JOE VITALE Zero Ograniczeń.pdf

(1352 KB) Pobierz
414429763 UNPDF
JOE VITALE
ZERO
OGRANICZEŃ
SEKRET OSIĄNIĘCIA BOGACTWA
ZDROWIA I HARMONII
ZE ŚWIATEM
W 2006 roku napisałem artykuł pod tytułem „Najbardziej niezwykły terapeuta na świecie".
Opowiedziałem w nim o psychologu, który pomógł wyleczyć ogromne rzesze chorych umysłowo
przestępców, nie przeprowadzając z żadnym z nich profesjonalnych sesji. Stosował on niezwykłą metodę
uzdrawiania pochodzącą z Hawajów. Aż do 2004 roku nie słyszałem o nim ani o jego metodzie. Przez
dwa lata szukałem informacji na jego temat, aż wreszcie go znalazłem. Poznałem jego metodę i wtedy
napisałem ów, dzisiaj słynny, artykuł.
Mój artykuł szybko rozprzestrzenił się w Internecie. Jego kopie umieszczano na forach internetowych
i przesyłano pocztą elektroniczną do ludzi ze wszystkich środowisk. Osoby z mojej listy
na www.mrfire.com wysłały go do dziesiątek tysięcy odbiorców. Ci przesyłali go dalej członkom rodziny
i znajomym. Według moich szacunków artykuł ten widziało około pięciu milionów ludzi. Ludzie, którzy
go przeczytali, nie mogli uwierzyć w to, co tam napisałem. Niektórzy poczuli inspirację. Inni byli
sceptyczni. Ale wszyscy chcieli dowiedzieć się więcej. To ogromne pragnienie setek tysięcy ludzi
doprowadziło do powstania tej książki. Nawet jeśli przeczytałeś moją poprzednią książkę
Moc Przyciągania, możesz nie zrozumieć cennych uwag, które tu ujawnię — przynajmniej nie od razu.
Prosty proces, który przedstawię Ci w tej książce, pomoże Ci zrozumieć, jak udało mi się zamanifestować
tyle osiągnięć, mimo że nie włożyłem w to szczególnego wysiłku. Oto kilka z nich:
■ Mój program na kasecie The Power of Outrageous Marketing wydawnictwa Nightingale-Conant został
wydany po tym, jak po 10 latach starań zrezygnowałem z dobijania się do ich drzwi.
■ Jak to się stało, że przeszedłem długą drogę od bezdomności, przez ubóstwo, po nieudane próby
pisania, aż w końcu stałem się autorem bestsellerów i guru marketingu internetowego, nie mając żadnego
planu?
■ Pragnienie przyciągnięcia do mojego życia sportowego samochodu BMW Z3 sprawiło, że zainspirował
mnie pomysł marketingu internetowego, na który nikt wcześniej nie wpadł. Dzięki niemu zacząłem
zarabiać 22 500 dolarów dziennie, czyli około ćwierć miliona rocznie.
■ Pragnienie kupna posiadłości na wzgórzach w Teksasie i przeprowadzenia się do niej w czasie, gdy
rozwodziłem się z żoną i borykałem się z problemami finansowymi, skłoniło mnie do rozpoczęcia nowej
działalności, która przyniosła mi 50 000 dolarów w jeden dzień.
■ Zrzuciłem 36 kilogramów nadwagi po tym, jak zrezygnowałem z prób schudnięcia i postanowiłem
wypróbować inny sposób na realizację mojego pragnienia.
■ Marzenie, żeby zostać autorem bestsellera sprawiło, że rzeczywiście napisałem bestseller, mimo że tego
nigdy nie planowałem a ta książka nie była nawet moim pomysłem.
■ Wziąłem udział w przebojowym filmie The Secret, mimo że wcale o to nie prosiłem, nie apelowałem,
a także nic nie planowałem i nie organizowałem.
414429763.001.png
■ Wystąpiłem w programie Larry King Lwe w listopadzie 2006 roku i po raz drugi w marcu 2007 roku,
chociaż nic nie zrobiłem w tym kierunku.
■ W chwili, gdy piszę te słowa, ważniacy z Hollywood rozważają sfilmowanie mojej książki
Moc Przyciągania i negocjują ze mną warunki mojego własnego programu telewizyjnego.
Mógłbym wymieniać dalej, ale myślę, że rozumiesz już, co mam na myśli. W moim życiu ciągle dzieją
się cuda. Ale dlaczego tak jest? Kiedyś byłem bezdomny. Dziś jestem autorem bestsellerów, guru
internetowym i multimilionerem.
Co takiego wydarzyło się w moim życiu, że odniosłem taki sukces?
Tak, podążałem za marzeniami.
Tak, nie bałem się działać.
Tak, byłem wytrwały.
Jednak czy wielu innych ludzi nie postępuje tak samo, a mimo to nie osiąga sukcesu? Na czym polega
różnica? Jeśli krytycznym okiem spojrzysz na osiągnięcia, które tu wymieniłem, zauważysz, że żadnego
z nich nie zawdzięczam samemu sobie. Tym, co je łączy, jest duch boskiego planu, którego byłem
uczestnikiem — często mimowolnym.
Spróbuję Ci to wyjaśnić jeszcze inaczej: pod koniec 2006 roku, zafascynowany metodą tajemniczego
hawajskiego terapeuty, poprowadziłem seminarium o nazwie Poza manifestację. Poprosiłem wszystkich
uczestników, żeby wymienili znane im sposoby na zamanifestowanie lub przyciągnięcie czegoś
do swojego życia. Wymienili takie techniki jak afirmacje, wizualizacje, intencje, metody świadomości
ciała, wczucie się w efekt końcowy, odgrywanie scenariuszy, Techniki Emocjonalnej Wolności klepanie
i wiele, wiele innych. Kiedy uczestnicy stworzyli spis wszystkich znanych im sposobów na wykreowanie
własnej rzeczywistości, zapytałem ich, czy te metody zawsze działają, bez wyjątku. Wszyscy zgodzili się,
że nie są one stuprocentowo skuteczne.
— Dlaczego nie są? — zapytałem. Nikt nie potrafił odpowiedzieć mi na to pytanie. Wtedy podzieliłem
się z grupą pewną obserwacją:
— Wszystkie te metody mają swoje ograniczenia — stwierdziłem. — To zabawki, którymi bawi się wasz
umysł, żebyście myśleli, że to wy rządzicie. Prawda jest taka, że władza nie jest w waszych rękach,
a prawdziwe cuda zdarzają się wtedy, gdy odłożycie zabawki na bok i zaufacie swojemu wnętrzu, które
nie ma żadnych ograniczeń. Potem powiedziałem im, że miejsce, w którym chcieliby teraz być, znajduje
się za tymi wszystkimi zabawkami i codziennym trajkotem umysłu — to coś, co nazywam Boską Mocą.
Wyjaśniłem im, że istnieją co najmniej trzy etapy w życiu: najpierw człowiek jest ofiarą, potem zmienia
się w kreatora własnego życia, aż w końcu — jeżeli dopisze mu szczęście — staje się sługą Boskiej
Mocy. Na tym ostatnim etapie (o czym opowiem w dalszej części tej książki) dzieją się zadziwiające,
cudowne rzeczy, niemalże bez żadnego wkładu z jego strony.
Dziś rano przeprowadziłem rozmowę z ekspertem od wytyczania i realizacji celów w związku z moim
programem członkowskim Hipnotyczne Złoto. Jest on autorem kilkunastu książek, które sprzedały się
w milionach egzemplarzy. Ten człowiek potrafi uczyć ludzi, jak wytyczać odpowiednie cele. Jego
filozofia sprowadza się głównie do tego, żeby wywołać w sobie palące pragnienie osiągnięcia czegoś.
Jednak jego strategia jest niekompletna. Zapytałem go, co doradza ludziom, którzy nie umieją znaleźć
w sobie dość motywacji, aby wytyczyć cel — nie mówiąc już o jego realizacji.
— Gdybym znał odpowiedź — zaczął — umiałbym rozwiązać większość problemów
na świecie. I dodał, że aby osiągnąć cel, człowiek musi marzyć o jego spełnieniu. Bez tego nie zachowa
dyscypliny niezbędnej do jego realizacji.
— Ale co zrobić, jeśli nie jestem wystarczająco zdeterminowany? — spytałem.
— Wtedy nie osiągniesz swojego celu.
— To co mam zrobić, żeby poczuć odpowiednią motywację?
Nie umiał odpowiedzieć. W tym właśnie tkwi cały szkopuł. W pewnym punkcie wszystkie poradniki
stylu życia i motywacyjne programy zawodzą. Jeżeli ktoś nie jest gotowy na to, żeby coś osiągnąć,
nie zgromadzi on wystarczającej energii, aby to zamanifestować. W ten sposób powstaje przeszkoda
nie do pokonania będąca bezpośrednią przyczyną porażki. Każdy z nas zna to uczucie, gdy pierwszego
stycznia robimy sobie noworoczne postanowienia, a dzień później już o nich zapominamy. Mieliśmy
dobre intencje, jednak zaistniała jakaś głęboka sprzeczność, która uniemożliwiła realizację naszych
świadomych pragnień.
Jak zatem poradzić sobie z tym głębszym stanem, który nie jest „spragniony"? W takiej sytuacji przyda
Ci się hawajska metoda, którą opisałem w tej książce. Pomaga ona oczyścić podświadomość, w której
zlokalizowana jest przeszkoda. Dezaktywuje ukryte programy, które powstrzymują Cię przed
osiągnięciem Twoich pragnień, czy to dotyczących zdrowia, bogactwa, szczęścia, czy jeszcze czegoś
innego. Wszystko dzieje się wewnątrz Ciebie. Wyjaśnię Ci to bliżej w dalszej części tej książki. Na razie
zastanów się nad tym: W swojej książce The User Illusion, Norretranders tak definiuje istotę umysłowej
przejażdżki kolejką górską, którą zaraz rozpoczniesz: „Wszechświat zaczął istnieć wtedy, gdy nic
zobaczyło się w lustrze".
Mówiąc w skrócie, Zero ograniczeń to książka o powrocie do Stanu Zerowego, gdzie nic nie istnieje,
ale wszystko jest możliwe. Jest to stan, w którym nie ma myśli, słów, czynów, wspomnień, programów,
przekonań ani niczego innego. Po prostu nie ma nic. Lecz jednego dnia nic zobaczyło się w lustrze,
a wtedy Ty się urodziłeś. Od tamtej chwili stworzyłeś lub podświadomie zaakceptowałeś i wchłonąłeś
rozmaite przekonania, programy, wspomnienia, myśli, słowa, czyny itd. Wiele z tych programów wraca
do początków istnienia. Głównym zamierzeniem tej książki jest pomóc Ci doświadczać cudów sekunda
po sekundzie. Jeśli uda Ci się to osiągnąć, w Twoim życiu zaczną dziać się cuda — takie same jak te,
które przed chwilą opisałem. Będą one ściśle związane z Tobą i Twoimi marzeniami. I będą tak samo
zachwycające, magiczne i cudowne.
Moje doświadczenia związane z tym duchowym statkiem kosmicznym, który ma moc nieporównywalną
z niczym innym, są wręcz nieopisane. Odniosłem sukces, o którym nigdy nawet nie śmiałem marzyć.
Nabyłem nowe umiejętności, a moja miłość do samego siebie i do świata jest na poziomie zrozumienia
słów, które często trudno jest opisać. Żyję niemalże w permanentnym stanie podziwu. Spróbuję ująć to
inaczej: każdy ma soczewkę, przez którą patrzy na świat. Religie, filozofie, terapie, pisarze, mówcy, guru
i producenci świeczników prezentują określony punkt widzenia. W tej książce dowiesz się, jak pozbyć się
obecnych soczewek i jak korzystać z nowej. Gdy to osiągniesz, znajdziesz się w miejscu, które nazywam
„Zero Ograniczeń". Musisz wiedzieć, że to jest pierwsza w historii książka, która opisuje uaktualnioną
hawajską metodę uzdrawiania, Tożsamość Ho'opono-pono. Pamiętaj jednak, że mówi ona
o doświadczeniach zaledwie jednego człowieka: mnie. Napisałem ją z błogosławieństwem terapeuty,
który nauczył mnie tej wspanialej metody, jednak nie zmienia to faktu, że przedstawiłem tu własny punkt
widzenia. Aby w pełni zrozumieć Tożsamość Ho'oponopono, musiałbyś wziąć udział w weekendowym
szkoleniu i doświadczyć tej metody na własnej skórze .
Treść całej książki można podsumować w jednym wyrażeniu — wyrażeniu, którego nauczysz się
używać; które ujawni największy sekret wszechświata; które już teraz chcę powiedzieć Tobie i Boskiej
Mocy: „Kocham Cię". Weź bilet i zajmij miejsce. Pociąg do Twojej duszy szykuje się do odjazdu.
Trzymaj kapelusz, żeby Ci nie spadł w trakcie podróży.
Kocham Cię . Aloha no wau ia oe. dr Joe Vitale (Ao Akua)
Austin, Teksas http: //www. mrfire. com/
414429763.002.png
W sierpniu 2004 roku przemawiałem na dorocznym zjeździe Krajowego Stowarzyszenia Hipnotyzerów,
gdzie miałem również swoje stoisko. Czułem wibrującą w powietrzu energię i cieszyłem się na spotkania
z ludźmi, będące okazją do nawiązania nowych kontaktów. Jednak nie byłem przygotowany
na wydarzenie, które miało odmienić moje życie. Na moim stoisku nie byłem sam. Towarzyszył mi
przyjaciel Mark Ryan, który tak samo jak ja jest hipnoterapeutą. Mark to osoba elokwentna, otwarta
i ciekawa świata, która z wnikliwością i zapałem bada wszystkie tajemnice życia. Stojąc razem na
stoisku, często prowadziliśmy dyskusje, które nieraz trwały po kilka godzin. Rozmawialiśmy o mistrzach
terapii takich jak Milton Erickson, ale również o mniej znanych szamanach. Podczas jednej z takich
dyskusji Mark zaskoczył mnie pytaniem:
— Słyszałeś o terapeucie leczącym ludzi, których nigdy widział na oczy? Byłem zdumiony. Wiem,
że są uzdrowiciele, którzy leczą na odległość, ale Mark mówił chyba o czymś innym. — To psycholog,
który wyleczył cały oddział psychiczne chorych przestępców, mimo że nigdy nie spotkał się z żadnym
ze swoich pacjentów.
—Jak to zrobił?
— Zastosował hawajski system uzdrawiania o nazwie ho'opo-nopono.
— Ho-o-co? —zapytałem.
Prosiłem Marka, żeby powtórzył mi to słowo kilkanaście razy. Nigdy wcześniej go nie słyszałem. Mark
nie znał szczegółów tej historii i nie wiedział, na czym polega metoda, więc nie mógł mi powiedzieć dużo
więcej na ten temat. Byłem zaciekawiony, ale jednocześnie sceptyczny. Pomyślałem, że to pewnie jakaś
miejska legenda. Uzdrawianie ludzi, których nigdy się nie widzi? Tak, jasne. Potem Mark opowiedział mi
następującą historię:
— 16 lat podróżowałem do Mount Shasta w Kalifornii w poszukiwaniu samego siebie. Mój przyjaciel,
który tam mieszka, dał mi niewielką broszurę, której nigdy nie zapomnę. Niebieskimi literami na białym
tle opisano w niej hawajskiego terapeutę i jego metodę. Czytałem ten artykuł wiele razy. Nie wyjaśniał
on, co dokładnie robił terapeuta; mówił jedynie o tym, że leczył ludzi, stosując własną, szczególną
metodę.
— Gdzie teraz jest ta ulotka? — zapytałem. Chciałem ją przeczytać.
— Nie mogę jej znaleźć — odpowiedział Mark. — Ale coś kazało mi powiedzieć ci o niej. Wiem,
że mi nie wierzysz, ale jestem tak samo zafascynowany tą historią jak ty. Też chciałbym dowiedzieć się
czegoś więcej.
Następny zjazd był za rok. W trakcie miesięcy poprzedzających kolejną konwencję hipnotyzerów
przeczesywałem Internet w poszukiwaniu informacji na temat terapeuty, który leczy ludzi, nie spotykając
się z nimi, lecz nic nie znalazłem. Owszem, natrafiłem na kilka artykułów mówiących o leczeniu
na odległość (polega ono na tym, że uzdrowiciel leczy pacjenta, mimo że ten nie znajduje się w jego
gabinecie), ale czułem, że metoda hawajskiego terapeuty to coś zupełnie innego. Jak się później
dowiedziałem, w jego technice nie ma żadnego dystansu. Najgorsze, że nie umiałem przeliterować
zwrotu ho'opono-pono, więc nie mogłem wpisać go w wyszukiwarce. W końcu odpuściłem sobie ten
temat.
W 2005 roku, podczas kolejnego dorocznego zjazdu hipnotyzerów, Mark znów wspomniał o hawajskim
terapeucie.
— Znalazłeś coś na jego temat? —zapytał.
— Nie znam jego nazwiska i nie wiem, jak się pisze to dziwne słowo — odpowiedziałem. — Nic nie
udało mi się znaleźć.
Mark to przebojowy człowiek. Zrobiliśmy sobie przerwę, wyjęliśmy laptopa, znaleźliśmy
bezprzewodowe połączenie z Internetem i rozpoczęliśmy poszukiwania. Nie trwało długo, aż znaleźliśmy
główną i jedyną oficjalną stronę ho'oponopono pod adresem www.hooponopono. org. Znaleźliśmy na niej
kilka artykułów, które dały nam ogólny pogląd na to, co niedługo później pochłonęło mnie bez reszty.
Znalazłem definicję ho'oponopono: „Ho'oponopono to proces uwalniania toksycznej energii
nagromadzonej w organizmie, który pozwala na przyjęcie boskich myśli, słów, czynów i działań". Nie
miałem pojęcia, co to znaczy, więc poszukałem innego wyjaśnienia. Oto, co znalazłem: „Mówiąc
najprościej, Ho'oponopono oznacza polepszyć albo naprawić błąd. Według starożytnych
Hawajczyków, błędy biorą się z myśli, które są naznaczone bolesnymi wspomnieniami z przeszłości.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin