Andre Norton - Dąb, cis, jesion i jarzębina 02 - Rycerz czy zbój.pdf

(1246 KB) Pobierz
Norton Andre - Book of the Oak 2 - Rycerz czy zbój
Norton Andre
Sasha Miller
RYCERZ CZY ZBÓJ
Knight or Knave
Tom II cyklu
Dąb, Cis, Jesion i Jarzębina
Przekład Ewa Witecka
Wydanie oryginalne: 2001
Wydanie polskie: 2003
 
PROLOG
W swojej jaskini Mroczne Tkaczki mozoliły się nad Siecią Czasu, dodając
najpierw przydymioną zieloną nić, potem niebieską, później jaskrawozieloną, a na
końcu złotą. Szybko i zręcznie poruszały pomarszczonymi, brązowymi rękami. KaŜde
kolejne pasmo pogrąŜało się w Odwiecznej Sieci, zanim wypuściły je z rąk, ale wzór
nie był jeszcze wyraźny.
Najmłodsza z trzech Tkaczek dotknęła miejsca, gdzie matowo-zielona nitka
krzyŜowała się z niebieską.
– Czy uchodzi, Ŝebyśmy połączyły ze sobą dwoje śmiertelników, choć jedno z
nich wkrótce umrze? – zapytała.
– Uchodzi i jest całkiem poprawne – odparła Najstarsza Tkaczka. – Spójrz tylko
tutaj.
Wskazała na deseń, który zaczynał się tworzyć w Sieci Czasu. Z wyglądu i
struktury przypominał burzę śnieŜną; przemieszczał się, przybierając groźne kształty,
z których kaŜdy był okropniejszy od poprzedniego. Najmłodsza Tkaczka wzdrygnęła
się i odwróciła głowę.
– Czy to temu będą musieli stawić czoło? – szepnęła.
– Wszystko w swoim czasie, Siostro – powiedziała spokojnie Średnia Tkaczka. –
Jeszcze daleko do tego punktu; na razie dotarłyśmy do miejsca, gdzie sytuacja musi
się zmienić.
– I nadal nie wiemy, jaka to będzie zmiana – dodała Najstarsza. – Sieć Czasu
sama nam to pokaŜe.
– A więc ten niefortunny związek moŜe zapobiec okropnej przyszłości?
– Być moŜe. Być moŜe. Zachowaj cierpliwość. Sieć Czasu musi nam to zdradzić.
Zawsze to robi w odpowiedniej chwili.
Najmłodsza Tkaczka znów skupiła uwagę na ostatnich splotach Odwiecznej
Sieci.
– W tym miejscu nic nie jest dobrze połączone – zauwaŜyła.
– Nie moŜemy się przejmować sprawami śmiertelników – wyjaśniła Najstarsza
Tkaczka, dodając kolejną nić. – Jest tak jak jest, a będzie tak jak będzie. Nic tego nie
zmieni. Liczy się tylko Sieć Czasu. Gdybyśmy się zatrzymały z litości nad ludźmi,
których losy połączyły się w ten sposób, Sieć tak się splącze, Ŝe juŜ nigdy nie
doprowadzimy jej do porządku. Nie mów o tym więcej.
Najmłodsza Tkaczka pochyliła głowę na znak zgody. Ciągle jednak powracała do
 
niedawno dodanych nici, dotykając ich brązowymi, pomarszczonymi palcami. Tak,
była to plątanina, ale na jej oczach ułoŜyła się i stała częścią całości.
Jedna z tych nici Ŝycia, matowo-zielona, przetarła się i pękła. Najmłodsza
Tkaczka oderwała ją ostroŜnie, pozostawiając w sieci fragment, który w jej dłoni
wydłuŜył się, zaczął się zmieniać i umacniać niedawno rozpoczęty wzór. Kiedy
pozostałe dwie Tkaczki spojrzały ponad ramionami Najmłodszej, jaskrawozielona nić
nieoczekiwanie podchwyciła wątek opuszczony przez jej mniej błyszczącą sąsiadkę.
Teraz juŜ wyglądała na mocną i trwałą; pozostały na niej szorstkie w dotyku miejsca.
– Tak! – oświadczyła Średnia z Trzech Sióstr. – Właśnie to było potrzebne. Teraz
moŜemy kontynuować pracę.
A ludzie tak jak zawsze dotąd wierzyli, Ŝe mogą postępować wedle własnej woli,
robić to, co uznali za słuszne, chociaŜ nici ich Ŝywota przechodziły przez palce
Mrocznych Tkaczek.
Najmłodsza Tkaczka powiodła wzrokiem po skończonym wzorze. Tak, jest tu
zapisane Ŝycie ludzi i ich śmierć, i zagłada królestw. Zrozumiała, Ŝe jej Najstarsza
Siostra powiedziała prawdę. Te, które trzymają w dłoniach losy świata, nie mogą
sobie pozwolić na łaskę ani na litość. Byłoby to szaleństwem – i, co gorsza,
zniszczyłoby ich dzieło.
Patrzyła z zainteresowaniem, jak wzór się zmienia, Ŝeby dostosować się do
wplecionych ostatnio nici. Poznała, co się dzieje. Nowa, mocna, wytrzymała nić,
jeszcze nie Ta, Która Dokona Zmiany, lecz bliska niej, zaczęła brać górę, wywierać
wpływ na wszystkie inne, jakich dotknęła. A więc to ona starała się wydostać na
powierzchnię Odwiecznej Sieci. Wszystko było w porządku. Uspokojona i wypoczęta
Tkaczka raz jeszcze przejęła pracę na Krosnach Czasu.
 
1
Drobny deszcz padał bez przerwy od wielu, dni w stołecznym mieście
Rendelsham, zatrzymując w domach wszystkich tych, których obowiązki nie
zmuszały do wyjścia. Było niezwykle zimno jak na tę porę roku. Słudzy palili w
kominkach, a wilgotne, miękkie drewno, którego musieli uŜywać – bo zapasy suchego
opału spalono w zimie – słały kłęby dymu ponad miasto. W domach, z powodu nie
całkiem sprawnych kominów, taka sama zasłona dymna wisiała w powietrzu,
zmuszając do kichania i kasłania ludzi, którzy kulili się w ciepłej odzieŜy, choć
jeszcze nie tak dawno zamierzali schować ją aŜ do następnej zimy.
Ta przymusowa bezczynność miała teŜ swoje dobre strony. Wydawało się, Ŝe
wszyscy na dworze zajmowali się nader waŜnym problemem: co począć z Jesionną,
córką zmarłego króla Borotha, niedawno przybyłą do Rendelu z Bagien Bale, gdzie
spędziła niemal całe Ŝycie. To prawda, była nieślubną córką, ale miała
niezaprzeczalne prawa do tronu, wystarczające, aby obalić nowego króla Floriana,
gdyby tylko Jesionna się na to zdecydowała.
W wielu rezydencjach ta sprawa była przedmiotem licznych domysłów i
przypuszczeń. W podrzucaniu plotek prym wiedli domownicy Królowej Wdowy Ysy,
która często naradzała się z panem Royance’em, przewodniczącym Rady Regentów, i
hrabią Harousem, obecnym Wielkim Marszałkiem Rendelu. Ten jednak wolał działać
samodzielnie. NajwyŜej zaczął się zalecać do pani Jesionny.
Tego dnia pani Marcala z Valvageru – w rzeczywistości Marfey, zwana Królową
Szpiegów – poprosiła o posłuchanie królową Ysę, która chętnie ją przyjęła.
Powitała Marcalę w swoich prywatnych komnatach i poleciła damom dworu:
– Przynieście grzane wino i pikantne ciasteczka, a potem zostawcie nas same.
Marcala pozwoliła, Ŝeby pani Ingrid zawiesiła jej wilgotną od deszczu opończę
przy kominku, by wyschła. Sama teŜ zbliŜyła się do ognia, rozcierając zziębnięte ręce.
– Zapomniałam, kiedy ostatni raz widziałam światło słońca.
– Cieszę się z twojego przybycia, ale rozumiem, Ŝe tylko bardzo waŜna sprawa
mogła cię skłonić do opuszczenia zamku Cragden w taką pogodę. Usiądź przy
kominku, zaraz się ogrzejesz.
Pani Ingrid wniosła tacę z dzbankiem wina, dwoma kielichami i talerzem pełnym
ciasteczek. Marcala nalała wina sobie i Królowej Wdowie. Zaczekała, Ŝeby Ingrid
wyszła, zanim zaczęła mówić.
– Gdybym mogła zaczerpnąć ciepło z wnętrza mojego ciała, nie potrzebowałabym
 
opończy – powiedziała z nutą goryczy w głosie. Usiadła na niskim krześle,
wskazanym jej przez Ysę; starała się wyglądać na osobę pozostającą w bliskiej
zaŜyłości z prawdziwą władczynią Rendelu. – Zamiast tego muszę gnić w Cragdenie,
podczas gdy Harous flirtuje z Jesionną tu, w stolicy.
– Nasz zacny hrabia na pewno nie zachowuje się niestosownie.
– Nic na ten temat nie wiem. Pamiętam jednak, Ŝe Jesionna przez wiele lat Ŝyła w
Krainie Bagien i potrafiła obronić się przed wszystkimi niebezpieczeństwami, jakie
jej zewsząd zagraŜały. Harous nie zdołałby oczarować jej tak bardzo, Ŝeby uległa jego
pochlebstwom przed ślubem, chociaŜ to on ją uratował i przywiódł tutaj.
Ysa spojrzała uwaŜnie na fałszywą arystokratkę, którą sama stworzyła – na
najlepszego szpiega spośród wszystkich, jacy jej słuŜyli. To ona umieściła Królową
Szpiegów wśród domowników wielmoŜy, mogącego zagrozić jej planom. Zwróciła
uwagę na wzmiankę o małŜeństwie i na wyraźną pretensję w głosie Marcali. Zdawała
sobie sprawę, Ŝe źródłem tej urazy jest zazdrość, a korzenie zazdrości wywodzą się z
czaru, który królowa sama rzuciła na swoją słuŜkę. Zrobiła to, Ŝeby mieć pewność, iŜ
Marcala zainteresuje się tylko Harousem. Dzięki temu Ysa mogła całkowicie
kontrolować zakochaną w Harousie Marcalę, najpierw wyraŜając, a potem cofając
aprobatę dla jej związku z panem na zamku Cragden. Dopilnowała teŜ, aby jej czar
podziałał równieŜ na Harousa i skłonił go do pokochania Marcali. Lecz takie słabości
jak porywy serca nie miały Ŝadnego wpływu na ambicje hrabiego. Właśnie to
stanowiło mankament planu królowej Ysy.
– Ale przecieŜ uległaś marszałkowi – zauwaŜyła Królowa Wdowa, starając się
zachować obojętny ton. Z satysfakcją zobaczyła, Ŝe Marcala zaczerwieniła się aŜ po
korzonki włosów.
– Od czasu do czasu odwiedzał moje komnaty. Uznałam, Ŝe to odpowiednie
posunięcie – usprawiedliwiła się Królowa Szpiegów. – Z jakim skutkiem? Mówi, Ŝe
mnie kocha. Kiedy jesteśmy sami, zachowuje się tak, jakby to była prawda. Ale cały
czas zaleca się do Jesionny. I mówi, Ŝe robi duŜe postępy.
Ysa wysiłkiem woli zachowała obojętny wyraz twarzy. Miała dość zmartwień z
królem Florianem i jego ostatnimi wybrykami. To dobrze, Ŝe Harous uderza w
konkury do Jesionny przynajmniej dopóty, dopóki ta dziewka zachowuje rezerwę
wobec niego. Ale gdyby Jesionna uległa jego urokowi... Nie, to byłaby katastrofa.
– Czy rozmawiałaś z panią Jesionną? – zapytała Ysa.
– Nie. ChociaŜ Harous wyraźnie mi tego nie powiedział, czuję, Ŝe chce, abym
trzymała się z daleka od jego rezydencji w Rendelsham, gdzie ulokował Jesionnę.
Dlatego nie miałam okazji do odwiedzenia tej damy. Zresztą uwaŜam, Ŝe nie
zechciałaby mi się zwierzyć. – Marcala skrzywiła usta. – KsięŜniczka to ktoś znacznie
lepszy ode mnie. Choćby tylko bagienna księŜniczka.
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin