Deborah Cooke - [Dragonfire 01] - Kiss of Fire - Rozdzial 14.pdf

(286 KB) Pobierz
Deborah Cooke - Kiss of Fire - Rozdział 14
Deborah Cooke - Kiss of Fire - Rozdział 14
ROZDZIAŁ 14
Quinn patrzył bez słowa na Sarę, widział w oczach dziewczyny pewność.
- Znów miałaś sen.
Przytaknęła, kiwając głową.
- Widziałam to. Byłam tam. To było okropne i nie jestem w stanie
wyobrazić sobie, co czułeś, gdy wróciłeś do waszego wspólnego gospodarstwa
i znalazłeś tam tylko zgliszcza.
Quinn odwrócił wzrok, paliło go w gardle.
- Ale to Ambrose był tym, który ją zabił - dodała dziewczyna.
Eryk przypatrywał się Tyrrellowi, nie wiedział, o co chodzi, ale słuchał
uważnie.
Kowal spojrzał na Sarę, chcąc się upewnić czy to prawda. Dojrzał bijące z
jej oczu współczucie.
- Jej ostatnią myślą było, to że i drugi raz oddała by wszystko za życie z
tobą. Kochała cię. I jedyne, czego żałowała, to, to, że nie dała ci dziecka.
Quinn musiał się odwrócić. Przeszedł całą szerokość kuchni dziewczyny,
pierś przepełniały mu emocje, które tyle lat starał się tłumić.
- Miałeś już raz Ognisty Sztorm? - spytał widocznie zdziwiony Eryk.-
Powinienem był to wyczuć. Nie wiem jak mogłem to przegapić.
Kowal zaprzeczył ruchem głowy.
- To nie był Sztorm - powiedział szorstko i podszedł do okna. Zaczął
wyglądać na podwórze. - Ona tak bardzo pragnęła dziecka. Nie mogłem jej
powiedzieć, że to niemożliwe.
Przywódca Pyrów westchnął, w oczach miał sympatię. Jednak, gdy znów
na niego zerknął Eryk popijał kawę i patrzył w przestrzeń z nieobecnym
wyrazem twarzy, jakby coś wspominał.
Quinn odwrócił się w końcu znów twarzą do Sary. Stała w drugim krańcu
kuchenki, wyprostowana i dumna. Była taka nieustraszona, co wynikało
pewnie z tego, że sama nie doświadczyła tego typu straty.
- Nie mogę tego zrobić, Saro. Nie mogę cię zabrać w pobliże Slayersów.
Skrzywiła sie i odstawiła kubek. Widać było, że starannie dobiera słowa,
gdy się odezwała.
- Myślisz, że nie rozumiem, jakie to straszne stracić kogoś bliskiego - Miała
dziwny głos.
- Nie w ten sposób.
- Błąd - Przeszyła go wzrokiem.- Moi rodzice spłonęli. Ich wynajęty
samochód wypadł z drogi, koziołkował wielokrotnie, aż w końcu wybuchł.
Zidentyfikowano ich na podstawie kart stomatologicznych.
245
275330551.002.png
Deborah Cooke - Kiss of Fire - Rozdział 14
Przeszła przez kuchnię i otworzyła szufladę obok Quinna. Była to
bąbelkowa koperta, do tej pory otworzona tylko raz. Sara otworzyła ją i na
dłoń wysypała jej zawartość - dwie obrączki. Pokazała je Tyrrellowi. Biżuteria
była sczerniała i powyginana, a dłoń dziewczyny trzęsła się.
Do mężczyzny dotarło, że dzielą podobne brzemię cierpienia.
Nie wspominając o tym, że pozostały im podobne pamiątki po zmarłych.
- Pamiątkowy pierścień ojca na zakończenie West Point i zwykła srebrna
obrączka mamy, chociaż teraz trudno to zobaczyć. To było wszystko, na co
mogli sobie pozwolić, gdy się pobierali. Mama nigdy nie chciała ich wymienić
- Pojedyncza łza spadła na drżącą dłoń, gdy dziewczyna kontynuowała. -
Powiedziała, że to by było jak uznanie, że oryginalny model nie był
dostatecznie dobry.
- Tak mi przykro, Saro.
- Tak, cóż, mnie też - odpowiedziała, ale bez uszczypliwości. Quinn bardzo
pragnął jej dotknąć, ale nie był pewien czy może. Widział jej walkę o
panowanie nad sobą i zdawał sobie sprawę, jak ważne jest dla niej żeby być
silną.
Poza tym, gdyby nie było z nimi Eryka, pewnie nie przejmowałby się tym
argumentem.
W tym czasie, Sara podniosła do ust obie obrączki, po czym odłożyła je do
szuflady. Gdy ją zasunęła, na chwilę położyła bezradnie dłonie na szafce.
- Nie wiem, co mam z nimi zrobić. Ale musiałam je zatrzymać.
- Oczywiście, że musiałaś - odpowiedział jej miękko.- Ale to twoje
wspomnienia są tym, co jest najważniejsze.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech, gdy dotarła do niej prawda zawarta w
ostatnich słowach, a on w końcu wiedział, co ma zrobić. Otoczył ramieniem
jej barki i przysunął do siebie. Odwróciła się w jego objęciach i ukryła mu
twarz na piersi. Zaczęła szlochać. Quinn trzymał ją w ramionach, czuł jej
ramiona obejmujące go w pasie. Bardziej niż cokolwiek innego w życiu,
zapragnął móc uśmierzyć albo zabrać od niej jej ból.
Eryk odchrząknął, przypominając o swojej obecności.
- Twoi rodzice zginęli w ogniu?
- To był wypadek samochodowy - Sara uniosła głowę, ale nie wysunęła się
z bezpiecznego uścisku kochanka.- Konsul powiedział mi później, że drogi w
pobliżu Machu Picchu są niebezpieczne.
- I są odosobnione - Lider Pyrów wypił łyk kawy, marszcząc brwi. - I raczej
ciężko o świadków wypadków, które mają miejsce w górach. Kiedy to się
stało, jeśli mógłbym spytać?
- W marcu. Ostatniej zimy.
- Po siódmym?
Dziewczyna wyglądała na zdziwioną. Spojrzała na Quinna, po czym
przeniosła wzrok na drugiego Pyra.
246
275330551.003.png
Deborah Cooke - Kiss of Fire - Rozdział 14
- To było w późniejszej części miesiąca. Moja mama chciała zobaczyć
Machu Picchu w trakcie równonocy.
- Czyli było to po zaćmieniu, które zapowiedziało nadchodzący Sztorm -
mruknął Eryk bez zdziwienia w głosie.
- O czym tym mówisz? - zdziwiła się Sara.
- Kiedy księżyc został pożarty raz, a nie dwa - Cicho zacytował zapytany. -
Siódmego marca było pierwsze zaćmienie księżyca, drugie będzie miało
miejsce w sierpniu. Wiedziałem, że między nimi będzie miał miejsce Ognisty
Sztorm.
- Ale co to ma wspólnego ze Smoczym Ogonem?
- Ruch księżyca zmienił się w czerwcu 2006 roku. Porusza się on teraz do
tyłu przez znaki, i przeszedł ze Strzelca do Ryb, co od dawna uznawane jest
za czas zmian i rozliczeń. Wielka jasność nosi u nas nazwę Smoczej Głowy,
zaś malejący sierp księżyca - Smoczego ogona.
Sara była zafascynowana.
- Och, czyli astrologowie są w stanie całkiem nieźle określić pogodę.
Eryk potaknął nonszalancko, jakby nie było to nic wielkiego. Jednak
Quinn widział swoje. A poza tym nadal był przerażony wcześniejszymi
implikacjami starszego smoka.
- Rodzice Sary mieli wypadek tuż po zaćmieniu, które zwiastowało nasz
Ognisty Sztorm.
Dowódca potaknął.
- Ona pewnie miała być z nimi.
- Miałam - zgodziła się dziewczyna.- Ale nagle pojawiła się możliwość
pewnej ważnej transakcji i na dzień przed wyjazdem musiałam zmienić
plany. Spotkałam się z nimi na lotnisku Kennedy’ego, i moja mama nie była
zbyt szczęśliwa... Och! - Nagle dotarły do niej podejrzenia obu Pyrów. - Nie
myślicie chyba, że naprawdę chcieli mnie zabić?
- Przetrzymywali już wtedy Wiwernę. Mogli znać twoje imię - mruknął
Eryk.
Kobieta zbladła.
- Ona mnie przepraszała za zdradzenie mojego imienia.
Quinn zaklął i mocniej przytulił dziewczynę. Starszy ze smoków wyglądał
nie mniej groźnie.
- Wiesz co to znaczy, Quinn. Jesteś nieodrodnym synem swego ojca.
Kowal spojrzał na monetę, którą położył na ladzie w kuchni. Wiedział, co
to oznacza. Dziewczyna nigdy nie będzie bezpieczna dopóki Ambrose będzie
żył. Tym razem jednak wiedział gdzie odnaleźć tego Slayera, który
doprowadził do śmierci tylu bliskich mu osób. Ambrose tym razem tego nie
przeżyje.
Tyrrell miała zamiar w końcu dać odejść przeszłości i spojrzeć w
przyszłość. To Sarze zawdzięczał ten dar, to ona dała mu spojrzenie ze
247
275330551.004.png
Deborah Cooke - Kiss of Fire - Rozdział 14
świeżej perspektywy. Rozliczenie się z przeszłością, było jedyną szansą by
mógł ruszyć przed siebie.
Później, opowie jej o wszystkim. Zrobi bilans. Ale teraz mają pracę do
wykonania.
- Co znaczy, że musimy uwolnić Wiwernę- odezwał się z determinacją w
głosie.- I trzeba to zrobić dzisiaj.
- Nigdzie beze mnie nie pójdziecie - zacisnęła zęby i na twarzy ukazał się
cały jej upór. I nieważne jak bardzo chciał ja chronić i trzymać z dala od
Slayersów, wiedział, że najbezpieczniejsza będzie razem z nim.
A to znaczyło, że ona miała rację. Ponownie.
* * *
Sobotni poranek był pierwszym, w którym Sara nie usłyszała wołania
Wiwerny i to ją zdenerwowało.
Nie podobało się to też Pyrom, z którymi podzieliła się tą nowiną.
Poranek był słoneczny, ale niezbyt parny. Spotkali się by omówić sytuację.
Wiedzieli, że mogą nie wrócić z misji ratunkowej. Wszyscy znali ryzyko. I
każdy z nich wiedział, że trzeba je podjąć. Wiwerna potrzebowała ich pomocy,
a tego wezwania nie mogli zignorować.
Największą dyskusję wywołała niechęć Quinna, by puścić Sarę samą przez
smoczy dym. Chciał tam iść zamiast niej. Nikt jednak się na to nie zgadzał.
Nawet jego argument, że może uzdrowić się smoczym ogniem nie trafił do
nikogo. Zwłaszcza, że Sara zauważyła, że sam też nie był całkiem pewien tego
argumentu. Reszta też podzielała te wątpliwości.
Dziewczyna nie widziała sensu ryzykowania życia Quinna i jego zdolności,
skoro była w stanie sama przejść bez ryzyka przez zaporę. Widząc, że jej
kochanek nie ma żadnej innej alternatywy do zaproponowania, zażądała
głosowania.
Gdy jednak było już po głosowaniu, na jej korzyść, Tyrrell zrobił się jeszcze
bardziej ponury i zamknięty w sobie. Zakończył spotkanie, instruując
Rafferty'ego by nauczył ją jak przeciwstawiać się hipnozie. Wtedy też odezwał
się do niej ostatni raz. Uśmiechnął też.
Nie chodziło nawet o to, że byli rozdzieleni przez swoje zadania.
Dziewczyna czuła, że coś ją coraz mocniej odgradza od kochanka, jednak
miała nadzieję że chodzi tylko o to, że poranne głosowanie odbyło się nie po
jego myśli. Prawdą było, ze wolałby ja schować w jakimś bezpiecznym
miejscu... Ale takowego nie było.
Pozostałe smoki zajęły się ustalaniem strategii i sygnałów między sobą.
Poza tym debatowali o szponach Luciena i jak można by to zaadaptować dla
siebie. Quinn po raz kolejny nie rozstawił stoiska, mimo że to był już ostatni
dzień festiwalu sztuki.
248
275330551.005.png
Deborah Cooke - Kiss of Fire - Rozdział 14
Sara wiedziała, że czas Tyrrella w Ann Arbor szybko się kończy. I co będzie
dalej? Wróci do swojego domu, pod Traverse City? Miała wrażenie, że powoli
zaczyna brać odpowiedzialność za resztę Pyrów, jakby w końcu wpasował się
powoli w ich świat. Cały czas czuła, że ją obserwuje, ale wiedziała, że coś się
skończyło.
Albo zmieniło.
Może nie było wcale tak świetnym pomysłem przypominanie mu o żonie?
Może odżyła w nim miłość do Elizabeth i w ten sposób przekreślone zostały
ich ewentualne relacje, zanim jeszcze na dobre się rozpoczęły?
Pragnęła, by był jakiś sposób by to stwierdzić. Jedną z rzeczy, które
najbardziej podziwiała z Quinnie był jego kodeks honorowy, ale chciała by
umiał też myśleć o przyszłości.
Przypomniała sobie nagle słowa Wiwerny i zaczęła nad nimi rozmyślać.
Czy zmiana postępowania i myślenia Quinna były tą zmianą, o której mówiła
Sophie? Dziwne, gdyby okazało się, że to akurat jeszcze bardziej wzmocniło
jego zdolności, ale to okaże się dopiero z czasem.
W okolicach południa, Sara zobaczyła jak Eryk przyjmuje na siebie
odrobinę Smoczego Ognia i usłyszała pomruki zadowolenia jego towarzyszy.
Widziała jak Quinn przemawia do nich, a oni słuchają go ze skupieniem,
uznając jego autorytet. Cieszyła się, że niebieskooki smok znalazł w końcu
swoje miejsce pomiędzy braćmi, ale czuła się wykluczona poza nawias ich
grupy. Jednak bardziej zależało jej na tym, by Quinn stał się w pełni tym,
kim tylko mógł, i przestał być taki samotny.
Rafferty przykuł na powrót jej uwagę, każąc się bardziej skupić na ich
lekcji. Gdy go przepraszała, w oczach miał sympatię i ciepło. Już chciała go
zapytać o Ognisty Sztorm, ale w ostatniej chwili głos uwiązł jej w gardle.
Na życzenie dziewczyny i przy aprobacie Quinna, Raff poszedł razem z nią
do księgarni. Syrenka zabłysła na moment, gdy wchodzili, jednak po chwili
znów była czarna i zimna. Sara czuła się trochę dziwnie rozmawiając z ciotką
Magdą w obecności niemal obcego smoka.
- Muszę porozmawiać z duchem - wyjaśniła mu. - Rezyduje tu moja ciotka
Magda.
Rafferty uśmiechnął się i oparł o ladę.
- Niewiele jest w stanie mnie zaskoczyć po tyle wiekach.
- Wierzysz, więc w duchy?
- Jest niewiele rzeczy, w które bym nie wierzył. Dużo ważniejsze jest to, w
co ty wierzysz.
Miał paskudny nawyk odpowiadania pytaniem na pytanie, co
przypominało dziewczynie Wiwernę. Był to paskudny nawyk, którego ku jej
radości Quinn z nimi nie dzielił.
- Dobrze, Magdo. Daj mi jakąś wskazówkę.
Czekała, by jakaś książka spadła.
249
275330551.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin