KATECHEZA LO.T.Dziewięć pierwszych piątków..doc

(42 KB) Pobierz
KATECHEZA LO

KATECHEZA LO.T.

 

Temat: DZIEWIĘĆ PIERWSZYCH PIĄTKÓW.

 

              Cele:

·         Rozbudzenie potrzeby troski o sprawy ducha i własne zbawienie.

·         Wychowanie do rozumienia istoty sakramentu Pokuty.

 

1.     Szczęściarz?

 

Ewangelista Łukasz opowiada o różnych szczęściarzach, którzy w swoim życiu spotkali Pana Jezusa. Jego Ewangelia jest Ewangelią Miłosierdzia – w żadnej innej nie ma opisów tylu spotkań, przebaczeń, uzdrowień jak w niej. W tej Ewangelii jest jedno szczególne spotkanie: Jezus i dobry łotr.

 

              Odczytujemy fragment Ewangelii Łukasza 23,38-43.

 

Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: To jest Król żydowski. Jeden ze złoczyńców, których tam powieszono, urągał Mu: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas. lecz drugi, karcąc go, rzekł: Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie – odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił. I dodał: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju”.

 

Dobry łotr doświadczył wielkiego szczęścia. W ostatnich momentach swojego życia spotkał Jezusa, poprosił Go o zbawienie i ten dar otrzymał. Został zabrany do nieba i jest jedynym człowiekiem, który został kanonizowany wprost przez samego Pana Jezusa, i to jeszcze za życia!

Ø       Do czego zmierzamy?

 

Podobny dar, po części ten sam, jest obiecany tym, którzy odprawią dziewięć pierwszych piątków miesiąca.

              Pobożność związana z tym zwyczajem (objawienie prywatne dotyczące czci Najświętszego Serca Pana Jezusa), mówi że: „W nadmiarze mojego Bożego miłosierdzia wszystkim, którzy będą przystępować do Komunii św. w dziewięć pierwszych piątków miesiąca, udzielę łaski ostatecznej skruchy tak, że nie umrą w mojej niełasce ani bez sakramentów świętych i moje Serce w tej ostatniej godzinie będzie dla nich ostateczną ucieczką”.

 

Na dzisiejszej katechezie powiemy sobie kilka słów na temat zwyczaju spowiedzi pierwszopiątkowej.

 

2.     Poduszka powietrzna ze zbawieniem.

 

Standardowe wyposażenie każdego nowoczesnego samochodu stanowi poduszka powietrzna, która napełnia się powietrzem w momencie, np. zderzenia. Człowiek może wtedy ocalić życie, a w każdym razie uniknąć wielu poważnych obrażeń ciała.

              Osoby, które przeżyły „bliski kontakt trzeciego stopnia” z poduszką powietrzną opowiadają, że towarzyszy temu tak wielki i przerażający huk, że pamięć o nim pozostaje na długie lata. Czasem wraz z uszkodzeniem słuchu.

 

Huk „poduszki powietrznej zbawienia” ogłuszył nieco pewną osobę w następującej historii:

 

„Mój brat, niestety, bardzo oddalił się od Boga. Żyje już z trzecią kobietą i przestał chodzić do kościoła. Mama bardzo to przeżywa, ale pociesza się tym, że kiedy był chłopcem, odprawił dziewięć pierwszych piątków. Jakoś dziwnie mi się robi, kiedy mama tak się pociesza. Oczywiście, że ja też bardzo bym chciała, żeby brat się nawrócił. Czuję jednak, że te dziewięć piątków przemawia raczej przeciw niemu.

              Dla mnie to bardzo bolesny dowód, ze on nie zgrzeszył z ignorancji ani z braku łaski Bożej. To, że miał w swoim życiu okres gorącej wiary, chyba pogłębia jego winę. Mamie się z tych moich przemyśleń nie zwierzam. Wiem tylko, że więcej muszę się za niego modlić”.

              Zarysowałam kontekst, teraz stawiam pytanie: Czy popularne przekonanie, że kto odprawi dziewięć pierwszych piątków, na pewno będzie zbawiony, można traktować na serio? Mam co do tego zastrzeżenia. Bo miłość nie szuka gwarancji. Jej wystarczy to, że może kochać.

Gwarancje są potrzebne ludziom o mentalności magicznej. Etnografia opisuje mnóstwo praktyk, za pomocą których ludzie usiłują uzyskać pożądane zabezpieczenie albo jakieś inne dobro. Bardzo chciałabym, żeby te zastrzeżenia nie odnosiły się do praktyki pierwszych piątków miesiąca. Jednak nic na to nie poradzę, że praktyka ta budzi we mnie takie zastrzeżenia.

 

Powracamy do rozmowy Jezusa z dobrym łotrem.

 

Oczywiście dobry łotr nigdy w życiu nie odprawiał pierwszych piątków … chociaż to była jego spowiedź na krzyżu. Dla uczciwości trzeba powiedzieć, że odprawił jeden pierwszy piątek, właśnie umierając obok Jezusa. Jeden – można powiedzieć – wystarczył … czy tym bardziej pomoże ich dziewięć?

 

              Pobożność a mentalność magiczna

 

Pni z powyższej historii niesłusznie wiąże obietnicę dotyczącą praktyki pierwszych piątków z mentalnością magiczną. Mentalność magiczna nie dba o jakiekolwiek racjonalnie postrzegalne związki przyczynowe. Bo niby dlaczego głośne bicie w bębny miałoby sprowadzić deszcz, jak to się wierzy w niektórych plemionach? Nie widać też związku przyczynowego między obsypaniem nowożeńców ziarnem pszenicy czy prosa a ich przyszłym szczęściem.

 

              Pobożność a wytrwanie przy Bogu

 

Istnieje natomiast oczywisty związek przyczynowy między praktyką dziewięciu pierwszych piątków a wytrwaniem przy Bogu na zawsze. Już sam fakt, że ktoś podejmujący tę praktykę przystępuje do spowiedzi i Komunii św. akurat w pierwszy piątek miesiąca, sugeruje myśl, że cały ten miesiąc ma być czasem szczególnego życia wiarą. To zaś, że ma to być dziewięć kolejnych miesięcy, nasuwa przejrzystą aluzję do czasu, jakiego potrzebuje dziecko, żeby móc pojawić się na tym świecie.

              Trudno więc nie zauważyć, że praktyka dziewięciu pierwszych piątków zawiera w sobie program nowego, pogłębionego nawrócenia. Ma się ono dokonać mocą Bożą, a nie tylko przez ludzkie postanowienia i wysiłki – stąd centralne w praktyce pierwszych piątków znaczenie sakramentów.

              Zarazem czas przeznaczony na duchowe odnowienie jest w tej praktyce wystarczająco długi, aby człowiek mógł się w swoim nawróceniu ugruntować. Istnieje zatem uzasadniona nadzieja, że katolik, który przez dziewięć miesięcy, wytrwał i pogłębiał się w życiu Bożym, nigdy już z drogi Bożej nie zejdzie i śmierć, choćby przyszła niespodziewanie, nie zastanie go odwróconym od Boga.

 

 

 

3.     „A z nich największa jest Miłość”

 

Wyobraźmy sobie, że pan, o którym mówiła powyższa historia będzie miał szczęście i okazję podobną do dobrego łotra – w ostatnich momentach swojego życia skorzysta z okazji, wyspowiada się, przyjmie Komunię św. i odejdzie w pokoju z tego świata.

              Człowiek umiera, a w takiej sytuacji ostatnie rozmowy są najważniejsze. Mówi się wtedy tylko rzeczy ważne, nawet jeśli są to drobiazgi.

 

Ø       Jakie uczucia będą towarzyszyć człowiekowi, który w taki sposób odchodzi z tego świata?

 

Ma czas na pomyślenie o życiu, ma czas na pójście myślami w przyszłość.

 

Ø       Jakich uczuć będzie doznawał spoglądając wstecz na swoje życie?

 

W sprawach wiary tak jakoś już jest, że tego, co najważniejsze, wielu nie zauważa. Również w praktyce pierwszych piątków często pomija się rzecz najważniejszą, a mianowicie – że pierwszopiątkową Komunię św. chcemy przyjmować w duchu miłości wynagradzającej.

 

Istotą źródłową całego nabożeństwa do Serca Pana Jezusa (obchodzenie pierwszych piątków stanowi część tego nabożeństwa) jest przeświadczenie, że na naszą obojętność i niewierność Jezus reaguje jak ktoś kochający.

 

Już w Starym Testamencie Bóg przyznał się nam do tego, że naszymi grzechami zadajemy Mu ból: „przykrość Mi zadałeś twoimi grzechami, występkami twoimi Mnie zamęczasz” (Iż 43,24). Toteż Dobry Pasterz bardziej się cieszy z odnalezienia jednej zabłąkanej owieczki „niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu tych, które się nie zagubiły” (Mt 18,13).

 

Tysiące chrześcijan domyślało się, że straszliwe cierpienie, jakiego Jezus doświadczył w Ogrodzie Oliwnym, płynęło nie tylko z lęku przed torturami krzyża; było raczej pogrążeniem w otchłani miłości wzgardzonej, która daje ludziom całą nieskończoność swojej Boskiej Osoby, a nie jest nawet zauważana.

 

Tylko logika miłości może objaśnić nabożeństwo do Serca Pana Jezusa oraz ideę zadośćuczynienia Panu Jezusowi za wzgardzoną miłość. Jest to logika analogiczna do tej, która kochającym dzieciom podpowiada, żeby starały się jakby w dwójnasób kochać swoich rodziców, zgnębionych tym, że jedno z ich dzieci zaszło na manowce. Ktoś, kto tę logikę rozumie, ma nieodpartą potrzebę, żeby Jezusowi jakby wynagrodzić ten ból, który Mu sprawia zabłąkanie się kogoś mi bliskiego czy znajomego lub jakaś nasza społeczna niewierność.

              Wydaje się bardzo mało prawdopodobne, żeby ktoś, kogo łaska Boża uzdolniła do odprawienia dziewięciu pierwszych piątków w duchu tej właśnie logiki, kiedykolwiek się Jezusowi zagubił.

1

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin