3.b. Czystość zależna od pragnień- ks. Józef Pierzchalski - (Medytacje o czystości).doc

(40 KB) Pobierz

Czystość zależna od pragnień

 

Możemy być czystymi, ponieważ Bóg żyje w nas i nas kocha. Jego mocą zbliżamy się do miejsca i czasu, gdzie dokonuje się nasze oczyszczenie. Trędowaty przypomniał nam, że będąc ludźmi nieczystymi, możemy marzyć o wyjściu z tego stanu ducha, ponieważ nie przestaliśmy być Umiłowanymi braćmi i siostrami Jezusa.

Czystość jest możliwa dla tego, kto uwierzył, że Bóg może uczynić go czystym. Potrzeba zobaczenia wielkich możliwości twórczych w ogromnych słabościach własnego ducha i ciała. Jezus nie oczekuje od nas nadzwyczajnej siły, umożliwiającej przeciwstawienie się wszelkiej słabości, nieczystości i złu. Chce naszego odnowionego spojrzenia na to, co dotychczas było przedmiotem pogardy i napełniało nieopisanym lękiem, skłaniając do ucieczki. Zniechęca nas słabość, nieudane życie (naszym zdaniem), klęski, doświadczanie pogardy ze strony innych, przykrości i cierpienia.

Słabość jest częścią prawdy o ludzkiej naturze. W słabości przyjętej w imię Pana, jest nasza siła, jest mądrość do innego spojrzenia na wszystko, co się z nią łączy. Szczycimy się, gdy jesteśmy w stanie przezwyciężyć jedną czy drugą pokusę. Czystość jest podobnie jak świętość niemożliwa do osiągnięcia przez człowieka w oparciu o jego ludzkie siły. Co jest zasadniczym problemem? Boimy się nieczystości, więc przed nią uciekamy. Ucieczka zaś najczęściej kończy się naszą porażką, czyli upadkiem w grzech nieczysty. Możemy poradzić sobie z nieczystością, mając odniesienie do Pana, do Jego mocy, która uwalnia od lęku. Jeśli chcę być czysty, powinienem uczyć się wolności od lęku.

Nieczystość jest próbą, przed którą stajemy zdolną wypełnić nasze serce obawą o to, czy będziemy w stanie jej sprostać. Nie my sami, lecz z Tym, który nas umacnia wołając, płacząc, kontemplując, żebrząc, nasłuchując słowa Pana. Trzeba spotkać się z prawdą o tym, że jesteśmy słabymi ludźmi, niezdolnymi bez pomocy Ducha Świętego żyć w czystości myśli, pragnień, uczuć, wyobrażeń. Chcemy być postrzegani jako silni, a przede wszystkim, chcemy sami we własnych oczach za takich uchodzić. Uważamy, że słabość nie powinna być naszym udziałem w codzienności.

Przyglądając się z uwagą trędowatemu uświadamiam sobie, że jego spotkanie z Jezusem jest wypełnione „po brzegi” – „Chcę”. Pragnienie Boga i pragnienie człowieka tworzą najpiękniejszą melodię posłuszeństwa i wierności. „Chcę” jest równie ważne jak „Wierzę”. „Chcę” można byłoby zastąpić zwrotem „Ufam Tobie”. Jakie jest nasze „Chcę”, „Ufam Tobie”, taka i kondycja duchowa, moralna i emocjonalna. To słowa będące kluczem do czystości człowieka.

Wiele razy staję przed Bogiem mówiąc o tym, czego chcę i czego nie pragnę. On wie, co jest dla mnie lepsze. Wyrażenie mojego chcenia nie jest aktem sugerującym Bogu, co powinien uczynić, lecz ujawniającym moje oczekiwania, które On może dotknąć i przemienić. Nie nadając naszym odczuciom i myślom kształtu wyznania, jesteśmy narażeni na kuszenie przez złego ducha manipulującego naszą wrażliwością. Pozbawiając się szczerego zwierzania przed Bogiem ze spraw pomyślnych i trudnych, dobrych pragnień i złych zamiarów, możemy odkryć, że wszystko, przez co przechodzimy sprzysięgło się przeciwko nam. I ludzie, których uznawaliśmy za swoich serdecznych przyjaciół i Bóg, który mówi, że nigdy nas nie opuszcza. Nie powierzając Bogu swoich spraw nie odczuwamy, że mieszkamy w Nim, a On w nas.

Znamienny jest fakt, że nieczystość nie pozbawia nas zdolności bycia odważnymi oraz znajdowania rozwiązań uwalniających z chorób ducha. Cierpienie upokarzając odsłania proste rozwiązania. Potrzebne jest cierpliwe oczekiwanie. Niezastąpiona w takich chwilach jest Ewangelia Jezusa Chrystusa. Będąc w stanie wewnętrznej nieczystości uciekamy od jej słuchania i rozważania. Naraz dostrzegamy to, że nic nam ona nie mówi. Jesteśmy niecierpliwi i żądający nagłych, oczekiwanych przez nas zmian wewnętrznych.

Im więcej się modlimy, tym większa jest nasza tęsknota za czystością. Nasza czystość staje się nieustanną modlitwą. Oczekiwanie na nią, wołanie o nią, tęsknota za nią jest połączona z kontemplacją Oblicza Pana. Uzdrowienie do bycia czystymi przyjść może przez wzrastającą w nas potrzebę spędzania większej ilości czasu z Bogiem i tylko z Nim. Gdy jest w nas pragnienie Boga, ono jest równocześnie odczuwalne w ciele, umyśle, sercu i duszy. Cały człowiek staje się przepełniony, przeniknięty niezwykłym pragnieniem Boga, który stwarza go w ten sposób do „nowego życia, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości”. Pragnienie Boga jest nierozdzielnie złączone z pragnieniem czystości. Realizacja pragnienia Boga przez dążenie do bliskości z Nim, myślenie o Nim, radowanie się Nim w swoim umyśle, sercu, ciele jest przyjmowaniem daru czystości. Pragnienie życia w czystości jest niczym innym jak silnym pragnieniem bycia kochanym.

Czystość jest możliwa, gdy nasze pragnienie Boga, kieruje wszystkimi innymi pragnieniami w nas. Jeśli owo pragnienie nie ma wpływu na pozostałe pragnienia, odnoszące się do codzienności człowieka, wówczas ludzkie ciało, umysł, wyobraźnia, serce i dusza stają się jego wrogami. Brak wpływu pragnienia Boga na inne pragnienia doprowadzić może człowieka do wewnętrznego chaosu a do nawet rozpaczy. Stąd ważne jest to, aby nie eliminować pragnień, jakie w sobie odkrywamy, lecz porządkować je tak, aby wszystkie mogły oddać się Bożej służbie.

Czystość jest w zasięgu naszych możliwości wtedy, gdy decydujemy się na szukanie Boga. Czystość w człowieku rozwija się w zaciszu jego serca, a to jest możliwe, gdy szuka on Tego, który „mówi w milczeniu”. Nie moglibyśmy pragnąć szukania Pana, gdyby On pierwszy nie wyruszył na poszukiwanie nas. Jego tęsknota za nami, budzi w nas pragnienie czystości.

Niezwykła jest zależność, jaką spotykamy między modlitwą a czystością. Narastanie w nas pragnienia modlitwy i modlenie się powoduje, że całym umysłem, całym sercem, całą duszą i ciałem wyrywamy się ku Temu, który jest samą czystością i źródłem czystości człowieka. Trzeba zaufać, że nasze pragnienia Boga wprowadzają nas w intymną więź z Nim, która nie może być porównana z niczym innym, z jakimkolwiek ludzkim doświadczeniem miłości, pokoju i spełnienia. Dążenie do czystości winno być rozumiane i przeżywane jako komunia z Bogiem. Takie pragnienie komunii obecne w nas na pewno pochodzi od Pana. Bez komunii z Nim, życie nasze traci wszystkie barwy, przez co pojawia się w nas tęsknota za namiastkami pocieszenia.

Czystość jest możliwa, gdy żyjemy z innymi jak z braćmi, oraz troszczymy się o własne i innych, bliskich nam, życie duchowe. Istotą życia w czystości jest nasze zjednoczenie się z Bogiem już w wymiarze życia doczesnego. Dzięki temu przez zjednoczenie z Panem, żyjąc w czystości, w wymiar nadprzyrodzony.

Zycie czyste we wspólnocie małżeńskiej, rodzinnej, zakonnej i kapłańskiej jest nierozdzielnie związane z koniecznością, która z czasem staje się silną potrzebą wzajemnego wsłuchiwania w pragnienia i potrzeby innych. Do naszej czystości potrzebujemy jak powietrza, wody i chleba – kochania innych takimi, jakimi są i doświadczania tego, że inni nas kochają również z naszymi moralnymi i duchowymi biedami wraz z marginesem społecznego nieprzystosowania.

Dlaczego dzieje się tak, że pragnąc życia w czystości doświadczamy z tym wielu trudności? Boimy się miłości. Tłumimy w sobie pragnienie miłości, ponieważ przypuszczamy, że przyjęcie jej i rozwinięcie spowoduje wielkie cierpienie i doprowadzi do skomplikowania życia naszego i innej osoby. Tłumimy nasze pragnienia. Doprowadzać do tłumienia pragnienia miłości konsekwentnie łączy się z tłumieniem pragnienia Boga. Stłumione pragnienia będące podstawowymi dla naszego życia rzuca nas w objęcia pragnień niebezpiecznych, niebezpiecznych, którymi sobie nie możemy poradzić. Stają się one jakby rekompensatą pragnień stłumionych. Niebezpieczeństwo takiego postępowania z pragnieniami polega na tym, że możemy uzależnić się od pragnień będących zaprzeczeniem życia w miłości i czystości.

Początek uzdrowienia może zaznaczyć się w odkryciu naszych różnorodnych pragnień. Uznając i akceptując je w sobie, jesteśmy w stanie okazywać sobie szacunek. Nie można odrzucać siebie tylko dlatego, że wiele z tych pragnień jest nieuporządkowanych, mogących doprowadzić nas do niewierności Bogu. Uzdrowienie wewnętrzne staje się możliwe na drodze okazywania sobie szacunku, bez względu na to, w jakim stanie moralnym i duchowym się znajdujemy. Szacunek do siebie uwalnia nas od bezbronności wobec namiętności. Chcemy inaczej postępować, powraca pragnienie życia, co jest równoznaczne z pragnieniem czystości. Nieczystość jest stanem wegetacji, a nawet powolnego duchowego, moralnego i psychicznego umierania.

Wsłuchiwanie się we własne pragnienia, we własną seksualność może sprzyjać usłyszeniu w ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin