Clark Mary Higgins - Udawaj, że jej nie widzisz.pdf

(702 KB) Pobierz
QPrint
Mary Higgins Clark
UDAWAJ, ņE JEJ
NIE WIDZISZ
PrzeþoŇyþa: Jolanta Bartosik
Wydanie polskie:1998
Wydanie oryginalne: 1997
Dedykacja
Dla mojego mħŇa Johna Conheeny i dla naszych dzieci
Marilyn Clark
Warrena i Sharon Meier Clark
Davida Clarka
Carol Higgins Clark
Patricii Clark Derenzo i JerryÓego Derenzo
Johna i Debbie Armbruster Conheeny
Barbary Conheeny
Patricii Conheeny
Nancy Conheeny Tarleton i Davida Tarletona
Z miþoĻciĢ.
Podziħkowania
Ludzie czħsto mnie pytajĢ, skĢd biorħ pomysþy na ksiĢŇki. W tym wypadku mogħ
odpowiedzieę bardzo precyzyjnie. RozwaŇaþam kilka rŇnych tematw, ale Ňaden z nich nie
pobudzaþ mojej wyobraŅni. Zdarzyþo siħ to podczas kolacji w áRaoÓs Bar and GrillÑ, legendarnej
restauracji w Nowym Jorku...
Pod koniec wieczoru Frank Pellegrino, jeden ze wspþwþaĻcicieli lokalu i zawodowy
piosenkarz, wziĢþ do rħki mikrofon i zaczĢþ Ļpiewaę piosenkħ, ktrĢ przed laty wykonywaþ Jerry
Vale. Byþo to áPretend You DonÓt See HerÑ. Kiedy sþuchaþam muzyki, jeden z pomysþw, ktre
rozwaŇaþam wczeĻniej, nabraþ bardziej konkretnych ksztaþtw: mþoda kobieta jest Ļwiadkiem
morderstwa i ratujĢc swoje Ňycie, musi skorzystaę z pomocy rzĢdowego programu ochrony
Ļwiadkw.
Grazie, Frank!
Wyrazy uznania i serdeczne podziħkowania dla redaktorw Michaela Korda i Chucka Adamsa.
JuŇ w szkole najlepiej mi siħ pracowaþo, kiedy wisiaþ nade mnĢ okreĻlony, zbliŇajĢcy siħ z kaŇdym
dniem termin. Do dzisiaj to siħ nie zmieniþo. Michaelu i Chucku, kierowniczko Gypsy da Silva,
asystentko Rebecco Head i Carol Bowie - jesteĻcie najlepsi i najwspanialsi. Oby wasze imiona
zapisano w ksiħdze Ļwiħtych.
Podziħkowania dla Lisi Cade, zajmujĢcej siħ reklamĢ, i GeneÓa Winicka, agenta literackiego;
oboje jesteĻcie kochanymi i drogimi mi przyjaciþmi.
Czħsto w poszukiwaniach pomagajĢ autorowi rozmowy z fachowcami. Jestem winna
wdziħcznoĻę: Robertowi Resslerowi, pisarzowi i emerytowanemu kierownikowi FBI, za rozmowħ
o programie ochrony Ļwiadkw; adwokatowi Alanowi Lippelowi, ktry wyjaĻniþ mi prawne
aspekty zwiĢzane z gþwnym wĢtkiem; emerytowanemu detektywowi Jackowi RaffertyÓemu, ktry
odpowiedziaþ na moje pytania dotyczĢce procedury pracy policyjnej; Jeffreyowi Snyderowi, ktry
swego czasu byþ chronionym przez policjħ Ļwiadkiem. Dziħkujħ Wam wszystkim za to, Ňe
podzieliliĻcie siħ ze mnĢ swojĢ wiedzĢ i doĻwiadczeniem.
Uchylam kapelusza przed znawcĢ komputerw Nelsonem Kina, z hotelu áCztery Pory RokuÑ w
Maui, dziħki niemu odzyskaþam kilka rozdziaþw, ktre uwaŇaþam za stracone.
Jak zawsze dziħkujħ Carol Higgins Clark, mojej crce i pisarce, zawsze gotowej wysþuchaę
wszystkiego, co mi przyjdzie do gþowy.
Serdeczne Ňyczenia wszystkiego najlepszego dla mojego przyjaciela Jima Smitha z
Minneapolis, ktry przysþaþ mi potrzebne informacje o mieĻcie jezior.
Jestem wdziħczna rwnieŇ dopingujĢcym mnie do pracy dzieciom i wnukom. Nawet
najmþodsze pytaþy: áSkoıczyþaĻ juŇ ksiĢŇkħ, babciu?Ñ
Na koniec zachowaþam szczeglne sþowa wdziħcznoĻci dla mojego mħŇa Johna Conheeny,
ktry poĻlubiþ pisarkħ wiecznie poganianĢ przez napiħte terminy i potrafiþ siħ z tym pogodzię, nie
tracĢc cierpliwoĻci i poczucia humoru.
Wszystkiego najlepszego! Pozwolħ sobie zacytowaę XV-wiecznego mnicha: áKsiĢŇka
skoıczona. Niech pisarz siħ bawiÑ.
PŅniej Lacey prbowaþa siħ pocieszaę, Ňe gdyby nawet przyszþa kilkanaĻcie sekund wczeĻniej i
tak nie mogþaby pomc Izabelli; pewnie zginħþaby razem z niĢ.
Tak siħ jednak nie staþo. UŇywajĢc klucza naleŇĢcego do agencji handlu nieruchomoĻciami,
weszþa do dwupoziomowego mieszkania przy SiedemdziesiĢtej Wschodniej. Zawoþaþa: áIzabello!Ñ
w momencie, gdy Izabella krzyknħþa: áNie...Ñ i rozlegþ siħ huk wystrzaþu.
W uþamku sekundy Lacey musiaþa siħ zdecydowaę, czy uciekaę, czy siħ ukryę. Zatrzasnħþa
drzwi do mieszkania i schowaþa siħ w szafie wnħkowej w przedpokoju. Nie zdĢŇyþa przymknĢę za
sobĢ drzwi, gdy po schodach zbiegþ elegancko ubrany, jasnowþosy mħŇczyzna. Przez szparħ w
drzwiach Lacey zobaczyþa jego twarz i dokþadnie jĢ zapamiħtaþa. Widziaþa go juŇ wczeĻniej, przed
kilkoma godzinami. Teraz malowaþa siħ na niej surowa bezwzglħdnoĻę, ale Lacey byþa pewna, Ňe
jest to ten sam czþowiek, ktremu niedawno pokazywaþa mieszkanie - sympatyczny Curtis
Caldwell z Teksasu.
Obserwowaþa z ukrycia, jak przebiega obok szafy. W prawej dþoni miaþ pistolet, a pod pachĢ
trzymaþ skrzany notes. Otworzyþ drzwi i wybiegþ z mieszkania.
WejĻcia do windy i na schody przeciwpoŇarowe znajdowaþy siħ w drugim koıcu korytarza.
Lacey zdawaþa sobie sprawħ, Ňe Caldwell szybko siħ zorientuje, iŇ ten, kto wszedþ do mieszkania,
nie zdĢŇyþ go opuĻcię. Kierowana instynktem wybiegþa z szafy, Ňeby zatrzasnĢę drzwi wejĻciowe.
MħŇczyzna odwrciþ siħ i zmierzyþ jĢ wzrokiem. Miaþ bladoniebieskie, zimne jak ld oczy. Rzuciþ
siħ ku drzwiom, ale nie doĻę szybko. Lacey zatrzasnħþa je i zdĢŇyþa zasunĢę rygiel w tej samej
chwili, gdy on wkþadaþ klucz do zamka.
Serce waliþo jej jak miotem. Plecami oparta siħ o drzwi. ZadrŇaþa, kiedy Caldwell poruszyþ
klamkĢ. Miaþa nadziejħ, Ňe nie uda mu siħ wejĻę do Ļrodka.
Trzeba zawiadomię policjħ.
Trzeba wezwaę pomoc.
Izabella! - pomyĻlaþa Lacey. Sþyszaþa przecieŇ jej krzyk. Czy Izabella jeszcze Ňyje?
PrzytrzymujĢc siħ porħczy, Lacey wbiegþa po schodach przykrytych dywanem i znalazþa siħ w
kremowo-brzoskwiniowym pokoju, w ktrym w ciĢgu ostatnich tygodni nieraz siedziaþa z Izabella,
sþuchajĢc, jak zrozpaczona matka powtarza bez koıca, Ňe nie wierzy, by Ļmierę jej crki, Heather,
byþa przypadkowa.
Z duszĢ na ramieniu Lacey wbiegþa do sypialni. Izabella leŇaþa na þŇku w nienaturalnej
pozycji. Oczy miaþa otwarte, zakrwawionĢ rħkĢ prbowaþa wyszarpnĢę spod poduszki plik kartek.
Jedna, porwana podmuchem wiatru z otwartego okna, poderwaþa siħ do lotu i upadþa w drugim
koıcu pokoju.
Lacey przyklħknħþa.
- Izabello - wyszeptaþa.
Miaþa jeszcze wiele do powiedzenia - Ňe wezwie pogotowie, Ňe wszystko bħdzie dobrze - ale
wargi odmwiþy jej posþuszeıstwa. Za pŅno. Widziaþa to wyraŅnie. Izabella umieraþa.
PŅniej ta koszmarna scena czħsto jej siħ Ļniþa. Zawsze byþo tak samo: Lacey klħczy obok ciaþa
Izabelli, ktra w urywanych sþowach mwi o pamiħtniku i bþagajĢ, Ňeby zabraþa te kartki. Nagle jej
ramienia, dotyka czyjaĻ dþoı. Lacey oglĢda siħ i widzi zabjcħ o zimnych, pozbawionych uĻmiechu
oczach, ktry trzyma w dþoni pistolet wycelowany w jej czoþo i powoli naciska spust.
1
W drugi poniedziaþek wrzeĻnia telefony w biurze áParker i ParkerÑ urywaþy siħ. Lacey czuþa, Ňe
letni zastj wreszcie siħ skoıczyþ. Przez ostatni miesiĢc niewiele siħ dziaþo na rynku nieruchomoĻci
na Manhattanie; dopiero teraz znw zaczyna siħ ruch.
- NajwyŇszy czas - powiedziaþa do Ricka Parkera, ktry wþaĻnie postawiþ jej na biurku kubek
kawy. - Od czerwca nie udaþo mi siħ sprzedaę nic ciekawego. Wszyscy klienci wyjechali do
Zgłoś jeśli naruszono regulamin