Cyceron Marek Tulliusz - Mowy.pdf

(1416 KB) Pobierz
33993048 UNPDF
MAREK TULLIUSZ CYCERON
MOWY
33993048.154.png 33993048.165.png 33993048.176.png 33993048.187.png 33993048.001.png 33993048.012.png 33993048.023.png 33993048.034.png 33993048.045.png 33993048.056.png 33993048.067.png 33993048.078.png 33993048.089.png 33993048.100.png 33993048.111.png 33993048.115.png 33993048.116.png 33993048.117.png 33993048.118.png 33993048.119.png 33993048.120.png 33993048.121.png 33993048.122.png 33993048.123.png 33993048.124.png 33993048.125.png 33993048.126.png 33993048.127.png 33993048.128.png 33993048.129.png 33993048.130.png 33993048.131.png 33993048.132.png 33993048.133.png 33993048.134.png 33993048.135.png 33993048.136.png 33993048.137.png 33993048.138.png 33993048.139.png 33993048.140.png 33993048.141.png 33993048.142.png 33993048.143.png 33993048.144.png 33993048.145.png 33993048.146.png 33993048.147.png 33993048.148.png 33993048.149.png 33993048.150.png 33993048.151.png 33993048.152.png 33993048.153.png 33993048.155.png 33993048.156.png 33993048.157.png 33993048.158.png 33993048.159.png 33993048.160.png 33993048.161.png 33993048.162.png 33993048.163.png 33993048.164.png 33993048.166.png 33993048.167.png 33993048.168.png 33993048.169.png 33993048.170.png 33993048.171.png 33993048.172.png 33993048.173.png 33993048.174.png 33993048.175.png 33993048.177.png 33993048.178.png 33993048.179.png 33993048.180.png 33993048.181.png 33993048.182.png 33993048.183.png 33993048.184.png 33993048.185.png 33993048.186.png 33993048.188.png 33993048.189.png 33993048.190.png 33993048.191.png 33993048.192.png 33993048.193.png 33993048.194.png 33993048.195.png 33993048.196.png 33993048.197.png 33993048.002.png 33993048.003.png 33993048.004.png 33993048.005.png 33993048.006.png 33993048.007.png 33993048.008.png 33993048.009.png 33993048.010.png 33993048.011.png 33993048.013.png 33993048.014.png 33993048.015.png 33993048.016.png 33993048.017.png 33993048.018.png 33993048.019.png 33993048.020.png 33993048.021.png 33993048.022.png 33993048.024.png 33993048.025.png 33993048.026.png 33993048.027.png 33993048.028.png 33993048.029.png 33993048.030.png 33993048.031.png 33993048.032.png 33993048.033.png 33993048.035.png 33993048.036.png 33993048.037.png 33993048.038.png 33993048.039.png 33993048.040.png 33993048.041.png 33993048.042.png 33993048.043.png 33993048.044.png 33993048.046.png 33993048.047.png 33993048.048.png 33993048.049.png 33993048.050.png 33993048.051.png 33993048.052.png 33993048.053.png 33993048.054.png 33993048.055.png 33993048.057.png 33993048.058.png 33993048.059.png 33993048.060.png 33993048.061.png 33993048.062.png 33993048.063.png 33993048.064.png 33993048.065.png 33993048.066.png 33993048.068.png 33993048.069.png 33993048.070.png 33993048.071.png 33993048.072.png 33993048.073.png 33993048.074.png 33993048.075.png 33993048.076.png 33993048.077.png 33993048.079.png 33993048.080.png 33993048.081.png 33993048.082.png 33993048.083.png 33993048.084.png 33993048.085.png 33993048.086.png 33993048.087.png 33993048.088.png 33993048.090.png 33993048.091.png 33993048.092.png 33993048.093.png 33993048.094.png 33993048.095.png 33993048.096.png 33993048.097.png 33993048.098.png 33993048.099.png 33993048.101.png 33993048.102.png 33993048.103.png 33993048.104.png 33993048.105.png 33993048.106.png 33993048.107.png 33993048.108.png 33993048.109.png 33993048.110.png 33993048.112.png 33993048.113.png 33993048.114.png
MOWA W SPRAWIE NACZELNEGO
DOWÓDZTWA GNEJUSZA
POMPEJUSZA
SŁOWO WSTĘPNE
Mowa w sprawie naczelnego dowództwa Gnejusza Pompejusza była pierwszą
w pełni polityczną mową Cycerona. Wygłosił ją w r. 66, popierając wniosek Gajusza
Maniliusza, który radził powierzyć Pompejuszowi naczelne dowództwo w wojnie
z królem Pontu, Mitrydatesem (stąd jej drugi tytuł: De lege Manilia — O wniosku
Maniliuszowym).
Historycznym podłożem tego wystąpienia Cycerona była długotrwała wojna
prowadzona przez Rzym z królem Pontu Mitrydatesem VI Eupatorem (wstąpił na
tron ok. r. 115). Był to władca odznaczający się nieprzeciętnymi zdolnościami
i energią, głęboko przejęty kulturą grecką, otoczony greckimi ministrami i ofice-
rami. Niezwykle ambitny, nie chciał uznać przewagi Rzymu, do którego żywił
nieomal taką nienawiść jak ongiś Hannibal. Wojna z Mitrydatesem trwała z prze-
rwami blisko 25 lat (tzw. pierwsza wojna w latach 88—84, druga: od 83 do 81, trzecia:
od 74 do 64).
W 92 r. Mitrydates wygnał królów Kapadocji i Bitynii i zajął ich ziemie. Za
wygnańcami ujęli się Rzymianie, wysyłając w 88 r. przeciw Mitrydatesowi kon-
sula Manliusza Akwiliusza i namiestnika prowincji Azji, Kwintusa Oppiusza. Król
nie tylko odniósł nad nimi zwycięstwo, ale wdarł się do rzymskiej prowincji Azji,
urządził rzeź przebywających tam obywateli rzymskich i wprowadził wojska do
Grecji, by wywołać powstanie przeciw Rzymowi. Niebezpieczeństwo to zażegnał
Sulla, który pokonał wojska Mitrydatesa pod Cheroneją i Orchomenos, po czym
zmusił króla do zawarcia pokoju na warunkach przedwojennego status quo.
Dowództwo w drugiej wojnie z Mitrydatesem objął pozostawiony przez Sullę
w Azji Lucjusz Licyniusz Murena, którego działania nie doprowadziły jednak do
ostatecznego rozstrzygnięcia.
Powodem trzeciej wojny stała się zaborczość Rzymu. W 75 r. Rzymianie,
opierając się na testamencie króla Bitynii Nikomedesa III Filopatora, wcielili są-
siadującą z Pontem Bitynię do prowincji Azji. W odpowiedzi Mitrydates obsadził
Bitynię i pobił w 73 r. konsula Marka Aureliusza Kottę, ale już w następnym roku
uległ Lucjuszowi Licyniuszowi Lukullusowi w bitwie pod Cyzykiem; do tej klę-
ski dołączyły się następne: pod Kabirą (r. 72), pod Tygranocertą, gdzie Mitryda-
tesa wspomagał jego zięć Tygranes, król Armenii (r. 69), i pod Artaksatą. Dalsze
plany zwycięskiego wodza zostały pokrzyżowane na skutek machinacji bankierów
rzymskich, bogatych ekwitów, którzy widzieli w Lukullusie opiekuna wyzyski-
wanych mieszkańców prowincji, oraz na skutek buntu wojska, które Lukullus
musiał odprowadzić na leże zimowe do Mezopotamii. Energiczny wódz i dobry
znawca Azji został odwołany. Jego następca, Maniusz Acyliusz Glabrion, prowa-
dził działania wojenne tak niedołężnie, że Mitrydates zaczął odzyskiwać siły po klę-
skach zadanych mu przez Lukullusa. Wojna zanosiła się na długo.
W tej sytuacji trybun ludowy Gajusz Maniliusz postawił w 66 r. na zgroma-
dzeniu ludowym wniosek, by dowództwo naczelne, odebrane Lukullusowi
i Glabrionowi, powierzyć Pompejuszowi. Oznaczało to jednocześnie oddanie
w jego ręce pełnej kontroli nad polityką i interesami rzymskimi na Wschodzie.
Gnejusz Pompejusz Wielki był wtedy u szczytu sławy, otoczony blaskiem zwy-
cięstw nad Sertoriuszem, Spartakiem i piratami. Cyceron widział w nim męża
zaufania stronnictwa ludowego i podporę rzeczypospolitej. Opowiadając się za
wnioskiem Maniliusza liczył na poparcie wszechwładnego już wtedy wodza
w swych przyszłych staraniach o konsulat. Pomimo oporów ze strony kół senac-
kich, zaniepokojonych wzrostem potęgi Pompejusza, wniosek przeszedł znaczną
większością głosów.
Pompejusz nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Chętnie przyjął obowią-
zek prowadzenia wojny — zadanie miał ułatwione dzięki zwycięstwom Lukullusa
— i nie tylko utrwalił zdobycze swego poprzednika, ale zapędził Mitrydatesa do
ostatnich jego twierdz; w jednej z nich, w Pantikapeum, król padł z ręki swego
niewolnika w 63 r. Pompejusz odwdzięczył się też Cyceronowi, który m.in. dzię-
ki jego poparciu otrzymał w tym samym roku konsulat.
Zachowana mowa Cycerona odznacza się piękną formą i wzorową dyspozy-
cją; wyraźnie wyodrębniają się w niej klasyczne części: wstęp, opowiadanie, do-
wodzenie, zbijanie i zakończenie. W stylu zbliża się — pomimo treści politycznej
— do rodzaju mów pochwalnych. Przeświadczenie to mieli już starożytni. Retor
Fronton z II w. n.e. powiada: „Co do mnie, oczywiście odnoszę wrażenie, że na
zgromadzeniu ludowym nikt nigdy ani w języku łacińskim, ani w greckim nie
spotkał się z wymowniejszymi pochwałami niż te, jakimi mówca obsypuje Pom-
pejusza w tej mowie. Toteż zdaje mi się, że zawdzięcza on swój przydomek Wielki
nie tyle własnym cnotom, co pochwałom Cycerona".
Danuta Turkowska
C
hoć widok waszego tłumnego zgromadzenia, Kwiryci, wydawał mi
się zawsze nade wszystko miły, a miejsce to do wystąpień najoka-
zalsze i dla mówcy najbardziej zaszczytne, od tego dostępu do chwa-
ły, który zwłaszcza dla ludzi najlepszych stał zawsze otworem, dotychczas
trzymałem się z dala — nie żeby chęci mi brakło, lecz na skutek zasad ży-
ciowych, jakie w mojej młodości przyjąłem. Do tej pory bowiem nie śmia-
łem wstąpić na to dostojne miejsce w przekonaniu, że należy tu przynosić
jedynie dojrzałe i starannie opracowane płody swego talentu, i sądziłem, że
cały mój czas powinienem poświęcić zawikłanym sprawom przyjaciół. Tak
więc i na tym miejscu nie zabrakło nigdy ludzi broniących waszych spraw
i mój sumienny a bezinteresowny wysiłek włożony w obronę ludzi prywat-
nych przyniósł przy waszym poparciu wspaniałe owoce. Kiedy bowiem
wszystkie centurie na skutek przesunięcia zgromadzeń wyborczych 1 trzy-
krotnie ogłosiły mnie pretorem, z łatwością pojąłem, Kwiryci, co o mnie
sądzicie i co innym w stosunku do mnie zalecacie. Jeśli więc jest we mnie
tyle powagi, ileście jej wymagali powierzając mi urzędy, i tyle zdolności do
publicznych wystąpień, ile człowiekowi z otwartą głową mogła dać niemal
codzienna praktyka sądowa i zaprawa w mówieniu — to na pewno, mając
tę odrobinę powagi, użyję jej wobec ludzi, którzy mi ją przyznali. I jeśli
potrafię coś uzyskać moją wymową, wykażę się głównie przed tymi, którzy
uznali, że i za to należy mi się nagroda. Przede wszystkim jednak słuszny
powód do radości widzę w tym, że przemawiając z tak niezwykłego dla mnie
miejsca mam do czynienia ze sprawą, w której słów nikomu zabraknąć nie
może. Mam bowiem mówić o wyjątkowych osobistych zaletach Gnejusza
Pompejusza, a mowę na ten temat trudniej skończyć niż rozpocząć. Dlate-
go starać się muszę nie tyle o słów obfitość, co o miarę w mówieniu.
Aby więc mowę moją rozpocząć od tego, z czego wywodzi się ta cała
sprawa: Oto waszym podatnikom i sprzymierzeńcom wypowiadają ciężką
l Wyboru pretora dokonywały zgromadzenia zwane comitia centuriata, na których gło-
sowanie odbywało się według centurii (klas majątkowych). Imiona wybranych kandydatów,
ogłaszano w kolejności dyktowanej liczbą uzyskanych głosów. Cyceron znalazł się na pierw-
szym miejscu, skoro na zgromadzeniu, przerywanym prawdopodobnie na skutek zamieszek,
za każdym razem go wywoływano.
i niebezpieczną wojnę dwaj przemożni królowie, Mitrydates i Tygranes. Obaj
— jeden jeszcze nie pokonany, drugi zaczepiony — sądzą, że nadarzyła się
im sposobność do zajęcia Azji. Co dzień przychodzą listy do rycerzy rzym-
skich, ludzi cieszących się najlepszą sławą. W grę wchodzą tu wielkie sumy
łożone przez nich na ściąganie waszych należności. Ze względu na bliską
zażyłość, jaka łączy mnie z tym stanem, powierzyli mi sprawę rzeczypospo-
litej i bezpieczeństwo własnych majątków. W Bitynii, która teraz jest waszą
prowincją, spalono wiele wsi; w ręku wrogów znalazło się całe królestwo
Ariobarzanesa 2 graniczące z waszym obszarem podatkowym; Lucjusz Lu-
kullus po dokonaniu wielkich czynów wycofuje się z tej wojny 3 , a następca
jego 4 nie jest dostatecznie przygotowany do kierowania wojną tak poważ-
ną. Jednego tylko naczelnego wodza domagają się i pragną wszyscy sprzy-
mierzeńcy i obywatele i jego jednego, nikogo więcej, nie obawiają się wro-
gowie. Widzicie, jak sprawa wygląda. Rozważcie teraz, co macie czynić. Wy-
daje mi się, że najpierw należy powiedzieć coś o rodzaju tej wojny, potem
o jej wielkości, wreszcie o wyborze naczelnego wodza. Wojna jest tego
rodzaju, że powinna was jak najbardziej zachęcić i zapalić do dalszej walki.
Chodzi w niej o chwałę narodu rzymskiego, która od przodków wam
przekazana, o ile we wszystkich dziedzinach jest znaczna, o tyle w sztuce
wojennej największa; chodzi o bezpieczeństwo sprzymierzeńców i przyja-
ciół, o które przodkowie wasi toczyli wielkie i ciężkie boje; chodzi o naj-
pewniejsze dochody narodu rzymskiego i największe, z których utratą
zabraknie wam świetności w czasach pokoju i środków na czas wojny; chodzi
o majątki wielu obywateli, o które musicie się zatroszczyć tak ze względu
na nich samych, jak i z uwagi na dobro rzeczypospolitej.
A że zawsze byliście bardziej od innych ludów żądni chwały i chciwi
sławy, zmyć musicie tę plamę wyniesioną z pierwszej wojny z Mitrydate-
sem, która się wżarła i na dobre przylgnęła do imienia ludu rzymskiego. Oto
ten, który w całej Azji, w tylu krajach, jednego dnia, przez jednego posłań-
ca i jednym pismem zarządził wymordowanie i usunięcie wszystkich oby-
wateli rzymskich, nie tylko nie poniósł dotychczas zasłużonej kary za swoją
zbrodnię, ale już dwadzieścia trzy lata od tamtej pory panuje i to tak panu-
je, że zamiast się ukrywać w mrocznych zakamarkach Pontu i Kapadocji chce
się wynurzyć z ojczystego królestwa i działać na waszych terenach podat-
kowych, to jest na oczach całej Azji. Dotychczas bowiem nasi wodzowie tak
2 Kapadocja.
3 Lukullus sprawował dowództwo w latach 73—67. Kiedy po długoletnich, chociaż
zwycięskich walkach wojsko rzymskie zaczęło ulegać rozprzężeniu i dało się zaskoczyć
Mitrydatesowi pod Zelą, Lukullus został odwołany z dowództwa.
4 Maniusz Glabrion.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin