Wiem, co kupuję: obiektyw - część III
Jaki obiektyw wybrać – stało- czy zmiennoogniskowy? Jasny czy ciemny? O stałej jasności, czy zmiennej? Gdy już zdecydujemy się na zakup "szkła", rozmaitość wyboru modeli przeznaczonych dla naszego aparatu może przyprawić o zawrót głowy. W trzeciej części naszego poradnika pomożemy Wam dokonać wyboru, który będzie odpowiadał Waszym zapotrzebowaniom.
Każdy obiektyw ma na obudowie podane podstawowe parametry, które opisują jego przydatność do różnych zastosowań. Najważniejszym z nich jest ogniskowa , która (w powiązaniu z wielkością matrycy lub filmu) determinuje uzyskany kąt widzenia. Jest ona wyrażona w milimetrach, i im mniejsza jest owa wartość, tym szerszy kąt widzenia oferuje nam dany obiektyw.
Drugim istotnym parametrem jest otwór względny , określający jak dużo światła dociera do filmu lub matrycy przy całkowicie otwartej przysłonie. Zwykle ma on postać ułamka o zapisie 1/2.8 lub f/2.8. Im mniejsza jest część mianownikowa, tym więcej światła przepuszcza obiektyw (potocznie mówi się, iż jest on "jaśniejszy").
Niestety, producenci obiektywów nie trzymają się jednej konwencji zapisu tych parametrów. Ten sam obiektyw o ogniskowej 50 mm i otworze względnym f/2.8 o różnych producentów oznaczony będzie w następujący sposób:
Canon – 50mm F/2.8 Sigma – 50mm F2.8 Carl Zeiss – 2.8/50 Olympus – 50mm 1:2.8
Aby zamącić bardziej, oznaczenia grawerowane na obudowie obiektywu często różnią się od tych znajdujących się w nazwie katalogowej danego modelu. Często spotykany jest skrótowy (ale poprawny) zapis ogniskowej i otworu względnego w postaci 50/2.8.
Jeśli zapis ogniskowej ma postać pewnego zakresu, np. 17-55 mm oznacza to, iż mamy do czynienia z obiektywem zmiennogniskowym, w którym kąt widzenia można regulować w zakresie odpowiednim do przedziału ogniskowych. W takim wypadku otwór względny obiektywu może pozostawać niezmienny, lub zmieniać się w zależności od ogniskowej – wówczas również jego zapis przyjmuje postać zakresu. W pierwszym wypadku pełny zapis parametrów obiektywu wyglądać będzie tak: 17-55 mm F/2.8, w drugim natomiast przyjmie następującą postać: 17-55 mm F/2.8-4. Również w tym wypadku może on przyjąć postać skrótową, a zatem 17-55/2.8-4.
Oznaczenia obiektywu Zeissa o stałym otworze względnym f/2.8 i zakresie ogniskowych 24-70 mm.
Znaczki na obudowie Oprócz ogniskowej i otworu względnego na obiektywie naniesiony jest zwykle szereg oznaczeń i skrótów, oznaczających najrozmaitsze rozwiązania konstrukcyjne, często specyficzne dla danego producenta, a niekiedy nawet dla pojedynczego modelu obiektywu. Poniżej podajemy objaśnienia najczęściej spotykanych, zaś pełne rozwiniecie firmowej nomenklatury zamieściliśmy w osobnych artykułach dotyczących obiektywów Nikona, Canona, Sigmy, Pentaxa, Sony (Minolty), Tamrona i Tokiny. Część wymienionych terminów omówimy jeszcze dokładniej w dalszej części artykułu.
· AL, ASL, ASP, ASPH, Aspherical: w obiektywie zastosowano soczewki asferyczne, co ułatwia korekcję aberracji sferycznej oraz zachowanie poprawnej geometrii obrazu.
· AD, LD, DL, UD, ED: w obiektywie zastosowano soczewki ze szkła niskodyspersyjnego, co ma na celu zniwelowanie aberracji chromatycznej.
· APO, Apochromatic: obiektyw ma konstrukcję apochromatyczną, co również pozwala zminimalizować aberrację chromatyczną.
· CRC (Close Range Correction), Float: układ ogniskowania składający się z dwóch części, służących do ostrzenia na dużych i krótkich dystansach.
· DG, Di: oznaczenia obiektywów przystosowanych do pracy w lustrzankach z matrycą APS-C, zachowana możliwości wykorzystania w aparatach pełnoklatkowych.
· DC, DX, EF-S, Di II: obiektywy o ograniczonym polu obrazu, przeznaczone wyłącznie do stosowania w lustrzankach z matrycą formatu APS-C.
· IF (Internal Focusing): ustawienie ostrości realizowane jest przez przesuwanie grupy soczewek wewnątrz obiektywu. Dzięki temu jego przednia część się nie obraca podczas ogniskowania. Taka konstrukcja pozwala uzyskać dużą szczelność obiektywu.
· IRF, RF (Rear Focusing): ogniskowanie odbywa się poprzez przesuwanie tylnej grupy soczewek. Ponieważ jest ona stosunkowo niewielka i lekka, ostrość ustawiana jest szybciej. Przednia część obiektywu nie porusza się, podobnie jak przy wewnętrznym ogniskowaniu.
· Macro: najczęściej nadużywane przez producentów oznaczenie. Symbol ten mówi, że obiektywem można wykonywać zdjęcia o skali odwzorowania 1:1, ostatecznie 1:2. Tymczasem powszechne jest oznaczanie symbolem Macro obiektywów o skali odwzorowania nawet 1:4.
· USM, HSM, SSM, SWM, SDM, AF-S: do napędu układu ogniskowania wykorzystano silnik ultradźwiękowy. Jest to technologia bardzo cicha i szybka.
· IS, OS, VC, VR: stabilizacja obrazu. Pozwala na znaczne, zwykle 3-5 krotne wydłużenie czasu ekspozycji. Więcej na temat jej działania i konkurencyjnych rozwiązań pisaliśmy w artykule Wiem, co kupuję: stabilizacja obrazu.
Oczywiście, nie sposób wszystkich tych oznaczeń uczyć się na pamięć. Jednak nawet posługując się powyższym skrótowym zestawienie możemy zorientować się, iż najnowszy obiektyw
Tamron AF18-270mm F/3.5-6.3 Di II VC LD Aspherical (IF) MACRO
oferuje zakres ogniskowych od 18 do 270 mm przy otworze względnym zmieniającym się od f/3.5 do f/6.3. Przeznaczony jest do współpracy z niepełnoklatkowymi lustrzankami cyfrowymi i wyposażony jest w system stabilizacji obrazu. Ma wewnętrzne ogniskowanie i umożliwia wykonywanie zdjęć z niewielkich odległości, a w jego konstrukcji zastosowano elementy asferyczne i ze szkła niskodyspersyjnego. Proste, prawda?
Jeden obiektyw zamiast wielu Możliwość stosowania obiektywów o różnych ogniskowych (a zatem i kątach widzenia) od dawna była ogromną pokusą i wyzwaniem dla fotografów. Pokusą, gdyż zmiana ogniskowej pozwala nie tylko wykonać zdjęcie z innego miejsca, ale i w twórczy sposób wpływać na jego charakter. Wyzwaniem, ponieważ zmiana obiektywu, nawet wyposażonego w mocowanie bagnetowe, nigdy nie była operacją szybką. Nie bez powodu na wielu zdjęciach z lat sześćdziesiątych utrwalony został następujący obrazek: fotoreporter obwieszony trzema, czterema aparatami – każdy z innym obiektywem. W końcu nigdy nie wiadomo, który będzie potrzebny… Trudno jednak wymagać od turysty (no, może poza japońskim), by chodził obwieszony aparatami jak choinka. Rozwiązanie dylematu: który obiektyw ze sobą zabrać, przyszło (nie pierwszy raz zresztą) ze świata filmu. Tam od dawna przecież stosowane były obiektywy zmiennoogniskowe, pozwalające płynnie zmieniać kąt widzenia kamery filmowej w trakcie kręcenia sceny. Nie powinien więc dziwić fakt, że pierwszy seryjnie produkowany obiektyw zmiennoogniskowy dla aparatu małoobrazkowego został skonstruowany przez firmę Zoomar – producenta obiektywów kamer filmowych i telewizyjnych.
Voigtlaender Zoomar 1:2.8/36-82 – pierwszy seryjnie produkowany zoom dla aparatów małoobrazkowych. (źródło: Wikimedia)
Jeśli ktoś przypuszcza, że była to konstrukcja toporna, będzie w ogromnym błędzie. Doktorowi Frankowi Backowi (bo to on skonstruował Zoomara) nie przyszło zapewne do głowy, że obiektyw zmiennoogniskowy może mieć zmienny otwór względny bądź „gubić” ostrość w trakcie zmiany ogniskowej – wszak w trakcie kręcenia filmu jest to nie do pomyślenia. Tak więc Zoomar 36-82 (produkowany od 1964 roku przez Voigtlaendera) miał stały otwór f/2.8, a ostrości nie gubił. Również kolejne zoomy, zwane też według nomenklatury filmowej transfokatorami, były duże, ciężkie i miały stosunkowo niewielki zakres ogniskowych. Zresztą zoomy o stałej jasności nie zmieniły się pod tym względem wiele – może są nieco mniejsze i lżejsze, jednak ich przełożenie (stosunek ogniskowej największej do najmniejszej) rzadko jest większe niż trzykrotne. Zoom dla amatora Szybko okazało się jednak, iż dla fotoamatorów są to konstrukcje mało atrakcyjne – właśnie ze względu na rozmiary, wagę i cenę. Z tego powodu fotoamatorzy jeszcze dość długo powszechnie korzystali z obiektywów stałoogniskowych. Jednak wraz z pojawieniem się aparatów z automatyką ostrości i ekspozycji okazało się, że spora część fotoamatorów nie potrzebuje stałego, dużego otworu względnego ani zachowania ostrości wraz ze zmianą ogniskowej, gdyż o właściwe ustawiania dba automatyka aparatu. W tym momencie wielką popularność zyskały zoomy o zmiennym świetle, dziś stanowiące podstawowe wyposażenie każdego niemal aparatu amatorskiego. To właśnie rezygnacja ze stałego otworu względnego pozwoliła na skonstruowanie obiektywów o dużych zakresach ogniskowych, czyli tak popularnych dziś obiektywów o przełożeniach 8x, 10x czy nawet 15x, zwanych hiperzoomami czy też bardziej swojsko „spacerzoomami”. To ostatnie miano dość ładnie określa ich zastosowanie: są to szalenie wygodne, uniwersalne obiektywy dla „niedzielnych pstrykaczy”, którzy cenią sobie przede wszystkim ich uniwersalność, wygoda użytkowania zaś znaczy dla nich więcej niż techniczna jakość zdjęć. Niezastąpione są również wówczas, gdy ilość bagażu który możemy zabrać w podróż jest bardzo ograniczona. Pozwalają wykonać zarówno szerokokątne zdjęcie krajobrazu jak i silne zbliżenie odległego detalu.
Jeden z bardziej udanych hiperzoomów ostatnich lat – Nikkor o zakresie ogniskowych 18-200 mm i otworze względnym f/3.5-5.6 ze stabilizacją obrazu.
Nic jednak nie ma darmo. Obiektyw o takim przełożeniu jest jednym wielkim kompromisem. Należy w nim skorygować wszystkie wady obrazu typowe dla obiektywów szerokokątnych, standardowych i teleobiektywów. Zadanie dość karkołomne – i dlatego budowa takich obiektywów jest bardzo skomplikowana. Pierwsze obiektywy tego typu wyrobiły sobie u zawodowców i wymagających amatorów fatalną opinie, która zresztą ciągnie się za nimi do dzisiaj. Koszmarnie spisywały się przy fotografowaniu pod światło, a spadek szczegółowości obrazu w narożnikach był nie do przyjęcia. Dziś produkowane hiperzoomy to konstrukcje dużo bardziej dojrzałe, jak choćby AF-S DX VR Zoom-Nikkor 18-200mm F/3.5-5.6G IF-ED , które jakością obrazu niekiedy dorównują obiektywom profesjonalnym. Te ostatnie górują na nimi szybszym zwykle autofokusem, dużym otworem względnym, ładniejszym odwzorowaniem obszarów nieostrych (tzw. bokeh) oraz solidniejszym wykonaniem.
Dziś najpoważniejsze niedoskonałości hiperzoomów to spore zniekształcenia geometrii (zwłaszcza przy najkrótszych ogniskowych), a spadek ostrości na brzegach kadru wyjdzie na jaw dopiero przy próbie zrobienia większych odbitek. Pozostałe aberracje zmniejszają się do akceptowalnego przez amatorów poziomu wraz z domykaniem przysłony.
Należy być jednak ostrożnym przy okazyjnym kupowaniu starszych hiperzoomów. Jeśli mamy pecha, trafimy na konstrukcję taką jak Cosina 28-210mm F3.5-5.6 z którą przy zdjęciach pod światło konkurować może tylko przysłowiowe denko od butelki.
Stałka czy zoom? Wbrew pozorom, pomimo ogromnej wygody użytkowania obiektywy zmiennogniskowe nie wyparły "stałek" z użycia. Owszem, w zastosowaniach stricte amatorskich zoomy zdecydowanie dominują, jednak w bardziej wymagających obszarach fotografii obiektywy stałoogniskowe trzymają się mocno. Przyczyna tego jest bardzo prosta. Już skonstruowanie obiektywu stałoogniskowego o dużym otworze względnym i dobrze skorygowanych wszystkich wadach optycznych jest bardzo skomplikowanym zadaniem. W wypadku obiektywu zmiennoogniskowego jest ono jeszcze trudniejsze (i kosztowniejsze), i to tym bardziej, im większy jest zakres oferowanych ogniskowych. Zatem dobry obiektyw stałoogniskowy jest zwykle znacznie tańszy, niż odpowiadający mu zoom.
Zadanie postawione przed konstruktorami zoomów nie jest łatwe – jedna uniwersalna konstrukcja musi zastąpić kilka wyspecjalizowanych modeli (powyżej obiektywy o ogniskowych od 20 do 85 mm.) Z tego powodu zadanie to zwykle udaje się zrealizować jedynie częściowo
Dodatkowym atutem stałek jest fakt, iż z reguły są one znacznie jaśniejsze (mają większy otwór względny) niż ich zmiennogniskowe odpowiedniki. Pozwala to wykonywać nimi zdjęcia w trudniejszych warunkach oświetleniowych, gdyż układy kontroli ekspozycji i automatycznego ustawiania ostrości mają ułatwioną pracę. Dodatkowo duży otwór względny "stałek" umożliwia operowanie głębią ostrości w większym zakresie niż pozwalają na to nawet dobrej klasy zoomy.
Z tego powodu obiektywy stałoogniskowe wciąż dominują w tych zastosowaniach, w których mobilność fotografa ma znaczenie drugorzędne, a liczy się jakość wykonywanych zdjęć, a więc w fotografii studyjnej, portretowej czy makrofotografii. Z kolei zoomy wykorzystywane są głównie tam, gdzie istotna jest poręczność ekwipunku. Oczywiście, nierzadko spotkać można ortodoksów, którzy zamiast jednego-dwóch zoomów wolą nosić pełen zestaw szkieł stałoogniskowych, jednak postępowanie takie wymaga dużego doświadczenia. Po pierwsze, by taki zestaw dopasowany do własnych potrzeb skompletować, po drugie, by z niego efektywnie korzystać. Warto pamiętać, iż filozofia korzystania z obiektywów stałoogniskowych zwykle jest całkowicie inna niż ma to miejsce w wypadku zoomów. Ponieważ nie możemy zmienić kadru przez zwężenie lub poszerzenie kąta widzenia, miejsce z którego fotografujemy musimy wybrać dużo staranniej. Ta chwila zastanowienia się przed wykonaniem zdjęcia , której często brak przy fotografowaniu zoomem, dla jakości zdjęcia może mieć kapitalne znaczenie. Konieczność zmiany miejsca, z którego fotografujemy, często owocuje odnalezieniem innego, dużo ciekawszego punktu widzenia na fotografowany motyw. Zoomy natomiast pozwalają nam wykadrować prawidłowo zdjęcie w sytuacji, gdy fizycznie nie jesteśmy w stanie (lub nie mamy na to czasu bądź ochoty)zmienić miejsca z którego wykonujemy zdjęcie.
Z tego też powodu jako wyposażenie "na co dzień" dla amatora lepiej sprawują się jeden lub dwa zoomy o odpowiednio dobranym zakresie ogniskowych. Obiektyw stałoogniskowy warto natomiast nabyć wówczas, gdy chcemy "na poważnie" zająć się nauką fotograficznego rzemiosła. Prostota tego narzędzia zmusi nas do skoncentrowania się na rzeczach dla dobrej fotografii najważniejszych, takich jak kompozycja i głębia ostrości. To, jaką powinien mieć on ogniskową, zależy od zastosowania. Więcej na ten temat w pierwszej części naszego poradnika. Obiektyw jasny, obiektyw ciemny Często w stosunku do obiektywów stosuje się określenie "jasny" lub "ciemny". Chociaż odnosi się ono do konkretnego parametru – otworu względnego – ma jednak charakter względny. W wypadku obiektywu stałoogniskowego otwór względny f/2.8 jest wartością dość przeciętną podczas gdy zoom f/2.8 uznamy za bardzo jasny. Jasna "stałka" 50 mm to f/1.4, ostatecznie f/1.8 podczas gdy dla zooma obejmującego tę ogniskową (np. 28-70 mm) jest to wartość niemal nieosiągalna.
Potocznie przyjęło się uznawać, iż obiektywy "jaśniejsze", o dużym otworze względnym są lepsze. Zwykle tak jest rzeczywiście, jednak nie wynika to z samej "jasności" danego obiektywu, a z tego, iż są to z reguły bardzo dopracowane i drogie konstrukcje profesjonalne. Spotkać można jednak od tej reguły wyjatki: najbardziej znanym są "standardy", czyli obiektywy o ogniskowej w zakresie 45-55 milimetrów. Pomimo bardzo prostej budowy (a co za tym idzie, atrakcyjnej ceny) z reguły oferują otwór względny większy niż f/2 i bardzo dobrą jakość optyczną. Spotkać można jednak "jasne" obiektywy (dotyczy to zwłaszcza zoomów), które przyzwoitą jakość obrazy oferują dopiero po solidnym domknięciu przysłony. Zatem nie warto kierować się otworem względnym jako parametrem świadczącym o wysokiej klasie obiektywu.
Nie znaczy to jednak, iż duży otwór względny nie daje żadnych korzyści. Duży otwór względny daje przed wszystkim większą swobodę kształtowania głębi ostrości (szczególnie istotne w fotografii portretowej). Z tego powodu dla lustrzanek małoobrazkowych klasycznym obiektywem portretowym jest 85mm f/1.8, a dla bardziej zasobnych w gotówkę 85mm f/1.4. Jednak pojawienie się amatorskich lustrzanek z przetwornikiem formatu APS-C/DX zmieniło nieco funkcję dotychczas produkowanych obiektywów, stąd pojawiły się konstrukcje takie jak Sigma 30mm F1.4 EX DC HSM czyli jasny "standard" dla "niepełnoklatkowców".
Dedykowany dla niepełnoklatkowych lustrzanek jasny ''standard'' Sigma 30mm F1.4 EX DC HSM.
Jasne obiektywy mają również zalety nie związane z jakością rejestrowanej fotografii, dotyczy to przede wszystkim ustawiania ostrości, i to zarówno manualnego, jak i za pomocą autofokusa. W tym pierwszym wypadku obraz widziany na matówce jest jaśniejszy i wizualna ocena jego ostrości jest ułatwiona. W drugim zaś układ automatycznego ustawiania ostrości ma ułatwione zadanie, gdyż pomiar odbywa się przy w pełni otwartej przysłonie. Z tego powodu jasne obiektywy nieocenione są podczas fotografowania słabo oświetlonych imprez plenerowych, gdy ciemniejsze szkła mocno utrudniają ustawienie ostrości.
Jasne obiektywy są nieocenione podczas fotografowania imprez plenerowych – w tym wypadku był to Nikon AF Nikkor 85mm F/1.8D.
Dodatkowo, niektórzy producenci (np. Sony i Canon) stosują dodatkowe pola pomiarowe, które znacznie poprawiają skuteczność autofokusa, ale działają wyłącznie przy otworze względnym f/2.8 lub większym.
Do niedawna jasny obiektyw był często jedyną metoda na wykonanie nieporuszonego zdjęcia w warunkach niedostatecznego oświetlenia. Dziś, gdy czułość 3200 ISO staje się standardem w lustrzankach średniej klasy, a sprzęt profesjonalny sięga (z różnym skutkiem…)25 600 ISO oraz wobec upowszechnienia się mechanizmów stabilizacji obrazu ta zaleta jasnych szkieł traci nieco na aktualności.
Za zalety jasnych obiektywów trzeba jednak płacić, i to nie tylko gotówką. Ze względu na konieczność stosowania większych elementów optycznych, obiektywy o dużym otworze względnym są dużo cięższe od swych ciemniejszych odpowiedników. Dlatego zanim „szarpniemy się” na zooma o stałym świetle f/2,8 zastanówmy się, czy będziemy mieli siłę taszczyć ze sobą niemal półtorakilogramową armatę? Jeśli z racji nieporęczności zwykle pozostanie w domu, pożytek z niej będzie niewielki. Zatem wybór obiektywu to sztuka kompromisu – za niezaprzeczalne zalety jasnych szkieł przychodzi zapłacić pieniędzmi (zawsze są one droższe) oraz zwiększonymi gabarytami i masą obiektywu. I vice versa – decydując się na obiektyw o mniejszym otworze względnym otrzymujemy szkło tańsze i poręczniejsze – ale oferujące nam mniejsze pole manewru pod względem głębi ostrości i komfortu ostrzenia. Stały otwór względny jest lepszy? Równie wiele nieporozumień budzi stały otwór względny w obiektywach zmiennoogniskowych. Powszechnie uważa się, iż zoomy o stałym świetle są "lepsze" niż te o zmiennym otworze względnym. Jest to jednak mylenie skutku z przyczyną – podobnie jak w wypadku dużego otworu względnego jest to częsta cecha obiektywów profesjonalnych, nie implikująca jednak świetnej jakości optycznej. Można bez trudu znaleźć czarne owce, które pomimo stałego światła spisują się fatalnie.
Obiektywy o stałym otworze względnym mają natomiast zalety funkcjonalne. Przede wszystkim, w całym zakresie ogniskowych dysponujemy tym samym zakresem kombinacji wartość przysłony/czas ekspozycji. Po drugie ustawiona raz wartość przysłony nie zmienia się przy zoomowaniu. Jest to ważne choćby przy fotografowaniu w trybie manualnym, gdy automatyka aparatu nie skompensuje nam zmian wielkości otworu względnego. Po trzecie wreszcie, w tanich zoomach przy najdłuższej ogniskowej otwór względny spada do wartości f/5.6 lub gorszej, co wystawia układ automatycznego ustawania ostrości na ciężką próbę. I pod tym względem obiektywy o dużym i stałym otworze względnym są niewątpliwie lepsze.
zuziowy