SZEWCZENKO - Pamiętniki.txt

(547 KB) Pobierz
TARAS       SZEWCZENKO
PAMI�TNIK

1952
�CZYTELNIK-SPӣDZIELNIA W YDAW NI C Z 0-0 �WIATOWA

Tytu� orygina�u rosyjskiego: DNIEWNIK
(ACADEMIA, MOSKWA - LENINGRAD, 1935)
Z j�zyka rosyjskiego t�umaczy�a: HELENA MANKIEWICZ-SZA.NIAWSKA
Wiersze rosyjskie w t�um soaemu W�ODZIMIERZA BORU�SKIEGO
Ok�adk� projektowa�: CZES�AW   B1ENIEK

Redaktor: Irena Bajkowska
Skladano � t�oczono  w Drukarni   Narodowej w Krakowie
,7,am. Nr 872, 28. XI. 1951. Pap. druk. mat. bezdrz. 80 g. 6lXS6
Nakl  7.140 egz. O1;, ark. viyd.   15. Ark. druk. 17,25
i	Druk uk. 16. IX. 1953
M-2-2S�26

OD REDAKTORA WYDANIA ROSYJSKIEGO
Pami�tnik Szewczenki zacz�to publikowa� niezw�ocznie po jego �mierci, lecz tekst w calo�ci sta� si� znany dopiero w naszych czasach. Wiele wypowiedzi pami�tnika nie mog�o ukaza� si� w druku w czasach caratu, dopiero Rewolucja uwolni�a od cenzorskich skr�t�w pozostawiony przez poet� znakomity "dokument cz�owiecze�stwa". W historii wiedzy o Szewczence rok 1927 jest szczytowym punktem, po kt�rym niemo�liwe s� �adne nowe "odkrycia1'' w zakresie tekstu pami�tnika, w tym bowiem roku wychodzi z druku "Pami�tnik" w monumentalnym wydaniu Ukrai�skiej Akademii Nauk, jako jeden z tom�w zamierzonego przez Akademi� zupe�nego zbioru dzie� Szewczenki z dodatkiem obszernych i cennych komentarzy, w kt�rych opracowaniu bra�a udzia� grupa wybitnych uczonych ukrai�skich.
Akademickie wydanie "Pami�tnika" zapocz�tkowa�o stworzenie prawdziwej szewczenkowskiej encyklopedii, kt�ra znacznie u�atwi g��bokie i wszechstronne zbadanie tw�rczo�ci poety, jego �yciorysu, jego epoki. Praca nad przygotowaniem i wydaniem nast�pnych tom�w "akademickiego Szewczenki" post�puje szybko naprz�d: w 1929 roku, w dwa lata po ukazaniu si� "Pami�tnika" zjawia si� starannie przeredagowany i skomentowany tom korespondencji, tak �e mo�na przypuszcza�, i� wkr�tce Ukraina b�dzie mia�a �r�d�owe wydanie swego wielkiego poety, w pe�ni godne jego imienia.
Za podstaw� niniejszego wydania "Pami�tnika" Szewczenki przyj�to wydanie akademickie - niedost�pne szerszemu kr�gowi czytelnik�w rosyjskich z powodu swej obj�to�ci oraz j�zyka, w kt�rym podano komentarze. W tek�cie "Pami�tnika" jednak nie zachowali�my �ci�le

specyficznej ortografii i interpunkcji Szewczenki: dok�adne, w �cis�ym tego s�owa znaczeniu, odtworzenie codziennych notatek poety pe�nych uchybie� wobec obowi�zuj�cej ortografii i pisanych nieuwa�nie - utrudni�oby tylko czytanie; wierno��, tak niezb�dna w akademickim wydaniu, tutaj by�aby zupe�nie nie na miejscu.
Komentarze, w jakie zaopatrzono tekst, maj� na celu wyja�nienie tych ust�p�w "Pami�tnika", kt�re wymagaj� bli�szych informacji, s� one obj�to�ciowo znacznie skromniejsze od komentarzy wydania akademickiego. W wielu wypadkach uwzgl�dniali�my dane opublikowane, kt�rych nie wykorzystali komentatorzy wydania akademickiego, co da�o nam mo�no�� �ci�lejszego ustalenia szeregu fakt�w (przewa�nie biograficznych). W naszych przypisach, w interesie badaczy, zaopatrywali�my komentowane miejsca odsylaczami z powo�aniem si� na wszystkie wykorzystane �r�d�a; w zakresie danych biograficznych ze szczeg�ln� uwag� potraktowali�my wiadomo�ci o osobach, kt�rych portrety malowa� Szewczenko, co pozwoli�o nam uzupe�ni� wykaz prac Szewczenki malarza.
Rozumie si�, �e nie wszystkie ustalone przez nas fakty s� r�wnie wa�kie, ale wychodzili�my z zalo�enia, �e przy komentowaniu pami�tnika, pozostawionego przez Szewczenk� - nie za� przez byle jakiego ma�ego dzia�acza "na polu pi�miennictwa" - naturalna, a nawet konieczna jest wyj�tkowa �cis�o�� r�wnie� w stosunku do pozornych drobnostek, gdy� stanowi� one swoiste t�o spo�eczne "Pami�tnika'''' i dotycz� os�b, z kt�rymi w jakikolwiek spos�b zetkn�� si� Szewczenko na swej barwnej drodze �ycia.
Redaktor stwierdza z wielk� wdzi�czno�ci� cenn� pomoc, jakiej przy wydaniu "Pami�tnika1''' udzieli� mu P. Szczegolew, oraz wyj�tkow� uczynno�� pracownic biblioteki Domu Puszkina.
S. Szestierikow
Leningrad, 15 czertwo 1930 r.

WST�P DO WYDANIA ROSYJSKIEGO
Dzie� 5 kwietnia 1847 roku Szewczenko sp�dzi� w drodze. Spieszy� z Siedniowa do Kijowa, gdzie go oczekiwali przyjaciele. By� to pomy�lny okres w �yciu poety. Kobziarz, kt�rego pierwsze wydanie ukaza�o si� w 1840 roku, zosta� na rodzinnej Ukrainie przyj�ty z entuzjazmem. Koryfeusz literatury ukrai�skiej Kwitka w li�cie do Szewczenki tak okre�la� wra�enie, jakie wywar� na czytelnikach Kobziarz:
"Zacz�to czyta�. �ona p�acze. Przycisn��em ksi��k� pana do serca. Dobrze, bardzo dobrze... wi�cej nie potrafi� powiedzie�."
Nie tylko inteligencja ukrai�ska czyta�a Szewczenk�, Kobziarza mo�na by�o znale�� pod biedn� strzech� pa�szczy�nianej chaty i w niepoka�nych czworakach. Jeden ze wsp�czesnych opowiada, �e ca�a pa�szczy�niana czelad� obszarniczki Suchanowej umia�a na pami�� Kobziarza. Ma�a, zniszczona ksi��eczka w�drowa�a z kuchni do przedpokoju, od stangret�w do kredensowych.
"Jestem ch�opskim poet�" - mawia� o sobie Szewczenko. Bie-li�ski nie zrozumiawszy literackiego i politycznego znaczenia Kobziarza (ten powa�ny b��d "szalonego Wissariona", Bieli�-skiego, zwykle przemilcza si� z nieznanych powod�w) zwyk� ironizowa� pod adresem Szewczenki: "Dobra literatura, kt�ra tchnie tylko gburowato�ci� ch�opskiego j�zyka i t�pot� ch�opskiego rozumu".
Szewczenko jednak�e by� nie tylko mistrzem s�owa, lecz r�wnie� mistrzem p�dzla. Prace jego zdoby�y kilka nagr�d Akademii

Sztuk Pi�knych. Ucze� znakomitego Briu��owa - "Karola Wielkiego", jak nazywano w kole malarzy tw�rc� Ostatniego dnia Pompei i Obl�enia Pskowa - Szewczenko przygotowywa� si� w�wczas do wyjazdu do W�och, aby uzupe�ni� swoje malarskie wykszta�cenie. Zdawa�o si�, �e nic nie mo�e zachmurzy� jasnego widnokr�gu.
Pod Kijowem, w Browarach, poeta przebra� si� w niezwyk�e dla niego ubranie: zamiast podr�nej �witki i wyszywanej ukrai�skiej koszuli w�o�y� frak i bia�y krawat - musia� by� na weselu M. Ko-stomarowa, znanego p�niej historyka i pisarza, swego bliskiego przyjaciela i r�wnie� cz�onka tajnego Stowarzyszenia Cyryla i Metodego *.
Ha�a�liwy prom przybi� do brzegu. Szewczenko wysiad� razem z innymi, lecz zaraz na brzegu aresztowano go i odstawiono do kijowskiego gubernatora.
Z rozmowy z gubernatorem Szewczenko wywnioskowa�, �e z uroczysto�ci weselnej nic nie b�dzie i �e jego towarzysze ze Stowarzyszenia s� ju� w wi�zieniu.
- C� to pan tak wystrojony, Tarasie Grigorijewiczu? We fraku, w bia�ym krawacie - zapyta� uszczypliwie gubernator.
- Spieszy�em na wesele Kostomarowa. Na dru�b� mnie prosi� - odpowiedzia� poeta.
- A wi�c dru�b� powioz� tam, gdzie narzeczonego.
- �adne wesele! - powiedzia� Szewczenko ze zwyk�ym sobie humorem.
Rok temu, w kwietniu 1846 roku, poeta wst�pi� do Stowarzyszenia Cyryla i Metodego.
Je�li M. Kostomarow by� dusz� ukrai�skiego s�owianofilstwa oraz organizatorem i inspiratorem Stowarzyszenia - to Szewczenko - jego p�omiennym i niestrudzonym propagatorem wsz�dzie, gdzie tylko m�g�, zar�wno na rynku jak w karczmie. Szewczenko m�wi� o dniach, kiedy "usi S�awiane stanut dobrymy bratamy i synamy soncia prawdy" **. O carach moskiewskich niszcz�-
- Ukrai�skie stowarzyszenie o�wiatowe.
-* Wszyscy S�owianie stan� si� dobrymi bra�mi i synami s�o�ca prawdy.
8

cych niepodleg�o�� narodow� Ukrainy, o m�ce pa�szczy�nianych - "kripa�kych" mas, o drapie�nych i chciwych panach poeta zwyk� m�wi�: wkr�tce ju� nie pozostanie "slidu pan�koho na Wkraini"*. I w�wczas zapomniana zostanie ha�ba narodowego niewolnictwa, "zabudet' sia sramotnia, dawniaja hodyna i o�ywe dobra s�awa Ukrainy" **.
Dwana�cie dni po aresztowaniu dzielnicowy Griszkow pocztowymi ko�mi przywi�z� poet� do Petersburga i przekaza� go "III Oddzia�owi" ***, gdzie znajdowali si� ju� inni cz�onkowie Stowarzyszenia Cyryla i Metodego. W ostatnich dniach maja �ledztwo by�o uko�czone. Szef korpusu �andarmerii hrabia Or��w, osobi�cie kieruj�cy �ledztwem, ustosunkowa� si� do�� �agodnie do cz�onk�w Stowarzyszenia. Marzenia s�owianofil�w ukrai�skich o wszech-s�owia�skim zjednoczeniu, o zniweczeniu plemiennych i religijnych wa�ni mi�dzy S�owianami nie zawiera�y nic gro�nego dla "zamierze� rz�du". Prawd� by�o, �e ukrai�scy s�owianofile byli bardziej demokratyczni od swoich moskiewskich wsp�braci. Po��czenie .,s�owia�skich strumieni" w wielkorosyjskie morze nie n�ci�o ich. Przysz�o�� widzieli w federacji pa�stw s�owia�skich z sejmem na czele, w kt�rej pos�owie wszystkich republik decydowaliby o sprawach dotycz�cych ca�ego zwi�zku s�owia�skiego. Prawd� by�o, �e za�o�yciele Stowarzyszenia Cyryla i Metodego uwa�ali za konieczne zniesienie pa�szczyzny i rozpowszechnienie o�wiaty w�r�d ch�op�w.
Istota jednak sprawy polega�a na tym, �e plany te by�y bardzo abstrakcyjne, nie powi�zane z konkretn� rzeczywisto�ci�. Zdawa� sobie z tego spraw� sam za�o�yciel Stowarzyszenia M. Kostoma-row. "Nie mogli�my - m�wi on - sprecyzowa� dok�adnie obrazu planowanej przez nas federacji pa�stw. Stworzenie tego obrazu pozostawili�my historii."
Poza tym aresztowani potrafili przekona� s�dzi�w, �e przebudowa ustroju mia�a si� dokonywa� nie metodami rewolucyjnymi,
* �ladu pan�w na Ukrainie.
** Zostanie    zapomniana   ha�ba  dawnych   czas�w i od�yje   s�awa   Ukrainy. *** "III Oddzia�"   kancelarii cara - �wczesny departament   policji  politycznej.

lecz wy��cznie w drodze pokojowej propagandy i nieomal �e przy poparciu samago cara.
W sprawozdaniu szefa �andarmerii o sprawie Stowarzyszenia czytamy: "Stowarzyszenie mia�o na celu po��czenie plemion s�owia�skich pod ber�em rosyjskiego imperatora. Jako �rodek do osi�gni�cia celu mia�o s�u�y� zaszczepienie plemionom s�owia�skim szacunku dla w�asnej narodowo�ci i tendencji do osi�gni�cia zgody mi�dzy S�owianami". W sprawozdaniu tym znajdujemy nast�puj�c� charakterystyk� ukrai�skich s�owianofil�w: "nie my�leli nigdy o zaburzeniach ludowych, o gniewie ludu, o przekszta�caniu legalnej w�adzy w Rosji, a tym bardziej o jakichkolwiek zbrojnych wyst�pieniach".
Jednak "w celu powstrzymania innych s�owianofil�w od takiego kierun...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin