KWADRA~1.txt

(103 KB) Pobierz
+kwadratura 2+


POWIE��

MARCIN WOLSKI

kwadratura tr�jk�ta (2)

VI KARTKI Z PODR�CZNIKA HISTORII
Demokracja na Archipelagu nie mia�a �atwych pocz�tk�w, mimo �e procesy historyczne przebiega�y na Innej �agodniej ni� na Ziemi. Planeta nie zazna�a w�dr�wek lud�w ani najazd�w barbarzy�c�w. Transferowan� cywilizacj� antyku omin�y "mroki �redniowiecza" i szale�stwa feudalnych wojen. 
Przybysze ze Starej Ziemi zderzyli si� oczywi�cie z  nieprzyjazn� przyrod�, musieli toczy� walki z monstrualnymi gadami. Legendy z VI  wieku obfituj� w nieprawdopodobne opowie�ci, jak cho�by ta o Brza�ku Smokob�jcy, tajemniczym, na po�y legendarnym wenedzkim wielkoludzie, kt�ry na tratwach przep�yn�� bez ma�a p� Innej walcz�c z tigrozaurami i dziwnym kar�owatym szczepem gadoptasim,  pierwotnymi gospodarzami wandalijskiego wybrze�a. Jedynymi przed przybyciem cz�owieka ssakami Innej by�y niewielkie stekowce przypominaj�ce australijskie dziobaki... Znosi�y one wprawdzie jaja, ale wyklute potomstwo karmi�y mlekiem... Ile� trudu krzy��wek i selekcji zaj�o wyhodowanie z nich dojnych mlecznic - zwanych przez lud �winiokrowami. W efekcie wielofunkcyjn� mlecznic� mo�na by�o wydoi�, zje��, a nawet usma�y� dzi�ki niej jajko sadzone. 
Cywilizacja piechur�w i �eglarzy wype�nia�a blisko dziesi�� wczesnych wiek�w Innej. Pierwszych hippozaur�w o�mielili si� dosi��� dopiero cyrkowcy. Brak du�ych zwierz�t poci�gowych, przy niewielkiej liczbie r�k do pracy (garstki przybysz�w tworzy�y wsp�lnoty ludzi wolnych, bez niewolnik�w i ch�op�w pa�szczy�nianych), przy�pieszy� rozw�j techniki. Przez pierwsze stulecia ludzie byli najmniej liczebnym gatunkiem na Innej. Transfery, z ma�ymi wyj�tkami,  dotyczy�y  pojedynczych istot. Oszo�omieni metamorfoz� �wiata przybysze tracili dni, miesi�ce, nieraz lata na odszukanie innych  wygna�c�w z Ziemi i zrozumienie, co si� im przytrafi�o. Liryki Tetriarchosa z Samos s� chyba najdramatyczniejsz� rejestracj� bezkresu samotno�ci. �w  Grek porwany  u schy�ku III wieku z rodzinnej wyspy dopiero po siedmiu latach tu�aczki trafi� na �lady innych osadnik�w, co jednak nie by�o to�same z przyj�ciem do wsp�lnoty.

Sam. Proch, py�ek. Najmniejsza z gwiazd.
Ziarenko bez pustyni. Kropla bez wody.
Ja?  Gdzie moje  lat siedemna�cie?
Czy ich nie by�o?
O Bogowie! Wy te� odeszli�cie!
Matko, po co wyda�a� mnie ze swego �ona,
gdy tylko ja jeden mog� �wiadczy�, �e by�a�?
Lecz komu �wiadczy�? Obcemu niebu?
Zaiste Moja koine 
p�k�a niczym ��wie jajo... 
A ka�dy dzie� ma serce gada.
Zimno w upale. Groza w pi�knie.
Zaiste wybra�bym �mier�,
gdybym nie umar� ju� z rozpaczy.
Oddajcie mi �wiat, Bogowie. Kto ukrad� mi m�j �wiat?!

Mn�stwo by�o potem przer�bek epopei owego kosmicznego Robinsona, kt�ry w dwudziestu pie�niach opowiada o kolejnych stadiach przera�enia i nadziei, rozpaczy i szale�stwa... Zw�tpiwszy ostatecznie, znajduje �lad ognia i skorup� glinianego dzbana. Szuka dalej,  przemierza ost�py. Lecz gdy wreszcie odnajduje obozowisko Litencjusza z Ravenny, zostaje potraktowany jak intruz. Odp�dzony. W siedemnastoosobowej  grupce s� ledwie dwie pe�noletnie niewiasty. "Wi�cej m��w nam nie trza!" - ryczy Litencjusz ch�oszcz�c amatora domowego ogniska. Obola�y poeta snuje si� wi�c wok� drewnianego castrum jak g�odny padlinogad. Miesi�cami. Czasem podchodzi bli�ej i ponad strumieniem �piewa swe pie�ni kobietom i dziewczynom pior�cym tam szaty. A� pewnego dnia dwunastoletnia Flora opuszcza wsp�lnot�,  odchodzi z siwiej�cym poet�. Zak�adaj� w�asn� rodzin�, a potem spotykaj� innych �wie�ych wyrzutk�w czasoprzestrzeni... 
Poemat ko�czy si� pie�ni� o za�o�eniu Florentyny - miasta kwiat�w wyros�ego z mi�o�ci dwojga ludzi. O dalszych losach greckiego wieszcza nic nie wiadomo. Podaj�cy si� za jego prawnuka Bardejon,  mistrz epigramatu, tworzy nowo�acin�. 
Wedle oblicze� wsp�czesnych demograf�w w ci�gu ponad dwustu lat Transferu na Inn� dotar�o oko�o dwudziestu tysi�cy ludzi z basenu Morza �r�dziemnego: Rzymian i Grek�w, Egipcjan, Numidyjczyk�w, Hun�w, Iber�w, Luzytan�w, German�w i Parth�w, Pers�w i S�owian. Zadziwiaj�ce, jak wielu z nich przetrzyma�o szok przeniesienia i zderzenia z now�, odmienn� rzeczywisto�ci�. Zapewne "niewidzialni przewo�nicy" musieli wybiera� do swych cel�w jednostki o wyj�tkowych predyspozycjach zdrowotnych i psychicznych. Przybysze, wedle wnikliwych bada�, charakteryzowali si� nie tylko odwag� i si��, ale ka�da ich fala sprawia�a wra�enie celowo kompletowanej pod  k�tem przydatno�ci dla rozwoju kolonii. R�wnomiernie przerzucano rolnik�w i my�liwych,  �eglarzy i rzemie�lnik�w, lecz - rzecz szczeg�lna - w transferze brakowa�o kap�an�w i zawodowych �o�nierzy. Chocia� znalaz�oby si� dla nich zaj�cie. Ka�da z zachowanych kronik zaczyna si� od heroicznych opis�w walk z potworami, mi�so�ernymi ro�linami, dokuczliwymi insektami i  tropikalnym �arem.
Wcze�ni prawodawcy g�osili, �e wygnanie jest kar� Bog�w i �e przeminie. Mija�y jednak lata i nie wida� by�o kresu tej banicji ni szans powrotu na Ziemi�. Musia�y zrodzi� si� kolejne generacje,  nim ostatecznie  pogodzono si� z losem, rozpoznano i zacz�to docenia� zalety Innej. 
Przybysze z czwartego i nast�pnych wiek�w prze�ywaj� znacznie mniejszy szok ni� ich poprzednicy. Wr�cz przeciwnie. Raj oczekuj�cy na cz�owieka - zachwyca si� w VI wieku Inn� Maksym z Albionu, kt�rego Transfer wyrwa� wprost z niewolniczych okow�w wio�larza galery. Jest Dostatnio, przyja�nie, ciep�o - pisze w swej kronice -wszystko wi�ksze: drzewa, jaszczury, kwiaty i ludzkie serca. Bez nienawi�ci i z�o�ci.
Osadnicy utworzyli ju� wtedy  ma�e osady. Ich mieszka�cy od pokole� przebywaj�cy na Innej, pytani o narodowo��, m�wili o sobie "tutejsi".  Pierwotne zagubienie przybysz�w ust�pi�o miejsca poczuciu swojsko�ci, a wczesny l�k wygna�c�w coraz cz�ciej zmienia� si� w zachwyt wybranych. Leon Afryka�czyk - uczony chrze�cijanin z Hippo Regius, dla kt�rego przeskok by� nieoczekiwanym wybawieniem z ogarni�tej przez Wandal�w Afryki, usi�owa� przedstawia� Inn� jako obiecane przez Chrystusa kr�lestwo Bo�e, a kolonist�w jako "szczep wyznaczony". Nowy Izrael. I t� tendencj� podtrzymaj� ostatni rozbitkowie z wraku Imperium Romanum. Traktowanie nowej planety jako raju mia�o logiczne podstawy. Na coraz bardziej cywilizowanej Innej �y�o si� spokojniej i bezpieczniej ni� na Ziemi, do�wiadczanej w�dr�wk� lud�w. Rozwojowi nie przeszkadza�a ani  mozaika ras, ani r�nice kulturowe czy religijne. Ortodoksi, arianie, duali�ci spod sztandar�w Maniego, wyznawcy Mitry i Izydy czy te� sekretni czciciele nigdy nie  zgas�ego kultu Wielkiej Macierzy Bog�w szanowali si� nawzajem. Nie p�on�y  stosy (Na razie). Nie dochodzi�o do bratob�jczych walk czy prze�ladowa�. Na d�ugo zanim dotar�a wie�� o "Edykcie Konstantyna", tu, po drugiej stronie Mlecznej Drogi, chrze�cija�stwo cieszy�o si� pe�ni� swob�d,  a  jedyne pojedynki rozgrywa�y si� w sferze s��w i argument�w. 

B�ogos�awi� rozleg�o�� twych m�rz
i wyspiarski �wiat zielono�ci,
falowanie las�w i wzg�rz,
pod twym wielkim s�o�cem wolno�ci -

pisa� w VIII wieku PseudoDiadoch, wyk�adaj�c w swym podr�czniku pi�� odmienno�ci Innej sprzyjaj�cych umiarkowaniu obyczaj�w - rozleg�o��,  rzadko�� zaludnienia,  �atwo�� �ycia,  przyrodzon� swobod� i brak wi�kszych r�nic maj�tkowych. 
Niekt�rzy nazywaj� wieki Transferu epok� "antycznego  efebatu". Ludzie kolonizuj�cy Inn�, cho� zr�nicowani intelektualnie, mieli w zasadzie r�wny start. Ka�dy m�g� si� sprawdzi�. D�ugowieczni i zdrowi mieszka�cy wysp i kontynent�w piel�gnowali swoje stare idea�y i wierzenia  bez towarzysz�cych im patologii. A� do ko�ca Transferu brak wzmianek o prostytucji, homoseksualizmie; zbrodnie zdarza�y  si� rzadko, podobnie by�o z kradzie�ami. 
Nawet nadci�gaj�cy w dalszych falach migracyjnych barbarzy�cy, zasiedlaj�cy g��wnie p�kul� po�udniow�, nie przejawiali zbytniej dziko�ci czy agresywnych zamiar�w. Nowa Ziemia sta�a si� domem dla wszystkich.
Niekt�rzy krytycy uwa�aj� prac� PseudoDiadocha oraz anonimowy zbi�r opowie�ci "Dzieci Wi�kszego S�o�ca" za apokryfy powsta�e trzy stulecia p�niej,  maj�ce na celu gloryfikacj� Wieku Niewinno�ci po to, aby tym mroczniej pot�pia� Er� Pomieszania i Okrucie�stw. Nie ma na to jednak dowod�w. Wi�kszo�� ludzi wsp�czesnych - poza zrelatywizowanymi elitami - woli wierzy�, �e prapocz�tek by� dziewiczy, nie splamiony pierworodnym grzechem przemocy, jaka towarzyszy�a na Starej Ziemi odkrywaniu nowych l�d�w. 
Chocia�... Idylliczny obraz m�ci pochodz�ca z X wieku "Powie�� o Brittexie, przemy�lnym ksi�ciu pirat�w", kt�ra wsp�lniez  "Fabulami Florenty�skimi" le�y u podstaw lingua neoromana. Niekt�rzy wprawdzie uznaj� wypraw� Brittexa do granic Equatorii Minor za zlepek wielu legend,  a naukowcy do niedawna pragn�li mi�dzy bajki w�o�y� opowie�ci o antropozaurach, inteligentnej rasie cz�ekokszta�tnych jaszczur�w - "ludzi smok�w", stanowi�cej ukoronowanie ewolucji na Innej. Zag�ad� mia�o im przynie��, na kr�tko przed Transferem,  uderzenie ogromnego bolidu i Wielki Potop. Zdegenerowane niedobitki przetrwa�y pono�  na Equatorii i im w�a�nie mia� wyda� b�j Brittex z trzydziestk� �mia�k�w. Pisa� kronikarz: 

A gdy znale�li�my si� na skraju gor�cych opar�w bagnisk, trz�sawisk i ska� r�owych ukaza�y si� ich nadwodne sadyby krokodylim jamom podobne, tako� ich gniazda nadrzewne, na kt�rych starzy samce siedzieli, niby paskudne demony, w p�aszczach ze z�o�onych skrzyde�. Na wp� u�pieni, gapi�c si� w przestrze�  przypatrywali si� nam bez ciekawo�ci,  pogr��eni w marazmie jakowym�, w�a�ciwem dla rasy przez Jedynego przekl�tej. A� pi�tka naszych kamrat�w podp�yn�wszy cz�nem porwa�a jedno gadzie dzieci�  �wie�o z jaja wyklute i ubili samca z samic� stawiaj�cych odp�r. Sternik, kt�ren w okolicy wcze�niej bywa�, odp�yn�� radzi�, twierdz�c,  �e owe gnu�ne straszyd�a noc� zyskuj� moc i ��dz� �mierci. I rzeczywi�cie. Ledwie miesi�c Ormuzd wzeszed�,  noc pociemnia�a od smoczych skrzyde�, �apy ich pocz�y ciska� g�azy i w��cznie,  kt�rym z najwy�szym trudem opiera�y si� nasze puklerze. ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin