ALTERGLOBAL_NR 1.pdf

(2063 KB) Pobierz
ALTERGLOBAL
LTERGL BAL
NIEZALEŻNY NIEREGULARNIK SPOŁECZNO-POLITYCZNY LISTOPAD 2005 NR 0
PISMO BEZPŁ ATNE
W NUMERZE:
OD REDAKCJI
SPOWIEDŹ WYBORCY
KACZYŃSKIEGO
/smutne zwycięstwo wyborcze/
FARSA WYBORCZA’ 2005
/sondażowa manipulacja/
REWOLUCJA – BUNT UMYSŁU
/felieton Piotra Ikonowicza /
ŚMIERĆ DANIELA
PODRZYCKIEGO
/in memoriam z „Nowego Robotnika”/
CENZURA – I CO DALEJ?
/czy można w ramach demokracji zakazać druku
„Mein Kampf”?/
LIKWIDUJĄ KUCHNIE
W SZKOŁACH
/władze Poznania – dzieciom.../
MARSZ NEONAZISTÓW
POWSTRZYMANY W TOLEDO!
/policja i media kontra antyfaszyści/
HIPOKRYZJA PANI ŚRODY
/feminizm, a walka o równouprawnienie/
NIE CHCEMY PARYTETÓW!
/kobieta - o parytetach i feminizmie /
CENTRUM STEROWANIA
LUDZKOŚCIĄ (1):
BÓJ SIĘ, NIEWOLNIKU, BÓJ...
/punkt widzenia naszych władców –
socjotechnika strachu/
„UCZYŃMY Z BIEDY HISTORIĘ”
– 225 tys. demonstrantów
w Edynburgu
/protesty przeciwko konferencji grupy G8
02.07 - 07.07.05 r. Gleneagles w Szkocji/
ANTYSZCZYT POD KONTROLĄ
/szczyt G8 nie został zakłócony przez
protestujących/
GLOBALNE PAŃSTWO
POLICYJNE (1)
/starcia w Berlinie 1 maja, zamieszki w Paryżu,
represje w USA/
AKCJA „FAIR TRADE”
s. 1
s. 1
s. 2
s. 3
Śmierć Daniela Podrzyckiego
strona 4
s. 4
s. 6
s. 7
s. 7
„Uczyńmy z biedy historię”
– 225 tys. demonstrantów
w Edynburgu
strona 12
s. 9
s. 10
s. 11
s. 12
Antyszczyt pod kontrolą
strona 13
s. 13
s. 14
s. 2, 3,
5, 8
W NASTĘPNYM NUMERZE:
Manifesty: „Nie-feministycznego
ruchu na rzecz równouprawnienia i
praw człowieka” i
„Chrześcijan –antykapitalistów”
Globalne państwo policyjne (1)
strona 14
59748531.017.png 59748531.018.png 59748531.019.png 59748531.020.png 59748531.001.png 59748531.002.png 59748531.003.png 59748531.004.png 59748531.005.png 59748531.006.png 59748531.007.png 59748531.008.png 59748531.009.png 59748531.010.png 59748531.011.png
Od redakcji
SPOWIEDŹ
WYBORCY
KACZYŃSKIEGO
innego wyjścia, oddać głos na tego, któ-
rego oceniamy jako mniej szkodliwego
i niebezpiecznego, na „mniejsze zło”.
W przeciwnym wypadku dźwigać bę-
dziemy współodpowiedzialność za elek-
cję zła większego.
Co więc gorsze? Prawicowiec, czy
neoliberał? Kapitalizm łagodniejszy, czy
brutalniejszy? Oddanie całości władzy
kato-prawicy, czy będącej i tak realnym
suwerenem, burżuazji? Prawicowiec
mówiący o solidaryzmie międzyklaso-
wym, czy neoliberał prawiący o tym, jak
to rozumie biednych, bezrobotnych? Fa-
natyk upatrujący recepty na przestęp-
czość w przywróceniu policyjnej pre-
wencji uprawnień ZOMO, a ABW –
swobody SB, czy hipokryta prawiący
standardowe banialuki o „zwiększaniu
miejsc pracy przez obniżki podatków
(najbogatszym)”, o zbawiennym wpływie
takich pomysłów jak przemilczana
w kampanii liberalizacja kodeksu pracy
(no bo po co komukolwiek jakieś
ubezpieczenia), czy ograniczenia praw
związków zawodowych (no bo po co
jacyś „krzykacze” mają przeszkadzać
swoim dobroczyńcom i władcom, jeszcze
jakiś strajk, czy demonstrację zrobią?!).
Owszem, można pomyśleć o leninow-
skiej zasadzie „im gorzej – tym lepiej”
i stwierdzić, że pomagając liberałom po-
gnębić ludzi pracy jeszcze bardziej przy-
bliży się moment, w którym zrzucą
jarzmo, ale jakoś mnie to nie przekonało.
A Kaczyński... może tyle nie napsuje,
a jeśli posłowie w chwili pomroczności
jasnej uchwalą jakąś prospołeczną
ustawę, jest szansa, że jej nie zawetuje,
co Tusk z pewnością by zrobił. Policja
i tak robi, co chce, czy ma do tego
uprawnienia, czy nie, a przed pozwole-
niem na tortury uchronią nas, mam na-
dzieję, przepisy unijne.
Jednak ostatecznie do głosowania
na Kaczyńskiego przekonała mnie pani
Henryka Bochniarz. Szefowa zrzeszenia
pracodawców, od lat walcząca o realiza-
cję neoliberalnego snu, będącego marze-
niem kapitalistów, a koszmarem pracow-
ników, powiedziała, zachęcając do gło-
sowania w II turze na Tuska: „to jest
szansa na to, żeby to państwo było NA-
SZE. Nie socjalne, nie liberalne, tylko po
prostu NASZE”. Wydaje mi się, że to
państwo jest ICH, znajomych pani Boch-
niarz z Konfederacji Pracodawców Pry-
watnych, czy Business Center Club,
w wystarczającym stopniu...
Dość powiedzieć, że po raz pierwszy
w życiu kandydat, na którego głosowa-
łem, wygrał w naszym kraju wybory.
Tyle, że jakoś wcale mnie to nie cieszy...
Alterglobal ma w założeniu stano-
wić alternatywę dla państwowych
i korporacyjnych mediów „głównego
nurtu” i ich neoliberalnej ideologii, od-
trutkę na manipulację i blokadę „nie-
wygodnych” informacji. Nie chcemy
promować jednego, zwartego systemu
doktrynalnego i spojrzenia na świat,
łamy pisma udostępniać będziemy
przedstawicielom wszelkich nurtów
myśli społeczno – politycznej tworzą-
cej szeroko pojęty, niezależny ruch
antysystemowy, zwany alterglobali-
stycznym, pod warunkiem akceptacji
idei demokracji (a więc nie zwolenni-
kom myśli anarchistycznej, czy komu-
nistyczno - stalinowskiej).
Wokół pisma chcemy tworzyć ruch
społeczny o szerokiej platformie anty-
kapitalistycznej, zachęcać ludzi
do aktywnego działania politycznego,
protestów przeciwko neoliberalnej po-
lityce władz, korporacji i międzynaro-
dowych instytucji finansowych, łama-
niu kodeksu pracy, praw człowieka,
przeciwko wojnom i czynieniu z zysku
wartości przesłaniającej wszystkie
inne.
Walczyć chcemy z wykluczeniem
społecznym najbiedniejszych, po-
wszechną apatią i biernością obywatel-
ską, umożliwiającą naszym władcom
sprawowanie coraz bardziej autorytar-
nej kontroli nad społeczeństwem, ma-
nipulację informacją i coraz bardziej
przypominający feudalizm wyzysk
i zniewolenie.
Dążyć będziemy do systemu praw-
dziwej, realnej demokracji uczestniczą-
cej, systemu, w którym rządzących
można odwoływać przed upływem ka-
dencji, jeśli sprzeniewierzą się obietni-
com wyborczym, w którym ustawy są
poddawane regularnym referendom, w
którym społeczeństwo obywatelskie nie
jest tylko pustym frazesem, a władza
i dochód narodowy służy większości
obywateli, a nie tylko elitom bogaczy i
ich marionetek w sejmie.
Zapraszamy do pisania artykułów,
komentarzy, polemik, reportaży, do
pomocy w tworzeniu i składaniu pisma,
jego kolportażu i uczestnictwa w ruchu,
który współtworzymy.
Alterglobal można ściągnąć w for-
macie .pdf z naszej strony internetowej:
www.alterglobal.republika.pl. Nawet
rozesłanie pisma wśród znajomych bę-
dzie dużą pomocą w promowaniu wol-
nej myśli politycznej i niezależnych
mediów.
Stało się. Głosowałem na prawico-
wego ultrasa, łamiącego podstawowe za-
sady demokracji jako prezydent War-
szawy, na człowieka, w którego sztabie
pracuje pan Kamiński, wsławiony przyja-
cielską wizytą u masowego mordercy Pi-
nocheta i jego towarzysz z tej wyprawy
obrażającej pamięć tysięcy ofiar jego
krwawego, wspieranego przez CIA re-
żimu – pan Marek Jurek (w chwili odda-
wania gazety do druku ten zwolennik lu-
dobójczej, faszystowskiej dyktatury zo-
stał marszałkiem sejmu!). Głosowałem
na człowieka, którego popiera ojciec Ry-
dzyk i cała kato-prawica, który z pewno-
ścią rozszerzy uprawnienia policji w na-
szym autorytarnym systemie. Gdyby
kilka lat temu ktoś powiedział mi, ze
będę głosować na Kaczyńskiego, uznał-
bym go za wariata lub policyjnego pro-
wokatora. Kaczyński wygrał. Powinie-
nem chyba się cieszyć, ale jakże gorzkie
to zwycięstwo...
Pocieszam się tym, że alternatywy po
prostu nie było. Owszem, mogłem dołą-
czyć do bojkotującej wybory połowy
społeczeństwa (przyjmijmy na chwilę, że
to bojkot, a nie lenistwo, bierność
i obojętność silniejsza niż instynkt samo-
zachowawczy), ale wtedy zwiększyłbym
szanse na elekcję neoliberała Tuska. Co
do bojkotu pierwszej tury wyborów pre-
zydenckich, w sytuacji, gdy jedyny kan-
dydat prawdziwie prospołeczny i lewi-
cowy, śp. Podrzycki tragicznie zginął,
a prof. Szyszkowska nie uzbierała wyma-
ganych 100 tys. podpisów zdradzona
przez liderów, tych, za których prawa
nadstawiała głowę, można dyskutować –
połowa społeczeństwa powiedziała – „nie
uczestniczę w tej farsie!”, pokazując
swój protest wobec iluzji demokracji
roztaczanej nam przez reżimowe
i korporacyjne media. Druga tura nie daje
jednak bojkotującym takiego komfortu –
nie oddając głosu w ogóle lub oddając
głos nieważny wspiera się szanse na wy-
bór jednego z dwóch kandydatów, nie ma
przecież możliwości, aby żaden wybrany
nie został. Skoro obaj są żenujący i po-
tencjalnie szkodliwi, trzeba – i nie ma tu
ALTERGLOBAL
PISMO SPOŁECZNO-POLITYCZNE
Adres redakcji: alterglobal@wp.pl
Os. Orła Białego 38/5 61-251 Poznań
Tel: 508 646 222, 0609 310 655
Redaktor naczelny/Wydawca: Marcin Janasik
Redakcja: Małgorzata Kamińska, Maciej Roszak
Marcin Janasik
Życzymy przyjemnej lektury!
ALTERGLOBAL STRONA 1
59748531.012.png
FARSA WYBORCZA’ 2005
cydowanym wskazaniem na PO, gdyż PiS
nie jest dla nich gwarantem realizacji
wszystkich neoliberalnych dogmatów),
ociera się po prostu o śmieszność, to już
TVPracodawców ma ustawowy obowią-
zek zachowania bezstronności, którego w
żaden sposób nie przestrzega. Owszem,
musi publikować spoty w paśmie wybor-
czym, ale już publicystyka dobiera tylko
kandydatów „prawomyślnych”, akcentu-
jąc zalety liberalizmu gospodarczego
i dyskredytując wszystkich, nawet prore-
żimowych polityków, gdy tylko choć mi-
nimalnie w nie zwątpią. Jedyna organiza-
cja lewicy pracowniczej startująca
w tegorocznych wyborach, Polska Partia
Pracy, nie była praktycznie przedstawiana
wyborcom, a jej konferencje, co stanowi
pogwałcenie prawa, były bojkotowane
(np. w Poznaniu) przez „publiczne”
media. Gdyby jej lider, śp. Daniel
Podrzycki, dożył do wyborów
prezydenckich, zostałby z pewnością
postawiony na marginesie, razem z prawi-
cową ekstremą w rodzaju Bubla, czy
importowanymi spoza kraju klaunami.
Oczywiście, „niezależni” dziennikarze
mogą bronić swoich wyborów- kogo
zapraszali do studia, czy kogo prosili
o komentarze- „niezależnymi sondażami”,
wyrażającymi preferencje wyborcze
społeczeństwa - i koło manipulacji się
zamyka... Prztyczek w nos, który dostała
burżuazja i jej usłużni dziennikarze
w postaci klęski PO i jej lidera, pokazują-
cej z resztą, że nasze społeczeństwo wtór-
nych analfabetów do reszty nie zwario-
wało, tylko na krótki czas odbije się ich
czkawką. Już wkrótce powstanie rząd,
a „niezależne” media i „obiektywne” son-
daże naciskać będą, aby zbrodniczy libe-
ralny eksperyment gospodarczy kontynu-
ować, pracowników gnębić, a nasze
prawa obywatelskie ograniczać, aż do
samego końca...
Naszego, lub ich...
Tegoroczne wybory kolejny raz poka-
zały, jak wygląda nasza "demokracja”
i obiektywizm mediów.
Zacznijmy od sondaży. Powstaje py-
tanie – czy sondaże są odbiciem rzeczy-
wistych preferencji wyborczych, czy
środkiem do ich kształtowania przez
ośrodki polityczno – gospodarcze, które je
zamawiają. Pokazywanie, ze głos oddany
na mniejsze ugrupowania, będzie być
może głosem straconym z pewnością
wiele osób zniechęca do ich poparcia,
część zaś zachęca do głosowania na ugru-
powania, czy osoby cieszące się lepszymi
wynikami („tak wiele osób przecież nie
może się mylić”), względnie, jako wybór
„mniejszego zła” – skoro mój głos oddany
na organizację/osobę, która w miarę mi
odpowiada nic nie da, może lepiej wybrać
kogoś z większymi szansami, który, choć
nie jest idealny, jest jednak lepszy niż po-
zostali, których szanse zwiększę, swój
głos marnując? Zastanówmy się teraz, kto
i w jaki sposób sondaże przeprowadza.
Osobiście przepytałem mnóstwo znajo-
mych, czy – nie przy tej kampanii, ale –
kiedykolwiek (!) zostali przepytani przez
ankieterów odnośnie ich preferencji wy-
borczych. Okazało się, że – nie dość, że
nikt, ale to nikt, obiektem badań nie był,
to jeszcze nie znali oni nikogo, kto kiedy-
kolwiek nim był! Kogo więc przepytują
ankieterzy – i czy kogokolwiek przepy-
tują?! Na myśl nasuwa mi się scena
z „Zezowatego szczęścia”, w której bo-
hater odpowiadający za statystykę
w PRL-owskiej machinie propagandy
sonduje u szefa, jaki wynik „będzie za-
dowalający”, po czym sam „wynik” ba-
dań fabrykuje. Ośrodki zamawiające son-
daże mają z pewnością spory wpływ na
ich wyniki. Nie trzeba z resztą ich demo-
nizować, zapominając o czynniku ludz-
kim – z doświadczenia wiem, jak wygląda
przeprowadzanie „ankiet” komercyjnych,
dotyczących produktów, usług etc., zna-
łem osoby dorabiające w ten sposób, z
braku czasu fabrykujące je. Jakieś 90%
„badanych”, było znajomymi i rodziną
badających, względnie ich imaginacjami-
w ankietach wypełnianych samodzielnie,
zwłaszcza anonimowych, często nie brał
udział żaden „prawdziwy” człowiek...
Kształtowanie opinii publicznej przez
bombardowanie jej naciąganymi wyni-
kami sondaży ma miejsce właściwie w
każdym kraju naszej globalnej pseudode-
mokracji. Innym narzędziem manipulacji
jest taki dobór informacji, względnie takie
ich pomijanie, by alternatywa wyborcy
nie wykraczała poza dopuszczalne przez
naszych władców ramy. Pokazuje się
tylko te programy i tylko tych kandyda-
tów, którzy akceptują status quo, względ-
nie są przez władze kontrolowani i służą
jako „wentyl bezpieczeństwa” mający ka-
nalizować niezadowolenie społeczne
(vide – Lula Da Silva w Brazylii, czy An-
drzej Lepper w Polsce). Marginalizuje się
w ten sposób opozycję antysystemową,
zniechęcając do niej ludzi, a w sytuacji,
gdy media niezależne docierają do garstki
osób, większość społeczeństwa nie zdaje
sobie w ogóle sprawy, że w wyborach
startuje ktoś, kto rzeczywiście ma prode-
mokratyczny, prospołeczny i propraco-
wniczy program. USA, kraj będący naj-
większą na świecie kpiną z demokracji,
przedstawiany co najśmieszniejsze jako
jej ostoja i obrońca, jest tego najlepszym
przykładem. Korporacyjne media skupiają
się na walce pracowników właścicieli
korporacji z partii demokratycznej z pra-
cownikami właścicieli korporacji z partii
republikańskiej, badając wnikliwie szcze-
góły, w których się czasem werbalnie
różnią, co do całości systemu i jego go-
spodarczych fundamentów mając właści-
wie zdanie identyczne. Odbiorca w USA
nie wie, że np. w wyborach prezydenc-
kich startują też niezależni kandydaci śro-
dowisk pracowniczej, antykapitalistycznej
lewicy (jak Ralph Nader), których nie stać
na płatne spoty, bo nie są skorumpowani
przez klasę panującą. Podobna sytuacja
ma miejsce w Polsce – omawiane są tylko
te programy, ugrupowania i kandydaci,
którzy wpisują się w system, są przewi-
dywalni i w wystarczającym stopniu
„bezpieczni”. Nawet wśród nich prowadzi
się jeszcze selekcję, kształtując opinie
społeczeństwa i ich szanse. O ile TVNeo-
liberalna jest stacją prywatną i może jak
dla mnie promować kogo chce, nawet w
ogóle nie pokazując innych kandydatów,
to siląc się na „obiektywizm”, a jednocze-
śnie promując POPiS liberałów (ze zde-
S.H.
AKCJA „FAIR TRADE”
W ramach akcji „Fair Trade” promujemy małe, głównie jednoosobowe
i rodzinne przedsiębiorstwa przestrzegające kodeksu pracy, oferujące usługi
i produkty o wysokiej jakości, niską marżę oraz wspierające organizacje
pozarządowe i niezależne media. Takie właśnie firmy narażone są na
nieuczciwą konkurencję ze strony globalnych korporacji poprawiających swą
ofertę produkcją w krajach bez uregulowań socjalnych, łamaniem kodeksu
pracy, dumpingiem cenowym, oszustwami jakościowymi oraz ulgami
podatkowymi ze strony spolegliwych wobec nich rządów. Możemy
je reklamować z czystym sumieniem.
Reklamy w ramach akcji są bezpłatne, rekomendację firmom wystawiają
przedstawiciele Stowarzyszenia „Lepszy Świat”, Towarzystwa Oświaty
Robotniczej i redakcji.
ALTERGLOBAL STRONA 2
59748531.013.png
REWOLUCJA:
BUNT UMYSŁU
nać o sprawiedliwy podział dóbr czy opo-
nować wobec imperialnej polityki USA
i Zachodu jako całości.
Odbudowa lewicy, takiej, która po-
dziela niechęć większości do prywatyza-
cji, przywilejów majątkowych, ogranicza-
niu roli państwa w edukacji, opiece zdro-
wotnej, systemie emerytalnym czy po-
mocy społecznej, jest możliwa tylko po-
przez budowę własnych, niezależnych
mediów. Lewicowa koncepcja ustrojowa
może być wypracowana w debacie toczo-
nej w takich, niezależnych od właścicieli
kapitału mediach. Nadzieje na ich po-
wstanie upatrywać należy w upowszech-
nieniu dostępu i potanieniu Internetu
i sprzętu komputerowego. Tanieje rów-
nież drukowanie. Trzeba, więc tworzyć
sieci dialogu, wolnej wymiany myśli
i dystrybucji druków, książek, czasopism
niezależnych. Żeby się skutecznie prze-
ciwstawić kapitalistycznej machinie pro-
pagandowej, stawić opór dalszemu praniu
mózgów, które każe ludziom głosować na
jeszcze większa biedę, wyzysk i poniże-
nie, lewica musi pokusić się o własną,
spójną wizję ustrojową. W przeciwnym
razie skazujemy się na reformowanie
systemu ucisku i dominacji kapitału nad
pracą, w granicach, które wyznacza nam
sam kapitał.
Rewolucja to w dzisiejszej dobie
upodmiotowienie opinii publicznej. Nie
odbywa się ona na barykadach tylko
w ludzkich umysłach. Mamy nieporów-
nanie mniej środków niż przeciwnik, ale
jest nas nieporównanie więcej. Kontrolują
nas w pracy, bo to oni nas zatrudniają
i zwalniają. Atakują nasze umysły re-
klamą, propagandą telewizyjną, okłamują
i wychowują nasze dzieci na uległych
niewolników albo bezwzględnych poga-
niaczy, w szkołach. A mimo to jest jesz-
cze szansa. Tą szansą jest zdolność do
marzeń, przekonanie dzisiejszych niewol-
ników, że istnieje coś takiego jak wolność
i że środkiem do tego celu jest sprawie-
dliwy podział owoców naszego wspól-
nego wysiłku.
W Polsce mamy jeden z najniższych
na świecie przyrostów płac. Mamy też
przyzwoity wskaźnik wzrostu dochodu
narodowego. Pracujemy dłużej niż
w pozostałych państwach Unii Europej-
skiej. Rekordowa liczba pracodawców nie
wypłaca pensji w terminie, miliony ludzi
pracuje na czarno i ci nigdy nie są pewni
czy dostaną za swoją pracę jakąkolwiek
zapłatę. Nagminnie nie płaci się też
za nadgodziny, do których pracownicy są
zmuszani pod groźbą wyrzucenia z pracy.
Przytłaczająca większość wielomiliono-
wej rzeszy bezrobotnych nie posiada żad-
nego stałego źródła dochodu, gdyż utra-
ciwszy prawo do zasiłku nie ma prawa do
pomocy społecznej, która bankrutuje.
W tym to właśnie kraju Donald Tusk
mówi o optymizmie i nowej energii pro-
ponując obniżenie podatków bogatym
i równoważenie budżetu, a więc cięcia
wydatków na pomoc społeczną. Więk-
szość głosujących Polaków i Polek chce
dziś oddać na niego swój głos. Jest tylko
jedno wytłumaczenie tego polskiego pa-
radoksu, polegającego na tym, że wybory
w biednym kraju, którego wzrost opiera
się na bezprzykładnym wyzysku niewol-
niczej siły roboczej wygrywa prawica.
Chodzi o to, że to, co u nas media nazy-
wają lewicą, jest także prawicowe i godzi
się na niesprawiedliwość społeczną, pry-
watyzację, awanturę iracką z równym
entuzjazmem, co prawica oficjalna, PO
i PiS. Niewolnicy stanęli przed wyborem
pana, a nie systemu panowania. Zarówno
SLD (SdPl, UP), jak i POPiS odwołują się
i opierają na tej samej grupie prywatnych
właścicieli kapitału, którym wiernie służą
kosztem milionów wyborców, których
pozwalają wyzyskiwać lub spychać na
margines życia społecznego.
Niska frekwencja wyborcza, niechęć
do uczestniczenia w partiach polity-
cznych, korupcja, brak ruchu stowarzy-
szeniowego, spółdzielczego, zanik
lokalnych więzi społecznych, znieczulica,
cyniczne zakłamanie środków masowego
przekazu – wszystko są to cechy
charakterystyczne dla kraju Trzeciego
Świata, gdzie pauperyzacji mas towarzy-
szy słabnący wpływ opinii publicznej
(kolejne rządy działają w większości
spraw wbrew woli większości społe-
czeństwa) oraz zanikanie demokracji
rozumianej jako reprezentacja i ścieranie
się różnych grup interesów. Państwo stało
się jak pisali klasycy, komitetem
wykonawczym interesów uprzywilejo-
wanej ekonomicznie mniejszości,
a wybory to tylko wymiana elit na
stanowiskach poganiaczy niewolników.
Co cztery lata możemy wymienić grono
naszych ciemiężycieli i nic dziwnego, że
coraz mniej ludzi chce u nas z tego
wątpliwego przywileju skorzystać.
Zamiast zapowiadanej przez radykałów
i populistów w stylu Andrzeja Leppera
eksplozji społecznej mamy zapaść,
implozję.
Fenomen ten niestety nie jest jakimś
wypadkiem przy pracy tylko konsekwen-
cją klęski ideologicznej lewicy, która
zgadzając się na kapitalizm zgodziła się
na rządy finansowej oligarchii i straciła
wiarygodność w oczach robotników,
chłopów, emerytów, nauczycieli, ludzi
pracy najemnej i bezrobotnych, dbając
tylko o poparcie inwestorów, po to by
móc na zmianę z prawicą zarządzać tym
bałaganem. Klęska to jednak nieprzypad-
kowa i wcale nie specyficzna tylko dla
naszego kraju. Socjaldemokracja skapi-
tulowała ideowo wszędzie, a ruch komu-
nistyczny związany z radzieckim ekspe-
rymentem poszedł w rozsypkę. Mamy,
więc taką oto przedziwną sytuację,
że mimo istnienia obiektywnych warun-
ków dla powstania masowego lewico-
wego, ludowego ruchu oporu wobec nie-
ludzkiego systemu, realizowany jest
w Polsce i na świecie prawicowy,
neoliberalny projekt ustrojowy. Każdy,
kto kierując się interesami przegrywającej
większości, opinią większości obywateli,
próbuje ten projekt zakwestionować, wy-
pada z gry. Nie ma bowiem, ani
w procesie edukacyjnym, ani w dyskursie
publicznym (media) miejsca na opinie
krytyczne. Osoby, które takie opinie wy-
głaszają przestają być zapraszane do dys-
kusji telewizyjnych i radiowych, nie pu-
blikuje ich tekstów prasa. Media bowiem
mają z reguły jakichś prywatnych właści-
cieli i są uzależnione od reklamodawców.
Nie ma więc wolnego obszaru debaty pu-
blicznej, na której można by się spierać
z absurdami panującego systemu, upomi-
Piotr Ikonowicz
RELAMA W RAMACH AKCJI „FAIR TRADE”
MASA SHOP
Odżywki dla sportowców
Suplementy sprzyjające odchudzaniu
HURT – DETAL
Zniżki dla studentów
ul. Półwiejska 19 – wejście w bramie
ALTERGLOBAL STRONA 3
59748531.014.png
ŚMIERĆ DANIELA PODRZYCKIEGO
Nowy Robotnik Nr 9(24) PAŹDZIERNIK 2005
Tytuł oryginalny: „Przywódca robotniczy”
23 września w wypadku samochodo-
wym zginął lider Polskiej Partii Pracy
i jej kandydat na prezydenta Daniel
Podrzycki. Okoliczności tej tragedii nie
zostały wyjaśnione i pewnie nigdy nie
zostaną. Zginął bowiem człowiek nie-
wygodny władzy i elitom, autentyczny
przywódca robotników.
Wracał Katowic, gdzie nagrywał
reklamówkę wyborczą, do rodzinnej Dą-
browy Górniczej, gdzie przed Hutą Kato-
wice chciał nagrać jeszcze kilka słów
o nieuczciwej prywatyzacji, której ten
zakład jest najlepszym przykładem.
Jest w tym coś symbolicznego.
Daniel w 1981 r., kiedy był jeszcze
uczniem liceum ogólnokształcącego
w Dąbrowie Górniczej, w chwili
wybuchu strajku w Hucie Katowice
tam właśnie skierował swoje pierw-
sze kroki. Chciał pomagać robotni-
kom. Wówczas też poświęcił się bez
reszty działalności społeczno-poli-
tycznej.
W OPOZYCJI
Za swoją działalność polityczną
został wyrzucony z liceum, przez
długi czas nie mógł znaleźć ani nowej
szkoły, ani pracy. Robił w zasadzie
wszystko co mógł, by się utrzymać - ko-
pał rowy, pracował na budowie jako po-
mocnik murarza, jednocześnie działał w
podziemiu. Był zaangażowany
w zaglębiowskie duszpasterstwo pracow-
nicze. W końcu lat 80. nawiązał kontakt z
Marianem Jurczykiem i w jego imieniu
zakładał na Śląsku konkurencyjne wobec
„Solidarności" struktury „Solidarności
80".
- Jako jeden z niewielu działaczy
„Solidarności" przeciwstawił się wówczas
linii Wałęsy, który mówił, że chce odbu-
dowywać związek, ale taki, który nie bę-
dzie silny, bo taki przeszkadzałby w re-
formach. W 1989 r. powiedzieć, że Lech
Wałęsa zdradził klasę robotniczą, było
bluźnierstwem. Od tego czasu rozpoczęły
się ataki na Daniela, w tym także sugestie,
iż współpracował z SB (przed wyborami
przeszedł pozytywnie proces lustracji -
postępowanie trwało tylko 15 minut - red.
„NR”). - wspomina Bogusław Ziętek, naj-
bliższy przyjaciel i współpracownik Pod-
rzyckiego.
Współpraca z Jurczykiem trwała kilka
lat. W tym czasie „Solidarność 80" stała
się jedną, z prężniejszych sił związko-
wych na Śląsku. Związek był organizato-
rem pierwszych poważnych strajków
w górnictwie wobec którego pojawiły się
plany likwidacyjne.
- Na jednym z posiedzeń komisji kra-
jowej „Solidarności 80", która odbyta się
w kopalni „Wujek" podjęliśmy uchwałę
o organizacji ogólnopolskiego protestu.
Do protestu przyłączyły się cale rzesze
ludzi nie należących do „Solidarności
80", którzy również chcieli wyrazić swój
sprzeciw wobec polityki rządu, m. in. ko-
lejarze. Okazało się jednak, że Szczecin
nie zrobił nic. Ten strajk podjął jedynie
Śląsk - mówi Ziętek.
szef „S" w tym zakładzie, Emil Wąsacz -
red. „NR”) czy sprzątaczka.
Od tego czasu Daniel gruntował pozy-
cję „Sierpnia 80" w regionie i w kraju, re-
alizując przy tym swoją wizję związku
zawodowego. Chciał silnego związku,
który jednocześnie nie będzie pełnił roli
pośrednika między pracownikami a pra-
codawcami, nie chciał by związek siedział
okrakiem na barykadzie, ale twardo re-
prezentował ludzi pracy.
Funkcję przewodniczącego pełnił
nieprzerwanie przez 11 lat.
- Daniel miał autorytet i posłuch,
potrafił przekonać do swoich idei.
Kierował związkiem w sposób
twardy, ale demokratyczny. Nikt
w związku nie wyobrażał sobie
i zresztą nie chciał, by stery przejął
ktoś inny. Wszyscy wiedzieli, że Da-
niel zbudował ten związek
i prowadził go dobrze i mądrze -
mówi Ziętek.
Związek był niemal całym jego
życiem. Dlatego tak niewiele czasu
pozostawało mu na jego prywatność.
Kochał zwierzęta, zawsze miał
jednego, dwa psy. Cenił bowiem w nich
to, czego nie zawsze mógł znaleźć u ludzi
- wierność. Był człowiekiem o głębokiej
wiedzy, erudytą, interesował się zarówno
historią starożytną, nowożytną, jak
i takimi dziedzinami nauki jak genetyka,
bo jego pasją były wszystkie nowe trendy
w nauce, które dopiero się rozwijają.
NOWY FRONT
Związek był mu najbliższy, ale wie-
dział, że narzędziami związku zawodo-
wego nie da się zmienić rzeczywistości.
Dlatego Daniel Podrzycki już kilka lat
temu zaangażował się w tworzenie partii
politycznej, której efektem jest dziś Pol-
ska Partia Pracy, dziś najbardziej licząca
się formacja polityczna na lewo od SLD
i SdPl.
- Wszystkie sugestie, że Daniel był
prawicowcem to jest absolutne nieporo-
zumienie. Daniel był gorącym patriotą
i uważał, że wszystkie swoje siły należy
poświęcić dla Polski, ale to nie miało nic
wspólnego z nurtem prawicowym. Zaw-
sze realizował cele społeczne, lewicowe.
Cała jego działalność związkowa o tym
świadczy. Od początku uważał, że zwią-
zek nie może być na prawicowych pozy-
cjach, bo byłoby to zaprzeczenie jego idei
- przekonuje Ziętek.
Daniel Podrzycki 1963-2005
Stało się pewne, że drogi Jurczyka
i Podrzyckiego rozchodzą się. - Na rozsta-
niu zaważyły dwie rzeczy. Po pierwsze,
Jurczyk wystraszył się siły Śląska i robił
wszystko, by osłabić pozycje Daniela. Po
drugie, był między nami bardzo ostry spór
na temat tego, czy należy poprzeć rząd
Olszewskiego. Myśmy twierdzili, że jego
rząd niczego dobrego dla Polski nie robi,
bo odpowiadał m. in. za fatalną prywaty-
zację FSM. Jurczyk był natomiast bez-
wolnywobec Olszewskiego.
WŁASNĄ DROGĄ
Podrzycki zdecydował się na założe-
nie własnego związku „Sierpnia 80",
z którym od razu zaczął odnosić sukcesy.
„Sierpień 80" szybko zyskał ogromną po-
pularność w tyskich zakładach Fiata,
w śląskich kopalniach, a także w Hucie
Katowice.
Związek był organizatorem jednego z
najbardziej spektakularnych strajków w
tej branży. W 1994 r. w Hucie Katowice
wybuchł protest placowy.
- Huta była na ostatnim miejscu pod
względem plac, bo obowiązywała tam ab-
surdalna siatka płac powodująca, że ci,
którzy zarabiali najwięcej dostawali naj-
wyższe podwyżki. Myśmy postawili po-
stulat spłaszczenia podwyżek płac
i wynagrodzeń i to się udało. Wtedy
wszyscy dostali równo po 200 zł, bez
względu czy był to dyrektor (był nim były
dokończenie strona 5
ALTERGLOBAL STRONA 4
59748531.015.png 59748531.016.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin