Darcy Emma - Miłość szejka(1).pdf

(709 KB) Pobierz
The Sheikh's Seduction
EMMA DARCY
Miłość szejka
1
107004413.306.png 107004413.317.png 107004413.328.png 107004413.339.png 107004413.001.png 107004413.012.png 107004413.023.png 107004413.034.png 107004413.045.png 107004413.056.png 107004413.067.png 107004413.078.png 107004413.089.png 107004413.100.png 107004413.111.png 107004413.122.png 107004413.133.png 107004413.144.png 107004413.155.png 107004413.166.png 107004413.177.png 107004413.188.png 107004413.199.png 107004413.210.png 107004413.221.png 107004413.232.png 107004413.243.png 107004413.254.png 107004413.265.png 107004413.276.png 107004413.282.png 107004413.283.png 107004413.284.png 107004413.285.png 107004413.286.png 107004413.287.png 107004413.288.png 107004413.289.png 107004413.290.png 107004413.291.png 107004413.292.png 107004413.293.png 107004413.294.png 107004413.295.png 107004413.296.png 107004413.297.png 107004413.298.png 107004413.299.png 107004413.300.png 107004413.301.png 107004413.302.png 107004413.303.png 107004413.304.png 107004413.305.png 107004413.307.png 107004413.308.png 107004413.309.png 107004413.310.png 107004413.311.png 107004413.312.png 107004413.313.png 107004413.314.png 107004413.315.png 107004413.316.png 107004413.318.png 107004413.319.png 107004413.320.png 107004413.321.png 107004413.322.png 107004413.323.png 107004413.324.png 107004413.325.png 107004413.326.png 107004413.327.png 107004413.329.png 107004413.330.png 107004413.331.png 107004413.332.png 107004413.333.png 107004413.334.png 107004413.335.png 107004413.336.png 107004413.337.png 107004413.338.png 107004413.340.png 107004413.341.png 107004413.342.png 107004413.343.png 107004413.344.png 107004413.345.png 107004413.346.png 107004413.347.png 107004413.348.png 107004413.349.png 107004413.002.png 107004413.003.png 107004413.004.png 107004413.005.png 107004413.006.png 107004413.007.png 107004413.008.png 107004413.009.png 107004413.010.png 107004413.011.png 107004413.013.png 107004413.014.png 107004413.015.png 107004413.016.png 107004413.017.png 107004413.018.png 107004413.019.png 107004413.020.png 107004413.021.png 107004413.022.png 107004413.024.png 107004413.025.png 107004413.026.png 107004413.027.png 107004413.028.png 107004413.029.png 107004413.030.png 107004413.031.png 107004413.032.png 107004413.033.png 107004413.035.png 107004413.036.png 107004413.037.png 107004413.038.png 107004413.039.png 107004413.040.png 107004413.041.png 107004413.042.png 107004413.043.png 107004413.044.png 107004413.046.png 107004413.047.png 107004413.048.png 107004413.049.png 107004413.050.png 107004413.051.png 107004413.052.png 107004413.053.png 107004413.054.png 107004413.055.png 107004413.057.png 107004413.058.png 107004413.059.png 107004413.060.png 107004413.061.png 107004413.062.png 107004413.063.png 107004413.064.png 107004413.065.png 107004413.066.png 107004413.068.png 107004413.069.png 107004413.070.png 107004413.071.png 107004413.072.png 107004413.073.png 107004413.074.png 107004413.075.png 107004413.076.png 107004413.077.png 107004413.079.png 107004413.080.png 107004413.081.png 107004413.082.png 107004413.083.png 107004413.084.png 107004413.085.png 107004413.086.png 107004413.087.png 107004413.088.png 107004413.090.png 107004413.091.png 107004413.092.png 107004413.093.png 107004413.094.png 107004413.095.png 107004413.096.png 107004413.097.png 107004413.098.png 107004413.099.png 107004413.101.png 107004413.102.png 107004413.103.png 107004413.104.png 107004413.105.png 107004413.106.png 107004413.107.png 107004413.108.png 107004413.109.png 107004413.110.png 107004413.112.png 107004413.113.png 107004413.114.png 107004413.115.png 107004413.116.png 107004413.117.png 107004413.118.png 107004413.119.png 107004413.120.png 107004413.121.png 107004413.123.png 107004413.124.png 107004413.125.png 107004413.126.png 107004413.127.png 107004413.128.png 107004413.129.png 107004413.130.png 107004413.131.png 107004413.132.png 107004413.134.png 107004413.135.png 107004413.136.png 107004413.137.png 107004413.138.png 107004413.139.png 107004413.140.png 107004413.141.png 107004413.142.png 107004413.143.png 107004413.145.png 107004413.146.png 107004413.147.png 107004413.148.png 107004413.149.png 107004413.150.png 107004413.151.png 107004413.152.png 107004413.153.png 107004413.154.png 107004413.156.png 107004413.157.png 107004413.158.png 107004413.159.png 107004413.160.png 107004413.161.png 107004413.162.png 107004413.163.png 107004413.164.png 107004413.165.png 107004413.167.png 107004413.168.png 107004413.169.png 107004413.170.png 107004413.171.png 107004413.172.png 107004413.173.png 107004413.174.png 107004413.175.png 107004413.176.png 107004413.178.png 107004413.179.png 107004413.180.png 107004413.181.png 107004413.182.png 107004413.183.png 107004413.184.png 107004413.185.png 107004413.186.png 107004413.187.png 107004413.189.png 107004413.190.png 107004413.191.png 107004413.192.png 107004413.193.png 107004413.194.png 107004413.195.png 107004413.196.png 107004413.197.png 107004413.198.png 107004413.200.png 107004413.201.png 107004413.202.png 107004413.203.png 107004413.204.png 107004413.205.png 107004413.206.png 107004413.207.png 107004413.208.png 107004413.209.png 107004413.211.png 107004413.212.png 107004413.213.png 107004413.214.png 107004413.215.png 107004413.216.png 107004413.217.png 107004413.218.png 107004413.219.png 107004413.220.png 107004413.222.png 107004413.223.png 107004413.224.png 107004413.225.png 107004413.226.png 107004413.227.png 107004413.228.png 107004413.229.png 107004413.230.png 107004413.231.png 107004413.233.png 107004413.234.png 107004413.235.png 107004413.236.png 107004413.237.png 107004413.238.png 107004413.239.png 107004413.240.png 107004413.241.png 107004413.242.png 107004413.244.png 107004413.245.png 107004413.246.png 107004413.247.png 107004413.248.png 107004413.249.png 107004413.250.png 107004413.251.png 107004413.252.png 107004413.253.png 107004413.255.png 107004413.256.png 107004413.257.png 107004413.258.png 107004413.259.png 107004413.260.png 107004413.261.png 107004413.262.png 107004413.263.png 107004413.264.png 107004413.266.png 107004413.267.png 107004413.268.png 107004413.269.png 107004413.270.png 107004413.271.png 107004413.272.png 107004413.273.png 107004413.274.png 107004413.275.png 107004413.277.png 107004413.278.png 107004413.279.png 107004413.280.png 107004413.281.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Nazywam się Sara Hillyard. Mój ojciec trenuje w Australii
konie wyścigowe.
To były szczere słowa dwunastoletniego dziecka. Dziecka, które
polubił i które dobrze pamiętał, gdy siedem lat później przyjechał do
Australii wybierać trenera.
Szejk Tarik al-Khaima potrząsnął głową, uśmiechając się
pobłażliwie. To głupie, żeby takie sentymenty wpływały na jego
decyzje. Zatrudnił Drew Hillyarda, powierzył mu potomstwo
najlepszych koni na świecie, a ten człowiek okazał się oszustem i
kanalią, który zmarnował to, co dostał, wybierając łapówkę.
Gdy teraz siedział obok niego w loży toru wyścigów konnych w
Flemington, czekając na początek gonitwy Melbourne Cup, czynił
wysiłek, by zachować uprzejmy wyraz twarzy. Był to jeden z
największych wyścigów w międzynarodowym kalendarzu imprez.
Puchar Melbourne stanowił obiekt pożądania trenerów i właścicieli
koni. Potwierdzał klasę i sławę wierzchowca. Zapewniał zwrot
inwestycji.
Jeśli Firefly dziś wygra, być może Drew Hillyard dostanie jeszcze
jedną szansę. Jeśli jednak przegra, nie pozostanie mu nic innego, jak
pocałować szlachetnie urodzonego konia szejka Tarika na do
widzenia. Chwila prawdy zbliżała się szybko. Konie stały już w
boksach, gotowe do startu.
- Powinien dobrze pobiec - zapewnił Drew Hillyard.
Tarik odwrócił głowę do ojca Sary. Starszy mężczyzna miał
kręcone, przetykane siwizną włosy, tak krótko obcięte, że kędziorki
przylegały mu ciasno do czaszki. Ciemne oczy trenera miały wyraz
nieprzenikniony. Przez umysł Tarika przemknęło wspomnienie
córki Hillyarda: burza lśniących, ciemnych włosów okalających
twarz, w której przykuwały uwagę czekoladowe, błyszczące oczy.
Uwielbiał się w nie wpatrywać. Ale wolał nie patrzeć w oczy jej ojca.
- Tak, powinien - odparł lakonicznie i znów skierował
2
spojrzenie na tor. Firefly był potomkiem championów; gdyby
trenowano go prawidłowo, powinien bezapelacyjnie wygrać ten
wyścig. Powinien. Ale Tarik wolał się o to nie zakładać. Żaden z koni,
które umieścił w stajniach Drew Hillyarda, nie uzyskał wyników
odpowiednich do swego pochodzenia. Wszystkie nadzieje
zniweczyła korupcja.
- Czy postawił pan coś na Firefly? - spytała Susan Hillyard. Tarik
spojrzał na nią z nagłym zainteresowaniem. Ciekawe, czy znała
prawdę? Druga żona Drew Hillyarda była trochę nerwową
blondynką. I miała wszelkie powody, by być nerwowa, pomyślał
ponuro Tarik.
- Nigdy nie stawiam, pani Hillyard. Interesuje mnie samo
widowisko. Lubię patrzeć, jak moje konie osiągają wyniki zgodne ze
swoim pochodzeniem.
- Ach, tak... - Zamilkła, zaciskając nerwowo palce. Macocha
Sary...
„Mój ojciec znów się żeni. Mama wróciła do Irlandii, a mnie
załatwiła szkołę z internatem w Anglii. Dzięki temu będzie mogła
częściej mnie odwiedzać. Latem będę przyjeżdżać do ojca",
Samotne, pozbawione złudzeń dziecko, którego świat zawalił się z
powodu rozwodu rodziców. Tarik nie przestawał o niej myśleć. Jak
teraz wygląda... ? Nie było jej tutaj, we Flemington. Mimo woli szukał
jej wzrokiem. Na jaką kobietę wyrosła? Miał nawet ochotę o nią
spytać, ale okazanie osobistego zainteresowania byłoby niezgodne z
jego manierami. Zresztą, jeśli Firefly przegra, Sara - urocze dziecko
sprzed jedenastu lat - wraz z całą swoją rodziną odejdzie w
przeszłość.
W tłumie podniósł się szum. Rozpoczynał się wyścig. Tarik,
podobnie jak reszta widzów, powstał i przyłożył do oczu lornetkę. Z
głośników dobiegał podniecony głos komentatora. Szejk całą uwagę
skupił na wspaniałym ogierze, który wart byłby swej wagi w złocie,
gdyby wygrał.
Poruszał się z taką gracją i lekkością, że samo obserwowanie go
było ekscytujące. W połowie okrążenia wysforował się do przodu.
3
Zbyt szybko, pomyślał Tarik. A jednak przez co najmniej sto metrów
utrzymywał dystans trzech długości od pozostałych koni. Potem
wyraźnie osłabł, inne konie go dogoniły i minęły. Na metę przybiegł
dopiero ósmy. Przyzwoity wynik, zważywszy, że startowały
dwadzieścia dwa konie. Ale Tarik wiedział lepiej.
- Za wcześnie się zmęczył - powiedział Drew Hillyard, nie kryjąc
rozczarowania.
- To prawda - przyznał zimno Tarik, dobrze wiedząc, że
wytrenowany koń tej klasy co Firefly nigdy nie traci pary.
- Chce pan porozmawiać z dżokejem?
- Nie, porozmawiam z panem po wyścigach.
- Dobrze.
Hillyard i jego żona odeszli. Tarik był z tego zadowolony, choć
wiedział, że jeszcze dziś czeka go z nimi nieprzyjemna rozmowa.
- Chcesz, żebym ja to załatwił?
Był to cichy głos jego bliskiego przyjaciela, Petera Larsena.
Studiowali razem w Eton i Oksfordzie i doskonale się rozumieli. To
właśnie Peter wyśledził niecne knowania Hillyarda. Dowody nie
zostawiały wątpliwości.
Tarik potrząsnął głową. Wielokrotnie Peter oszczędzał mu
kłopotów. Jednak to nie była zwyczajna sprawa.
- Byłem głupi, że go wybrałem, Peter. Teraz sam muszę z nim
skończyć.
Larsen skinął głową ze zrozumieniem.
Drew Hillyard zawiódł pokładane w nim zaufanie.
To zawsze było sprawą osobistą.
Sara kładła spać swą młodszą przyrodnią siostrę. Wprawdzie
Jessie była już duża, ale po całym dniu oczekiwania, podniecenia i
wreszcie rozczarowania padała ze zmęczenia.
Przez cały dzień siedziała przykuta do telewizora, najpierw
czekając, a potem oglądając transmisję z Melbourne Cup. I ani razu
nie zobaczyła szejka w białych szatach. Sara, co prawda, tłumaczyła,
że prawdopodobnie ubrany będzie w garnitur, ale nie udało jej się
przekonać Jessie. Zdaniem dziewczynki szejk musiał nosić
4
powiewne, białe szaty. Zresztą w ogóle nie pokazano go w telewizji.
W dodatku Firefly przegrał, mimo że prowadził przez długi
dystans. Jessie zalała się łzami. Kochała Firefly od chwili, gdy po raz
pierwszy ujrzała pięknego źrebaka. I rozpaczliwie pragnęła, by
wygrał.
- Mamusia nawet nie zadzwoniła - narzekała, dodając jeszcze
jedno rozczarowanie do tej ponurej listy.
- To był dla niej ciężki dzień - tłumaczyła Sara. - Musiała
towarzyszyć szejkowi, pełnić honory gospodyni. Być może poszli
gdzieś na kolację.
Duże niebieskie oczy wyrażały ogromny smutek z powodu tej
możliwości.
- To nie w porządku! Tato trenuje konie szejka od czterech lat i
szejk pierwszy raz przyjechał do Australii, a ja nawet nie mogę go
zobaczyć.
Ja też nie, pomyślała z żalem Sara. Chociaż dla niej nie było to aż
tak ważne. Odezwała się w niej zwykła ciekawość, jak Tarik wygląda
po tylu latach.
To zadziwiające, że pewne wspomnienia z dzieciństwa utrwalają
się w pamięci. Nigdy nie zapomniała Tarika al-Khaima. Doskonale
pamiętała, że obdarzył ją swym zainteresowaniem i był dla niej
bardzo miły podczas pierwszego Bożego Narodzenia, które spędziła
ze swoją matką w Irlandii.
Był wówczas młodym mężczyzną, niezwykle bogatym i
uderzająco przystojnym. Wszyscy goście na przyjęciu, odbywającym
się w domu jej matki, pragnęli go poznać. A jednak zauważył smutne,
osamotnione dziecko, które czuło się tutaj zupełnie niepotrzebne i
niechciane i poświęcił jej sporo czasu. Przy nim odzyskała poczucie
własnej wartości. Z tamtego okresu życia było to jej jedyne miłe
wspomnienie.
- Może jutro w prasie pokażą jego zdjęcie - dodała
pocieszającym tonem.
- Założę się, że nie! - Jessie nie przestawała się zżymać. - Przez
cały tydzień nie zamieszczono ani jednego zdjęcia.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin