Earthdawn - Nowa Thera.pdf

(266 KB) Pobierz
Microsoft Word - Nowa Thera.doc
Nowa Thera
autor: Marcin ”Puenta” Sokulski
Szlachetny J?role!
Zgodnie z Twą prośbą zebrałem pewne wiadomości o Nowej Therze. Zastanawia mnie jednak
Twoje zainteresowanie tym miastem. Jest to stolica Vasgothii ? prowincji pozbawionej,
według naszych wiadomości większego znaczenia strategicznego. Wierzę, tym niemniej, że
Twoje decyzje są, jak zawsze, przemyślane. Niestety czas, który mi dałeś, był zdecydowanie
zbyt krótki na rzetelne i własnoręczne zebranie informacji. Tom o Imperium Therańskim,
przygotowany przez Merroxa po niedawnym sympozjum naukowym w Therze, nie zawierał
niestety zbyt wielu informacji o tym mieście. Prawdopodobnie tylko dzięki opiece Pasji
zdarzyło się coś, co znacznie przyspieszyło moją pracę. W Throalu pojawił się pewien młody
przedstawiciel społeczności theraalhar z Maraku, który szukał kontaktu z nami. Oczywiście
nie bezpośrednio z Okiem, ale z władzami królestwa.
Talib Il Archimon w swoim dalekim kraju słyszał o pewnych stosunkach utrzymywanych w
przeszłości między nami, a Górskim Cieniem i Lodoskrzydłym. W zamian za skontaktowanie
go z którąś z tych bestii, podzielił się swymi wiadomościami o Nowej Therze, którą był opuścił
bezpośrednio przed przybyciem do Barsawii. Nie znamy dobrze motywów jego postępowania.
Podejrzewamy, że może się ono wiązać z toczącym się obecnie w Maraku powstaniem
przeciwko therańskim okupantom. Ale trzeba się jeszcze o tym upewnić. Oczywiście nie
zdradziliśmy mu nic więcej oprócz kilku niejasnych wskazówek. Skierowaliśmy go natomiast
do pomocy pewnej grupce adeptów, w której są dwaj nasi agenci. To pozwoli nam mieć go
cały czas na oku.
Pozwoliłem sobie na tematyczne posegregowanie informacji o mieście. Proszę, oto co nam
przekazał Talib.
Ogólne informacje o mieście:
Spędziłem w Vasgothii niezbyt wiele czasu. Mój pobyt tam nie ograniczał się jednak
wyłącznie do gościny u mojego gospodarza i do rozmów z nim. Poświęciłem również kilka
chwil na zwiedzenie okolicy i zapoznanie się z miejscowymi ciekawostkami, w związku z
czym mogę wam opisać Nową Therę, w stopniu, w jakim dane mi było ją poznać.
W momencie zbliżania się do miasta Dawca Imion odnosi wrażenie, że przybywa do podłej i
zatęchłej dziury. Zwłaszcza jeśli wcześniej wychował się w Marakazarze i często bywał w
innych z pozostałych Czterech Miast, a już w szczególności, jeśli leci właśnie statkiem
powietrznym z samej Wielkiej Thery. Ale rozumiem, że mieszkańcy Barsawii mogliby się
nim zachwycać. Zresztą przyznam, że po spędzeniu kilku tygodni w Nowej Therze zmieniłem
odrobinę swoje zdanie. Ale wszystko po kolei…
Miasto położone jest na prawym brzegu Naetoedy - jednej z dwóch głównych rzek prowincji,
wypływającej z gór Karalkspur. Przed Pogromem, oraz kiedy zostało przykryte chroniącą je
kopułą z żywiołów, leżało o jakiś kilometr od niej. Po Długiej Nocy zdołało się trochę
rozrosnąć i dotrzeć do jej brzegów, mimo problemów demograficznych związanych z tym, co
miejscowi nazywają Straszliwym Pragnieniem. Rozrost nastąpił zresztą głównie w kierunku
północnym, a reszta granic pozostała z grubsza taka sama jak setki lat temu. Ilość
mieszkańców miasta aktualnie odrobinę przekracza trzydzieści tysięcy. Nie jest to zbyt
zawrotna liczba. Słyszałem, że w Indrissie lub Kataju niektóre wioski mogą być tej wielkości.
Thera zbudowana jest z kilku różniących się od siebie rejonów. Rozmieszczone są one jednak
dosyć niestandardowo, gdyż w sposób pierścieniowy. Każda następna dzielnica otacza
poprzednią. Oczywiście występują też pewne różnice wewnątrz poszczególnych sfer miasta,
w zależności od rodzaju i bogactwa Dawców Imion zamieszkujących daną okolice. Zresztą
sam podział i nazewnictwo tych rejonów, czy też dzielnic jest nieformalne, i usłyszałem je
dopiero od zaprzyjaźnionego na miejscu elfa Luciusa.
Dzielnica centralna i jej mieszkańcy:
Centralna dzielnica stolicy Vasgothii pozostała w większości taką, jaką wybudowali ją
Theranie jeszcze w zamierzchłych czasach, kiedy miasto miało przede wszystkim wywierać
wrażenie na barbarzyńskich plemionach zamieszkujących te ziemie. W samym jej środku
znajduje się widoczna z daleka, ogromna iglica, mierząca znacznie ponad 100 metrów
wysokości.. Jej czubek stanowił niegdyś podparcie dla kopuły ochronnej skrywającej miasto
przed Horrorami. Przyznam, że nie spotkałem się wcześniej z takim sposobem zabezpieczenia
przed Pogromem ? ani w miastach Maraku, ani w Stolicy Imperium, ani nawet w żadnej z
ksiąg poświęconych rytuałom chronioniącym przed astralnymi bestiami.
Iglica została zrobiona z jednego fragmentu jasnej barwy kamienia, i wyrzeźbiona tak, by jej
podstawą był pięciokąt, jaki powstanie po połączeniu ramion idealnie symetrycznego
pentagramu. Bez wątpienia Therańscy magowie musieli użyć potężnych zaklęć by znaleźć i
przetransportować tak duży blok skalny, oraz by go ukształtować bez najmniejszego błędu.
Na każdej ścianie iglicy wyrzeźbione są runy ochronne, nadające moc kopule. Od wysokości
około siedemdziesięciu metrów, tam gdzie słup zaczyna się zwężać, rozpoczyna się ciąg run
pokrytych esencją żywiołów. Każda jego ściana pokryta jest esencją innego żywiołu.
Najwyższe runy całe są pokryte orichalkiem. Według mojego gospodarza - Arcaniona iglica
jest wciąż zupełnie sprawna i wystarczyłoby jedynie odprawić rytuał, by z znów przemienić
miasto w cytadelę.
Obiekt ten okala niezwykle zaprojektowany park, będący dowodem na to, że nawet w takich
rejonach, można zadbać o piękno. Stoją w nim marmurowe i spiżowe posągi przedstawiające
Elianara Messiasa, Kearosa Navarima, oraz kilku Najwyższych Gubernatorów Thery i
trzynastego Gubernatora Vasgothii ? orka Pulnietrala zwanego Sympatycznym. Ten ostatni
pomnik wyjątkowo upodobało sobie miejscowe ptactwo jako obiekt nieustannych ataków. A
wiecie chyba w jaki sposób ptaki atakują pomniki?
Wokół ogrodu rozciąga się właśnie to, co miejscowi nazywają dzielnicą centralną, bądź też
dzielnicą bogaczy. Dwoma największymi obiektami tego sektora są stojące w pobliżu siebie
therańskie piramidy schodkowe. Przez kilkaset lat były one pracowicie rozbudowywane, tak,
że nie wiadomo gdzie zaczyna się jedna, a kończy druga. Pierwsza to siedziba gubernatora
Vasgothii. Sąsiaduje z nią zaś baza operacyjna Domu Gascilium, znajdująca się obok, gdyż
od czasu podporządkowania sobie prowincji przez Gasciliumów niemal każdy Gubernator
pochodził z tego therańskiego Domu Szlacheckiego. Nawet w trakcie Pogromu, kiedy niemal
wszyscy Theranie opuścili miasto, wierni zausznicy Domu Gascilium zamieszkiwali te
budowle i na swój sposób pomagali w zlewaniu się ich w jedną całość.
W siedzibie operacyjnej Gasciulimów mieszka faktyczna władczyni Vasgothii ? Pularva
Grotuun. Widziałem raz tą orczycę i mógłbym przysiąc, że wyglądała jak żywotrup. Nie
sądzę by jakikolwiek Horror budził taki postrach wśród średniozamożnych mieszkańców
prowincji, co ona. Decyduje o niemal wszystkich istotnych sprawach politycznych i
gospodarczych na terenie kraju. Ma też kilka dziwactw, takich jak niechęć do wszelkich form
tego co rozumie za rozpustę, wstręt do przebywania na świeżym powietrzu, czy wyżywanie
się na Dawcach Imion postawionych niżej od niej. Słyszałem, że kazała kiedyś wychłostać
dwoje służących, których przyłapała na pocałunkach. Przypuszczam, że została mianowana
na dyrektora operacyjnego Domu w prowincji dlatego, że ta funkcja zaspokajała jej ambicje i
pozwalała umieścić ją z dala od stolicy Imperium i tamtejszej polityki
Innym ciekawym mieszkańcem piramidy jest podobno Ferguntz ? jeden w wielu synów
Pularvy. Piastuje on stanowisko szefa zaopatrzenia Domu tej prowincji. Faktycznie oznacza
to, że nie ma żadnej władzy. I tak jego decyzje dowolnie zmienia matka. Tym niemniej, to on
był najbardziej zainteresowany stanowiskiem gubernatora, po wypadku jaki spotkał
poprzedniego. Na skutek typowych politycznych zagrań w Therze, został nim jednak jego
brat Enzwintz. Ferguntz, nie mogąc się z tym pogodzić, przybył do miasta i zajął pierwsze
wolne stanowisko. Arcanion wspominał, że ork buduje sieć zaufanych informatorów i chce
doprowadzić do usunięcia brata. Dziwne więc, że do tej pory nie było żadnej próby zamachu.
Widać sytuacja ma być rozegrana inaczej. Być może to kwestia powiązań rodzinnych, ale kto
zrozumie politykę Theran w takich sprawach. W bazie przebywa jeszcze niemal nieustannie
cała zgraja wszelkiej maści polityków i innych urzędników Domu Gascilium. Wiele miejsca
zajmują tam właśnie pokoje mające pomieścić różnych tymczasowych mieszkańców.
Podobno też gdzieniegdzie są poukrywane małe przedmioty z zamkniętymi w nich duchami,
które mają za zadanie słuchać. Cóż… Jeszcze raz wspomnę, że to Theranie i ich polityka.
Sami rozumiecie.
Gubernator Enzwintz w przeciwieństwie do swojego brata jest zaś podobno mało
zainteresowany swoim urzędem. Jeśli musi przedsięwziąć coś we własnym zakresie, robi się
rzekomo wielce niesympatyczny. Najbardziej odpowiadają mu zadania polegające na
sporządzaniu raportów lub tworzeniu statystyk. Byłem świadkiem jednego z dorocznych
przemówień gubernatora z okazji rocznicy zapieczętowania cytadel Vasgothii, i przyznam, że
robił wrażenie takie, jak każdy urzędnik. Na pierwszy rzut porządny, nie przesadnie
wystrojony i straszliwie nudny!
Aktualnie najistotniejszym mieszkańcem siedziby gubernatora, nie licząc jego samego, jest
Akarenti Vasgothii ? ork zwany Klehowa. Ani odrobinę nie przypomina M?zyu z Maraku.
Można by go wziąć za odbicie gubernatora, ale dodatkowo posiada jeszcze kilka
niesympatycznych cech. By się wykazać przed Pularvą, która nie znosi jakichkolwiek złych
wieści, a wręcz przeciwnie ? musi raz na jakiś czas dostać dobrą nowinę, rozwinął dosyć
specyficzną działalność. Konfiskuje wszystkie znalezione przez jego ludzi sprośne historyjki i
wiersze. Oczywiście dotyczy to wyłącznie zwykłych, nisko postawionych mieszkańców
prowincji, a nie Dawców Imion mogących się bądź wykupić, bądź jawnie sprzeciwić jego
nakazom. Po każdej takiej większej akcji, leci do Pularvy z wywieszonym językiem i składa
raport. Następnie rozprowadza te prace na czarnym rynku. A po kilku miesiącach są one
niejednokrotnie znów konfiskowane. Zgarnia on na tej działalności niemałą ilość srebrników.
Ale dla wpływowych jednostek jest to najwidoczniej bez znaczenia, skoro nikt o tym jeszcze
nie doniósł pomarszczonej orczycy.
Te informacje w większości można było wyczytać już z materiałów dostarczonych Wielkiej
Bibliotece przez T?sanas V?shale, ale dobrze zyskać ich potwierdzenie z innego źródła.
Budowlą, która najbardziej mnie zaciekawiła na tle całego miasta, jest rezydencja mojego
wspominanego już parokrotnie gospodarza. Miałem zaszczyt i przyjemność mieszkać u
elfiego maga Arcaniona. Być może doszły już do was jakieś słuchy o nim. Jeśli nie, to
pokrótce go przedstawię. W całej Therze jeszcze do teraz mówi się o nim jako o najbardziej
obiecującym Pasterzu Niebios wszechczasów. Oczywiście wygląda młodo jak większość
elfów, ale podejrzewam, że nie przekroczył jeszcze połowy przeciętnej długości życia tej
rasy. Nie są mi znane powody dla których opuścił stolicę imperium i wycofał się z życia
publicznego. Pewne jest jednak, że Theranie stracili dużo na tym fakcie.
Posesja, której właścicielem jest Arcanion, mogłaby pomieścić na swoim terenie małe
osiedle. Znajduje się na niej jednak jedynie względnie nieduży parterowy budynek
zbudowany głównie z białego marmuru. Z daleka jego wygląd jest nieco zbyt ascetyczny jak
na tą dzielnicę. Białe, pozornie nie zdobione niczym ściany, po zbliżeniu się do nich na jakiś
metr okazują się być pokryte dokładnie malutkimi płaskorzeźbami z motywami roślinnymi.
Wokół budynku, w promieniu jakichś dwustu metrów, rozciąga się to, co Arcanion dumnie
nazywa swoim ogrodem. Cóż… Powiem, że jest to najzwyklejszy w świecie trawnik. Nie
rośnie na nim nawet jeden kwiatek, chwast, czy inna roślina z wyjątkiem trawy. Inna sprawa,
że w ciągu mojego pobytu jej długość nie uległa najmniejszej zmianie. Tak, jakby ktoś
codziennie ją kosił. Podczas gdy nikt tego nie robił. Jestem w każdym razie przekonany co do
tego. Przez ten ?ogród? prowadzi jedynie wąska kamienista ścieżka od ulicy do drzwi, z
którymi wiąże się kolejna ciekawostka. Nie mają one żadnych zamków i otwierają się same
kiedy ktoś tylko do nich podejdzie. Oczywiście nie mam pojęcia czy tak się dzieje w każdym
wypadku. Raczej niewielu złodziei jest na tyle głupich by chcieć się tam włamać, a i inni
goście specjalnie często nie odwiedzają Arcaniona.
Przybyłem do Vasgothii głównie po to, by porozmawiać z nim na temat jego osławionego
zwycięstwa nad smokiem. Oczywiście okazało, że sytuacja wyglądała odrobinę inaczej, niż to
opisują therańskie księgi. Arcanion przygotowywał się do tej walki przez dwa lata. A też
Twórca Imion, którego zaatakował, dopiero osiągnął wiek dorosły, więc jego potęga była
daleka od legendarnej. No i elf wcale nie zabił go z zimną krwią, jak słyszałem wcześniej…
ale to mogę wam opisać w zamian za inną przysługę. Wspomnę tylko, że po tej potyczce
udało mu się zaprzyjaźnić z gadem i przez kilka lat utrzymywali kontakt. Nie sądzę jednak by
wyjawił mi wszystko odnośnie powiązań i kontaktów z tym stworem. Nie wiem także gdzie
on się teraz podziewa.
Wracając do Arcaniona… Zaczynał on swoją karierę adepta jako Iluzjonista, ale porzucił tą
dyscyplinę na rzecz magii czarodziejskiej i magii żywiołów. Fakt ten okazał się dla mnie
szczęśliwy o tyle, że gdy wyjeżdżałem z Nowej Thery, mój gospodarz sprezentował mi jedną
z relikwii, które zdobył lata temu w Indrissie. Ta błyskotka była podobno noszona przez
jednego z tamtejszych thibomata i zwiększa znacząco możliwości Iluzjonistów. Arcanionowi
najwidoczniej przestała być potrzebna. A ja jestem zaszczycony, że okazałem się godny
takiego daru. Swoją drogą nie wiem, jak można było porzucić własną dyscyplinę i podjąć się
dwóch nowych. Słyszałem, że jedynie obsydianie poza Marakiem potrafią być adeptami aż
tylu, ale wy zapewne macie jakieś lepsze informacje o tym.
Elf w swoim czasie znany był z tworzenia wielce zmyślnych przedmiotów magicznych, ale
przestał się tym zajmować. Zdołałem jedynie rzucić okiem na wzorzec jego laski i już jedynie
po stopniu jego skomplikowania mogę stwierdzić, że musi mieć niezwykłą moc. Ale też i jej
wygląd świadczy o kunszcie twórcy. Surowe drzewo obite jest srebrem z wytłoczonymi w
nim runami wypełnionymi orichalkiem. W dwóch trzecich długości srebro płynnie przechodzi
w drewno. Nie mam pojęcia jak uzyskał taki efekt, ale jest oszałamiający! Samo drewno
układa się w kształt gałęzi, której liście oplatają nieduży kryształ świetlny. Chciałbym
zobaczyć pozostałe z niemal legendarnych już dawnych tworów Arcaniona, jeżeli choć w
połowie są tak piękne.
Najbardziej zaciekawił mnie jednak przyjaciel często towarzyszący elfowi. Mnie dane było
zobaczyć go tylko dwa razy, ale zakładam, że o wiele częściej był obok. Wydaje się wam
zapewne, że jedynie Dawcy Imion z naszej sfery egzystencji mają naturę badaczy. Otóż
okazuje się, że i niektóre istoty o wiele bardziej dla nas egzotyczne są zaciekawione światem.
Albo raczej mógłbym powiedzieć ? różnymi światami. Pewien duch żywiołu powietrza
okazał się równie ciekawską osobą jak skrybowie z Wiecznej Biblioteki Thery, albo waszej
Wielkiej Biblioteki. Badając zagadki istnienia, przemierzył kilka sfer astralnych, aż dotarł do
naszego świata. Tutaj natknął się właśnie na Arcaniona, który był pierwszą osobą potrafiącą
go zrozumieć. Od tego czasu uzyskuje on od niego wyjaśnienia co do obserwowanych w
naszym świecie zjawisk, a w zamian nauczył elfa wielu czarów i znacznie poszerzył jego
zrozumienie wszechświata.
W Nowej Therze przebywa jeszcze zwykle kilkoro innych Pasterzy Niebios. Podobno na stałe
mieszka tutaj jeszcze dwóch tych magów, a często przybywają także inni w jakimś, sobie
tylko znanym, celu. Takie Vasgothiańskie tajemnice jak osławione Wieże albo Ciemny Las i
znajdujące się w nim pozostałości rzekomej walki Pasji z Horrorami ściągają tutaj
zainteresowanych nimi potężnych Dawców Imion. Akurat dzień przed moim wyjazdem z
prowincji do Arcaniona przyjechał pewien T?skrang. Pasterz Niebios T?salnosthoup chciał
prosić elfa o pomoc w odnalezieniu smoczycy Twardej Skóry. Ten jednak stanowczo mu
odmówił i nakazał opuszczenie rezydencji.
Wspominany Arcanion faktycznie jawi się jako potężny mag, z którym warto nawiązać jakiś
kontakt. Specjalnie sugerowałem Talibowi by dokładniej go opisał. Ale koniecznie trzeba
zachować ostrożność. Nie wiadomo czy rzeczywiście zerwał wszelkie kontakty z Therą. A
nawet jeśli tak się stało, to ciekawe, jakie fakty za tym stoją. Szkoda, że nasz informator nie
posiadał większej wiedzy o innych Pasterzach Niebios. Zwłaszcza tych którzy mieszkają w
mieście na stałe.
Ostatnim wartym uwagi budynkiem w tej dzielnicy jest Biblioteka Vasgothii. Jej nazwa brzmi
niezwykle dumnie, prawda? Mieści się w wysokim prostokątnym budynku pokrytym
typowymi dla Theran zdobieniami. A wnętrze? Niestety nie ma tutaj zbyt wielu oryginalnych
woluminów. Najwidoczniej Naczelni Bibliotekarze Vasgothii nigdy nie przykładali się do
swojej pracy. Zmieniło się to niedawno, kiedy funkcje tę przejął krasnolud powiązany z
therańskim Domem Thaloss ? Arganti Otwarta Księga. Postanowił zdecydowanie poszerzyć
zbiory swojego przybytku. Zatrudnił skrybów do opisywania zwyczajów dzikich plemion
prowincji, zbiera informacje o innych częściach świata, stara się skupywać księgi od
podróżnych i z innych bibliotek. Jest to doskonały sposób by się wzbogacić, jeżeli jest się
przybyszem z odległych stron, zaopatrzonym w jakieś obce materiały naukowe. Pozostaje
pytanie jakim cudem w ostatnim czasie tak bardzo zwiększyły się fundusze Biblioteki. Ale
nie mnie to wiedzieć.
Dzielnica Kupiecka:
Obszar znajdujący się wokół dzielnicy centralnej to dzielnica kupiecka. Mieści się tam
większość ośrodków handlowych miasta i mieszkają bogatsi Dawcy Imion. Znaczna część
tutejszych domów zbudowana jest już z drewna, a czasami ze zwykłego kamienia. Miejscem
gdzie najlepiej jest zaopatrzyć się w towary są jednak nie sklepy, a targowisko miejskie.
Można tu znaleźć mnóstwo rzeczy, począwszy od artykułów spożywczych pochodzących z
bogatych farm prowincji, poprzez magiczne przedmioty wydobyte z Wież, aż do
sporadycznie pojawiających się wyrobów luksusowych z innych krajów. Oczywiście kwitnie
tam również handel niewolnikami. Rzecz jasna nie byłem zainteresowany takimi ?dobrami?,
więc nie mogę nic na ten temat powiedzieć.
Byłbym sceptycznie nastawiony co do tego ostatniego stwierdzenia Il Archimona. O ile nam
wiadomo, w Maraku niewolnictwo jest równie powszechną praktyką jak w Therze.
W pobliżu targowiska położony jest plac z dwoma słupami cumowniczymi przeznaczonymi
dla statków powietrznych. Właśnie do jednego z nich przybił okręt, którym dotarłem do
miasta. Te wzniesione z granitowych bloków budowle są wysokie na niemal pięćdziesiąt
metrów, a ich średnica wynosi ponad dziesięć metrów. Na górze, przy wystających z brzegu
słupów kładkach, cumują statki powietrzne, a można się tam dostać albo szerokimi
biegnącymi wewnątrz schodami albo za pomocą wind towarowych zbudowanych na
Zgłoś jeśli naruszono regulamin