Warunek - Eustachy Rylski.pdf

(550 KB) Pobierz
322528254 UNPDF
322528254.001.png
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytaæ ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj .
Niniejsza publikacja mo¿e byæ kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wył¹cznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo¿na
jakiekolwiek zmiany w zawartoœci publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siê jej
od-sprzeda¿y, zgodnie z regulaminem serwisu .
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
Projekt graficzny serii
Ma³gorzata Karkowska
Ilustracja na ok³adce
obraz René Magritte’a
Redaktor serii
Pawe³ Szwed
Redaktor prowadz¹cy
Ewa Niepokólczycka
Redakcja
Miros³aw Grabowski
Redakcja techniczna
Lidia Lamparska
Korekta
El¿bieta Jaroszuk
Copyright © by Eustachy Rylski, 2005
Copyright © by Bertelsmann Media Sp. z o.o., 2005
Œwiat Ksi¹¿ki
Warszawa 2005
Bertelsmann Media Sp. z o.o.
ul. Roso³a 10, 02-786 Warszawa
Sk³ad i ³amanie
Joanna Duchnowska
Fabryka Wyobraźni
ul. Bukowińska 22 lok. 12b, 02-703 Warszawa
ISBN 978-83-247-1936-5
Nr 45002
Przygotowanie
Czêœæ pierwsza
ARANCEWO
1
Jesienny œwit na pustej, odkrytej przestrzeni, poprzeci-
nanej brzozowymi zagajnikami. Z wilgotnych oparów
mg³y wy³oni³a siê szpica szwadronu id¹ca stêpa. Kilkuna-
stu jeŸdŸców w nieuporz¹dkowanym szyku, prowadzo-
nych przez m³odego oficera o brawurowej urodzie, przy-
gaszonej tylko nieco zmêczeniem, jakie niesie wojna.
Szpica przesz³a strumieñ, wspiê³a siê na niewielkie ob³e
wzniesienie, minê³a brzezinê upstrzon¹ tu i ówdzie rachi-
tycznymi sosenkami.
Mg³a, jak to jesieni¹, nie unios³a siê, lecz melancholijnie
rozsnu³a, pogr¹¿aj¹c wszystko w zimnej, przejmuj¹cej za-
wiesinie.
Oficer uderza³ od czasu do czasu otwart¹ d³oni¹ w rê-
kojeœæ przytroczonej do siod³a szabli, œci¹ga³ wodze w le-
wo lub w prawo, toczy³ koniem w tê i tamt¹, zrywa³ go
lub powstrzymywa³, okr¹¿a³ szpicê krótkimi ³ukami z jed-
nej lub drugiej strony, wybijaj¹c j¹ z rytmu.
By³ niespokojny, a w obsesyjnych, nerwowych gestach
czu³o siê nastrój, który poprzedza czasami wybuch nie-
kontrolowanego gniewu lub furii. Reszta kawalerzystów
stara³a siê nie zwracaæ na to uwagi, choæ pokora, z jak¹
przyjmowali kaprysy m³odego jeŸdŸca, zaœwiadcza³a o je-
go niekwestionowanej pozycji w oddziale.
Nastêpne ob³e wzniesienie wynios³o szpicê ponad mg³ê,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin