Matki do wynajęcia.doc

(17032 KB) Pobierz

 

 

                Matki do wynajęcia

 

 

Brzuch wypożyczę

 

 

Dzieci urodzone z matek zastępczych mogą liczyć na większą cierpliwość, troskę i uwagę ze strony swoich rodziców - wynika z najnowszych badań. Pierwsze takie obserwacje wykazały, że surogatki nie miały większych emocjonalnych problemów z oddawaniem noworodków. Specjaliści z Family and Child Psychology Research Centre at City University w Londynie przyjrzeli się niemal 200 rodzinom z całego świata: tym z dzieckiem pochodzącym od zastępczyni, dzieckiem poczętym metodą in vitro i naturalnie, wychowywanym przez rodziców biologicznych. Wszystkie dzieci były między dziewiątym miesiącem a pierwszym rokiem życia.

 

Beata Banasiak-Parzych, socjolog rodzinny

 

Uczucia wyższej próby?

 

 

Na podstawie wyników badań, ciepło, emocjonalne zaangażowanie i jakość macierzyństwa oraz ojcostwa wobec dziecka od matki zastępczej oraz dawczyń jajeczek, ocenione zostały wyżej. Pod uwagę wzięto pięć aspektów rodzicielskich reakcji na potrzeby niemowlęcia - nie odkryto znaczących różnic, stwierdzając wysokiej jakości rodzicielstwo. Czasami tylko pojawiała się nadopiekuńczość. Dzieci te były przecież ogromnie wyczekiwane – tak specjaliści tłumaczą zachowania opiekunów.

 

 

2 + 1

 

 

Odnotowano tylko jeden przypadek, gdy surogatka miała jakieś wątpliwości odnośnie oddania dziecka. Zastępczynie zazwyczaj twierdzą, że nie chcą znać płci dziecka, nie myślą o jego dorastaniu, nie interesuje ich też możliwości spotkania w przyszłości. Dwie trzecie zastępczyń nie była wcześniej znana badanym parom, pozostałe to siostry lub przyjaciółki matek. Relacje rodzicielskich „trójek” układają się zaskakująco dobrze - większość rodzin cały czas utrzymuje kontakt z surogatkami i nie zgłasza żadnych poważniejszych konfliktów.

 

 

Niewinna ofiara

 

 

Zdarza się i tak, że coś idzie niezgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Jak w przypadku pewnej brytyjskiej pary, która poznała zastępczą matkę przez Internet. Po jednej stronie konfliktu jest teraz małżeństwo, gotowe przyjąć upragnione maleństwo, za którego urodzenie zapłacili. Z drugiej – żyjąca w biedzie, samotnie wychowująca kilkoro dzieci matka. A w środku całego zamieszania niczego nieświadoma, malutka dziewczynka.

 

 

Rodzicielstwo za wszelką cenę

 

 

Pomimo umowy zawartej między surogatką a małżonkami oraz kilku tysięcy funtów, które wzięła od nich jako „wypłatę”, kobieta nie dotrzymała danego słowa. Tuż przed rozwiązaniem powiedziała niedoszłym rodzicom, że zmieniła zdanie i sama będzie wychowywać dziecko. A Sąd Rodzinny przyznał jej rację, dzięki czemu otrzymała wyłączną opiekę nad córeczką. Para dodatkowo musi - do osiągnięcia pełnoletniości - co miesiąc płacić 500 funtów na jej utrzymanie.

 

Handlowa wymiana?

 

 

Ten trudny przypadek po raz kolejny udowodnił, jak złe i stronnicze jest prawo dotyczące matek zastępczych. Surogatka zobowiązana jest do zgłoszenia narodzin w urzędzie i rejestracji siebie jako „samotnej matki”, nawet jeśli i tak zamierza dziecko oddać. Para, która chce otrzymać „własne” dziecko, zostanie rodzicami dopiero na mocy prawa i po przejściu przez całą procedurę adopcyjną. To, co na pierwszy rzut oka wydaje się zwykłą transakcją (bezinteresowna kobieta obdarowuje parę cudem życia), szybko zamienia się w koszmar. W miejsce uprzednio deklarowanej chęci pomocy pojawia się chciwość i szantaż emocjonalny, a zamiast oczekiwanej radości rodzicielstwa – ból, rozczarowanie, poczucie bezsilności...

 

 

Zaczęło się niewinnie…

 

 

Małżeństwo bardzo chciało mieć własne dziecko, ale okazało się to niemożliwe. Po kilku poronieniach, po rozważeniu różnych opcji, wszystkich „za” i „przeciw”, postanowili poszukać szczęścia w Internecie. Na jednym z forów internetowych zamieścili więc ogłoszenie. Wkrótce przyszła wiadomość: „Witajcie kochani! Z radością pomogę wam uczynić Waszą rodzinę pełną. Jestem uczciwa, lojalna i godna zaufania”. Aby poznać się lepiej, małżeństwo zaprosiło kobietę wraz z bliskimi do siebie, na 6-tygodniowe wakacje. Od początku nie podobały im się relacje panujące między kobietą a jej nastoletnimi pociechami, bagatelizowali jednak problem - ich dziecko miała przecież tylko urodzić, a nie wychowywać.

 

 

Kosztowna miłość

 

 

Zaszła w ciążę po trzeciej próbie zapłodnienia. „Jesteśmy w ciąży!” obwieściła w końcu szczęśliwym rodzicom. Na początku wszystko było tak, jak małżonkowie zakładali. Stosunki układały się znakomicie - troszczyli się o ciężarną, zdrowo ją odżywiali, chodzili razem na wizyty kontrolne, wcierali kremy, przypominali o suplementach itp. Zaczynali też przywiązywać się do maluszka… Z czasem surogatka zaczęła upominać się jednak o gotówkę, co tydzień dostawała więc „kieszonkowe” (od 60 do 100 funtów). Obawiali się, że gdy zaprotestują, kobieta zerwie z nimi umowę.

 

Szantaż emocjonalny

 

 

W połowie ciąży, w wyniku niegroźnych komplikacji, zastępcza matka musiała iść do szpitala. Zażądała pieniędzy na utrzymanie swoich synów, w tym kieszonkowego na wyjścia do klubów – ok. 200 dodatkowych funtów tygodniowo. Ponieważ małżeństwo odmówiło, przestała się do nich odzywać. Na próby nawiązania kontaktu reagowała opryskliwie. Nie dotrzymywała wcześniejszych warunków. Trzy miesiące przed porodem przysłała pismo, w którym poinformowała parę, że zrywa umowę i zamierza zatrzymać dziecko. Niedoszli rodzice byli zrozpaczeni, ale najgorsze miało dopiero nadejść: podczas spotkania pojednawczego kobieta oznajmiła, że rozważa ofertę bezdzietnej przyjaciółki, która za 20 tys. funtów chce od niej dziecko odkupić.

 

 

Bezsilność…

 

 

Upragniona dziewczynka wreszcie przyszła na świat, ale pary nawet nie wpuszczono na porodówkę. Niedoszli rodzice do końca łudzili się, że surogatka dotrzyma obietnicy. Kiedy odwiedzili ją po porodzie, przy łóżku spotkali pełno członków jej rodziny. Kobieta przywitała ich słowami „Co tu robicie? To moje dziecko, moja córeczka, nie wasza!”.

 

Walka o dziecko

 

 

Inwestując wszystkie oszczędności w adwokatów, małżonkowie rozpoczęli sądowe postępowanie. Chcą pełnych praw do dziecka, bo – jak uzasadniają - dzieląc je z biologiczną matką, narażą córeczkę na życie w dwóch, skrajnie odmiennych światach. Zdaniem pary, metody wychowawcze zastępczyni dalekie są od ideału. Nie ma ona dobrego kontaktu, ani nawet żadnego wpływu na swoje dzieci. Poza tym notorycznie łamała wcześniejsze zobowiązania, nie licząc się z uczuciami niedoszłych rodziców. Surogatka twierdzi z kolei, że cały czas zachowała się bez zarzutu, a jej motywy od początku były szlachetne. Jeśli córeczka będzie chciała spotkać się z biologicznym ojcem, może to zrobić, gdy skończy 18 lat.

 

 

Na granicy prawa

 

 

The American Society for Reproductive Medicine szacuje, że każdego roku rodzi się w Stanach Zjednoczonych kilkaset dzieci urodzonych przez surogatki. Dyrektor Centre for Surrogate Parenting (Centrum na rzecz Zastępczego Rodzicielstwa) rokrocznie przyjmuje oficjalne zgłoszenia od ok. 100 par poszukujących matek (przy czym część klientów, to pary homoseksualne). Ale nikt nie prowadzi szczegółowych rejestrów takich ciąż i stąd problem z oszacowaniem dokładnej liczby urodzonych dzieci. Lekarze muszą zgłaszać jedynie liczbę zaimplantowanych zarodków, ale dopóki ciąża nie zostanie potwierdzona, trudno stwierdzić późniejsze narodziny. Praktyki z udziałem surogatek zabronione są w większości europejskich krajów i w 12 stanach USA. Powstaje jednak coraz więcej, działających na granicy prawa agencji zrzeszających matki zastępcze, które za pieniądze rodzą kolejno nawet do 10 dzieci.

 

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin