Baczyński Stanisław - LITERATURA PIĘKNA POLSKI POROZBIOROWEJ - 1794 - 1863.rtf

(1554 KB) Pobierz

STANISŁAW BACZYŃSKI

LITERATURA PIĘKNA POLSKI POROZBIOROWEJ

(1794—1863)

 

Zadaniem książki niniejszej jest udostępnienie dziejów literatury pięknej porozbiorowej szerokiemu ogółowi naszej inteligencji i młodzieży. Rzecz prosta, iż najlepszem źródłem poznania byłoby bezpośrednie zetknięcie się czytelnika z dziełem poetyckiem, bez indywidualnej często interpretacji krytycznej. Nie należy zapominać jednak, że ogrom ma- tcrjału oraz wielostronność zagadnień uniemożliwia przeciętnemu czy­telnikowi, wprost fizycznie, lekturę wielu dzieł i rozpatrzenie wielu problemów, ważnych dla wychowania i świadomości narodowej. Dlatego wydało mi się rzeczą potrzebną ujęcie całokształtu najbliższej życiu współczesnego Polaka epoki literackiej w formę dostępną dla ogółu. W celu rozszerzenia sfery zagadnień, których nie można było ze względu na rozmiar dzieła całkowicie wyczerpać, dodano na końcu rozdziałów bibliografję. Czytelnik może z niej korzystać dowolnie w miarę głęb­szego zainteresowania się przedmiotem. Układ materjału, brak podzia­łów na okresy i t. p., wynikają ściśle z przeznaczenia i popularnego charakteru dzieła, który wyklucza wszelką utrudniającą swobodne czy- ‘ tanie formę i zbyteczne obciążenie tekstu odsyłaczami.

Oddając pracę swą czytelnikom, mam nadzieję, że zdoła ona bo­daj w części wypełnić braki naszego popularnego piśmiennictwa hi­storyczno-literackiego i zaspokoić naglącą potrzebę społeczeństwa w tym kierunku.

Profesorowi Konstantemu Wojciechowskiemu, z którego rzeczowych uwag skorzystałem przy ostatniej redakcji dzieła, składam tą drogą gorące podziękowanie.

S. B.

WSTĘP.

Dziedzictwo wieku osiemnastego.

Literatura wieku XlX-ego. wieku niewoli i zmagań narodu pol­skiego z przemocą wrogów, wyrosła na tradycji poprzednich stuleci. Źródła siły odpornej, która pozwoliła nam oprzeć się wynarodowieniu i dała moc wytrwania w niepodległości duchowej aż do czasów dzisiej­szych, objawiły się w przeszłości, w jej pracy odrodzeńczej, przekazanej testamentem Sejmu Czteroletniego pokoleniom następnym. Zanim zrodził się kwiat i owoce, musiała wyrastać łodyga i liście, czyli podstawa na­rodowej kultury, wypracowana przez tych, komu mimo pragnień, do­brej woli i wysiłków nie było dane odrodzić i uszczęśliwić ojczyzny. Lecz marzenia ich i czyny przeszły w dziedzictwie na synów, którzy czuwając nad duszą polską, dobyli z niej tonów potężnych i rodzimych, kazali jej przemawiać w imię zbrodni, na ojczyźnie dokonanej, do ludów Europy i znaleźli posłuch wśród swoich i obcych. Stworzyli ostoję dla polskości w słowie polskiem, natchnęli naród męstwem i siłą, która nie dała mu zginąć w bezpłodnej rozpaczy i rąk załamaniu.

Czasy panowania Sasów w Polsce przedstawiają okres historji, przesłonięty mgłą ciemnoty, zacofania i bezładu stosunków społecznych. Hasło „Polska nierządem stoi“, stawiając tamę wszelkiej myśli reforma­torskiej, było zapowiedzią bliskiej klęski i upadku. Zagrożona nieustan­nie interwencją mocarstw ościennych, pozbawiona sprężystej dyplomacji i stałej, wyćwiczonej armji, bez zapasów w skarbie, nie mogła Polska stawić czoła czyhającym na sposobną chwilę sąsiadom, zwłaszcza że do słabości jej w polityce zewnętrznej przyczyniał się zły stan we­wnętrzny kraju. Samowola i prywata magnatów, ciemnota i egoizm szlachty drobniejszej, brak ustawodawczego ciała wskutek ciągłego zry­wania sejmów, panowanie cudzoziemskich królów, niedbających o przy­szłość państwa, średniowieczny, przestarzały system wychowania w szko­łach i konwiktach zakonnych oraz literatura, zniżająca się do służenia

Utsratur.» Poltiki f oroz&iorowcj.              1

możnym, dająca jaskrawy obraz znikczemnienia umysłów i zacofania społeczeństwa — pogarszały chwiejny stan kraju. Podczas gdy w Euro­pie zachodniej, w Niemczech, we Francji i Anglji budziły się do życia nowe prądy literackie, a świeżo odkryte naukowe prawdy i wzniosłe, humanitarne hasła racjonalistów Diderota, Woltera, d’Alemberta i i. głosiły światu przyjście epoki rozumu, wzniecając zapał do wiedzy i re­form społecznych, — Polską władał mrok przesądu, i nie uznawano jeszcze w jej szkołach prawd astronomicznych Kopernika. Naród, upa­dający moralnie i kulturalnie, po świetnych dziełach poetów „złotego okresu“, po dźwięcznych tonach ziemiańskiej lutni Jana Kochanowskiego, po głębokiej myśli Frycza Modrzewskiego i natchnionych kazaniach Piotra Skargi utonął w płytkim panegiryzmie, zachwycał się kiepskiemi rymami okolicznościowych wierszokletów, szukał duchowego pokarmu w wierszach księdza Baki, a wiedzy w kalendarzach i bałamutnych przesądach „Nowych Aten“ ks. Chmielowskiego. Upadał język, psuty makaronizmami, znikło poczucie piękna, pleniła się anarchja i prywata. Rzadkie i rychło zagłuszane powszechną niechęcią były przebłyski zdro­wej myśli w owym czasie, lecz bliskość ruiny otwierała zwolna szla­chetniejszym jednostkom oczy na stan kraju i potrzebę ratowania oj­czyzny. Dźwiga się powoli na progu klęski świadomość narodowych obowiązków, która — niestety zapóźno — dokonać miała przewrotu w umysłach, by dojść szczytu wysiłków, zatriumfować w chwili, gdy wrogowie ojczyźnie grób zgotowali.

Pod wpływem wielkiej idei encyklopedystów francuskich, którzy kładąc podwaliny przyszłej rewolucji, głosili światu prawa człowieka do równości obywatelskiej i poddawali krytyce ustrój społeczny, powstają w Polsce początkowo nikłe, ostrożne projekty reformatorskie Stanisława Dunina Karwickiego i Stanisława Leszczyńskiego, mierzące wprost, choć oględnie, ostrzem krytyki w przywileje stanu szlacheckiego i w pa­nującą anarchję.

Nieśmiałe te głosy ustępują wkrótce miejsca pracy skromnego zakonnika, lecz wielkiego patrjoty i reformatora ks, Stanisława Konar­skiego (1700-1773).

Na drodze, mozolnie torowanej przez poprzedników, na nikłym wyłomie, uczynionym przez pisma Karwickiego i Leszczyńskiego, stanął mąż, który zwiedziwszy Europę i przejąwszy się duchem oświecenia, bystrem spojrzeniem ogarnął położenie ojczyzny, przeniknął istotę wad w jej ustroju i zastanowił się nad „Skutecznym rad sposobem“ (1760—1763). Wytykając mylność dotychczasowej zasady, że „Polska nie­rządem stoi“, uderzył całą siłą rozumu i uczucia patrjotycznego w twier­dzę tego nierządu, w liberum veto i wolną elekcję. Głosem trzeźwego

REFORMY W DZIEDZINIE POLITYCZNEJ I WYCHOWAWCZEJ

3

rozsądku, brzmiącym zgodnie z echem walk i sporów racjonalistycznych we Francji, ściągnął na siebie ostre zarzuty, jako burzyciel wolności i przywilejów stanu szlacheckiego, lecz niemniej przeto otworzył drogę, którą kroczyło później w Polsce wszystko, co szlachetne, do zwycięstwa i odrodzenia, do Konstytucji 3-go Maja. Konarski, genjalny wycho­wawca, nosząc się z zamiarem walki ze złem, toczącem Rzpltą, wiedział jednak, że droga do wszelkich przewrotów prowadzi przez dusze ludzkie, że najpierw zaszczepić należy zrozumienie potrzeby reform i stworzyć młodą generację, zdolną do walki o lepszą przyszłość, aby cele, które marzeniem i utopją się początkowo zdawały, stały się rzeczywistością. Toteż zaraz po powrocie do kraju z zagranicy daje podstawę do re­formy wychowania przez założenie szkoły wzorowej „Collegium Nobi- liumu (1740), gdzie nowy system wychowania uwzględniał przede- wszystkiem przedmioty realne i wiedzę, dającą się praktycznie w życiu zastosować, wprowadził język ojczysty oraz najnowsze zdobycze nauk ścisłych. Szkoła Konarskiego oddziałała szybko na polepszenie stanu zaniedbanych konwiktów jezuitów i pijarów, jako dobry przykład, a po- zatem wydała szereg światłych obywateli, którzy przepojeni duchem oświecenia, stali się gorliwymi zwolennikami reform. Odtąd wzrasta w Polsce ruch wychowawczy, zainteresowanie głębsze zagadnieniami pedagogicznemi, skutkiem czego możliwy jest później tak postępowy, wyprzedzający Europę zachodnią krok do unarodowienia szkolnictwa: uchwalenie „Komisji Edukacyjnej" (w r. 1773) i usunięcie szkoły z pod wpływu duchowieństwa. Jak zaś dalece wniknęła ta myśl o potrzebie wychowania młodzieży w duchu narodowym do sfer oświeconych w Pol­sce, świadczy założenie przez Stanisława Augusta Szkoły Kadetów, mającej na celu obok kształcenia budzenie rycerskości i patrjotyzmu wychowańców (1765).

Prawie równocześnie z ruchem reformatorskim w dziedzinie poli­tycznej i wychowawczej rozpoczyna się postęp w zakresie literatury. Dzieło Konarskiego „O poprawie błędów wymowy“ (De emendandis eloquentiae vitiis, 1741), w którem autor skrytykował dotychczasowy zamęt w pojęciach literackich, upadek poezji i smaku estetycznego, nie szczędząc przytem własnych, młodzieńczych utworów, dokonało zmiany w pojmowaniu piękna, zwracając uwagę na bogactwo wzorów w lite­raturze starożytnej i we współczesnej poezji francuskiej, gdzie królowali pisarze tacy jak Wolter, Kornel, Rasyn i i. Nie pominął też autor szpe­cących mowę polską makaronizmów, dając tem początek odrodzeniu języka ojczystego. Prawidła dobrego smaku, oparte na wzorach klasycz­nych, które Mikołaj Boileau ubrał w formę dydaktycznegp poematu

PSEUDOKLASYCYZM

na wzór poetyki Horacego (L'art poetique), przenikają odtąd do Polski i są źródłem nowego prądu w naszej literaturze: klasycyzmu.

Klasycyzm w Polsce był przeważnie owocem wpływów, wywiera­nych przez Francję jeszcze w XVII wieku, kiedy poeci nasi, ulegając atmosferze dworu Marji Ludwiki i Marji Kazimiery, tłumaczyli chętnie powieści francuskie i sami na wzór ich tworzyć próbowali (Stanisław i Hieronim Morsztynowie). Nikłe te początki, przeciw którym bunto­wała się mniej oświecona szlachta (Pamiętniki J. Chr. Paska), zaszcze­piły w Polsce zainteresowanie Francją i w wieku osiemnastym, gdy stała się ona ogniskiem kultury racjonalistycznej. Polska, przejęta również duchem reformatorskim i krytycznym, czerpała stamtąd idee i argu­menty dla własnych celów. Język francuski zyskuje sobie w Polsce prawo obywatelstwa, staje się szybko językiem warstw oświeconych, a wyjeżdżająca do Paryża młodzież polska i kobiety przywożą do kraju, prócz nowych strojów, poglądy humanitarne, zasady sztuki rymotwór- czej i nową filozofję społeczną Jana Jakóba Rousseau. Wpływy te miały swe złe i dobry strony : złe pod wględem obyczajowym i szkod­liwe dla czystości ducha narodowego skutkiem nalotu cudzoziem­szczyzny, z którą walczą wszystkie szlachetniejsze umysły, od Staszyca począwszy; dobre, gdyż odświeżyły zatęchłą atmosferę życia kultural­nego, wniosły nowe, sprzyjające reformom podniety umysłowe w po­staci liberalnych poglądów na równość wszystkich ludzi i wskazały po­trzebę uzdrowienia stosunków społecznych przez usunięcie przesądów stanowych. Ważne też i brzemienne w skutki było przeniesienie na grunt zdemoralizowanej panegiryzmem i makaronizmami poezji polskiej reguł i zasad estetycznych, które usunęły nędzę rymopisów czasów sa­skich, stawiając piękno formy i czystość języka w literaturze na miejscu naczelnem. W takiej dopiero atmosferze rozwijać się mogła poezja klasyczna.

Klasyczną nazywamy poezję, wzorującą się na dziełach autorów starożytnych. W istocie nazwa ta jest mylna, gdyż tylko wzory te za­sługują na nazwę klasycznych, odbicia zaś ich powinny nosić miano pseudoklasycznych. Pseudoklasycyzm więc, opierając się na dziełach starożytnych pisarzy, uznawał ich piękno za rzecz doskonałą, a zasady, na których się opierały, za idealne reguły wszelkiej twórczości. Forma więc była, zdaniem pscudoklasyków, rzeczą już gotową w poezji sta­rożytnej, ustaloną regułami poetyki Horacego i Arystotelesa i nic jej zmienić bez obrazy piękna nie mogło. Należało więc zbliżać się tylko do idealnego wzoru. Wskutek tego poezja pseudoklasyczna nie pod­legała rozwojowi pod względem formy, która była w niej rzeczą martwą^ zależną nie od przeżyć twórcy, lecz od reguły.

POWIEŚĆ OBYCZAJOWO-DYDAKTYCZNA

5

Wczytywanie się zaś gorliwe w autorów starożytnych i często przesadne ich naśladowanie ubożyło fantazję, gdyż większość figur poetyckich, nie mówiąc już o kompozycji utworów, oparta na wzorach starożytnych, nie dawała wyobraźni pola do nowych skojarzeń, podsu­wając poecie świat mitologiczny, jako źródło, z którego mógł czerpać dowoli, ozdoby swego stylu, a często i tematy utworów. Treść, którą ograniczano wyborem przedmiotów, nadających, się do spokojnego, epickiego przedstawienia, pozbawiona uczucia i fantazji, traktowana ze spokojem i powagą, czysto refleksyjna, musiała być jednostronna i wię­cej przemawiać do rozumu, niż do serca. Każdy utwór musiał mieć określony cel istnienia czyli tendencję, a potrzeba wewnętrzna tworze­nia, natchnienie, nie miała prawa bytu w poezji. Polsce jednak nawet ta sucha pedanterja i sztywność pseudoklasyczna przyniosła duże ko­rzyści w postaci zamiłowania do pięknej formy i dźwięcznego układu słów, których następstwem było później wysubtelnienie mowy ojczystej i wzrost wymagań estetycznych w społeczeństwie.

Rozgrzana dążeniem do reform, atmosfera w Polsce przyjęła szybko nowy kierunek literacki, zwłaszcza że nieobcy byli Polakom poeci kla­syczni, których urokowi cały wiek XVI i XVII u nas podlegał. Rozwija się przeto szybko poezja, przesiąknięta nawskroś tendencją reformatorską i obyczajową, ubrana przeważnie w formę satyry, komedji, bajki, wol- terowskiego listu lub epopei komicznej, których twórcami najwybitniej­szymi są poeci: ks. Bohomolec Fr., Nnmszernicz Ad., Krasicki Ign., Trembecki Stan., Węgierski Kaj., Zabłocki Fr. i i. Wzorują się oni przeważnie nie na autorach starożytnych bezpośrednio, lecz na dziełach poetów francuskich, zwłaszcza satyryka Boileau i Woltera.

Poezji dotrzymuje kroku powieść obyczajowo-dydaktyczna, ściśle związana z podobnemi przejawami we Francji i Anglji, gdzie jużto biskup Fenelon stwarza ideał książącego młodzieńca w „Przypadkach Telemaka“, już Daniel de Foe daje obraz poprawy obyczajów przez pracę fizyczną i powrót do natury w „Przypadkach Robinsona Kru- zoe“, lub Rousseau, twórca sentymentalnego romansu, prawi o wycho­waniu naturalnem, przez doświadczenie osobiste dziecka, w „Emilu“. Skutkiem popytu tych utworów w Polsce są zbliżone do nich w cha­rakterze, obyczajowo i politycznie tendencyjne powieści Krasickiego, jak wPrzypadki Mikołaja Doświadczyńskiego" (pisane pod wpływem» Kan- dyda“ Woltera) i „Pan Podstoliktóre znów zrodziły wtórne naśla­downictwo (ks. Krajewski). Przenika je przeważnie tendencja patrjo- tyczno-obyczajowa, duch postępu i sprawiedliwości.

Wiek racjonalizmu uważał celowość płodów literackich za rzecz pierwszorzędną, nadając refleksji dominujące znaczenie w poezji. Stąd

czy to w przy ciężkich nieco wzlotach muzy Naruszewicza, czy w Kra­sickiego, Trembeckiego 'i Węgierskiego często aktualnych wierszach panuje tendencja wszechwładnie. Ich dzieła pouczają lub nauczają. Częściej moralizują jednak na tle obrazów upadku obyczajowego lub ciemnoty, rzadziej nauczają przez wprowadzenie do życia nowych po­jęć. Czyni to literatura polityczna i naukowa. Wszyscy pisarze tego czasu ulegając wpływom środowiska, piszą pod działaniem jakiejś my­śli, idei, kierując się więcej rozsądkiem i dążeniami obywatelskiemi, niż osobistym popędom uczucia i wyobraźni. Objawia się więc powszechnie brak wybitnych rysów indywidualności w dziełach poetyckich i tej ży­wotnej treści, jaką daje wyobraźnia i uczucie. Wina to reguł klasycz­nych, którym hołdują poeci. Ponieważ zaś twórcy ci grupują się prze­ważnie u boku króla lub na dworach możnych panów (ks. Ad. Czar­toryskiego, Puławy), więc podobnie jak we Francji, dzieła ich noszą znamię dworskości, unikając starannie nieodpowiadających swemu cha­rakterowi i niezgodnych z regułami tematów, wyrażeń gminnych, przy każdej sposobności podkreślając zasługi protektorów. Poezja ta, mimo szlachetnej tendencji, spełniała swe zadanie jednostronnie, gdyż usu­wała z zakresu przedmiotów, godnych opiewania, główną część na­rodu : lud. W treści i charakterze swoim przeto nie zasługuje na miano poezji narodowej, gdyż mimo częstych rozmyślań patrjotycznych, brak jej cech swoistych, oryginalnych, charakteru rodzimego, który nadać dziełom może tylko nieskrępowany wylew uczucia i wyobraźni.

Słowem, jest w niej pewien nalot obcy i mimo częstego poru­szania przez nią spraw narodowych, brak jej swojskiego tonu, cechuje ją kosmopolityzm (np. Krasicki, Trembecki). Dopiero z końcem drugiej połowy osiemnastego stulecia zjawiają się pierwsze przebłyski tych ży­wotnych w twórczości ludzkiej czynników, słabe jednak, niezdolne do walki z powszechną opinją. Powstają w Anglji „Pieśni Osjana", dzięki mistyfikacji swego twórcy Macphersona przyjęte i tłumaczone na wszyst­kie języki europejskie, wzmaga się we Francji i w Niemczech sentymen­talizm, którego płodem są sielanki pasterskie, wymuszone, konwencjo­nalnym pisane językiem i nieszczere. Czułe romanse pasterzy na tle przyrody, znane w poezji włoskiej i francuskiej już w XVII wieku, nie­naturalne dialogi oraz imiona, zaczerpnięte z poetów starożytnych lub świeżo ukute, nie mogą poruszać serc do głębi, wprowadzają natomiast do życia i poezji manierę w postaci czułostkowości. Forma klasyczna panuje nadal.

Poeci jednak polscy, którzy ulegają wpływom Jana Jakóba Rous­seau i wzorują się na ckliwych sentymentach „Nowej Heloizyu lub naśladują sielanki S. Gessnera, wszedłszy na drogę pozorów bodaj

uczucia w poezji, ulegają czasem popędom wrodzonych skłonności i dają błyski szczerych uczuć, które są zapowiedzią przyszłego zwrotu w literaturze. Czułostkowy wieśniak Karpiński nieraz pod wpływem zawodu wyraża żal do świata i tęsknotę do wsi; sentymentalny czciciel dworu Czartoryskich, Kniażnin, często uderza silniej w struny lutni i dobywa z niej głębokich tonów patrjotycznego uczucia. Na drodze tej łatwiej już zbliżyć się do przyrody i ludu, wprowadzić do poezji, jeszcze z nalotem klasycyzmu i czułostkowości, „Cyganów', „Krakowiaków i Górali“ lub sprawę „Czynszu“, tragedję polskiego chłopa. Zwolna więc przełamuje się mur zimnych reguł pseudoklasycznych, pęka, a przez S7.czeliny zaglądają promienie wyzwalającego się do praw swych uczucia.

Zaniedbana dotychczas w Polsce dziedzina, znana tylko w postaci średniowiecznych misterjów, przedstawień szkolnych oraz prywatnych wielkopańskich scen, teatr, otwiera swe podwoje dla szerszej publicz­ności, by pomijając swe przejściowe znaczenie dworskie, stać się cza­sem placówką języka ojczystego. W związku z teatrem rozwija się sztuka sceniczna, która z konwiktów zakonnych wychodzi na światło publiczne i ze skromnych pisarzy - księży czyni ulubieńców publicz­ności. Już Konarski, pragnąc dać przykład dobrego wiersza i czystej polszczyzny, pisze swą „Tragedję Epaminondy“ dla podtrzymania re­pertuaru uczniowskiego (1756), w jego ślady zaś kroczy jowjalny na­śladowca Moljera ks. Franciszek Bohomolec, który występując przeciw zacofaniu szlachty, ośmiesza ją w szeregu utworów scenicznych.

Jakkolwiek debjut sceny (1765), otwartej lichą komedją Bielaw skiego „Natręty", nie udał się i ściągnął na autora liczne zarzuty oraz stokroć boleśniejsze od nich zjadliwe epigramaty (Węgierski Kaj.), powstają gorący wielbiciele teatru i autorzy, zasilający jego zapotrze­bowania. Pisze komedje Fr. Zabłocki, pierwszy oryginalniejszy twórca sceniczny, autor „Fircyka w zalotach“, pisze je duch opiekuńczy te­atru polskiego, niezmordowany jego dyrektor Wojciech Bogusławski, dalej młody poseł inflancki J. U. Niemcewicz uświetnia dzień 3-go Maja pierwszą naszą komedją polityczną „Powrót posła“, a wreszcie tworzy mozolnie dla sceny subtelny satyryk Ignacy Krasicki, mniej jednak od wierszy udatnie. Przeważają tutaj naśladownictwa francuskich komedjopisarzy, ściśle do reguł jedności miejsca, czasu i akcji zasto­sowane. Słabiej przedstawia się tragedja i dramat, gdyż poza przekła­dami francuskich dramaturgów nieliczne są płody oryginalne, pióra Ko­narskiego, Kniażnina i Karpińskiego. Komedją bowiem i wpływ Mo- łjera, jako groźny oręż w walce z upadkiem społeczeństwa, bierze górę nad powagą, górnym i patetycznym tonem tragedji Rasyna i Kornela. Źródeł tej przewagi satyry i dydaktycznych utworów szukać trzeba

8

ŻYCIE A LITERATURA POLITYCZNA

w rwącym prądzie życia politycznego, które skupiało na sobie umysły i serca.

Życie kulturalne w Polsce za czasów Stanisława Augusta rozwija się równolegle z ruchem politycznym i społecznym. Dążenia reforma­torskie znajdują wyraz zazwyczaj w dziełach politycznych, w ulotnych pismach i broszurach. Toteż począwszy od Karwickiego, Leszczyńskiego i Konarskiego, wzrasta z roku na rok ilość publikacyj w tym kierunku, często bezimiennych, którym przodują dzieła przejętego demokratyzmem francuskim Stanisława Staszyca: „Uwagi nad życiem J. Zamoyskiego“ i „Przestrogi dla Polski“, oraz praktycznie i głęboko pomyślane plany całkowitej reformy Rzpltej ks. Hugona Kołłątaja w „Listach do... St. Małachowskiego“. Najwięcej jednak pobudki do pism polemicznych dał Sejm Czteroletni, którego owocem był wiecznie dla Polski pamiętny dzień Konstytucji 3-go Maja. Głęboka w tej okolicznościowej literaturze przejawiła się żywotność narodu i pragnienie odrodzenia, które w dzie­dzictwie na nas przeszło, i jakkolwiek u szczytu spełnionych dążeń wypadki ruinę zgotowały, osiągnęło część bodaj swych celów najważ­niejszą : wzbudziło narodową świadomość, uratowało wobec przyszłości i dziejów honor narodu.

W pracy nad odrodzeniem skupiają się siły zwolenników reformy, powstają środowiska literackie i polityczne, dając początek głosowi opinji, czasopismom, które grupują dokoła siebie ludzi dobrej woli i talentu. Z chwilą wstąpienia na tron Stanisława Augusta, człowieka

0              chwiejnej woli, lecz dobrych chęciach, o duszy zasobnej w wiedzę

1              smak artystyczny, skupia się wszystko dokoła monarchy, który wy­chowany na kulturze francuskiej, pragnąc naśladować dwór Ludwików, popiera uczonych, pisarzy i artystów. Czwartkowe obiady, na które król zaprasza wybitnych pracowników nauki i literatury, stają się te­renem powstawania nowych planów w dziedzinie poezji i historji; tam też czci król zasłużonych,* młodszych zaś do współzawodnictwa zachęca medalem „bene merentibus“. Wówczasto rodzą się pierwsze plany wy­dawania czasopism literacko-społecznych, które służąc reformie, jak „Monitor“ ks. Bohomolca lub „Zabawy przyjemne i pożyteczne“ Al- bertrandyego, dają starszym kierownictwo opinji, młodym zaś możność wyrobienia zdolności i wejścia w życie literackie. Toteż za czasów Stanisława Augusta literatura przestaje być zajęciem przygodnem, za­miłowaniem do klecenia wierszy lub skutkiem dorywczej, polemicznej gorączki szlacheckiej, jak było dotychczas, lecz organizuje się i wy­łania jako odrębnej stanowisko społeczne i zawód. Wzrasta też pi­śmiennictwo naukowe, zwłaszcza zamiłowanie do historji i nauk przy­rodniczych, czego dowodem muzea przyrodnicze w większych dworach

szlacheckich, geologiczne studja Stanisława Staszyca oraz szereg ino- nografij historycznych. Wówczasto pod protektoratem króla rodzi się zamiar napisania epokowej historji i powstają, nieskończone niestety, źródłowe „Dzieje narodu polskiego“ Naruszewicza.

Cała ta wszechstronna praca, której duszą w wielkiej mierze był król i stronnictwo reform, pod przewodnictwem familji ks. Czartory­skich, dokonawszy olbrzymiej zmiany w pojęciach i upodobaniach narodu, stworzywszy w ciągu lat kilkudziesięciu wiekopomne dzieło konstytucji 3-go Maja i Komisję Edukacyjną, nie zdołała powstrzymać ruiny państwa. Zewnętrzni wrogowie nie chcieli dopuścić, by Polska stała się ogniskiem, rozjaśniającem mroki ciemnoty i niewoli na WscEo- dzie, a Konstytucja 3-go Maja była dla nich hasłem do ostatecznego czynu gwałtu i przemocy, który doznał powodzenia wskutek braku całkowitej jednomyślności w narodzie polskim, stronniczych swarów, ambicyj prywatnych oraz stanowych przesądów szlachty.

Zycie stronnictw, przejawiające się w gorących sporach i wal­kach, niechęć do królewskich sympatyj dla Rosji, objaw jej zbrojny w konfederacji barskiej, pozatem upadek patrjotyzmu wśród magnatów, usposobionych kosmopolitycznie i zawiązana przez nich konfederacja łargowicka — wszystko to wprowadzało zamęt do wewnętrznych sto­sunków kraju i przygniotło wiarę w jego ratunek z chwilą nacisku ze strony wroga. Uchwalone reformy nie zdążyły jeszcze uspokoić umysłów, nie pogodzono się jeszcze z niemi i w kraju panowała, na­turalna w takich wypadkach, różnica zdań, poglądów, rozbieżność chęci i czynów, którą zainteresowane mocarstwa potrafiły umiejętnie wyzyskać. Lecz duch rycerski, który zakwitał bujnie w szkole kadetów, protestował czynem młodzieży ludu wiejskiego i miejskiego przeciw gwałtowi zaborców, a odnalazłszy w Tadeuszu Kościuszce swego wodza, jeszcze raz dźwignął miecz w powstaniu 1794 roku, aby zaświadczyć, że uchwały Konstytucji 3-go Maja i nadzieje z nią związane zrównały w pracy dla przyszłości wszystkie stany.

Dwa ostatnie rozbiory przytłumiają chwilowo prace patrjotów, ucicha gorący war życia publicystycznego, a poezja, wydawszy żałobny jęk w „Żalach Sarmaty“ Karpińskiego i skargę w „Bardzie polskim“ Czartoryskiego, milknie w oczekiwaniu nowej przyszłości.

Owoce reformatorskich wysiłków uległy zagładzie. Pod naciskiem obcych rządów duch narodowy w szkolnictwie ustępuje miejsca germa- nizatorskim zarządzeniom — na gruzach Komisji Edukacyjnej i prac jej przodownika, ks. Piramowicza; pozostali kierownicy opinji, bezradni wobec ciosu, burzącego nadzieje, usuwają się w cień trosk ziemiańskich, jak poeta Karpiński; inni, jak Kniażnin, żyją w obłąkaniu, nieutule­

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin