Andrea Gasparino ''Modlitwa serca''.doc

(439 KB) Pobierz
Andrea Gasparino

Andrea Gasparino

 

 Modlitwa serca

 

 

Wprowadzenie

 

Modlitwa powinna wzrastać

Modlitwa jest wyrazem miłości, a miłość powinna ciągle wzrastać, jeśli jest autentyczną miłością.

Modlitewnemu rozwojowi towarzyszą pewne niebezpieczeństwa: werbalizm, bądź jego przeciwieństwo: egocentryzm. Są to dwie, najgorsze chyba zasadzki czyhające na rozpoczynającego modlitewną wędrówkę. Im bardziej modlitwa staje się wewnętrzną, tym większy ma wpływ na nasze codzienne życie, na nasze decyzje, wybory, tym większą daje gwarancję, że jest modlitwą.

Poniższe studium stawia sobie za cel omówienie drogi prowadzącej do modlitwy serca, chce pokazać grożące jej niebezpieczeństwa, chce zaalarmować, tych, którzy, być może, zbłądzili i zeszli z wytyczonego szlaku na bezdroża.

Modlitwa serca, którą będziemy również nazywać "modlitwą wnętrza", towarzyszyła wielu młodym w ich duchowym rozwoju; życzymy, najpierw sobie, żeby te zapisane stronice były silnym bodźcem do nawrócenia się, do wejścia na drogę głębokiej modlitwy.

 

 

Dobry początek

 

 

Żeby dobrze zacząć naszą wędrówkę, musimy zrobić wszystko, co możliwe, aby wyruszyć właściwą nogą.

 

 

 

Pierwszy punkt zaczepienia

 

 

Ważne jest, aby pierwszy punkt zaczepienia, był dobrze wybrany: należy więc jasno określić środek ciężkości problemu-modlitwy, tj. nasz stały punkt odniesienia; należy również ustalić co rozumiemy pod pojęciem: dusza modlitwy, co winno być jej fundamentem, najgłębszą rzeczywistością.

Modlitwa jest - przede wszystkim - miłością.
Jeśli już to pojąłem, znaczy, że dotarłem do duszy modlitwy, że odkryłem jej środek, mam "w ręku" niezawodny test, z którego będę mógł ciągle korzystać:
Kocham? To znaczy, że się modlę.
Kochałem? To znaczy, że się modliłem.
Postępuję w miłości? To znaczy, że czynię postępy na modlitwie.
Jeśli nie kocham, to znaczy, że wędruję błędnymi szlakami, na darmo pokonuję kilometry drogi...

Przyjrzyjmy się dokładniej problemowi:

  • Jezus nauczył nas modlitwy MIŁOŚCI, kiedy powierzył nam model - wzór modlitwy: Ojcze nasz; siedem próśb, sześć wezwań miłości. I jedno tylko wezwanie, które - tak na pierwszy rzut oka - wydaje się być egoistyczne: "chleba naszego, powszedniego, daj nam dzisiaj". Ale, jeśli się pomyśli, że niektórzy, przekładający te słowa w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, zapisali je nie jako "chleba powszedniego", ale "chleba ponadsubstancjonalnego", co możemy rozumieć jako daj nam ŁASKĘ; jeśli się pomyśli, że po prośbie o chleb następuje wołanie: "bądź wola Twoja", która może być rozumiana jako: "daj mi codzienną zdolność, abym umiał wypełnić swoje codzienne obowiązki" i jeśli się pomyśli, że ta prośba jest w liczbie mnogiej czyli, że proszę dla siebie, ale że, w zasadzie dotykam w ten sposób problemu każdego człowieka, modlę się więc za głodnych całego świata... również więc i to wezwanie staje się modlitwą miłości.

 

  • Modlitwa Jezusa to modlitwa MIŁOŚCI. Weźcie pod uwagę, na przykład, modlitwę Zbawiciela zroszonego krwawym potem; modlitwa ta miała miejsce w Getsemani: "Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!"; jest to najbardziej wzniosła, wysublimowana modlitwa miłości, jaka kiedykolwiek była zanoszona na ziemi.

 

  • Tak, modlitwa może być również prośbą, żalem, dziękczynieniem; modlitwa prośby, która wydaje się mieć swoje źródło w egoizmie, jest wyrazem aktywnej miłości: ponieważ On mnie kocha - ja proszę.

 

 

Drugi punkt zaczepienia

 

 

Możemy go tak sformułować: modlitwa rozpoczyna się wtedy, gdy zauważasz w sobie światło prawdy.

Bóg jest prawdą, nie toleruje kłamstwa. Kiedy stajesz przed Nim, stań w prawdzie. Nie udawaj lepszego, jeśli jesteś: leniwy, znużony, roztargniony, słaby, nędzny...

Szczerość jest pokorą. Pokora spełnia wielką, psychologiczną rolę, jeśli zaistnieje na początku modlitwy: nauczył nas tego Jezus, przywołując obraz modlącego się faryzeusza i celnika.

Pokora to pierwszy składnik miłości: miłość ubrana w pokorę daje gwarancję prawdziwej miłości.

 

Wędrówka, w którą udamy się razem

 

Czy nasza refleksja nad modlitwą serca to nowa metoda modlitwy? Nie, jest to raczej, wydeptana doświadczeniem, ścieżka.

Uważamy, że można nauczyć się modlić realizując trzy etapy:
1. Uzdrowienie modlitwy USTNEJ;
2. Praktykowanie modlitwy SŁUCHANIA;
3. Kierowanie się w stronę modlitwy MIŁOŚCI (modlitwa serca).

Jeden etap wynika z drugiego, jeden przygotowuje drugi, jeden łączy się z drugim, choć, oczywiście, mogą istnieć rozdzielnie.

Prawdziwa modlitwa ustna powinna zawierać w sobie ładunek miłości: jeśli bowiem zwracam się do Boga i otwieram przed Nim swe serce, to czynię tak dlatego, że Go kocham i wiem, że i On mnie kocha.

Modlitwa słuchania już jest całą miłością, ale słuchanie zobowiązuje do odpowiedzi, wszystko jest więc podporządkowane odpowiedzi czyli miłości.

Modlitwa dobrze zbudowana powinna zawsze zawierać te trzy składniki:
- uważna modlitwa ustna;
- modlitwa słuchania;
- modlitwa miłości.

 

2. Trzy warunki

 

Można powiedzieć, że modlitwą rządzą trzy warunki. Ten się nauczy modlić, kto potrafi nimi dobrze władać:

1. Po pierwsze: POKORA - wprowadza w nas światło prawdy, jest to pierwsza oznaka modlitwy.

Uczę się stawać przed Bogiem takim, jakim jestem, a nie takim, jakim chciałbym być. Próbuję postępować zgodnie z prawdą, określić swoje położenie, swój stan ducha z dużą dokładnością, ze szczerością, nawet "szorstkością", głęboko, bez połowiczności. Odrzućcie maski, by przedstawić się Bogu takim, jakim jestem.

Nie zapominajcie ważnej lekcji Jezusa, kiedy opowiedział nam przypowieść o modlących się w świątyni: faryzeuszu i celniku. Zauważcie, że biedny celnik nie składa Bogu obietnic, co więcej, nie ma nawet odwagi podnieść oczu na Tego, do którego mówi. Określa siebie jako grzesznika. Przedstawia Bogu całą swą nędzę moralną jak żebrak, który prezentuje przechodniom swoje łachmany... i wtedy staje się cud.

Niewiele potrzeba, żeby wzruszyć Boskie Serce - zdaje się mówić Jezus - wystarczy Twoja skromność. Wystarczy, że usuniesz maskę ze swej twarzy, a Bóg wypełni cię łaską.

Nie bój się poświęcać sporej ilości czasu na tę czynność rozpoczynania modlitwy, bo to nie jest samo rozpoczynanie, ale już prawdziwa modlitwa, już miłość. Pozostały ci jeszcze dwa "warunki" do spełnienia: otworzyć się na miłość Boga i samemu kochać.

2. Po drugie: żeby mówić o modlitwie pojmowanej jako miłość, należy uprzednio zauważyć miłość Boga do ciebie.

Powiedziałbym, że jest to sprawa decydująca: jeśli jesteś przekonany, że Bóg kocha cię osobiście, mocno, na zawsze, wiernie; jeśli jesteś przekonany, że Bóg kocha cię pomimo braku odpowiedzi z twojej strony (zwróć uwagę, czy to przekonanie jest głębokie, czy nie jest czasem tylko jakąś ideą, która tylko czasami pojawia się w twoich myślach); jeśli jesteś przeświadczony o miłości Boga do ciebie - wówczas modlitwa rodzi się sama, nie jest dla ciebie żadnym wysiłkiem.

Bóg mnie kocha! Oto zarzewie modlitwy, które powinno zamienić w ogień miłości twoją relację z Nim.

Osoby, których modlitwa jest słaba, byle jaka, jeszcze nie zrozumiały, że Bóg je kocha, albo są o tym przeświadczone w nikłym stopniu, brak im wewnętrznego, głębokiego przekonania o Bożej miłości.

Powinno się walczyć, ze wszystkich sił, żeby zbudować w sobie takie przekonanie. Nie wystarczą minimalne wysiłki w tym kierunku... Zrozumieć, że Bóg nas kocha - to zatopić się w głębokiej boskiej rzeczywistości, wejść do Boskiego Serca.

Dwoma, najprostszymi chyba, środkami są: dziękczynienie i Słowo Boże czytane w optyce miłości.

Dziękczynienie: zbudujcie sobie salę gimnastyczną, wybierzcie konkretne chwile dnia, w których chcecie trenować: rano, zaraz po wstaniu z łóżka, w czasie podróży, kiedy jesteście zajęci pracą nie wymagającą wielkiego, umysłowego wysiłku... To właśnie na sali gimnastycznej atleci wyrabiają sobie mięśnie - ty będziesz systematycznie ćwiczył postawę dziękczynienia, które doprowadzi kiedyś do tego, że cały twój dzień stanie się dziękczynieniem: "W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was!" (1 Tes 5,18).

Święty Paweł wymagał takiej postawy od pierwszych chrześcijan, od neo-konwertytów: ona, bowiem, stanowi kręgosłup życia chrześcijańskiego.

Poza tym, Słowo Boże bardzo pomaga w rozmyślaniu o Bożej miłości.

Ale, uwaga, należy najpierw skorygować pewien, dość powszechny błąd, popełniany w czasie lektury. Otóż, jesteśmy przyzwyczajeni do czytania Słowa Bożego w aspekcie moralnym; jest to fatalne przyzwyczajenie! Musimy nauczyć się czytać Słowo językiem miłości.

Należy przećwiczyć czytanie Słowa w sposób trójwymiarowy! Jest to bardzo ciekawy sposób! Robi się tak:

Pierwszy wymiar: czytanie z wiarą i czcią, z maksymalną uwagą (łącznie z korzystaniem z przypisów, wprowadzeń...; nie zabierajcie się do przygody ze Słowem Bożym bez pomocy inteligentnego i pełnego wiary eksperta-książki).

Drugi wymiar: ponowna lektura tego samego tekstu kończąca się pytaniem: czego chcą mnie nauczyć te wybrane wersety Pisma o miłości Jezusa do nas, do mnie?

Trzeci wymiar: jeszcze raz czytamy ten sam tekst, pytając się siebie: czego uczą mnie te słowa w aspekcie ojcowskiej miłości Boga Ojca?

Każda strona Pisma świętego jest szkołą Bożej miłości, ale kto nie nauczy się jej dostrzegać na stronicach Biblii, ten na zawsze pozostanie w miłości analfabetą.

A kto w ogóle nie podejmie tego rodzaju wysiłku, będzie tylko "turystą" Słowa. Złoto zwykle jest ukryte, i to głęboko, tylko ten kto zdecyduje się je odszukać, ma szansę na jego wydobycie.

3. Po trzecie: KOCHAĆ!

Jak kocha się w modlitwie? Trudno jest to powiedzieć, wszystko zawiera się w czymś bardzo prostym: trzeba nauczyć się OFIAROWAĆ SIEBIE Bogu.

Powiemy o tym więcej, omawiając temat: "modlitwy serca".

Można mówić, że modlitwa jest dobrze skonstruowana, jeśli przeszła przez trzy etapy dojrzewania:
- uzdrowienie MODLITWY USTNEJ;
- dotarcie do MODLITWY SŁUCHANIA;
- skupienie się na MODLITWIE MIŁOŚCI (modlitwa serca).

To znaczy, że rozwój modlitwy powinien nastąpić w wyniku takich trzech praktyk:
MÓWIENIA (modlitwa ustna);
SŁUCHANIA (modlitwa słuchania);
ODPOWIADANIA (modlitwa miłości).

"Modlitwa to najwyższe dobro,
to intymne zjednoczenie z Bogiem,
powinno pochodzić z serca,
powinno nieustannie z niego płynąć, dzień i noc.

Jest światłem duszy,
prawdziwą znajomością Boga,
pośrednikiem pomiędzy Bogiem a człowiekiem;
jest pragnieniem Boga,
to niewysłowiona miłość,
owoc Bożej łaski".
Święty Jan Chryzostom  

 

3. Modlitwa ustna

 

Jej wieczną plagą są rozproszenia.

Jest to pewne ograniczenie, które zawsze będzie nam towarzyszyć, aż po grób. Tylko w Raju nie odczujemy już więcej rozproszeń, ponieważ w centrum naszych zainteresowań będzie wyłącznie Bóg.

Należy więc nie tylko nauczyć się współżyć z tym ograniczeniem, ale trzeba też spróbować z nim walczyć.

Utrapieniem jest marnowanie modlitwy ustnej; ale faktycznym złem jest nie tyle bycie roztargnionym, co przyzwyczajenie się do takiego stanu rzeczy. Być ciągle roztargnionym na modlitwie, to hodować raka modlitwy.

Nigdy nie powinniśmy się na coś takiego zgodzić.

Alarm trzeba wszcząć odpowiednio wcześniej! Kto słodko przesypia ten problem, nie czyniąc sobie z tego powodu ani jednego wyrzutu, może nabrać niebezpiecznych przyzwyczajeń...

Jest nieprzyzwoitym ten, kto w taki sposób pozbawia czci Boga, a bliźnich napawa obrzydzeniem. Wyobraźcie sobie kogoś, kto tkwi przy okienku w jakimś urzędzie i zamiast załatwiać sprawę, zachowuje się jak ktoś, kto nie wie dobrze czego chce, albo zamiast odpowiedzieć urzędnikowi, gawędzi nie na temat i nie słucha co się do niego mówi: nietrudno zgadnąć, że zostanie odesłany z niczym.

Jednym słowem: być roztargnionym, znaczy nie szanować Boskiego rozmówcy, nie czuć respektu wobec Jego boskiej godności.

Zamiast więc rozmawiać z Bogiem w stanie roztargnienia, lepiej zamilcz.

Modlitwa ustna jest jak kładka na drodze do Boga. Niesie ze sobą dwa ryzyka:
1. można znaleźć się obok kładki: owoc modlitwy roztargnionej;
2. można usiąść na kładce, zrezygnować z pomocy, jaką oferuje Bóg: jest to taka modlitwa ustna, w której większą uwagę przykłada się do słów, niż do ich Adresata.

Czynimy wówczas jak dzieci, które uczą się czytać: tak bardzo skupiają się one na przesylabizowaniu słów, że w rezultacie, nie rozumieją nic z tego, co przeczytały.

Modlitwa ustna winna zjednoczyć mnie z Bogiem, a nie od Niego oddzielić. Nie wystarczy, że uważnie przeczytam psalm, radując się jego treścią; jeśli ten psalm nie zjednoczy mnie z Bogiem, jak mogę powiedzieć, że się modliłem?

Zbyt mechaniczne zwracanie uwagi na wypowiadane słowa może wyprowadzić mnie na bezdroża: uniemożliwić intymny kontakt z Bogiem.

Jest rzeczą ciekawą, że wielcy eksperci modlitwy ustnej, jakimi byli ojcowie pustyni, stosowali modlitwę ustną bardzo często, ale były to wezwania krótkie.

Jak leczyć chorą modlitwę ustną? Jak ją uzdrowić? Oto niektóre środki zaradcze:
- jak najczęściej trzeba modlić się spontanicznie, częściej niż gotowymi formułami;
- należy stosować w modlitwie ustnej jak najwięcej "przystanków": zwracać do Boga bardziej serce niż słowa. Innymi słowy: zadbać o to, by w modlitwie stosować jak najwięcej znaków STOP, będących oddechem dla duszy, pomogą wam one pogłębić konkretną myśl, pomogą myśleć;
- stosować tzw. "wołanie w wierze" do Boga, wszystko to w tej samej modlitwie ustnej (zwierzenie się Bogu: jakże jest bezcenne!);
- przyzwyczaić się do modlitwy niewielką ilością słów, w sposób uporczywy i natarczywy;
- modlić się stosując, od czasu do czasu, technikę oddechu;
- modlić się pisząc;
- uczestnicząc w liturgii, modląc się psalmami: podkreślać te słowa, które użyczają wam swej mocy i służą pośrednictwem w uzyskaniu głębszego kontaktu z Bogiem; podkreślcie te słowa-klucze, zdania-klucze.



W życiu duchowym
kto nie posuwa się naprzód, cofa się,
a kto nie wędruje zyskując,
wędruje tracąc".

Święty Jan od Krzyża
Droga na Karmel  

 

4. Sprawdzanie siebie

 

 

Modlitwa zawiera w sobie pewien ważny test. Skoro jest miłością, to przyzwyczaj się do sprawdzania jej pod tym względem. Ale miłość to czyny; naucz się więc ją pod takim względem weryfikować.

Ryzyko, jakie niesie w sobie nasza umiejętność modlenia, się jest bardzo realne, może nim być: ucieczka od rzeczywistości, albo zwykłe "młócenie" powietrza.

Jesteśmy bardzo zdolni, kiedy opowiadamy sami sobie różne historyjki, jesteśmy nawet skłonni oszukiwać samych siebie, czynimy to również na modlitwie.

Skoro modlitwa jest miłością, to czymś bardzo naturalnym winno być pokorne poszukiwanie Bożej woli, a następnie przylgnięcie do niej.

Modlitwa jest wejściem w problemy najbardziej palące, i to wejściem z Boską mocą: wyjaśnieniem ich w Bożym świetle i początkiem ich rozwiązywania środkami, w które nas wyposaża.

Jest bardzo ważnym posiadanie takiego nawyku: nigdy nie wstawać od modlitwy bez podjęcia jakiejś konkretnej, praktycznej decyzji, w miarę możliwości, które daje nam Pan.

Pożytecznym jest:

 

  1. ...aby wszelkie decyzje były dobrze wyważone i dokładne; dobrze określona decyzja daje gwarancję, że nasza wola jest właściwa;

 

  1. ...aby decyzje dotyczyły osobistych, najbardziej palących problemów;

 

  1. ...aby decyzje nie brały swego początku z głowy, ale ze światła danego od Boga; aby rodziły się z pokornego poszukiwania Bożej Woli;

 

  1. ...aby decyzje wypływały z serca i były konkretnym wyrazem naszej miłości do Boga, aby skierowane były ku Boskiemu Sercu, bo wtedy nie pojawia się ryzyko, iż są to tylko czcze słowa albo, tylko i wyłącznie, emocje.

 

  1. Koniecznym jest, aby decyzje były bezzwłocznie wykonane: zawsze tak postępujcie! Jeśli jednak zdarzy się wam, że nie będziecie jej mogli od razu wykonać, to uczyńcie wszystko to, co w jakimś stopniu pomoże do jej realizacji, zacznijcie działać.



Modlitwa winna być gorącym wyznaniem: "Panie, kocham cię i teraz w imię Twoje, zaczynam. Pokażę, jak kocham!".

Oto podstawowe, solidne przygotowanie do modlitwy, oto modlitwa, która trzyma się ziemi, która "chodzi w butach z ołowiu", nie zawiedzie więc ani was, ani Boga.

Modlitwa jest niczym innym jak kompletną realizacją naszej dobrej woli.

Kiedy - na przykład - samochód zatrzymuje się na stacji benzynowej, by zatankować do pełna, jest czymś naturalnym, że później rusza; nie po to wypełnia się bak, by sterczeć na stacji paliw, wypełnia się go, żeby jechać. Kiedy benzyna znów jest na wyczerpaniu, szuka się następnej stacji, by otrzymać następną porcję... i na nowo podejmuje się jazdę.

Przyzwyczaj się więc, by po modlitwie wyruszyć w drogę z wielkoduszną decyzją; dobro rodzi w tobie większe dobro, daje ci okazję do kolejnych zwycięstw, do czynienia gestów konkretnej miłości.

Jesteśmy chyba trochę źle wychowani, bo cóż znaczy modlitwa kończąca się w modlitwie. Modlitwa powinna przygotowywać działanie, ponieważ jest miłością, dlatego przygotowuje czyn i wyraża się w nim.

"Bóg bardziej udziela się takiej duszy,
która czyni większe postępy w miłości".
Święty Jan od Krzyża Droga na Karmel

 

 

5. Modlitwa słuchania

 

 

Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!... lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie, wejdzie do królestwa niebieskiego (= będzie miał udział w moim życiu, będzie mi bliskim) (Mt 7,21).

Nie wystarczy więc ustna modlitwa, jak ta: "Panie, Panie", należy starać się odkryć Bożą Wolę, a następnie dążyć do jej realizacji, błagając o siłę. Aby móc to uczynić, trzeba wytrwale dążyć do celu czyli do modlitwy słuchania.

"Słuchać" to biblijne słowo-klucz: można je spotkać 1100 razy w Starym Testamencie i 445 razy w Nowym.

W swoim wyznaniu wiary Izraelita nie mówi "wierzę", ale powtarza Boże Słowo głosząc: "Słuchaj, Izraelu: Pan jest naszym Bogiem, Panem jedynym...będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca...".

Słuchanie Boga jest samym sercem modlitwy. Jeśli modlitwa nie prowadzi was do słuchania, dotykacie dopiero "łupinki" modlitwy, chyba nie chcecie odżywiać się łupinkami...

W chwili, kiedy czymś zwyczajnym będzie dla was modlitwa słuchania, zacznie rodzić się w was prawdziwy chrześcijanin. W samej istocie, modlitwa słuchania nie jest niczym innym jak nauką schodzenia w głąb waszego sumienia czyli dotarciem do głębin Bożej Woli, jaka ma was bezpośrednio dotyczyć.

Jak moglibyśmy określić modlitwę słuchania? Chyba tak: "Jest to pokorne i ufne poszukiwanie Woli Bożej w rozwiązywaniu naszych, osobistych problemów, począwszy od tych, które są najbardziej pilne".

Wszyscy mamy problemy, i wszystkim zdarzają się też takie, które wprost parzą. To właśnie od nich winniśmy zaczynać naszą modlitwę słuchania.

Jest nią pokorne poszukiwanie Bożej Woli, bowiem do pysznego serca Bóg nie przemawia; ktoś, kto wie już "wszystko", nie jest zdolny do komunikowania się z Bogiem.

Modlitwa słuchania jest ufnym poszukiwaniem: jest przylgnięciem naszego serca do Serca Bożego; im więcej jest miłości w takim poszukiwaniu, tym większa jest głębia zjednoczenia z Bogiem.

Modlitwa słuchania jest szukaniem odpowiedzi na osobiste problemy, jest pytaniem się Boga o nasze obowiązki, jest pokorną prośbą się do Niego o wyrażenie Jego pragnień nas dotyczących, jest powiedzeniem sobie prawdy i pozwoleniem Bogu na jej wypowiedzenie, jest zdarciem przeróżnych masek z naszych twarzy w obecności Boga i z Jego pomocą.

Jest, wreszcie, poszukiwaniem Bożego światła w rozwiązywaniu najtrudniejszych, osobistych problemów: wszystko, co jest Wolą Bożą, jest dla nas ważne, ale - uwaga - nie należy przespać snem błogosławionych, problemów, które my, z Bożą pomocą, powinniśmy jak najszybciej rozwiązać.

Wiadomo już, że najwłaściwiej jest zacząć od tych problemów, które "parzą". "Dosyć ma dzień swojej biedy", mówi Jezus, w każdym dniu pojawia się jakiś problem, który jest większy od wszystkich innych, na który muszę dać słuszną odpowiedź, przygotowaną, wybraną w Bożym świetle.

Modlitwa słuchania to umiejętność samodzielnego rządzenia własnym życiem, w świetle Bożej woli. Jest to wielka praca nad głębokim, duchowym samowychowaniem.

Jak przebiega modlitwa słuchania?

1. Przede wszystkim, należy jej stworzyć odpowiedni klimat.

Koniecznym warunkiem, jest chcieć słuchać. Bez takiej woli nie można wyruszyć w drogę. Jeśli jednak masz pełne ręce pracy i nie decydujesz się na tankowanie i nie hamujesz, widząc na liczniku, że pozostał ci tylko 1 litr paliwa, jest to znak, że nie chcesz mieć pełnego baku.
Musisz chcieć słuchać, a chcieć słuchać znaczy wzywać Boga, by mówił.
Uważaj jednak, na różne wybryki twojej woli; łatwo jest bowiem przed Bogiem udawać... i po prostu leniuchować, Bóg jest dyskretny, pokorny, nie będzie ci przeszkadzał, jeśli będziesz miał złą wolę.
Proś więc o wolę słuchania! I wyznaj Bogu, że masz twarde serce!
Bóg wzruszy się, widząc akt pokory z twej strony i na pewno odpowie.

2. Pamiętaj, że do słuchania niezbędne są:
- Słowo Boże,
- i głos twojego sumienia.

 

 

Słowo Boże

 

 

1. Nie bierz do ręki księgi Słowa Bożego bez uprzedniego wytrwałego, pokornego błagania Ducha Świętego.

Enzo Bianchi powiedział: "Bez Ducha Świętego, na Piśmie świętym nieustannie będzie spoczywała zasłona, która uniemożliwi jego zrozumienie". Tak więc, musisz usunąć te zasłonę!

Dałbyś radę czytać Biblię bez otworzenia jej? Bez wyjęcia jej z futerału?

Dlatego błagaj pokornie i wytrwale Ducha Świętego, dopóki nie zauważysz, że twardość twojego serca choć trochę ustąpiła, dopóki nie poczujesz w sobie pulsu wiary.

2. Staraj się czytać nie tyle wzrokiem, co sercem.

Nie wolno profanować Słowa Bożego, nie czytaj więc Słowa Bożego jak gazety.

3.Nasze błędy, popełniane przy lekturze Pisma świętego są zwykle te same: pośpiech, ciekawość, zachłanność.
4.
Czuwaj nad twoją ciekawością, pośpiechem, łapczywością. To nie ilość się liczy, ale to, co czytasz, sercem, wiarą, w Duchu Świętym.

Święty Hieronim powiedział: "My, spożywamy Ciało i pijemy Krew Jezusa Chrystusa nie tylko w Eucharystii, czynimy to również czytając Słowo Boże".

Jest więc komunią twoja lektura i nie wolno ci być powierzchownym, spieszącym się, roztargnionym.

Przestań być zachłannym, zaczerpnij ten haust, który ci wystarczy, a całą resztę potraktuj pobieżnie. Nie jesteś w stanie wypić strumienia, wystarczy ci ten jeden haust do ugaszenia pragnienia.

4. Bądź lojalny wobec Słowa: nie wmawiaj, że mówi coś, czego w rzeczywistości nie mówi.

Musisz jednak posiadać pewność, że dobrze rozumiesz Słowo, dlatego często, łagodnie i z dużym spokojem przechodź od tekstu do przypisów i uwag, i od przypisów do tekstu. A przede wszystkim, podczas czytania, często wzywaj Ducha Świętego.

"Ten sam Duch, który dotknął duszy Proroka, dotknie duszy lektora" (św. Grzegorz Wielki).

Tłem twojej modlitwy powinno być zapewnienie: "Mów, Panie, bo sługa Twój słucha".

5.Przeczytaj kilkakrotnie zdanie, które w jakiś szczególny sposób cię zainteresowało; może jest w nim na dziś jakieś przesłanie, od Boga dla ciebie; kilkakrotne przeczytanie tego samego...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin