Michaels_Kasey_Wzorcowi_rodzice.pdf

(516 KB) Pobierz
Michaels Kasey - Miłość ci wszystko
Wzorcowi rodzice
Kasey Michaels
Miłość ci wszystko
wybaczy
PARENTS BY DESIGN
117381818.098.png 117381818.109.png 117381818.120.png 117381818.131.png 117381818.001.png 117381818.012.png 117381818.023.png 117381818.034.png 117381818.045.png 117381818.053.png 117381818.054.png 117381818.055.png 117381818.056.png 117381818.057.png 117381818.058.png 117381818.059.png 117381818.060.png 117381818.061.png 117381818.062.png 117381818.063.png 117381818.064.png 117381818.065.png 117381818.066.png 117381818.067.png 117381818.068.png 117381818.069.png 117381818.070.png 117381818.071.png 117381818.072.png 117381818.073.png 117381818.074.png 117381818.075.png 117381818.076.png 117381818.077.png 117381818.078.png 117381818.079.png 117381818.080.png 117381818.081.png 117381818.082.png 117381818.083.png 117381818.084.png 117381818.085.png 117381818.086.png 117381818.087.png 117381818.088.png 117381818.089.png 117381818.090.png 117381818.091.png 117381818.092.png 117381818.093.png 117381818.094.png 117381818.095.png 117381818.096.png 117381818.097.png 117381818.099.png 117381818.100.png 117381818.101.png 117381818.102.png 117381818.103.png 117381818.104.png 117381818.105.png 117381818.106.png 117381818.107.png 117381818.108.png 117381818.110.png 117381818.111.png 117381818.112.png 117381818.113.png 117381818.114.png 117381818.115.png 117381818.116.png 117381818.117.png 117381818.118.png 117381818.119.png 117381818.121.png 117381818.122.png 117381818.123.png 117381818.124.png 117381818.125.png 117381818.126.png 117381818.127.png 117381818.128.png 117381818.129.png 117381818.130.png 117381818.132.png 117381818.133.png 117381818.134.png 117381818.135.png 117381818.136.png 117381818.137.png 117381818.138.png 117381818.139.png 117381818.140.png 117381818.141.png 117381818.002.png 117381818.003.png 117381818.004.png 117381818.005.png 117381818.006.png 117381818.007.png 117381818.008.png 117381818.009.png 117381818.010.png 117381818.011.png 117381818.013.png 117381818.014.png 117381818.015.png 117381818.016.png 117381818.017.png 117381818.018.png 117381818.019.png 117381818.020.png 117381818.021.png 117381818.022.png 117381818.024.png 117381818.025.png 117381818.026.png 117381818.027.png 117381818.028.png 117381818.029.png 117381818.030.png 117381818.031.png 117381818.032.png 117381818.033.png 117381818.035.png
PROLOG
Nie tak dawno temu...
- Chcę mieć dziecko.
Chip Risley wpatrywał się w ekran telewizora, nie ba-
cząc na to, co się wokół niego dzieje. W końcu jego uko-
chana drużyna Oakland Raiders miała szansę na objęcie
prowadzenia w trzeciej ćwiartce meczu, a to nie byle co!
Tylko dlatego nie zwracał uwagi na mamrotanie swego
najlepszego przyjaciela, który towarzyszył mu w tych
ważnych chwilach. Siedzieli na kanapie, z nogami opar-
tymi o niski stolik, trzymając w rękach nieodzowne pu-
szki piwa.
Chip jęknął i złapał się za głowę, gdy zobaczył, że dru-
żyna Philadelphia Eagles przejęła błędne podanie przeciw-
ników na własnej dwudziestce i zwróciła na czerdziesto-
jardową linię Raidersów. W tym momencie na ekranie uka-
zał się anons zachęcający do podjęcia służby w armii ame-
rykańskiej, który przesłonił sędziego Raidersów odrzucają-
cego słuchawki za boczną linię. Chip uniósł zimną jak lód
puszkę do ust i pociągnął łyk piwa.
- Mam wrażenie, że coś mi umknęło, Doug. Co
chcesz mieć?
- Dziecko - powtórzył Doug Marlow, zmieniając
117381818.036.png 117381818.037.png 117381818.038.png 117381818.039.png
program w poszukiwaniu innego meczu, który mogliby
oglądać, czekając na zakończenie bloku reklamowego na
dotychczasowym kanale. Przy właściwej synchronizacji,
dzięki antenie satelitarnej i zręczności w posługiwaniu
się pilotem, mogli śledzić w tym samym czasie trzy różne
mecze, nie myląc poszczególnych gier.
Chip zaśmiał się, chwycił poduszkę i zaczął ją
kołysać, wykonując przy tym dziwaczny taniec. Po-
tknął się, odrzucił poduszkę i opadając na kanapę, po-
wiedział:
- Dziecko. No cóż, proszę bardzo, o ile potrafisz to
zrobić. Będę mógł sprzedawać bilety?
Doug zmienił program i ekran wypełniła Barbra Strei-
sand upozowana na mostku holownika i głośno wyśpie-
wująca, że nie chce nikogo widzieć na swojej paradzie.
Chip aż się wzdrygnął.
- Wiesz, o czym mówię. Po prostu chcę mieć
dziecko.
- A ja bym chciał jaskrawoczerwony, dwuosobo-
wy, sportowy samochód. Zupełnie taki jak twój. Dzieci
już się dorobiłem, właściwie to nawet więcej, niż bym
potrzebował. Mam pomysł, w sam raz dla ciebie.
Chcesz dzieciaka? Niech tam, bierz dwójkę moich, chło-
pie. Są jeszcze całkiem małe. A teraz, do cholery, zmień
kanał!
Doug milczał przez dłuższy czas, tak że Barbra prze-
stała śpiewać i zdążyła zejść na ląd, a; drużyna Eagles
zdobyła przyłożenie i odzyskała puszczony wykop Rai-
dersów na pięcio jardową linię, zanim zamyślony Doug
zmienił stację.
117381818.040.png 117381818.041.png 117381818.042.png 117381818.043.png
Chip właśnie przedarł na pół swoją czapeczkę kibica
Raidersów, dając tym samym do zrozumienia, co sądzi
o ich grze, gdy Doug klepnął go po przyjacielsku w plecy
i oznajmił:
- W porządku, stary. Biorę dwoje!
117381818.044.png 117381818.046.png 117381818.047.png 117381818.048.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Poniedziałek - dzień pierwszy .
Dochodziła siódma wieczór. Liz Somerville miała
za sobą wyjątkowo męczący dzień. Marzyła o tym, aby
po tygodniowym pobycie w Nowym Jorku znaleźć się
wreszcie w domu, u kresu podróży, która na skutek róż-
nych niesprzyjających okoliczności trwała już dwa-
naście godzin. Mgła, pospieszna przesiadka w Detroit,
zagubienie bagażu przez linie lotnicze, ulewa, która przy-
witała ją na lotnisku - nie wspominając o upuszcze-
niu kluczyków do samochodu w największą kałużę i bie-
ganiu przez dziesięć minut w celu odnalezienia auta
na parkingu - wszystko to sprawiło, że miała dosyć
wszystkiego.
Nie znaczy to wcale, że wcześniej była w szampań-
skim humorze. Wprost przeciwnie, zwłaszcza od czasu
tego koszmarnego porannego incydentu w hotelowej ła-
zience. Jakby tego było mało, w samolocie żołądek kilka
razy podchodził jej do gardła. Mimo że starała się jak
mogła zapanować nad swymi odruchami, miała okazję
ponownie ujrzeć swój lunch.
Teraz z kolei, choć niedawno jeszcze była przekona-
na, że już nigdy nic nie przełknie, naszła ją ogromna
117381818.049.png 117381818.050.png 117381818.051.png 117381818.052.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin