yła si ħ zapali ę . Płomie ı znów si ħ
zachybotał, gdy drzwi zamkn ħ ły si ħ cichutko.
Coraz bardziej zdenerwowana Augusta wyjrzała spoza biurka i skierowała wzrok w
odległy koniec mrocznego wn ħ trza. Człowiek, który wła Ļ nie wszedł do biblioteki, stał
bez ruchu w atramentowej ciemno Ļ ci tu Ň koło drzwi. Był wysoki i, jak si ħ jej wydawało,
ubrany w czarny szlafrok. Nie mogła dostrzec jego twarzy. Niemniej, gdy tak kl ħ czała
wstrzymuj Ģ c oddechy w jaki Ļ ħ boki i niepokoj Ģ cy sposób odczuwała jego obecno Ļę .
Tylko jeden m ħŇ czyzna działał tak na jej zmysły. Nie potrzebowała widzie ę go
wyra Ņ niej, by domy Ļ li ę si ħ , kto czaił si ħ w ciemno Ļ ci. Była pewna, Ň e jest to Graystone.
Nie wszczynał alarmu, co ju Ň było olbrzymi Ģ ulg Ģ .
Dziwne, jak swobodnie czuł si ħ w ciemno Ļ ciach nocy — jakby to było jego naturalne
Ļ rodowisko. A mo Ň e, pomy Ļ lała Augusta w przypływie optymizmu, nie zauwa Ň ył nic
niezwykłego. Mo Ň e tylko zszedł na dół po ksi ĢŇ k ħ i pomy Ļ lał, Ň e kto Ļ , kto był tu przed
nim, przez roztargnienie pozostawił zapalon Ģ Ļ wiec ħ .
Augusta łudziła si ħ , Ň e jej nie zauwa Ň ył, gdy zerkała na niego zza biurka. Mógł jej nie
dostrzec z drugiego ko ı ca wielkiego pokoju. Je Ň eli b ħ dzie ostro Ň na, mo Ň e uda si ħ jej
wyj Ļę z tego bez szwanku. Pochyliła głow ħ ni Ň ej, kryj Ģ c si ħ za bogato rze Ņ bionym
brzegiem biurka.
Nie słyszała Ň adnych kroków na grubym perskim dywanie, lecz chwil ħ Ņ niej kto Ļ
zwrócił si ħ do niej z odległo Ļ ci nie wi ħ kszej ni Ň metr.
— Dobry wieczór, panno Ballinger. Spodziewam si ħ , Ň e znalazła pani za biurkiem
Enfielda jak ĢĻ buduj Ģ c Ģ lektur ħ . Ale chyba Ļ wiatło nie jest tam najlepsze?
Augusta od razu rozpoznała ten przejmuj Ģ co chłodny, niewzruszony m ħ ski głos i
j ħ kn ħ ła w duchu, Ň e jej najgorsze przeczucia znalazły potwierdzenie. To był Graystone.
Co za pech, Ň e po Ļ ród wszystkich go Ļ ci zaproszonych na weekend do lorda Enfielda,
nakrył j Ģ wła Ļ nie przyjaciel jej wuja.
Harry Fleming, hrabia Graystone, był prawdopodobnie jedynym człowiekiem w całym
domu, który nie uwierzyłby w Ň adne gładkie kłamstewko, jakie sobie na t ħ okazj ħ
przygotowała. Graystone peszył August ħ z kilku wzgl ħ dów; miał niepokoj Ģ cy sposób
patrzenia jej w oczy, jakby chciał zajrze ę w gł Ģ b duszy i pozna ę prawd ħ . Poza tym był
tak cholernie inteligentny.
Augusta zacz ħ ła przebiega ę w my Ļ li ró Ň ne historyjki przygotowane na tak Ģ wła Ļ nie
ewentualno Ļę . Powinna to by ę bardzo zr ħ czna opowie Ļę . Graystone to nie Ň aden głupek.
To człowiek powa Ň ny, pełen godno Ļ ci, poprawny, a chwilami nawet uroczy Ļ cie
pompatyczny, ale w ka Ň dym razie niegłupi.
Augusta uznała, Ň e musi wykupi ę si ħ z tej sytuacji bezczelno Ļ ci Ģ . Zmusiła si ħ do
promiennego u Ļ miechu i spojrzała na niego z udanym zdziwieniem.
— A, witam, panie hrabio. Nie spodziewałam si ħ spotka ę nikogo w bibliotece o tej
porze. Szukałam wła Ļ nie swojej szpilki do włosów. Musiałam j Ģ tu upu Ļ ci ę .
— Wydaje mi si ħ , Ň e jaka Ļ szpilka do włosów tkwi w zamku biurka.
Augusta, jeszcze raz udaj Ģ c zaskoczon Ģ , zerwała si ħ na nogi.
— Wielkie nieba! Rzeczywi Ļ cie. Jakie to dziwne, Ň e wła Ļ nie tu utkwiła.
R ħ ce si ħ jej trz ħ sły, gdy wyjmowała szpilk ħ z zamka i chowała j Ģ do kieszeni.
— Zeszłam na dół, Ň eby znale Ņę co Ļ do czytania, gdy Ň nie mogłam zasn Ģę , i zupełnie
nie wiem, jak to si ħ stało, Ň e zgubiłam szpilk ħ .
Graystone z uwag Ģ przypatrywał si ħ jej promiennemu u Ļ miechowi w Ļ wietle jasnego
płomienia Ļ wiecy.
— Dziwi mnie, Ň e nie mogła pani zasn Ģę , panno Ballinger. Miała pani dzi Ļ tyle zaj ħę .
O ile wiem, po południu uczestniczyła pani w konkursie strzelania z łuku, potem był fen
długi spacer do ruin rzymskich i piknik. I na dodatek ta ı ce i gra w wista wieczorem.
Mo Ň na było s Ģ dzi ę , Ň e b ħ dzie pani całkowicie wyczerpana.
— Tak, rzeczywi Ļ cie, ale my Ļ l ħ , Ň e przyczyn Ģ musiała by ę obco Ļę otoczenia. Wie pan,
jak to jest, hrabio, gdy si ħ nie Ļ pi we własnym łó Ň ku.
Jego oczy, zimne i szare, przypominaj Ģ ce morze zim Ģ , lekko zabłysły.
— Co za ciekawe spostrze Ň enie. Czy cz ħ sto sypia pani w cudzych łó Ň kach, panno
Ballinger?
Augusta wlepiła w niego oczy, niepewna, jak przyj Ģę t ħ uwag ħ . Podejrzewała, Ň e w
jego pozornie niewinnych słowach kryje si ħ jaka Ļ aluzja do seksu, ale uznała, Ň e to
niemo Ň liwe. W ko ı cu to był hrabia Graystone. Nie zrobiłby ani nie powiedział niczego
niewła Ļ ciwego w obecno Ļ ci damy. Chyba Ň e nie uwa Ň ałby jej za dam ħ , pomy Ļ lała
ponuro.
— Nie, panie hrabio, nie miałam zbyt wielu okazji, aby podró Ň owa ę , i dlatego nie
przyzwyczaiłam si ħ do cz ħ stej zmiany łó Ň ek. A teraz, je Ļ li pan wybaczy, musz ħ wraca ę
na gór ħ . Moja kuzynka mo Ň e si ħ obudzi ę i b ħ dzie zaniepokojona, je Ň eli nie znajdzie mnie
w pokoju.
— Ach, ta urocza Claudia. Oczywi Ļ cie nie chcieliby Ļ my, by Aniołek martwił si ħ o
swoj Ģ hultajsk Ģ kuzynk ħ , prawda?
Augusta drgn ħ ła. Było jasne, Ň e w opinii hrabiego Graystone'a spadła do Ļę nisko.
Najwyra Ņ niej uwa Ň ał j Ģ za pannic ħ bez wychowania. Mogła mie ę tylko nadziej ħ , Ň e nie
uwa Ň a jej równie Ň za złodziejk ħ .
— Nie, hrabio. Nie chciałabym martwi ę Claudii. Dobranoc panu.
Z głow Ģ wysoko podniesion Ģ zrobiła krok, by go wymin Ģę . Nie poruszył si ħ , wi ħ c
musiała zatrzyma ę si ħ naprzeciwko niego. On jest naprawd ħ pot ħŇ nym m ħŇ czyzn Ģ ,
pomy Ļ lała. Stoj Ģ c tak blisko niego, czuła si ħ przytłoczona wielk Ģ , nieugi ħ t Ģ sił Ģ , jaka z
niego emanowała.
Zebrała si ħ na odwag ħ .
— Z pewno Ļ ci Ģ nie zamierza mi pan przeszkodzi ę w udaniu si ħ do sypialni, panie
hrabio?
Brwi Graystone'a uniosły si ħ nieco.
— Nie chciałbym, aby pani wracała bez tego, po co pani tu przyszła.
Augusta poczuła sucho Ļę w ustach. To niemo Ň liwe, Ň eby wiedział co Ļ o dzienniku
Rozalind Morrissey...
— Jak to czasem bywa, panie hrabio, poczułam si ħ w tej chwili Ļ pi Ģ ca. My Ļ l ħ , Ň e w
ko ı cu jednak nie b ħ d ħ potrzebowała nic do czytania.
— Nawet tego, co miała pani nadziej ħ znale Ņę w biurku Enfielda?
Augusta udała ura Ň on Ģ .
— Jak pan Ļ mie insynuowa ę , Ň e próbowałam dosta ę si ħ do biurka lorda Enfielda?
Mówiłam panu przecie Ň , Ň e moja szpilka spadaj Ģ c, przypadkiem wyl Ģ dowała w zamku.
— Prosz ħ mi pozwoli ę , panno Ballinger.
Graystone wyj Ģ ł z kieszeni szlafroka kawałek drutu i delikatnie wsun Ģ ł go w zamek
biurka. Rozległ si ħ lekki, ale wyra Ņ ny trzask.
Augusta obserwowała w zdumieniu, z jak Ģ łatwo Ļ ci Ģ otwiera górn Ģ szuflad ħ , a potem
stoi, przygl Ģ daj Ģ c si ħ jej zawarto Ļ ci. Graystone oboj ħ tnie dał znak r ħ k Ģ , aby poszukała
tego, o co jej chodziło.
Augusta z wahaniem wpatrywała si ħ w niego przez chwil ħ , przygryzaj Ģ c warg ħ , a
potem nagle pochyliła si ħ nad szuflad Ģ , szperaj Ģ c w jej wn ħ trzu. Pod kilkoma kartkami
papieru znalazła mały, oprawny w skór ħ tomik. Chwyciła go szybko.
— Panie hrabio, nie wiem, co powiedzie ę . — ĺ ciskała pami ħ tnik spogl Ģ daj Ģ c
Graystone'owi prosto w oczy .
W migoc Ģ cym Ļ wietle Ļ wiecy ostre rysy hrabiego wygl Ģ dały jeszcze bardziej ponuro
ni Ň zwykle. Trudno go było nazwa ę pi ħ knym m ħŇ czyzn Ģ , ale Augusta zwróciła na niego
uwag ħ od pierwszego momentu, kiedy wuj przedstawił go jej na pocz Ģ tku karnawału.
Było co Ļ w wyniosłym spojrzeniu szarych oczu, co j Ģ kusiło, aby si ħ do niego zbli Ň y ę ,
cho ę wiedziała, Ň e pewnie nie podzi ħ kowałby jej za to. Wa Ň nym elementem jego
atrakcyjno Ļ ci była tajemniczo Ļę . Wyczuwała w nim jakie Ļ zamkni ħ te drzwi, które
pragn ħ ła otworzy ę przez zwykł Ģ kobiec Ģ ciekawo Ļę . Sama nie wiedziała dlaczego.
Nie był to przecie Ň jej typ m ħŇ czyzny. Powinna go wła Ļ ciwie uzna ę za nudziarza. A
jednak wydawał jej si ħ niebezpiecznie intryguj Ģ c Ģ postaci Ģ .
W Ļ ród g ħ stych, ciemnych włosów Graystone'a przebłyskiwały srebrne nitki. Miał około
trzydziestu pi ħ ciu lat, ale mógł uchodzi ę za czterdziestolatka, nie tyle z powodu jakiej Ļ
mi ħ kko Ļ ci w twarzy czy figurze, raczej wprost przeciwnie: z powodu czego Ļ mocnego i
ponurego, co Ļ wiadczyło o gł ħ bokich prze Ň yciach i wiedzy.
Augusta zdawała sobie spraw ħ , Ň e tak nie mo Ň e wygl Ģ da ę kto Ļ pogr ĢŇ ony w studiach
nad histori Ģ staro Ň ytn Ģ . A wi ħ c kolejna zagadka. Ponadto widz Ģ c go teraz w szlafroku,
spostrzegła, Ň e szeroko Ļ ci ramion i szczupło Ļ ci sylwetki nie zawdzi ħ czał kunsztowi
krawca. Miał w sobie jak ĢĻ gładk Ģ , mocn Ģ i drapie Ň n Ģ gracj ħ , powoduj Ģ c Ģ , Ň e August ħ
przejmował dziwny dreszcz. Nigdy dot Ģ d nie spotkała m ħŇ czyzny, który by zrobił na niej
takie wra Ň enie. Nie rozumiała, czym j Ģ tak poci Ģ gał.
Stanowili absolutne przeciwie ı stwo, je Ň eli chodzi o temperament i sposób bycia.
Zreszt Ģ wra Ň enie, jakie na niej wywierał, było bez znaczenia. Całe to zmysłowe
podniecenie i dreszcze, które w niej wywoływał, uczucie niepokoju i t ħ sknego
rozmarzenia, do niczego nie prowadziły.
Jej najgł ħ bsze przekonanie, Ň e Graystone musiał tak jak i ona pozna ę , co znaczy utrata
kogo Ļ bliskiego, i Ļ wiadomo Ļę , Ň e potrzebował miło Ļ ci i Ļ miechu, aby znikn ħ ły z jego
oczu smutek i cie ı , niewiele zmieniało.
Cho ę mówiono, Ň e Graystone szukał Ň ony, Augusta była przekonana, Ň e nie we Ņ mie
pod uwag ħ kobiety zdolnej zburzy ę porz Ģ dek jego uregulowanego Ň ycia. Nie, jego
wybrank Ģ zostanie na pewno kobieta zupełnie innego pokroju.
Dochodziły do niej plotki, czego Graystone wymagał od swej przyszłej Ň ony.
Twierdzono, Ň e jako człowiek metodyczny spisał list ħ kandydatek, a jego wymagania
były bardzo wysokie. Ka Ň da kobieta, która chciałaby si ħ na tej li Ļ cie znale Ņę , musi by ę
wzorem wszelkich cnót. ĺ wieci ę przykładem powagi i stateczno Ļ ci, jednym słowem —
by ę pełn Ģ godno Ļ ci dam Ģ o nieposzlakowanej opinii. Typem kobiety, której nie
przyszłoby do głowy wdziera ę si ħ do biurka pana domu w Ļ rodku nocy.
— S Ģ dz ħ — rzekł hrabia, przygl Ģ daj Ģ c si ħ tomikowi w r ħ ku Augusty — Ň e im mniej si ħ
b ħ dzie o tym mówiło, tym lepiej. Wła Ļ cicielka tego pami ħ tnika jest, jak s Ģ dz ħ , pani blisk Ģ
przyjaciółk Ģ ?
Augusta westchn ħ ła. Niewiele miała ju Ň do stracenia. Dalsze zapewnienia o
niewinno Ļ ci były bezcelowe. Graystone najwyra Ņ niej wiedział o wiele wi ħ cej o jej nocnej
przygodzie, ni Ň powinien.
— Tak, panie hrabio. — Augusta uniosła wysoko głow ħ . — Moja przyjaciółka
popełniła nieostro Ň no Ļę , opisuj Ģ c w pami ħ tniku pewne sprawy sercowe. Pó Ņ niej Ň ałowała
swych uczu ę , gdy przekonała si ħ , Ň e człowiek z nimi zwi Ģ zany nie odpłacał jej
szczero Ļ ci Ģ .
— Tym człowiekiem jest Enfield?
Augusta zacisn ħ ła wargi.
— Odpowied Ņ wydaje si ħ jednoznaczna. Dziennik był przecie Ň w jego biurku, prawda?
Lord Enfield mo Ň e by ę przyjmowany w najznakomitszych salonach ze wzgl ħ du na swój
tytuł i bohaterskie czyny w czasie wojny, ale obawiam si ħ , Ň e jest godnym pogardy
draniem, je Ļ li chodzi o traktowanie kobiet. Pami ħ tnik mojej przyjaciółki został
skradziony natychmiast po tym, jak mu powiedziała, Ň e ju Ň go nie kocha.
Przypuszczamy, Ň e przekupiono słu ŇĢ c Ģ .
— Przypuszczamy? — powtórzył Graystone łagodnie.
Augusta zignorowała to zawoalowane pytanie. Nie miała zamiaru mówi ę mu
wszystkiego. A ju Ň na pewno nie zamierzała wyja Ļ nia ę mu, w jaki sposób zdobyła
zaproszenie do domu Enfielda na weekend.
- Enfield powiedział mojej przyjaciółce, Ň e zamierza poprosi ę o jej r ħ k ħ , a pami ħ tnika
u Ň yje, aby zapewni ę sobie przyj ħ cie jego o Ļ wiadczyn.
- Dlaczegó Ň by Enfield miał w tym celu szanta Ň owa ę pani przyjaciółk ħ ? Ostatnio jest
bardzo mile widziany przez damy, które zniewala opowiadaniami o swoich bohaterskich
wyczynach pod Waterloo.
- Moja przyjaciółka jest dziedziczk Ģ wielkiej fortuny, panie hrabio. — Augusta
wzruszyła ramionami. — Mówi si ħ , Ň e od czasu powrotu z Europy lord Enfield przegrał
w karty du ŇĢ cz ħĻę swego maj Ģ tku. Pewnie on i jego matka doszli do wniosku, Ň e
powinien si ħ bogato o Ň eni ę .
- Rozumiem. Nie zdawałem sobie sprawy, Ň e wie Ļ ci o ostatnich niepowodzeniach
Enfielda tak szybko rozejd Ģ si ħ w Ļ ród płci pi ħ knej. I on, i jego matka bardzo starali si ħ ,
aby to było trzymane w tajemnicy. Ten wielki zjazd tutaj miał by ę jednym ze sposobów.
Augusta u Ļ miechn ħ ła si ħ znacz Ģ co.
- No tak. Ale wie pan, panie hrabio, jak to jest, kiedy kto Ļ zaczyna polowa ę na
okre Ļ lony typ narzeczonej. Pogłoski o zamiarach wyprzedzaj Ģ go zwykle i co bardziej
inteligentna zwierzyna orientuje si ħ , o co chodzi.
- Czy przypadkiem nie daje mi pani do zrozumienia, Ň e wie pani co Ļ o moich
intencjach, panno Ballinger?
Augusta poczuła, Ň e pal Ģ j Ģ policzki, ale postanowiła nie cofa ę si ħ pod jego chłodnym,
krytycznym spojrzeniem. Ostatecznie Graystone, gdy z ni Ģ rozmawiał, zawsze patrzył z
dezaprobat Ģ .
- Skoro pan pyta, hrabio — rzekła zdecydowanie — mog ħ równie dobrze przyzna ę , Ň e
jest powszechnie wiadome, i Ň szuka pan na Ň on ħ okre Ļ lonego rodzaju kobiety. Mówi si ħ
nawet, Ň e sporz Ģ dził pan list ħ kandydatek.
- Nadzwyczajne. I mówi si ħ równie Ň , kto jest na tej li Ļ cie?
Augusta spojrzała na niego spod oka.
- Nie. Wiadomo tylko, Ň e jest to bardzo krótka lista. Wydaje si ħ to jednak zrozumiałe,
bior Ģ c pod uwag ħ pa ı skie wymagania, które podobno s Ģ bardzo surowe i wysokie.
— Sprawa staje si ħ coraz bardziej interesuj Ģ ca. Jakie dokładnie s Ģ moje wymagania co
do Ň ony, panno Ballinger?
Augusta po Ň ałowała, Ň e nie trzymała buzi na kłódk ħ . Ale przezorno Ļę nie była nigdy
mocn Ģ stron Ģ Ballingerów, a szczególnie północnej gał ħ zi tej rodziny, mieszkaj Ģ cej w
Northumberland. Brn ħ ła wi ħ c dalej.
— Fama głosi, Ň e jak Ň ona Cezara, pa ı ska mał Ň onka musi by ę poza wszelkimi
podejrzeniami. Powinna to by ę powa Ň nie my Ļ l Ģ ca kobieta o nadzwyczajnej wra Ň liwo Ļ ci.
Wzór wszelkiej prawo Ļ ci. Krótko mówi Ģ c, panie hrabio, szuka pan doskonało Ļ ci... ņ ycz ħ
panu powodzenia.
— Z pani troch ħ zjadliwego tonu wnosz ħ , Ň e znalezienie prawdziwie cnotliwej kobiety
uwa Ň a pani za bardzo trudne zadanie.
— To zale Ň y, jak pan definiuje cnot ħ — odparła ze zło Ļ ci Ģ . — Z tego, co słysz ħ , pana
wymagania s Ģ przesadnie surowe. Mało jest w Ļ ród kobiet wzorów doskonało Ļ ci. By ę
takim wzorem jest do Ļę nudne, panie hrabio. My Ļ l ħ , Ň e miałby pan o wiele dłu Ň sz Ģ list ħ
kandydatek, gdyby pan szukał bogatej Ň ony, tak jak lord Enfield. A wszyscy przecie Ň
wiemy, jak niewiele jest bogatych panien do wzi ħ cia.
— Niestety, a mo Ň e na szcz ħĻ cie, ró Ň nie mo Ň na na to patrze ę , nie musz ħ szuka ę
dziedziczki wielkiej fortuny. Mog ħ wi ħ c ŇĢ da ę innych zalet. Ale pani wiedza o moich
osobistych sprawach zdumiewa mnie, panno Ballinger. Wydaje si ħ , Ň e jest pani Ļ wietnie
zorientowana. Czy mog ħ zapyta ę , jak to si ħ stało, Ň e zna pani tak wiele szczegółów?
Augusta absolutnie nie zamierzała powiedzie ę mu o „Pompei", klubie dla dam, którego
była współtwórczyni Ģ , a który stał si ħ studni Ģ bez dna wszelkich plotek i wie Ļ ci.
— Plotek nigdy nie brakuje, panie hrabio — odrzekła.
— To prawda. — Graystone zmru Ň ył oczy. — Plotki s Ģ tak powszechne, jak błoto na
ulicach Londynu. Ma pani racj ħ s Ģ dz Ģ c, Ň e wolałbym dosta ę Ň on ħ , do której nie
przylgn ħ łoby ich zbyt wiele.
— Jak powiedziałam, panie hrabio, Ň ycz ħ panu powodzenia. — Ogarn ħ ło j Ģ
przygn ħ bienie, gdy usłyszała, Ň e Graystone potwierdził wszystko, co mówili o jego
osławionej li Ļ cie. — Mam tylko nadziej ħ , Ň e nie b ħ dzie pan Ň ałował postawienia tak
wysokich wymaga ı .
Zacisn ħ ła r ħ ce na dzienniczku Rozalind Morrissey.
— Wybaczy mi pan, Ň e udam si ħ ju Ň do swojej sypialni?
— Ale Ň naturalnie.
Graystone pochylił głow ħ w ukłonie i uprzejmie odsun Ģ ł si ħ o krok, by pozwoli ę jej
przej Ļę .
Zadowolona z mo Ň liwo Ļ ci oddalenia si ħ Augusta szybko okr ĢŇ yła biurko i przebiegła
obok hrabiego. Była Ļ wiadoma a Ň nadto intymno Ļ ci tej sytuacji. Graystone, czy ubrany
na bal, czy w stroju do konnej jazdy, był dostatecznie niepokoj Ģ cy. Ale Graystone w
negli Ň u, to ju Ň zbyt wiele dla jej niesfornych zmysłów.
Była w połowie drogi do drzwi, gdy przypomniała sobie co Ļ wa Ň nego. Zatrzymała si ħ i
odwróciła.
— Prosz ħ pana, musz ħ zada ę panu jedno pytanie.
— Słucham.
— Czy b ħ dzie pan uwa Ň ał za swój obowi Ģ zek wspomnie ę o tej nieprzyjemnej sprawie
lordowi Enfieldowi?
— A co by pani zrobiła, gdyby pani znalazła si ħ na moim miejscu, panno Ballinger? —
zapytał suchym tonem.
— O, ja bym zdecydowanie d Ň entelme ı sko milczała — zapewniała go szybko. — W
ko ı cu chodzi tu o reputacj ħ damy.
— To prawda. I nie tylko o reputacj ħ pani przyjaciółki. Ryzykowała pani równie Ň
swoj Ģ własn Ģ , panno Ballinger. Wystawiła pani na niebezpiecze ı stwo najcenniejszy
klejnot w koronie kobiety: reputacj ħ .
Do diabła z tym facetem. Naprawd ħ jest to arogancka bestia. I zbyt nad ħ ty.
— To prawda, Ň e troch ħ ryzykowałam — powiedziała jak najzimniejszym tonem. —
Ale musi pan pami ħ ta ę , Ň e pochodz ħ z Ballingerów northumberlandzkich, a nie z
Ballingerów osiadłych w Hampshire. Kobiety z naszej rodziny nie przywi Ģ zuj Ģ wielkiej
wagi do konwenansów.
— A czy nie uwa Ň a pani, Ň e wiele z tych zasad stworzono dla waszej własnej obrony?
— Ani troch ħ . Te zasady tworzy si ħ dla wygody m ħŇ czyzn i nic ponadto.
— Pozwoli pani, Ň e si ħ nie zgodz ħ , panno Ballinger. Zdarzaj Ģ si ħ sytuacje, Ň e takie
zasady s Ģ szalenie niewygodne dla m ħŇ czyzn. Jestem wła Ļ nie w podobnej.
Zmarszczyła czoło, nie rozumiej Ģ c go do ko ı ca, ale zdecydowała si ħ pomin Ģę
milczeniem ten zagadkowy komentarz.
— Prosz ħ pana, wiem, Ň e jest pan zaprzyja Ņ niony z moim wujem. Nie chciałabym,
aby Ļ my zostali wrogami.
— Zgadzam si ħ najzupełniej. Zapewniam pani Ģ , Ň e nie chc ħ by ę pani wrogiem, panno
Ballinger.
— Dzi ħ kuj ħ . Niemniej musz ħ panu szczerze powiedzie ę , Ň e niewiele mamy ze sob Ģ
wspólnego. Stanowimy przeciwie ı stwo pod wzgl ħ dem temperamentu i skłonno Ļ ci,
zgodzi si ħ pan ze mn Ģ ? Pana zawsze b ħ d Ģ wi Ģ zały zasady honoru, poprawnego
zachowania i wszystkie te dokuczliwe reguły, które obowi Ģ zuj Ģ w towarzystwie.
— A pani Ģ , panno Ballinger, co b ħ dzie wi Ģ zało?
— Absolutnie nic, panie hrabio — odparła otwarcie. — Mam zamiar Ň y ę pełni Ģ Ň ycia.
Ostatecznie jestem ostatni Ģ z northumberlandzkich Ballingerów. I dlatego raczej nara Ňħ
si ħ na ryzyko, ni Ň dam si ħ pogrzeba ę pod fur Ģ wielu nudnych cnót.
— Niemo Ň liwe, panno Ballinger, rozczarowuje mnie pani. Czy Ň by pani nie słyszała, Ň e
cnota jest sama dla siebie nagrod Ģ ?
Znów spojrzała na niego nieprzychylnie, podejrzewaj Ģ c, Ň e si ħ z ni Ģ droczy. Ale doszła
do wniosku, Ň e to nieprawdopodobne.
- Rzadko widziałam tego dowody. Lecz prosz ħ mi odpowiedzie ę , czy b ħ dzie si ħ pan
czuł w obowi Ģ zku powiadomi ę lorda Enfielda o mojej bytno Ļ ci w jego bibliotece
dzisiejszej nocy?
Obserwował j Ģ spod przymkni ħ tych powiek, z r ħ kami gł ħ boko wsuni ħ tymi w kieszenie
szlafroka.
- A jak si ħ pani wydaje?
- My Ļ l ħ , panie hrabio, Ň e si ħ pan dokładnie zapl Ģ tał w sieci własnych zasad. Nie
mógłby pan przecie Ň powiedzie ę lordowi Enfieldowi o sprawach tej nocy bez naruszenia
swego kodeksu honorowego, prawda?
— Ma pani zupełnie racj ħ . Nie powiem Enfleldowi ani słowa. Ale mam swoje własne
powody, by milcze ę , panno Ballinger. A skoro nie jest pani wtajemniczona w te powody,
byłoby bardzo rozs Ģ dne z pani strony nie snu ę przypuszcze ı .
Pochyliła głow ħ na bok rozwa Ň aj Ģ c to, co powiedział.
- Powodem milczenia pana jest zapewne zobowi Ģ zanie, jakie pan odczuwa wzgl ħ dem
mego wuja, nieprawda Ň ? Jest pan jego przyjacielem i nie chciałby pan, by miał kłopoty z
powodu mojego zachowania.
— To jest troch ħ bli Ň sze prawdy, ale jeszcze nie cała prawda, w Ň adnym razie.
— Niezale Ň nie od powodów jestem panu bardzo wdzi ħ czna.
Augusta u Ļ miechn ħ ła si ħ wesoło, doszedłszy do wniosku, Ň e jest bezpieczna, jak
równie Ň jej przyjaciółka, Rozalind Morrissey. Lecz nagle uprzytomniła sobie, Ň e jeszcze
jedno pytanie pozostało bez odpowiedzi.
— Jak si ħ stało, Ň e dowiedział si ħ pan o moich planach na dzisiejsz Ģ noc?
Teraz z kolei Graystone u Ļ miechn Ģ ł si ħ , ale zrobił to z tak dziwnym grymasem, Ň e
August ħ przej Ģ ł chłodny dreszcz.
— Byłoby dobrze, Ň eby to pytanie nie dało pani zasn Ģę przynajmniej przez cz ħĻę nocy,
panno Ballinger. Niech pani si ħ dobrze nad tym zastanowi. Warto sobie u Ļ wiadomi ę , Ň e
sekrety dam zawsze stanowi Ģ materiał do plotek i obmowy. M Ģ dra młoda kobieta
powinna zatem unika ę takiego ryzyka, jakie pani dzi Ļ podj ħ ła.
Augusta zmarszczyła nos rozczarowana.
— Powinnam była wiedzie ę , Ň e nie nale Ň y panu zadawa ę takich pyta ı . Oczywiste jest,
Ň e osoba o tak wzniosłym umy Ļ le jak pan nie zrezygnuje z mo Ň liwo Ļ ci udzielenia
reprymendy przy ka Ň dej okazji. Ale przebaczam panu tym razem, gdy Ň jestem wdzi ħ czna
za pomoc i obietnic ħ milczenia.
— Wierz ħ , Ň e b ħ dzie mi pani nadal wdzi ħ czna.
— Jestem pewna, Ň e tak.
Kierowana nagłym impulsem, Augusta wróciła do biurka i zatrzymała si ħ przed hrabi Ģ .
Wspi ħ ła si ħ na palce i pocałowała go lekko w policzek. Graystone stał jak wykuty w
skale, jednak Augusta czuła, Ň e wstrz Ģ sn ħ ło to nim do gł ħ bi, i nie odmówiła sobie
cichego chichotu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin