00:00:03:FESTSPlELHAUS W BADEN-BADEN 00:00:15:Misterium sceniczne w trzech aktach|Richarda Wagnera 00:00:23:Reżyseria telewizyjna 00:11:55:Ejże, strażnicy lasu,|a raczej snu strażnicy! 00:12:02:Zbudżcie się chociaż rankiem! 00:12:19:Sygnał słyszycie? 00:12:22:Bogu dziękujcie, żecie powołani,|by go słyszeć! 00:14:35:Żwawo, chłopcy! 00:14:39:Kšpieli dopilnujcie. 00:14:42:Pora nam króla oczekiwać. 00:14:51:Przed lektykš, którš tutaj zmierza,|podšżajš heroldowie. 00:15:00:Witajcie! 00:15:02:Jak się dzi miewa Amfortas? 00:15:06:Doć wczenie do kšpieli się udaje. 00:15:10:Zakładam, że ziele,|które chytrociš swojš Gawain zdobył, 00:15:18:ulgę mu przyniosło. 00:15:26:''Zakładasz'' ty, co wszystko wiesz? 00:15:34:Ból szybko powrócił,|jeszcze bardziej zjadliwy. 00:15:44:Snu pozbawiony|przez tę strasznš niemoc 00:15:49:król polecił nam|kšpiel przygotować. 00:15:56:Głupcami jestemy,|na ulgę liczšc, 00:16:05:skoro tylko jeden lek|uleczyć go zdoła. 00:16:12:Za wszelkim zielem i miksturš|ubiegajcie się 00:16:18:po całym wiecie. 00:16:26:Jemu tylko jeden pomoże. 00:16:32:Tylko ten jeden! 00:16:38:Powiedz, kto! 00:16:44:Kšpielš się zajmijcie! 00:16:48:- Kobieta jedzie!|- Grzywa jej klaczy rozwiana! 00:16:55:- To Kundry!|- Wieci ważne przynosi! 00:17:04:- Klacz się chwieje!|- Kundry spadła? 00:17:09:- Po ziemi się czołga.|- A klacz zaryła w mech. 00:17:24:Wyswobodziła się! 00:17:35:Masz. 00:17:37:Weż! 00:17:41:To balsam. 00:17:44:Skšd go masz? 00:17:50:Z dalszych stron,|niż sobie wyobrażasz. 00:17:57:A jeli ten balsam nie pomoże, 00:18:02:to Arabia nie skrywa nic więcej,|co by go uleczyło. 00:18:17:Nie pytaj więcej! 00:18:20:Jestem zmęczona. 00:18:34:Już go tu niosš. 00:18:40:Ach, jakże serce me boleje, 00:18:49:gdy widzę pana zwycięskiego rodu, 00:18:57:w kwiecie swej męskoci, 00:19:03:jak niewolnikiem|swojej choroby się staje. 00:19:16:Ostrożnie. 00:19:18:Słuchajcie, król pojękuje. 00:19:41:Wystarczy. 00:19:47:Dzięki wam. 00:19:55:Odpoczynku chwila. 00:20:11:Po strasznej nocy cierpień... 00:20:26:las blaskiem poranka skrzy się. 00:20:46:Niech fale więtego jeziora|obmyjš mnie, 00:21:04:złagodzš ból 00:21:11:i rozjaniš cierpień pełnš noc. 00:21:33:Gawain. 00:21:36:Panie, Gawaina tu nie ma. 00:21:40:Uzdrowicielska moc jego ziela,|z tak wielkim trudem osišgnięta, 00:21:46:jednak zawiodła twe nadzieje, 00:21:51:więc na nowe poszukiwania ruszył. 00:21:56:Bez pozwolenia?! 00:22:00:Odpokutuje za lekceważenie|bractwa Graala! 00:22:11:Biada mu,|aroganckiemu miałkowi, 00:22:18:gdy wpadnie w sidła Klingsora. 00:22:28:Niech nikt nie zakłóca mi spokoju! 00:22:36:Oczekuję tego, co mnie naznaczony. 00:22:51:''Owieconego przez współczucie''. 00:23:02:Czyż nie tak? 00:23:05:Tako nam rzekłe. 00:23:11:''Niewinnego prostaczka''. 00:23:25:Zda mi się, iż go znam. 00:23:38:l mierciš nazwać mogę go. 00:23:50:Lecz wczeniej|raz jeszcze spróbuj tego. 00:24:00:Skšd to naczynie dziwne? 00:24:06:Z Arabii przywiezione. 00:24:16:A kto je zdobył? 00:24:23:Tu leży, ta dzikuska.|Wstawaj, Kundry, żywo! 00:24:34:Ty, Kundry? 00:24:40:Mam ci znowu dziękować,|niespokojna i bojażliwa panno? 00:24:50:A zatem|spróbuję zaraz twego balsamu. 00:25:01:Niech to podziękš będzie|za twoje oddanie. 00:25:12:Nie dziękuj!|Jakże on ci pomoże? 00:25:18:Nie dziękuj!|Szybko! Do kšpieli! 00:26:22:Ejże! Czemu tam leżysz|niczym dzikie zwierzę? 00:26:29:Czyż zwierzęta nie sš tu więte? 00:26:35:Tak! Lecz czy więtš jeste,|tego nie wiemy! 00:26:43:Mylę, że swym magicznym balsamem|zniszczy naszego pana! 00:26:53:Czy kiedykolwiek was skrzywdziła? 00:27:02:Gdy wycie w zakłopotaniu stali,|nie wiedzšc, jak ani nawet dokšd 00:27:09:słać wieci naszym braciom|walczšcym w odległych krajach, 00:27:15:kto, zanim nawet pomylelicie,|biegał i latał tędy i owędy, 00:27:21:wiadomoci|przekazujšc z powodzeniem? 00:27:30:Nie wspieracie jej,|ona nigdy się do was nie zbliża, 00:27:37:nie ma z wami nic wspólnego. 00:27:42:Jednak gdy pomocy|trzeba w niebezpieczeństwie, 00:27:47:jej zapał gna jš przez przestwór! 00:27:54:l nigdy podziękowań się nie domaga. 00:28:00:Jeli to jaka szkoda jest,|to tylko na dobre wam wychodzi. 00:28:15:Nienawidzi nas! 00:28:19:Spójrz tylko,|jak złowrogo na nas patrzy! 00:28:26:To poganka, czarownica! 00:28:33:Tak, być może cišży na niej klštwa. 00:28:43:Żyje tu teraz, 00:28:49:może w innym wcieleniu, 00:28:55:aby zmyć z poprzedniego życia winę, 00:29:05:której jej jeszcze nie wybaczono. 00:29:18:Czynami swymi pokutę odbywa, 00:29:24:które z pożytkiem sš|dla naszego rycerskiego bractwa. 00:29:30:Bez wštpienia dobro wywiadcza, 00:29:35:służšc nam i pomagajšc sobie. 00:29:42:Więc może to jej wina|na nas to cierpienie sprowadziła? 00:29:50:Tak. 00:29:52:Gdy długo z dala od nas przebywała, 00:30:00:istotnie|nieszczęcie na nas spadło. 00:30:10:Od dawna znam jš, 00:30:15:lecz Titurel dłużej jš jeszcze zna. 00:30:25:Gdy on budował zamek, 00:30:30:znalazł jš pišcš|poród lenego runa, 00:30:35:drętwš, bez oznak życia,|jakby martwš. 00:30:42:Takšż i ja znalazłem jš póżniej, 00:30:47:tuż po tym,|jak spotkało nas nieszczęcie, 00:30:52:które sprowadził|ten złoczyńca zza gór! 00:30:59:Hej, ty! Słuchaj i powiedz! 00:31:03:Gdzieże to wędrowała,|gdy pan nasz włócznię postradał? 00:31:22:Czemu wtedy nam nie pomogła? 00:31:34:Ja... nigdy nie pomagam. 00:31:42:Sama to mówi! 00:31:45:Skoro naprawdę taka jest odważna,|to niechaj szuka zaginionej włóczni! 00:32:05:To co innego. 00:32:10:Wszystkim to jest zabronione! 00:32:34:O, więta i cudowna|włócznio ranišca! 00:32:46:Widziałem,|jak miotała tobš bezbożna ręka! 00:33:04:Gdy miał tę włócznię, Amfortasie, 00:33:14:któż mógł powstrzymać cię|przed pokonaniem czarownika? 00:33:26:Potem na zamek... 00:33:33:uprowadzony został nasz bohater. 00:33:40:Porażajšco piękne dziewczę|urok nań rzuciło. 00:33:52:Pijany w jej objęciach leży. 00:34:02:Włócznia mu wypada! 00:34:10:miertelny okrzyk! Ja wbiegam! 00:34:14:Klingsor ze miechem|z oczu mi znika, 00:34:20:ukradłszy więtš włócznię. 00:34:27:Walczšc, króla ucieczkę osłaniałem. 00:34:36:Jednakże rana|rozpaliła się w jego boku. 00:34:47:Ta rana... 00:34:53:co nigdy się już nie zamknie. 00:35:09:A zatem znasz Klingsora? 00:35:15:Jak się król miewa? 00:35:24:Kšpiel go odwieżyła. 00:35:29:Balsam złagodził ból. 00:35:36:Ta rana,|co nigdy się już nie zamknie. 00:35:51:Ojczulku, mówże do nas wprost. 00:35:55:Klingsora poznałe.|Jak to możliwe? 00:36:06:Titurel, pobożny bohater, 00:36:13:znał go dobrze. 00:36:20:Do niego to,|gdy wrogów okrutnych moc i czary 00:36:28:zagroziły panowaniu wiary, 00:36:38:do niego podczas więtej,|uroczystej nocy 00:36:51:anielscy posłańcy|Zbawiciela przybyli. 00:37:11:Nasz Pan podczas|ostatniej wieczerzy miłoci pił 00:37:29:ze więtego naczynia,|z drogocennego kielicha, 00:37:41:do którego z krzyża spłynęła|także Jego boska krew. 00:37:51:l włócznię,|którš On przebity został, 00:38:08:będšcš wiadkiem|najwyższego dobra, 00:38:22:posłańcy pieczy króla naszego|powierzyli. 00:38:38:l dla tej więtoci zbudował|on to sanktuarium. 00:38:47:Wy, wezwani, by służyć na cieżkach|dla grzeszników niedostępnych, 00:38:54:wiecie, iż tylko czyci|stać się mogš braćmi, 00:39:03:którym potężna moc Graala daje siłę|czynienia zbawczych dzieł. 00:39:32:Jednakże nie skorzystał z niej|Klingsor, o którego pytacie, 00:39:40:choć bardzo się starał. 00:39:49:Mieszkał samotnie w dolinie. 00:39:57:Za niš znajduje się|bogaty kraj pogański. 00:40:05:Nie wiem, jakiego grzechu|był się on dopucił, 00:40:12:lecz pragnšł zań odpokutować|i więtym stać się! 00:40:22:Nie majšc siły,|by grzech w sobie zdławić, 00:40:29:ku swej osobie podłš zwrócił rękę,|potem ku Graalowi jš skierował! 00:40:36:Lecz strażnik Graala wzgardził nim. 00:40:41:Wtedy to gniew|podszepnšł Klingsorowi, 00:40:48:jak za sprawš czynu nikczemnego 00:40:53:wiedzę o czarach złych|może zdobyć. 00:41:00:l teraz posiadł jš! 00:41:12:Pustynię zamienił w magiczny ogród, 00:41:22:gdzie kwitnš|kobiety piekielnej urody. 00:41:28:Tam czeka na rycerzy Graala, 00:41:34:by zwabić ich na niecne żšdze|i na potępienie skazać. 00:41:41:W swe posiadanie|bierze tych skuszonych. 00:41:47:Już wielu z nas tak zniszczył. 00:42:11:Gdy Titurel,|mocno sterany wiekiem, 00:42:21:władzę przekazał synowi swemu, 00:42:28:Amfortas nie mógł się doczekać, 00:42:32:by plagę czarów pohamować! 00:42:40:Wiecie, co tam się działo. 00:42:46:Włócznia jest teraz|w Klingsora rękach. 00:42:53:Skoro niš zranił nawet|więtego człowieka, 00:42:57:to pewnie już uważa,|iż Graal jest jego! 00:43:14:Przede wszystkim|włócznia musi do nas wrócić! 00:43:20:Ten, co jš zdobędzie,|zyska chwałę i szczęcie! 00:43:31:Przed splšdrowanym sanktuarium 00:43:36:leżał, modlšc się, Amfortas. 00:43:43:Błagał o jaki zbawczy znak. 00:43:59:Błogš jasnoć roztoczył Graal. 00:44:10:więta zjawa wyrażnie przemówiła, 00:44:21:w ogniste słowa|ubierajšc to przesłanie: 00:44:42:''Owieconego przez współczucie, 00:44:51:niewinnego prostaczka, 00:45:00:wyczekuj. 00:45:06:On ci jest naznaczony''. 00:45:22:''Owieconego przez współczucie, 00:45:31:niewinnego prostaczka...'' 00:45:46:Biada! Biada!|Któż to łotrem jest?! 00:45:53:- Co się dzieje?|- Tam! 00:45:56:- Dziki łabędż!|- Ranny! 00:46:00:Biada! Biada! 00:46:03:Kto postrzelił tego łabędzia? 00:46:18:Król za dobry znak przyjšł|łabędzia kršżšcego nad jeziorem. 00:46:25:Gdy nagle strzała przeleciała... 00:46:27:To on strzelił! Oto łuk jego! 00:46:31:To strzała taka jak jego! 00:46:35:Czy to ty zabił tego łabędzia? 00:46:42:Zaiste! Trafiam wszystko,|co w locie ustrzelić zdołam! 00:46:49:Ty to?!|l nie martwi cię ten czyn? 00:46:57:Ukarać złoczyńcę! 00:47:00:Czyn to niesłychany! 0...
BibliotekaAleksandryjska