Angelsen_Trine_-_Córka_morza_04_-_Tęsknota_i_nadzieja.pdf

(772 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Angelsen Trine - C\363rka morza 04 - T\352sknota i nadzieja)
TRINE ANGELSEN
T Ħ SKNOTA I NADZIEJA
SAGA CÓRKA MORZA IV
Rozdział 1
Elizabeth wpatrywała si ħ w plecy Jensa. Poprosiła go, Ň eby dokonał jakiego Ļ wyboru.
Albo zdecydował si ħ dochowa ę tajemnicy, albo zameldował, Ň e jego Ň ona popełniła
morderstwo. Jak mogłam to zrobi ę ? – pomy Ļ lała, ogarniaj Ģ c kuchni ħ . Czy to były słuszne
pozwoli ę , by Jens miał decydowa ę o moim Ň yciu lub Ļ mierci?
Jej spojrzenie zatrzymało si ħ na w Ģ skiej zasłonce w oknie, uszytej ze starej sukni
matki na ich wesele. Jaka duma była z tych zasłonek. Dlaczego teraz my Ļ l ħ o tych sprawach?
– zdumiała si ħ . Czy Ň bym miała st Ģ d odej Ļę ? Bo wkrótce b ħ d ħ musiała umrze ę ? Dr Ň enie
ogarniało całe ciało niczym fala mdło Ļ ci.
Nie miała poj ħ cia, ile czasu min ħ ło od chwili, kiedy zadała mu swoje pytanie mo Ň e
tylko sekundy, albo minuty? Mogła min Ģę godzina, lub całe Ň ycie.
Znowu zacz ħ ła przygl Ģ da ę si ħ Jensowi. Pochylił si ħ do przodu i ukrył twarz w
dłoniach, a potem j Ģ ł przeczesywa ę włosy palcami i wpatrywa ę si ħ w ni Ģ pustym wzrokiem.
Pewnie si ħ zastanawia, co powiedzie ę , pomy Ļ lała, czuj Ģ c, Ň e ciało ma zdr ħ twiałe.
Jakby to nie o ni Ģ chodziło. Otworzyła usta, Ň eby poprosi ę go o jak ĢĻ decyzj ħ , ale nie mogła
słowa wykrztusi ę .
Wtedy on si ħ wolno i znowu na ni Ģ popatrzył. Niebieskie oczy były wielkie. Mo Ň na by
w nich uton Ģę , pomy Ļ lała z Ň alem i chciała rzuci ę mu si ħ w ramiona.
Cofn Ģę wszystko, powiedzie ę , Ň e to nieprawa. Ale przecie Ň nie mogła.
Jens odchrz Ģ kn Ģ ł, potem wstał.
- Nie całkiem rozumiem to, co zrobiła Ļ , Elizabeth. Niezale Ň nie od tego, co Leonard
zrobił tobie, to było morderstwo. Odebrała Ļ Ň ycie drugiemu człowiekowi.
Chciała si ħ broni ę , powiedzie ę , Ň e wtedy czuła, jakby jej Ň ycie si ħ sko ı czyło, tego
samego dnia, gdy Leonard sponiewierał jej ciało. Ale tym razem te Ň słowa nie chciały
wydosta ę si ħ z gardła. Jens j Ģ os Ģ dził. Teraz niewa Ň ne ju Ň , co ona my Ļ li to nie ma znaczenia.
Skoro nawet on nie mógł zrozumie ę , to kto b ħ dzie w stanie to zrobi ę ?
- Próbowałem poj Ģę twój gniew i bezsilno Ļę , jakie odczuwała Ļ . Rozumiem, Ň e chciała Ļ
si ħ zem Ļ ci ę , ale Ň eby w ten sposób…
Zrobił par ħ kroków w jej stron ħ , zatrzymał si ħ i spogl Ģ dał na Ň on ħ z góry. Ogarn Ģ ł
spojrzeniem jej twarz, a potem mówił dalej:
- Je Ļ li zgodz ħ si ħ d Ņ wign Ģę t ħ tajemnic ħ razem z tob Ģ , to w jaki Ļ sensie stan ħ si ħ
współwinnym morderstwa. Wiesz o tym?
Elizabeth przytakn ħ ła, ale nie przestawała patrze ę mu w oczy. Jego oczy to ostatnie,
co b ħ d ħ wspomina ę , zanim umr ħ , pomy Ļ lała, jego cudowne niebieskie oczy o wielkich
czarnych Ņ renicach.
- Ale ja ci ħ kocham, Elizabeth – mówił dalej Jens. – Kocham ci ħ bardziej ni Ň własne
Ň ycie. Dlatego nic nie powiem. I b ħ d ħ ci pomagał d Ņ wiga ę twoje brzemi ħ .
Elizabeth stała, wpatruj Ģ c si ħ w niego, a słowa wolno do niej docierały. Czy dobrze
usłyszała? Jens obj Ģ ł j Ģ silnymi ramionami i mocno przycisn Ģ ł do piersi. Elizabeth przytuliła
do niego policzek, słyszała teraz bicie jego serca. Czuła skór ħ pachn Ģ c Ģ Jensem, czuła jego
1
wargi na swoich włosach delikatne pocałunki i głos, który szeptał słowa miło Ļ ci. Elizabeth
nie wiedziała nawet, Ň e płacze, dopóki nie uniósł twarzy i nie otarł łez.
- Teraz powinni Ļ my si ħ poło Ň y ę – rzekł łagodnie i poprowadził j Ģ ku schodom.
Dopiero le ŇĢ c pod kołdr Ģ poczuła, jak bardzo zmarzła.
Przytuliła si ħ mocno do silnego ciała m ħŇ a, ale zimno tkwiło bardzo gł ħ boko, w samym
szpiku, i nie chciał jej opu Ļ ci ę . Miała w głowie mnóstwo niewypowiedzianych słów, które te Ň
nie chciały wyj Ļę na zewn Ģ trz. Na tyle pyta ı pragn ħ ła otrzyma ę odpowied Ņ ! Mo Ň e b ħ d ħ
mogła zapyta ę Ņ niej, jak Jens wróci z połowów, pomy Ļ lała, przymykaj Ģ c oczy.
- Teraz powinna Ļ tylko spa ę – szepn Ģ ł Jens do jej ucha. – Moja mała Elizabeth
potrzebuje odpoczynku. Jutro wszystko wyda ci si ħ lepsze.
Ale ona chciała czuwa ę . Do jego wyjazdu zostało ju Ň tak niewiele godzin. Mimo to
musiała jednak zasn Ģę , bo gdy o brzasku otworzyła oczy, łó Ň ko było puste. Nawet nie
zauwa Ň yła, Ň e Jens wyszedł.
Elizabeth le Ň ała, wdychaj Ģ c zapach jego poduszki.
- Nigdy nie wypior ħ tej poszewki – szeptała – To b ħ dzie moja pociecha, dopóki on nie
wróci.
Skuliła si ħ w pozycji płodu i przymkn ħ ła oczy. Czy słusznie post Ģ piła, przyznaj Ģ c si ħ
do wszystkiego? Lina j Ģ o to prosiła, ale… czy naprawd ħ ? Mo Ň e Lina to tylko przywidzenie?
Mo Ň e… - pyta ı było mnóstwo i Ň adnej odpowiedzi. Jednego tylko była pewna: wystarczy
nieostro Ň ne słowo Jensa, by Elizabeth została os Ģ dzona. Je Ļ li powie co Ļ cho ę by jednej jedynej
osobie, dla nie b ħ dzie to oznaczało Ļ mier ę . Zimno powrócił do jej ciała.
Kiedy Maria wprowadziła si ħ do jej domu, pojawił si ħ w nim zupełnie inny nastrój.
Mała siostra gadała niemal nieprzerwanie o wszystkim, co j Ģ zajmowało, ale akurat tego dnia
siedziała milcz Ģ ca i dziubała drutem do robótek blat stołu. Elizabeth podeszła, zabrała jej drut
i odło Ň yła do koszyka z włóczk Ģ , potem wróciła do zmywania.
- Nauczyciel si ħ o ciebie pytał – oznajmiła Maria swobodnie,
Elizabeth obróciła si ħ w kółko o popatrzyła na siostr ħ .
- Czego chce? Mam nadziej ħ , Ň e nie zrobiła Ļ nic, czego musiałabym si ħ wstydzi ę ?
Maria przewracała oczami.
- Oczywi Ļ cie, Ň e nic takiego nie zrobiłam. On si ħ po prostu o ciebie pytał, jak ci si ħ
powodzi.
Elizabeth zastanawiała si ħ nad tymi słowami.
- Nie mówił nic wi ħ cej? – spytała, słysz Ģ c, Ň e głos ma nienaturalnie wysoki.
Maria patrzyła na siostr ħ przez chwil ħ , zanim wzi ħ ła Ļ cierk ħ , któr Ģ podawała jej
Elizabeth.
- Nie, dlaczego miałby to robi ę ?
- Bez powodu. – Elizabeth poczuła, Ň e poci si ħ i rumieni. Maria my Ļ li pewnie, Ň e on
pytał z uprzejmo Ļ ci, ale Elizabeth wiedziała, Ň e za tymi słowami kryje si ħ co Ļ wi ħ cej.
Przenikn Ģ ł j Ģ dreszcz, zrobiło jej si ħ niedobrze,
- Mo Ň e wreszcie umyjesz t ħ fili Ň ank ħ , Ň ebym mogła j Ģ wytrze ę ? – spytała Maria.
- Oczywi Ļ cie – odparła Elizabeth nieobecna my Ļ lami i nadal stała, wpatruj Ģ c si ħ przed
siebie. – Musz ħ i Ļę na chwil ħ na strych – powiedziała nieoczekiwanie i, odstawiaj Ģ c fili Ň ank ħ ,
wbiegła po schodach na gór ħ .
W sypialni ukl ħ kła przed oknem i przygl Ģ dała si ħ pokrytemu Ļ niegiem krajobrazowi.
Dlaczego, na Boga, nauczyciel przesyła mi pozdrowienia? – zastanawiała si ħ . Ciekawe, jak
on pytał? I niemniej ciekawe, dlaczego. Zagryzła doln Ģ warg ħ . Maria co Ļ ukrywała. Na tyle
dobrze zna. Gdyby tylko Jens tu był, pomy Ļ lała z westchnieniem i wstała. Spojrzenie padło na
skrzyni ħ , le Ň ała na niej Biblia Jensa. Ostro Ň nie wzi ħ ła ksi ĢŇ k ħ i otworzyła na pierwszej
stronie.
2
- Amor vincit omnia – przeczytała gło Ļ no. Miło Ļę wszystko zwyci ħŇ a, przetłumaczyła
sama sobie. Jens zapomniał wzi Ģę Bibli ħ , pomy Ļ lała. Moim zdaniem to znak, nie wiem tylko,
czy dobry, czy zły.
Rozdział 2
Elizabeth zawsze przestrzegała zasady, Ň e w sobot ħ dom musi by ę gruntownie
wysprz Ģ tany. Ani razu tego nie zaniedbała, co napawało j Ģ dum Ģ . Teraz wyprostowała si ħ i
zadowolona patrzyła na wyszorowane do biało Ļ ci deski podłogi.
- No to zrobione – powiedziała do Marii. – A ty sko ı czyła Ļ swoje? – spytała,
spogl Ģ daj Ģ c przez rami ħ na siostr ħ , która wybierała popiół z pieca.
- Tak, zaraz ko ı cz ħ . Musz ħ tylko jeszcze wynie Ļę wiadro. Nie masz poj ħ cia, jak
niewiele dzieci teraz chodzi do szkoły, Elizabeth – odpowiedziała. – Prawie wszyscy chłopcy
wyjechali na połów. W ka Ň dym razie ci najwi ħ ksi.
Elizabeth skin ħ ła głow Ģ i wy Ňħ ła Ļ cierk ħ do podłogi.
- Dziwne, Ň e nauczyciel w ogóle prowadzi szkoł ħ w tym czasie. Chyba nie bardzo ma
kogo naucza ę ?
- Nie, tylko ja, Indianne i Olav, i jeszcze… - Dziewczynka liczyła na palcach: - I
jeszcze czworo. – Siedziała i patrzyła na podłog ħ , w palcach zwijała brzeg spódnicy.
Elizabeth widziała, Ň e nad czym Ļ si ħ zastanawia i spytała ostro Ň nie:
- Wszystko w porz Ģ dku w szkole?
Maria drgn ħ ła i zarumienia si ħ .
- Tak, dlaczego pytasz?
- Bo je Ļ li jest co Ļ , co ci ħ niepokoi, to po prostu powiedz, Maryjko, a ja zrobi ħ
wszystko, Ň eby to zmieni ę .
Maria zagryzła doln Ģ warg ħ , wzrok miała teraz rozbiegany.
- Wła Ļ ciwie to jest co Ļ , co chciałam ci powiedzie ę .
Co Ļ o nauczycielu. On… - wi ħ cej nie zd ĢŇ yła powiedzie ę , bo drzwi otworzyły si ħ z trzaskiem
i w progu stan ħ ła Indianne z buzi Ģ zalan Ģ łzami. Zdyszana musiała przytrzyma ę si ħ futryny,
zanim, szlochaj Ģ c, zdołała wykrztusi ę kilka słów niemaj Ģ cych sensu.
- Dziecko kochane – zawołała Elizabeth i ukucn ħ ła przed dziewczynk Ģ . – Uspokój si ħ
troch ħ i opowiedz mi, co si ħ takiego stało. – Otarła r Ģ bkiem fartucha łzy Indianne i przytuliła
j Ģ mocno do siebie.
W ko ı cu dziewczynka oznajmiła w wielkim po Ļ piechu:
- Krowa kopn ħ ła jedn Ģ koz ħ , która teraz strasznie gło Ļ no beczy, bo j Ģ pewnie boli.
Mama jest przera Ň ona, a ja nie wiem, co robi ę , bo to wygl Ģ da okropnie!
Elizabeth podprowadziła j Ģ do stołu.
- Usi Ģ d Ņ tu sobie. Mówisz, Ň e koza zerwała si ħ z uwi ħ zi, tak? I znalazła si ħ za krow Ģ ?
Indianne przytakiwała, szlochaj Ģ c.
- Mama powiedziała, Ň eby ci ħ przyprowadzi ę . A ja my Ļ l ħ , Ň e powinna Ļ wzi Ģę ze sob Ģ
swoje lekarstwa.
Elizabeth skin ħ ła głow Ģ i wstała. Zioła, które ma w domu, nie wylecz Ģ ani nawet nie
złagodz Ģ takiej dolegliwo Ļ ci, ale ze wzgl ħ du na mał Ģ wzi ħ ła ze sob Ģ kilka słoiczków. Ubrała
si ħ szybko, słoiczki wło Ň yła do w ħ zełka.
- Jeste Ļ cie du Ň e i m Ģ dre dziewczynki, b ħ dziecie musiały si ħ zaj Ģę Ane, a ja pobiegn ħ
na dół. – Pospiesznie pogłaskała Indianne po czarnych włosach. – Wszystko b ħ dzie dobrze,
zobaczysz.
- Nie becz ju Ň wi ħ cej – usłyszała słowa Marii, zanim zamkn ħ ła za sob Ģ drzwi. –
Elizabeth wszystkich potrafi uzdrowi ę . Koz ħ te Ň .
3
Zebrała spódnic ħ z przodu i biegła w Ģ sk Ģ Ļ cie Ň k Ģ w dół. Biały obłok pary unosił si ħ
nad jej ustami, ale pot spływał strumykami pod ubraniem, kiedy dotarła do obory w Heminy.
Dwie latarki rzucały mdłe Ļ wiatło na Ragn ħ i koz ħ . Było tak, jak Indianne powiedziała,
nieszcz ħ sne zwierz ħ beczało z bólu.
- Moja droga, dzi ħ kuj ħ , Ň e przyszła Ļ tak szybko – rozpłakała si ħ Ragna na widok
Elizabeth. – Nie mam poj ħ cia, co robi ę . Słyszała Ļ kiedy Ļ co Ļ tak rozdzieraj Ģ cego?
Elizabeth ukucn ħ ła przed koz Ģ i ostro Ň nie badała zwierz ħ delikatnymi dotkni ħ ciami.
- ņ adnej ko Ļ ci nie złamała, to pewne – stwierdziła, macaj Ģ c Ň ebra. Zwierz ħ si ħ powoli
uspokaja, jakby wiedziało, Ň e przyszłam mu pomóc, pomy Ļ lała. Ale koza nagle znowu
zabeczała przejmuj Ģ co, Elizabeth odskoczyła w tył.
- Co ty robisz? – krzykn ħ ła Ragna oskar Ň ycielsko.
- Nic. My Ļ l ħ , Ň e ona ma wewn ħ trzne obra Ň enia. W ka Ň dym razie jest potłuczona… nie
wiem.
- Ale zrób co Ļ , ona nie mo Ň e le Ň e ę w ten sposób! Nie widzisz, Ň e to zwierz ħ zam ħ czy
si ħ na Ļ mier ę ? – lamentowała Ragna.
Elizabeth przetarła dr ŇĢ c Ģ dłoni Ģ twarz i ci ħŇ ko przełkn ħ ła Ļ lin ħ .
- Moim zdaniem powinna Ļ j Ģ zaszlachtowa ę , to przynajmniej mi ħ so uratujesz –
powiedziała, staraj Ģ c si ħ nie patrze ę na koz ħ .
- A nie mogłaby Ļ jej da ę tych swoich ziół?
- Nie, my Ļ l ħ , Ň e na to moje zioła nie pomog Ģ .
Ragna chodziła tam i z powrotem, a Elizabeth przykucn ħ ła znowu i głaskała szorstk Ģ
sier Ļę kozy, mamrocz Ģ c jakie Ļ uspakajaj Ģ ce słowa.
- ņ ebym tak miała to lekarstwo, które dostałam na moj Ģ złaman Ģ r ħ k ħ – powiedziała
Ragna. Elizabeth zesztywniała z przera Ň enia. Podłoga si ħ pod ni Ģ uginała, szumiało jej w
uszach, a te Ļ ciowa mówiła dalej: - Ale my Ļ l ħ , Ň e Jakob gdzie Ļ je zapowiedział, bo nagle
znikn ħ ło. Musz ħ go zapyta ę , jak wróci do domu. A zreszt Ģ , mo Ň e to nie było lekarstwo dla
zwierz Ģ t.
Elizabeth musiała zwil Ň y ę wargi ko ı cem j ħ zyka i odchrz Ģ kn Ģę , Ň eby powiedzie ę :
- Powinna Ļ sprawdzi ę Olava, niech ci pomo Ň e zabi ę koz ħ .
- Jego nie ma w domu – odparła Ragna. – Poleciał po co Ļ do Storvika.
Elizabeth wstała na dr ŇĢ cych nogach i wpatrywała si ħ w te Ļ ciow Ģ . Nie byłaby w stanie
zabi ę kozy. Tym zawsze zajmował si ħ ojciec, a teraz Jens. Ona mo Ň e zrobi ę , co trzeba z
mi ħ sem, bo to jest tylko jedzenie.
- Musisz j Ģ zabi ę – powtórzyła stanowczo. – Zwierz ħ nie mo Ň e tak le Ň e ę i cierpie ę ,
sama powiedziała Ļ .
- O nie, moja droga – odparła Ragna, kr ħ c Ģ c powoli głow Ģ i cofaj Ģ c si ħ w stron ħ
wyj Ļ cia. – Tym to ty si ħ zajmiesz. Ja nigdy nie zabiłam Ň adnego zwierz ħ cia i nigdy tego nie
zrobi ħ . – Stan ħ ła ju Ň przy drzwiach, otworzyła je i wyszła. – Albo wywleczesz koz ħ , albo
sama j Ģ zabij – powiedziała na koniec. Potem zamkn ħ ła drzwi tu Ň przed nosem Elizabeth.
Koza st ħ kn ħ ła gło Ļ no i Elizabeth do niej wróciła. Zwierz ħ rzucało głow Ģ i kopało
jedn Ģ nog Ģ .
- Daj mi sił ħ – mamrotała Elizabeth cicho, nie bardzo wiedz Ģ c, do kogo kieruje t ħ
pro Ļ b ħ . A mo Ň e powinnam spróbowa ę ziół? Zastanawiała si ħ , wyjmuj Ģ c dwa słoiczki, które
ze sob Ģ przyniosła. Dopiero teraz odkryła, Ň e jedne zioła s Ģ na kaszel, a drugie na wod ħ w
ciele. Elizabeth czuła, Ň e gardło jej si ħ zaciska. Dlaczego to takie trudne, zastanawiała si ħ .
Uboje odbywaj Ģ si ħ ka Ň dej jesieni, ludzie to robi Ģ , a ja nie mog ħ nawet dobi ę kozy, która
bardzo cierpi. Podniosła si ħ energicznie i przyniosła siekier ħ , któr Ģ widziała przedtem przy
drzwiach. R ħ ka jej dr Ň ała, kolana si ħ pod ni Ģ uginały, kiedy szła z powrotem do kozy.
- Je Ļ li trafi ħ ci ħ w czoło obuchem siekiery, to niczego nawet nie poczujesz –
powiedziała cicho, unosz Ģ c r ħ k ħ .
4
Nagle koza wpiła w Elizabeth oczy i patrzyła. J ħ kn ħ ła cicho, a Elizabeth opu Ļ ciła r ħ k ħ .
Jakby zwierz ħ prosiło mnie o łask ħ , my Ļ lała, zastanawiaj Ģ c si ħ , czy jej si ħ przypadkiem w
głowie nie miesza. Zwierz ħ nie mogłoby chyba prosi ę o łask ħ ! Oczywi Ļ cie koza nie ma
poj ħ cia, co zamierzam zrobi ę . Poza tym i tak zostałaby zabita i zjedzona pó Ņ niej!
Próbowała by ę twarda, ale okazało si ħ to niemo Ň liwe. Odrzuciła siekier ħ i zacz ħ ła
głaska ę zwierz ħ po Ň ebrach. Nagle poczuła jakie Ļ pulsowanie w ramieniu, spływaj Ģ ce w dół,
do pleców. R ħ ka mi zdr ħ twiała, to była pierwsza my Ļ l, która przemkn ħ ła jej przez głow ħ ,
zaraz jednak zdała sobie spraw ħ , Ň e to co Ļ innego. Przymkn ħ ła oczy w gł ħ bokiej koncentracji.
Mo Ň e potrafi ħ uzdrawia ę zwierz ħ cia w taki sam sposób jak ludzi? Zrobiła to ju Ň dwukrotnie
przedtem.. Zauwa Ň yła, Ň e koza si ħ uspokaja. Nie rzuca ju Ň tak głow Ģ i przestała becze ę .
Elizabeth siedziała, dopóki nie poczuła, Ň e siły j Ģ opuszczaj Ģ . Na koniec otworzyła
oczy i w napi ħ ciu przygl Ģ dała si ħ kozie. Zwierz ħ nadal le Ň ało bardzo spokojne. Ostro Ň nie
pomogła mu wsta ę . Najpierw koza chwiała si ħ na nogach, ale Elizabeth podprowadziła j Ģ
ostro Ň nie do zagrody, do której wrzuciła troch ħ słomy.
- Teraz musisz odpocz Ģę – powiedziała i poczuła si ħ głupio, nikt przecie Ň nie
rozmawia w ten sposób ze zwierz ħ tami.
Smuga Ļ wiatła z latarki spłyn ħ ła na podłog ħ i Ragna wsun ħ ła głow ħ do zagrody?
- No i jak? – spytała.
- Lepiej – odparła Elizabeth. – Wróciła na miejsce.
Mo Ň e ma jakie Ļ skaleczenia, których nie widz ħ , ale teraz potrzebuje spokoju i opieki, za jaki Ļ
czas wrócimy zobaczy ę , co si ħ dzieje.
- A co zrobiła Ļ ? – spytała te Ļ ciowa, podchodz Ģ c bli Ň ej.
- Dałam jej ziół – kłamała Elizabeth – One łagodz Ģ bóle – dodała pospiesznie, ale
te Ļ ciowa najwyra Ņ niej jej nie uwierzyła.
- Dzi ħ kuj ħ – powiedziała Ragna po prostu, kiedy wyszły obie z mrocznej obory.
- Nie ma za co – odparła Elizabeth. Pochyliła si ħ i umyła r ħ ce w Ļ niegu.
Przez reszt ħ dnia Elizabeth chodziła pogr ĢŇ ona w my Ļ lach. Dopiero kiedy pło Ň yły si ħ
spa ę , przypomniała sobie, Ň e siostra chciała jej powiedzie ę co Ļ o nauczycielu.
- Maria, kochanie – szepn ħ ła, potrz Ģ saj Ģ c lekko ramieniem małej.
- Tak?
- Co ty mi chciała Ļ opowiedzie ę , zanim poszłam do Ragny? O nauczycielu.
- Nic takiego – odparła siostra pospiesznie. Zbyt pospiesznie, stwierdziła Elizabeth i
uniosła si ħ , opieraj Ģ c na łokciu.
- Musisz mi powiedzie ę , o co chodzi!
Maria skubała kołdr ħ . – To tylko to, Ň e… Ň e nauczyciel chce z tob Ģ rozmawia ę .
- No dobrze. A wiesz o czym?
Maria pokr ħ ciła głow Ģ .
- Ja nie zrobiłam nic złego, Elizabeth, powinna Ļ mi wierzy ę !
- A mo Ň e chce mi tylko powiedzie ę , jaka jeste Ļ zdolna? – próbowała Elizabeth, czuła
jednak, Ň e ogarnia j Ģ niepokój.
- Chyba nie… zreszt Ģ nie wiem. – Maria mówiła niepewnym głosem.
Niepokój narastał w duszy Elizabeth. Pogłaskała siostr ħ po włosach.
- Niczym si ħ nie martw, Mario. Jestem pewna, Ň e wzywa mnie nie po to, Ň eby si ħ na
ciebie skar Ň y ę . Kiedy miałabym tam pój Ļę ?
- Jutro po podwieczorku.
- No to pó Ņ no zawiadamia. W dodatku w sobot ħ – mówiła Elizabeth zdumiona.
- Ja wiedziałam o tym ju Ň tydzie ı temu – przyznała Maria, podci Ģ gaj Ģ c kołdr ħ pod
brod ħ .
5
Jak na Ragn ħ to i tak du Ň o.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin