Matt i pani Flowers nie mogli już dłużej ignorować oślepiającego światła. Wyszli na zewnątrz.
Ale jak Matt otworzył drzwi to było- nie wiedział co to jest. Coś huknęło prosto z ziemi i w niebo, gdzie stawało się mniejsze i mniejsze i zniknęło.
Meteor, który przechodził przez Ziemie? Ale to nie oznacza tsunami, trzęsień ziemi, fal uderzeniowych, pożarów lasów i może nawet rozpadnięcia się Ziemi? Skoro jeden meteor, który uderzył o powierzchnię zabił wszystkie dinozaury...
Światło, które świeciło w górę nieznacznie zniknęło.
„A niech mnie,” powiedziała pani Flowers cienkim, trzęsącym się głosem. „Matt, kochany, wszystko w porządku?”
„Tak, proszę pani. Ale...” Słownictwo Matta nie wytrzymało napięcia. „Co to do cholery było?”
I ku jego lekkiemu zdziwieni, pani Flowers powiedziała, „Dokładnie moje uczucia!”
„Czekaj- tam coś się rusza. Wracaj do domu!”
„Kochany Matcie, bądź ostrożny z tą bronią...”
„To są ludzie! Oh, mój Boże! To jest Elena.” Matt nagle usiadł na ziemi. Mógł tylko teraz wyszeptać. „Elena. Ona żyje. Ona żyje!”
Z tego co widział Matt, to była grupa ludzi wspinających się i pomagających innym wydostać się z idealnego prostokątnego otworu, może pięć stóp wysokości, w na arcydzięglowej grządce pani Flowers.
Mogli usłyszeć ich głosy. „W porządku,” mówiła Elena, kiedy się pochylała. „Teraz złap moje ręce.”
Ale sposób w jaki była ubrana! Strzęp szkarłatu, który odkrywał wszystkiego rodzaju zadrapania i nacięcia na nogach. Na górze- pozostałości sukni pokrywały tyle co bikini. Miała na sobie największą, najbardziej iskrzącą biżuterię, jakiej Matt nigdy nie widział.
Więcej głosów, przez Matta przeszedł prąd.
„Bądź ostrożny, tak? Podniosę go do ciebie-”
„Mogę sam się wydostać.”- na pewno to był Stefano.
„Widzisz?” Elena cieszyła się. „Powiedział, że sam może się wydostać!”
„Oui, ale może jedno małe podniesienie-”
„To nie jest czas na męskość, braciszku.” A to, pomyślał Matt, dotykając rewolweru, był Damon. Poświęcone kule...
„Nie, ja chcę- zrobić to sam- okej- mam to. O.”
„Widzisz! Jest lepszy z każdą sekundą!” śpiewała Elena.
„Gdzie jest diament? Damon?” Stefano brzmiał niespokojnie.
„Mam to bezpieczne. Odpręż się.”
„Chcę go trzymać. Proszę.”
„Bardziej niż chcesz trzymać mnie?” zapytała Elena. Był zamglony i potem Stefano ponownie leżał w jej ramionach, kiedy powiedziała, „Spokojnie, spokojnie.”
Matt gapił się. Damon był tuż za nimi, prawie jak by tam należał. „Będę pilnował diamentu,” powiedział stanowczo. „Ty pilnuj swojej dziewczyny.”
„Przepraszam- Przepraszam, ale... czy ktoś mógłby proszę mnie wyciągnąć?” A to była Bonnie! Bonnie, brzmiąca żałośnie ale nie przerażona czy nieszczęśliwa. Bonnie chichotała! „Mamy wszystkie worki z gwiezdnymi kulami?”
„Mamy wszystkie te z domu, który znaleźliśmy” To była Meredith. Dzięki Bogu. Wszyscy wyszli. Ale pomimo swoich myśli-jego oczy powędrowały do jednej postaci- tego który wydawał się nadzorować sprawy- tego ze złotymi włosami.
„Potrzebujemy gwiezdnych kul, bo każda z nich może być-” Zaczęła, kiedy krzyknęła, „Oh, patrzcie! Patrzcie! To jest pani Flowers i Matt!”
„Teraz, Bonnie, na pewno nie czekają na nas,” wtrąciła Meredith.
„Gdzie, Bonnie? Gdzie?” domagała się Elena.
„Jeśli to jest Shinichi i Misao w przebraniu idę- hej, Matt!”
„Czy ktoś, proszę, powie mi gdzie?
„Tam, Meredith!”
Oh! Pani Flowers! Um... mam nadzieję, że nie obudziłyśmy was.”
„Nigdy nie miałam szczęśliwszej pobudki,” pani Flowers powiedziała uroczyście. „Widzę, przez co przeszliście w Ciemnym Miejscu. Wasz brak wystarczającej odzieży...”
Nagła cisza. Meredith patrzyła na Bonnie. Bonnie na Meredith.
„Wiem, że te ubrania i kamienie mogą się wydawać, że to trochę za dużo...”
Matt odzyskał głos. „Ta biżuteria? Jest prawdziwa?”
„Oh, to drobiazgi. I jesteśmy cali brudni...”
„Wybacz nam. Śmierdzimy- co jest moja winą-” zaczął Stefano, tylko Elena mu przerwała.
„Pani Flowers, Matt: Stefano był więźniem! Przez cały czas! Zagłodzony i torturowany- oh, Boże!”
„Elena. Szzzz. Masz mnie z powrotem.”
„Mamy cię z powrotem. Teraz, nigdy cię nie opuszczę. Nigdy, nigdy.”
„Spokojnie, kochanie. Naprawdę potrzebuję kąpieli i-” Stefano nagle zatrzymał. „Nie ma żelaznych krat! Nic co mogłoby wyłączyć moje Moce! Mogę...” odszedł od Eleny, którą trzymał jedną ręką. To było lekkie, srebrzysty błysk światła, jak księżyc w pełni pojawiający się i znikający wśród nich.
„Tutaj!” powiedział. „Każdy kto nie chce trochę brutalnych pasożytów, Zajmę się nim.”
„Jestem twoją służącą,” powiedziała Meredith. „Mam fobię na pchły, a Damon nigdy nawet nie dał mi żadnego proszku na pchły. Co za pan!”
Zaśmiali się na to, śmiech, którego Matt nie rozumiał. Meredith miała na sobie- to musiała być biżuteria- ale ciągle to wyglądało jak warte kilka milionów dolarów szafiry.
Stefano wziął rękę Meredith. To był taki sam lekki błysk światła. A potem Meredith odeszła mówiąc, „Dzięki.”
Nisko Stefano odpowiedział, „Dziękuję, Meredith.” Niebieska sukienka Meredith była co najmniej w jednym kawałku, zauważył Matt.
Bonnie- której sukienka była pocięta na wstążki w kolorze gwiazd- wyciągnęła dłoń. „Ja też, proszę.”
Stefano wziął jej rękę i stało się to jeszcze raz. „Dziękuję, Stefano. Ohhh! Czuję się o wiele lepiej. Nienawidziłam swędzenia.”
„Dziękuję, Bonnie. Nienawidziłem myśli, że umieram sam.”
„Inne wampiry, zajmijcie się sobą!” powiedziała Elena, jakby miała listę i odhaczała pozycje. „I Stefano, proszę-” Wyciągnęła do niego rękę.
Klęknął przed nią, pocałował jej obie dłonie, a następnie spowił ją w lekkim białym świetle.
„Ale ciągle chciałabym kąpiel...” powiedział Bonnie błagalnie, kiedy nowy wampir- ten wysoki dobrze zbudowany- i Damon, każdy wywołał księżycową poświatę wokół siebie.
Pani Flowers odezwała się, „Są tu cztery działające wanny w tym domu: w pokoju Stefano, w moim pokoju, i w pokojach po obu stronach pokoju Stefano. Bądźcie moimi gośćmi. Teraz zostawię sole do kąpieli w każdej.” A potem dodała, wyciągając ręce do całej obdartej, krwawiącej, brudnej grupy: „Mój dom jest waszym domem, kochani.”
To był płomienny chór „dziękujemy.”
„Ustawię harmonogram. Do karmienia Stefano, mam na myśli. Jeśli wy dziewczyny jesteście chętne,” szybko dodała Elena, patrząc na Bonnie i Meredith. „Nie potrzebuje dużo, tylko trochę co godzinę aż do rana.”
Elena nadal wydawała się bardzo onieśmielona Mattem. Matt był bardzo onieśmielony nią. Ale zrobił krok do przodu, trzymając w górze puste ręce pokazywał, że jest nieszkodliwy. „Jest zasada, że tylko dziewczyny? Bo ja też mam krew, i jestem zdrowy jak koń.”
Stefano szybko spojrzał na niego. „Nie ma żadnej zasady o wyłączności dziewczyn. Ale nie musisz-”
„Chcę ci pomóc.”
„Okej, później. Dziękuję, Matt.”
Właściwą odpowiedzią wydawało się być, „Dziękuję, Stefano,” Matt nie mógł myśleć o niczym innym aż do, „Dzięki za opiekę nad Eleną.”
Stefano uśmiechnął się. „Za to dziękuj Damonowi. On i wszyscy inni bardzo mi pomogli- i sobie nawzajem.”
„Również Wyprowadzaliśmy Psy- chociażby Sage,” powiedział Damon szelmowsko.
„Oh- przypomniałeś mi. Powinienem użyć tego odrobaczanego triku na moich dwóch przyjaciołach. Saber! Szpon! Do nogi!” Dodał gwizd, którego Matt nigdy nie mógłby naśladować.
W każdym razie, Matt wpływał na sen. Ogromny pies, prawie tak duży jak kucyk, pozornie, i sokół wyłaniający się z ciemności.
„Teraz,” powiedział dobrze zbudowany wampir, i jeszcze raz lekkie światło zaświeciło.
A potem: „O. Jeśli pozwolisz; Wolę spać na zewnątrz z moimi przyjaciółmi. Jestem wdzięczny za wszystkie życzliwości, Madame i nazywam się Sage. Sokół to Szpon; pies, Saber.”
Elena powiedziała, „Zaklepuję łazienkę Stefano dla mnie i Stefano, i Pani Flowers łazienkę dla dziewczyn. Wy chłopcy poradzicie sobie sami.”
„Ja,” pani Flowers powiedział poważnie. „będę w kuchni, robiła kanapki.” Odwróciła się by pójść.
Wtedy Shinichi powstał z ziemi nad nimi.
Lub raczej kiedy jego twarz się pojawiła. To było wyraźnie złudzenie, ale przerażające i cudowne. Shinichi faktycznie wydawałby się być tam, olbrzymi, możliwe, że wspierający świat n swoich ramionach. Czarna część włosów mieszała się z nocą, ale szkarłatne końcówki tworzyły płonącą poświatę wokół jego twarzy. Pochodząc z krainy, która była zdominowana przez olbrzymie czerwone słońce, noc i dzień, to był dziwny widok.
Oczy Shinichiego były czerwone również jak dwa księżyce na niebie, i skupiały się na grupie przy domu pani Flowers.
„Witajcie,” powiedział. „Co, wyglądacie na bardzo zaskoczonych? Nie powinniście być. Naprawdę nie mogłem pozwolić wam wrócić bez pojawienia się by powiedzieć 'cześć'. Mimo wszystko, to było dawno- dla niektórych z was,” powiedziała olbrzymia twarz, uśmiechając się. „Ponadto, oczywiście, do udziału w uroczystości- uratowaliśmy małego Stefano, i, nawet walczyliśmy z przerośniętym kurczakiem by to zrobić.”
„Chciałabym zobaczyć jak zmagasz się z Bloddeuwedd, jeden na jednego, i zabierasz ukryty klucz z jej gniazda, w tym samym czasie,” Bonnie zaczęła oburzona, ale zatrzymała się, gdy Meredith ścisnęła jej ramię.
Sage, tymczasem mamrotał coś o jego „przerośniętym kurczaku”, Szpon zabiłby, gdyby Shinichi miał dość odwagi by pojawić się osobiście.
Shinichi zignorował to wszystko. „Oh, tak, i umysłowa gimnastyka by przez to przejść. Naprawdę ogromna. Nigdy więcej pomylimy wam w pomylonych głowach idiotów, którzy nigdy nie zapytali w pierwszej kolejności, nie zapytali dlaczego moja siostra nie daje żadnych wskazówek,, coraz mniej wskazówek, które osoba postronna zrozumiałaby. To znaczy”- mrugnął znacząco- „dlaczego po prostu nie poszliście i połknąć klucza za pierwszym razem, hmmm?”
„Blefujesz,” powiedziała Meredith stanowczo. „Lekceważysz nas, jasno i prosto.”
„Może,” powiedział Shinichi. „Lub może to było całkowicie coś innego.”
„Przegrałeś,” powiedział Damon. „Zdaję sobie sprawę, ze dla niebie może to być zupełnie nowe pojęcie, ale to prawda. Elena zyskała znacznie większą kontrolę nad swoimi Mocami.”
„Ale czy będą tu działały?” Shinichi uśmiechnął się strasznie. „Lub znikną w świetle jasno żółtego słońca? Lu w głębi prawdziwej ciemności?”
„Nie pozwól mu cię dręczyć, Madame,” krzyknął Sage. „Twoje Moce pochodzą z miejsca, którego on nie może się przedostać!”
„Oh, tak, i zdrajca. Buntowniczy syn buntownika. Zastanawiam się... jak tym razem się nazywasz? Cage? Rage? Zastanawiam się co te dzieci pomyślą, gdy dowiedzą się kim naprawdę jesteś?”
„To nie będzie miało znaczenia kim jest,” krzyczała Bonnie. „Wiemy to. Wiemy, że jest wampirem, ale potrafi być szlachetny i uprzejmy i ratował nas ciągle.” zamknęła oczy, przez trzymającą ją ziemie przeszła salwa śmiechu Shinichiego.
„Więc, Madame,” drwił Shinichi, „myślisz, że macie korzystnego 'Sage`a' Ale zastanawiam się co w szachach nazywane jest gambitem? Nie? Jestem pewien, że twój intelektualny przyjaciel z przyjemnością cię poinformuje.”
Przerwa. Wtedy Meredith powiedziała, bez żadnej ekspresji. „Gambit jest gdy szachista składa coś w ofierze- na przykład, pionka- celowo- tylko by zdobyć coś innego. Pozycje na szachownicy, którą chce, na przykład.”
„Wiedziałem, że będziesz w stanie im powiedzieć. Co myślisz o naszym pierwszym gambicie?”
Druga cisza, potem Meredith powiedziała: „Przypuszczam, że masz na myśli oddanie nam Stefano za osiągnięcie czegoś lepszego?”
„Oh, gdybyś tylko miała złote włosy- jak twoja przyjaciółka Elena ma tak hojnie pokazane.”
Były różne okrzyki w rodzaju „Hę?”- większość z nich skierowana była do Shinichiego, ale kilka do Eleny.
Która natychmiast wybuchli. „Zabrałeś wspomnienia Stefano-?”
„Otóż, otóż, nic tak drastycznego, moja droga. Ale łącznie-trzydieści-sesji kosmetyczki- teraz jest bardziej chętna do współpracy.”
Elena odwróciła wzrok do góry w stronę olbrzymiej twarzy z wyrazem całkowitej pogardy. „Ty... chamie.”
„Oh, Zostałem dotknięty w serce.” Ale rzecz była taka, że olbrzymia twarz Shinichiegi wyglądała na urażoną- zła i niebezpieczna. Między wami, wszystkimi tymi bliskimi przyjaciółmi: Czy wiecie, jak wiele tajemnic tu jest? Oczywiście, Meredith jest mistrzynią tajemnic, zachowując swoje tajemnice od swoich przyjaciół przez te wszystkie lata. Myślicie, że jest już wypompowaliście ją do sucha, ale najlepsze jeszcze przed nami. A potem, oczywiście, sekret Damona.”
„Co jeśli mówisz tutaj i teraz to oznacza natychmiastową wojnę,” powiedział Damon. „W wiesz, to jest dziwne, ale mam przeczucie, że przyszedłeś to dzisiaj zawrzeć umowę.”
Tym razem śmiech Shinichiego był naprawdę wichurą, i Damon skoczył za Meredith aby zapobiec jej uderzeniu o windę.
„Bardzo szarmancko,” Shinichi zagrzmiał ponownie, rozbijając szkło gdzieś w domu pani Flowers. „Ale naprawdę muszę iść. Zostawić streszczenie zdobyczy, które musicie ciągle poszukać zanim wasza mała spółka będzie mogła spojrzeć sobie w oczy?”
„Myślę, że już ją mamy. Nie jesteś dłużej mile widziany wokół tego domu,” pani Flowers powiedziała chłodno.
Ale umysł Eleny ciągle pracował. Nawet stojąc tu, wiedziała, że Stefano jej potrzebuje szukała przyczyn tego: drugiego gambitu Shinichiego. Ponieważ była pewna, że był jeden.
„Gdzie są poszewki?” powiedziała ostrym głosem, który przeraził i oszołomił połowę grupy, po prostu przeraził resztę.
„Trzymałem jedną, ale zdecydowałem, że natomiast przytrzyma ją Saber.”- Sage.
„Ja miałam jedną, na dole dziury, ale upuściłam ją kiedy ktoś mnie wyciągał.” -Bonnie.
„Ciągle mam jedną, chociaż nie rozumiem czy to dobrze-” zaczął Damon.
„Damon!” zawirowała do niego. „Zaufaj mi! Mamy twoją i Sage'a bezpieczną- co się stało z Bonnie w dziurze?”
Moment, w którym powiedziała „zaufaj mi” Damon rzucił poszewkę na górę Sage'a, przez czas kiedy kończyła, wskoczył do dziury, która ciągle świeciła światłem linii tak, że zraniłoby każde oczy wampira.
Ale Damon wykonał to bez zarzutu. Powiedział, „Mam to teraz bezpieczne- nie, czekaj! Nie korzeń! Cholerny korzeń zakręcił się wokół jednej z gwiezdnych kul. Niech ktoś rzuci mi nóż, szybko!”
Podczas gdy wszyscy inni klepali się po kieszeniach w poszukiwaniu noży, Matt zrobił coś, w co Elena nie mogła uwierzyć. Najpierw spojrzał w dół o głębokości sześciu stóp, wskazując- rewolwerem, to był? Tak- rozpoznała go jako bliźniaczy Meredith. Potem bez próbowania zejścia na dół łatwo, po prostu wskoczył jak Damon, do otworu.
„NIE CHCESZ WIEDZIEĆ!” warknął Shinichi, ale nikt nie zwracał na niego uwagi.
Skok Matta nie skończył się tak lekko jak Damona. Skończyło się ciężkim oddechem i zduszonym przekleństwem. Ale Matt nie marnował czasu; ciągle na kolanach, podał Damonowi broń.
„Poświęcone kule- strzel nimi!”
Damon poruszył się szybko. Nawet nie zdawał się celować. Musiał odbezpieczyć i natychmiast wycelował, korzeń teraz pokrywał łagodną ścianę w otworze, do końca szczelnie owinięte wokół czegoś okrągłego.
Elena usłyszała dwa rozbijające strzały rewolweru; trzy. Następnie Damon pochylił się i podniósł kulę owiniętą winoroślą, średniej wielkości i krystalicznie czystą, gdzie można było zobaczyć prawdziwą powierzchnię.
„ODŁÓŻ TO!” złość Shinichiego była ponad wszelką miarę. Dwa płonące punkty w jego oczach były jak płomienie- jak płonące księżyce. Wydawało się, że próbował dopaść ich zastosowując zwykłą siłę. „POWIEDZIAŁEM, ŻEBYŚ NIE DOTYKAŁ TEGO SWIMI BRUDNYMI LUDZKIMI RĘKOMA!”
„Oh, mój Boże!” wysapała Bonnie.
Meredith powiedziała po prostu, „To jest Misao- to należy. Ryzykował z swoim własnym; ale nie z jej. Damon, podaj mi to, wraz z rewolwerem. Założę się, że nie jest kuloodporny.” Klęknęła, dosięgając do otworu.
Damon, z podniesioną brwią, zrobił tak jak mówiła.
„Oh, Boże,” krzyczała Bonnie, ze skraju dziury. „Matt zwichnął kostkę, co najmniej.”
„MÓWIŁEM CI,” warczał Shinichi. „BĘDZIESZ ŻAŁOWAŁ-”
„Tutaj,” Damon powiedział do Bonnie, zupełnie nie zwracając uwagi na Shinichi. Bez dalszych ceregieli, podniósł Matta i uniósł go wyciągając z dziury. Odłożył złotowłosego chłopaka obok Bonnie, który patrzył na niego szerokimi brązowymi oczami z całkowitym zmieszaniem.
Matt, chociaż, był na wskroś Wirginijczykiem. Po przełknięciu tylko raz, wydusił, „Dzięki, Damon.”
„Żaden problem, Matt,” powiedział Damon, a potem „Co?” kiedy ktoś sapnął.
„Pamiętasz,” krzyczała Bonnie, „Pamiętasz go- Meredith!” przestała mówić, patrząc na wysoką dziewczynę. „Trawnik!”
Meredith, która sprawdzała gwiezdną kulę z dziwnym wyrazem twarzy, teraz rzuciła rewolwer do Damona i próbowała wolną ręką oderwać trawę, która oplatała się wokół jej stóp oraz w górę już po kostkach. Ale nawet gdy to zrobiła, trawa wydawała się skoczyć w górę i chwycić jej dłoń, wiążąc ją do nogi. I teraz to kiełkowało, rosło i gnało w górę jej ciała ku kuli, którą trzymała wysoko w powietrzu.
W tym samym czasie, napinało się wokół klatki piersiowej, zmuszając powietrze do opuszczenia jej płuc.
To wszystko działo się tak szybko, że wysapała tylko, „Niech ktoś weźmie kulę,” wszyscy skoczyli by jej pomóc. Bonnie pierwsza się tam dostała, ryjąc paznokciami w zieleni, co ścisnęło klatkę piersiową Meredith. Ale każde były ostre jak stal, nie mogła oderwać nawet jednego z nich. Nie mógł Matt ani Elena. Tymczasem, Sage próbował ponieść ciało Meredith- poderwać ją z ziemi, ale nie miał więcej sukcesów niż reszta.
Twarz Meredith, wyraźnie widoczna w świetle ciągle świecącej dziury, stawała się biała.
Damon chwycił gwiezdną kulę z jej palców tuż przed splątaną zielenią biegnącą w górę jej ramienia by ją dosięgnąć. Następnie dosłownie zaczął przemieszczać się szybciej niż ludzkie oko mogło uchwycić, nie zatrzymując się w żadnym miejscu dość długo by żadna roślina g...
ZozolekxDx