D_Milinkiewicz_scenariusz_nie_ma_tego_zlego.doc

(51 KB) Pobierz
SCENARIUSZ PRZEDSTAWIENIA

 

        W Samorządowym Przedszkolu Nr 2 im. Misia Uszatka w Węgorzowie organizuje się szereg imprez i uroczystości, na które przygotowujemy różnorodne inscenizacje i teatrzyki. Po niżej prezentuję scenariusz przedstawienia pt. „Nie ma tego złego” autorstwa Z.Wójcik, który zaadoptowałam do potrzeb własnych. Scenariusz został przeze mnie zmodyfikowany tak, by był dostosowany do możliwości dzieci 6 – letnich. Do scenariusza dołączyłam zdjęcia przedstawiające moich małych aktorów. Wszystkie stroje do przedstawienia zostały wykonane we współpracy z rodzicami. Scenografię do teatrzyku wykonałam sama. Składa się z czterech namalowanych scen: „W chatce u Baby Jagi”, „Las”, „Jama smoka” i „W domku u babci Czerwonego Kapturka”.

 

 

SCENARIUSZ PRZEDSTAWIENIA

„NIE MA TEGO ZŁEGO”

 

WYSTĘPUJĄ:

CZAROWNICA, ZŁA KRÓLOWA, WILK, SMOK WAWELSKI,KRÓL KRAK, DRATEWKA, JAŚ, MAŁGOSIA, CZERWONY KAPTUREK, BABCIA, GAJOWY, KRASNOLUDKI, SOWY

SOWY:

Drodzy widzowie, panie – panowie

I wy, dzieciaki kochane,

Zaraz ujrzycie niezwykłe bajki,

Przedziwne, – choć wszystkim znane

 

SCENA I:

( Na scenie siedzi czarownica. Nudzi się. Kopie miotłę, przeciąga się, ziewa,drapie w głowę itp. Słychać pukanie.)

 

CZAROWNICA:

Czego tam? Pewnie Jaś i Małgosia. No, czego?!

ZŁA KRÓLOWA:

( Chrząka znacząco „zza drzwi”)

CZAROWNICA:

A, to paniusia! Już otwieram!

Witam konkurencję, witam…

ZŁA KRÓLOWA:

Ty jesteś Babą – Jagą? Dobrze trafiłam?

CZAROWNICA:

Nie można było lepiej, paniusiu…

ZŁA KRÓLOWA:

Do mnie się mówi: „Wasza wysokość”.

CZAROWNICA:

Dobrze, dobrze… Mam tu coś, co panią zadowoli: specjalna maść na pryszcze!

ZŁA KRÓLOWA:

Znikają?

CZAROWNICA:

Ależ skąd?! Wyskakują!... I to stadami! No, co? Zapakować?

ZŁA KRÓLOWA:

E, nie… Znudziło mi się.

CZAROWNICA:

Co to się Waszej Wysokości znudziło?

ZŁA KRÓLOWA:

Dokuczanie Śnieżce. Czego bym nie wymyśliła – zaraz te krasnale ją uratują.

 

CZAROWNICA:

A wie pani, że mnie czasami też bokiem wychodzi dokuczanie Jaśkowi i Małgośce? A najgorsze jest to zjadanie Jaśka… bleee…

ZŁA KRÓLOWA:

A słyszała pani, co poddani o nas mówią?

CZAROWNICA:

Słyszałam, słyszałam… Najgorzej jest z dzieciakami – nie chcą słuchać bajek o czarownicach.

ZŁA KRÓLOWA:

Tak, tak… nikt nas nie lubi…

( Rozlega się pukanie do drzwi)

CZAROWNICA:

No, kto tam znowu?

WILK:

Panie pozwolą, że się przedstawię, Złe Wilczysko jestem. Postrach smarkul i babć emerytek.

CZAROWNICA:

Co cię sprowadza w moje progi?

WILK:

Muszę się komuś pożalić. Nikt nie chce słuchać bajek o Wilku… Kapturek nie chce chodzić przez las… Babcia nie chce mi drzwi otwierać…

 

CZAROWNICA:

Straszne!

( Rozlega się znowu pukanie, wchodzi zaryczany Smok)

SMOK:

Uuuuu… Mam tego dość! Taki jestem śliczny i milutki – a nikt mnie nie kocha! Że tam czasem porwę jakąś królewnę, to zaraz siarką mnie karmić? Dratewką straszyć? A co mam robić? Przecież jestem smokiem, a nie motylkiem! Ja nie wrócę do tej bajki! Przytul mnie, cioteczko, uuuu…!

ZŁA KRÓLOWA:

Cicho, ty wielkie smoczysko!

CZAROWNICA:

Proszę o spokój. Widzę, że wszyscy mamy stargane nerwy. Zjedzmy może po pierniczku i pomyślimy, co dalej robić…

WILK:

Wracając do sprawy: nie ma tu, o czym myśleć. Trzeba wynieść się z naszych bajek. Smok ma rację.

SMOK:

A jak się okaże, że radzą sobie bez was?

CZAROWNICA:

To pójdziemy na emeryturę! Spójrzcie oto moja czarodziejska kula! Znikniemy z bajek, a kula będzie nam mówiła, co się tam bez nas dzieje… Uwaga! Czaruję!

Churum – burum! Szarum – czarum!

Mary – smary! Pampalary!

Nie ma nas!

 

WSZYSCY ( do widowni)

Zapomnijcie o nas!

Zapomnijcie…

Zapomnijcie…

( wychodzą)

 

 

 

SOWY:

I oto pierwsza nasza bajeczka,

Która się dzieje w Krakowie.

Zabrakło smoka i cały Wawel

Od razu staną na głowie…

 

SCENA II

( Na trawie siedzi Król Krak. Wchodzi Szewczyk Dratewka.)

KRÓL:

Jak śmiałeś wtargnąć przed mój tron bez zaproszenia?

DRATEWKA:

Jak to, Królu, przecież ja jestem Dratewka…

KRÓL:

Dratewka czy sznureczek… Cóż mnie to może obchodzić?

DRATEWKA:

Nic cię to nie obchodzi?

KRÓL:

Nic!

DRATEWKA:

Nic a nic!

KRÓL:

Nic a nic!

DRATEWKA:

A twoja córka?

KRÓL:

Co: „moja córka?”

 

DRATEWKA:

Przecież mam ją uwolnić od smoka i ożenić się z nią!

 

KRÓL:

Gdyby ją smok porwał, – w co wątpię – to może byś się ją uratował. Ale królewny nie porwał żaden smok.

 

DRATEWKA:

Nie porwał? A dlaczego?

 

KRÓL:

Bo w Krakowie nie ma żadnego smoka.

 

DRATEWKA:

Jak to nie ma smoka? Przecież był!

 

KRÓL:

Był, nie był…, Kto to może wiedzieć! No to idź już sobie, idź. I nie zawracaj mi głowy.

 

DRATEWKA:

Szkoda… Szkoda, że nie ma smoka…, Jaka wielka szkoda…

( Dratewka wychodzi z płaczem, a Król dumnie z podniesioną głową)

 

SOWY:

Następna bajka jest o Małgosi

I Jasiu, jej małym bracie.

Moi kochani, bez Baby – Jagi

Bajki tej nie rozpoznacie…

SCENA III:

( Wychodzą Jaś i Małgosia. Szukają czegoś na scenie)

JAŚ:

No i co, Małgośka, znalazłaś coś?

MAŁGOSIA:

Dwa grzyby, ale robaczywe… I jeszcze parę szyszek. O! to chyba czekoladka!

JAŚ:

Pokaż! Ele, to tylko zwykły kamyczek. Szukaj dalej!

MAŁGOSIA:

To chyba będzie gdzieś tutaj… Poznaję ten stary dąb.

JAŚ:

Masz rację, to tu! Ale gzie się podziała dróżka marcepanowa?

MAŁGOSIA:

I gdzie są drzewa lizakowe?

JAŚ:

Domku z pierników też nie ma… Dziwne…

MAŁGOSIA:

Wiesz, co Jasiek? Ten las jest zupełnie zwyczajny… A może Baba – Jaga tylko nam się śniła?

JAŚ:

Tak? Tak? Śniła? A podwieczorek pierników też się śnił? A klatka? Zobacz, jeszcze mam buzię podrapaną…

MAŁGOSIA:

No rzeczywiście, tak było. A pamiętasz, jak ją nabraliśmy! Ona wrzeszczy: „Zjem was! Zjem was!” A my myk – myk z klatki.

JAŚ:

Baba – Jaga do klatki, a klatka pusta!

MAŁGOSIA:

Ona w krzyk: „Wy łobuzy! Smarkacze! Gdzie moja kolacja?!”

JAŚ:

A my w nogi! Ona za nami! My w las! Ona na miotłę!

MAŁGOSIA:

A miotła przywiązana… Cha, cha, cha…

JAŚ:

To było coś fantastycznego!

MAŁGOSIA:

A teraz nie ma już naszej bajki… Szkoda…

JAŚ:

Oj, szkoda, szkoda… Wracajmy lepiej do domu.

MAŁGOSIA:

No to pędem! Ja pierwsza!..

( Wybiegają)

 

SOWY:

Kolej na bajkę o pięknej Śnieżce

I siedmiu jej krasnoludkach.

Szansa, by skończyć ją nappy – indem

Jest jednak bardzo malutka.

 

SCENA IV

 

( Wchodzi Krasnal)

KRASNAL:

Nadaję telegram! Uwaga! ( Stuka niby – morsem)

Ratunku – stop!

Ze Śnieżką nie idzie wytrzymać – stop!

Pilnie potrzebna pomysłowa macocha – stop!

Pomocy – stop!

( Wchodzą Krasnale z transparentami)

KRASNAL 1:

Precz ze Śnieżką!

KRASNAL 2:

Las dla Krasnoludków!

KRASNAL 3:

Niech żyją producenci jabłek!

KRASNAL 4:

Ratujcie Krasnoludki!

KRASNAL 5:

Królowo! Nie opuszczaj swoich poddanych!

( Głos zza sceny)

GŁOS:

Hej – hej, chłopaki, gdzie jesteście?

KRASNAL 1:

O rety! Śnieżka!

KRASNAL 5:

 

Chodu!

( Krasnale uciekają)

 

SOWY:

Na pewno znacie bajkę o babci,

Co miała troskliwą wnuczkę.

Dzielny gajowy bardzo się spieszy,

By dać Wilkowi nauczkę

Za tę babcię…

I za wnuczkę…

 

SCENA V

KAPTUREK:

Puk, puk!

BABCIA:

Czy to ty, moja wnuczko?

KAPTUREK:

Tak, to ja, babuniu! Czerwony Kapturek.

BABCIA:

Wejdź kochanie.

KAPTUREK:

( Otwiera drzwi, patrzy na Babcię nieufnie i obchodzi ją z daleka.)

Czy dobrze się czujesz, babuniu?

BABCIA:

Niezupełnie, ale chodź, przywitaj się ze mną, kochanie.

KAPTUREK:

Babciu… ja się czegoś boję…. Babuniu tak dziwnie na mnie patrzysz!

BABCIA:

Co to dziecko dzisiaj plecie? Przestań mnie denerwować, moje dziecko. Powiedz lepiej, czy przyniosłaś moją ulubioną rzodkiewkę? Przecież wiesz jak ją uwielbiam.

KAPTUREK (rzuca się babci na szyję)

Więc to naprawdę ty, kochana babuniu!

BABCIA:

Przestań… Przestań wreszcie, bo mnie udusisz! Pewnie, że ja! A ty myślałaś, że kto?

KAPTUREK:

Że wilk…

( Na scenę wpada z fuzają Gajowy.)

GAJOWY:

Ręce do góry ty wstrętne wilczysko!

BABCIA:

Do kogo pan to mówi, panie Gajowy!

GAJOWY:

Do ciebie potworze!

( Celuje w babcię)

Albo do ciebie bestio!

( Celuje w Kapturka)

O rety! Co tu się dzieje?! Dwa wilki!

BABCIA:

Jakie wilki? Co pan, panie Gajowy? Znajomych pan nie poznaje?

GAJOWY:

To jego tu nie ma?

BABCIA:

Nie ma, nie było i… na pewno już nie będzie.

GAJOWY:

Szkoda… Doprawdy szkoda… Chciałem być dzielnym Gajowym, uratować babcię i wnuczkę z paszczy wilka, a tu taka przykra niespodzianka… ( wychodzi załamany) Szkoda, doprawdy szkoda…

( Babcia i Kapturek – przytulone wychodzą.)

 

SCENA VI

( Wbiegają osoby ze sceny I.)

SMOK:

Słyszeliście? Słyszeliście? Dratewka powiedział: „szkoda”! Już wracam, szewczyku kochany, już wracam. Pa, pa kochani, lecę do Krakowa.

CZAROWNICA:

Coś podobnego! Poleciał. A jak mu się humor poprawił!

WILK:

Wiesz, siostro, właściwie to jakoś nabrałem apetytu. Ten gajowy to całkiem równy gość… Nie gniewajcie się piękne panie, ale pójdę już sobie. Nie mogę zrobić człowiekowi zawodu… Żegnam…

CZAROWNICA:

Widziała, paniusia, jak mało do szczęścia potrzeba? Zaraz zrobię herbatkę… zapraszam…

ZŁA KRÓLOWA:

Niestety nie mogę zostać ani chwili dłużej. Wzywają mnie obowiązki państwowe. Widziała pani sama – poddani mnie potrzebują…

CZAROWNICA:

Co mi pozostało? Zaraz, zaraz Jasiek z Małgośką też mówili: „szkoda”. Kochane dzieciaki! Lecę je postraszyć! Pa, pa, wracam do mojej bajki!

( Wsiada na miotłę i odlatuje.)

 

WSZYSTKIE POSTACIE Z BAJKI ŚPIEWAJĄ:

 

Poszło wilczysko, nie ma też smoka,

Co ryczał, ile miał siły.

Wszystkie paskudy, strachy, szkarady

Do swoich bajek wróciły.

Pora na wnioski, pora na morał,

Bo już pożegnać się przyszło.

Wiedzcie, że nie ma takiego złego,

Co by na dobre nie wyszło.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Opracowała:

Mgr Danuta Milinkiewicz

Samorządowe Przedszkole Nr 2

Im. Misia Uszatka w Węgorzewie

Zgłoś jeśli naruszono regulamin