Kasprowicz Wiersze.txt

(22 KB) Pobierz
 Jan Kasprowicz

Wiersze

Gdy przyjdzie czas

Gdy przyjdzie czas, Gdy przyjdzie czas
Odchodzi� od p�l tych i ��k,
S�o�cu si� nisko pok�oni�,
Niebu pok�oni� si� w kr�g.
O Bo�e m�j, o Bo�e m�j! -
Tak szepn� usty wdzi�cznemi:
Da�e� mi wszystko, co mog�e�:
Zapach tej drogiej ziemi.
�al b�dzie i��, �al b�dzie i��,
Ci�ar zawi�nie u st�p,
Chyba �e w g�r tych obliczu
Cichy sprawicie mi gr�b.
Tej roli pi�d�, tej roli pi�d�
Ostatni� mi b�dzie ostoja:
Tu si� mej duszy t�sknice
Na wieki wiek�w ukoj�.

G�upi tylko ma pewno��

G�upi tylko ma pewno��, �e wszystko, co robi,
Jest dobre, a za� jeszcze g�upszy ufa �wi�cie,
�e dzie�o jego przetrwa jak ten blask w zam�cie
Wieczystej fali morskiej. M�drca - m�wi� - zdobi
W�tpienie, kres m�dro�ci wszelkiej i pocz�cie:
Kt� zliczy, ile jeszcze ten strumie� wy��obi
G��bokich jam w swych brzegach? Nim rok przysposobi
D�o� wiosny dla p�k�wek na zwi�d�ym dzi� pr�cie
Przydro�nej tej wierzbiny, kt� odgadnie, ile
Wytry�nie z niego listk�w?... A jednak mie� chwil�
Pewno�ci, �e jutrzejsze nie obali rano -
Czy w tobie, czy za tob� - tego, co� zbudowa�
Dzi� wiecz�r! Za t� rozkosz, si�gaj�c� powa�
Niebieskich, niechby ciebie najg�upszym nazwano!

Krzak dzikiej r�y w Ciemnych Smreczynach

1
W ciemnosmreczy�skich ska� zwaliska,
Gdzie pawiookie drzemi� stawy,
Krzak dzikiej r�y p�s sw�j krwawy
Na plamy szarych z�om�w ciska.
U st�p mu bujne rosn� trawy,
Bokiem si� pi�trzy turnia �liska,
Kosodrzewiny w�owiska
Poobszywa�y g�a�ne �awy...
Samotny, senny, zadumany,
Skronie do zimnej tuli �ciany,
Jakby si� l�ka� tchnienia burzy.
Cisza... O li�cie wiatr nie tr�ca,
A tylko limba pr�chniej�ca
Spoczywa obok krzaku r�y.

2
S�o�ce w niebieskim l�ni krysztale,
�wiat�o�ci� sta�y si� granity,
Ciemnosmreczy�ski las spowity
W bladob��kitne, wiewne fale.
Szumna siklawa mknie po skale,
Pas rozwijaj�c srebrnolity,
A przez mg�y id�, przez b��kity,
Jakby wzdychania, jakby �ale.
W skrytych za�omach, w cichym schronie,
Mi�dzy graniami w s�o�cu p�onie,
Zatopion w szum, krzak dzikiej r�y...
Do �cian si� tuli, jakby we �nie,
A obok limb� tocz� ple�nie,
Limb�, zwalon� tchnieniem burzy.

3
L�ki! wzdychania! roz�alenia,
Przenikaj�ce nie�wiadomy
Bezmiar powietrza... Hen! na z�omy,
Na blaski turnic, na ich cienia
Stado si� kozic rozprzestrzenia;
Nadziemskich lot�w ptak �akomy
Rozwija skrzyde� swych ogromy,
�wistak gdzie� �wiszcze spod kamienia.
A mi�dzy zielska i wykroty,
Jak l�k, jak �al, jak dech t�sknoty,
Wtuli� si� krzak dzikiej r�y.
Przy nim, ofiara, ach! zamieci,
Czerwonym pr�chnem limba �wieci,
Na wznak rzucona �wistem burzy...

4
O roz�alenia! o wzdychania!
O tajemnicze, dziwne l�ki!...
Zi� zapachnia�y �wie�e p�ki
Od niw liptowskich, od Krywania.
W dali echowe s�ycha� grania:
Jakby nie z tego �wiata d�wi�ki
P�yn� po rosie, co hal mi�kki
Aksamit w wilgn� biel os�ania.
W seledyn stroj� si� niebiosy,
Wilgotna biel wieczornej rosy
B�yszczy na kwieciu dzikiej r�y.
A cichy powiew krople str�ca
Na limb�, co tam pr�chniej�ca
Le�y, zwalona wiewem burzy...

Nie wr�cisz do mnie

Nie wr�cisz do mnie,
Nie wr�cisz do mnie
I ja nie wr�c� do ciebie:
Umar�y �ywe twe oczy,
Kt� p�acze po ich pogrzebie?
Patrza�em w blask ich,
Patrza�em w blask ich,
Dusza si� moja spali�a -
Wyros�a nad ni� samotna,
Chwastem okryta mogi�a.
Czy� zmartwychwstanie,
Czy� zmartwychwstanie
To serce smutnego �wiata?
Topole w oczach mych wi�dn�,
Szaruga po nich przelata.
Nie wr�cisz do mnie,
Nie wr�cisz do mnie
I ja nie wr�c� do ciebie...
O drzew po��k�e upiory,
O dni s�onecznych pogrzebie!

Od drzwi tych nie odejd�

Od drzwi tych nie odejd�, puka� nie przestan�,
Bo w oknach tego domu bia�a Cisza stoi,
A czuj� - jak�e� bardzo! - �e dla duszy mojej
Potrzebne jej lekarstwo... Ka�dy ma sw� ran�,
Wi�c po c� si� dziwicie, �e i mnie si� dwoi
W �renicach od up�ywu krwi, tocz�cej pian�
Pod stopy z�ych czy dobrych przechodni�w... Nieznane
Jest szcz�cie, a znanego szcz�cia cz�ek si� boi,
A�eby nie uciek�o... Lecz ja wiem, �e ona,
Ku polom przez te szyby patrz�ca, ma nogi
Bez skrzyde� i bez skrzyde� �nie�yste ramiona.
W dzieci�cych dniach, �r�d wiosny, nim si� jeszcze zbo�e
Wyk�asza, raz w sw�j u�cisk zamkn�a mnie drogi;
Jam wyrwa� si� i oto znam wykrzyknik: gorze!

Wiatr gnie sieroce smreki...

Wiatr gnie sieroce smreki,
W okna mi deszczem siecze;
Cicho si� moja dusza
Po mg�awych drogach wlecze.
Ku turniom p�ynie krzesanym,
Ku �cie�kom nad przepa�ciami,
Gdzie widmo bo�ych tajemnic
Zmaga si� w szumach z nami.
Ku wierchom d��y strzelistym,
Spowitym w s�oneczne z�ota,
Gdzie o bezbrze�nych przestrzeniach
Samotna �ni t�sknota.
Wiatr gnie sieroce smreki,
Mg�awica deszczem pr�szy...
Hej, g�ry! zakl�te g�ry!
T�sknico mojej duszy!

Zasnu�y si� senne g�ry

Zasnu�y si� senne g�ry
W mg�aw� jesienn� opon� -
S�o�ce nad nimi si� pali,
Wyz�aca pola skoszone.
Kurz osiad� na jasionach,
na brzozach li�� si� czerwieni -
O smutna godzino roz��ki,
O smutna, cicha jesieni!
Odchodz�, bo czas mnie wo�a...
�lad po mnie czy� tu zostanie?
O g�ry, o pola skoszone,
O ciche, smutne �egnanie.

Witajcie, kochane g�ry...

I
Witajcie, kochane g�ry,
O, witaj, droga ma rzeko!
I oto zn�w jestem z wami,
A by�em tak daleko!
Dzielili mnie od was ludzie,
Wrzaskliwy rozgwar miasta,
I owa �mieszna cierpliwo��,
Co z wyrzeczenia wyrasta.
Oddalne to s� przestrzenie,
Pustkowia, bezp�odne g�usze,
Przerywa je tylko t�sknota,
Co ku wam p�dzi dusz�.
I ona mnie wreszcie przygna�a,
�e widz� was oko w oko,
�e s�ysz�, jak szumisz, ty wodo,
Szeroko i g��boko.
Tak! Chodz� i patrz�, i s�ucham -
O jak�e� tu mi�o! jak mi�o! -
I �ledz�, czy co� si� tu mo�e
Od kiedy� nie zmieni�o?
Nic, jeno w chacie przydro�nej
Zmar� m�j przyjaciel leciwy
I usch�y dwie wierzby nad rowem,
Stra�niczki wiosennej niwy.
A za to �wie�ym si� li�ciem
Pokry�y nasze jesiony

I jaskry si� z�oc� w trawie
Zielonej, nie pokoszonej.
A za to p�yn� od pola
Tw�rcze podmuchy wieczno�ci,
Co �mier� na �ycie przetwarza
I �cie�ki my�li mych pro�ci.
Witajcie, kochane g�ry,
O, witaj, droga ma rzeko!
I oto zn�w jestem z wami,
A by�em tak daleko! 

Przeprosiny Boga 

�yli dwaj staruszkowie
W ogromnej za�y�o�ci
Z staruszkiem Panem Bogiem
Prostym jak oni pro�ci. 
Chodzili z Nim na "jednego"
Do Pietra czy do Jakuba,
Nigdy si� nie zachwia�a
Przyjazna z Nim rachuba. 
Przyja�� to by�a szczera,
przyja�� to nie na �arty:
Gwarzyli z sob� jak mogli,
Grywali z sob� w karty. 
A� tu jednego razu
Oblaz�a ich wielka trwoga:
Wm�wi� w nich jaki� ceper,
�e obrazili Boga. 
�e go pospolituj�,
�e miejsce jego jest w tumie,
Nie w zwyk�ej ch�opskiej cha�upie,
Nie w zwyk�ym ch�opskim rozumie. 
I wida� wszelk� mia� s�uszno��
M�drala edukowany,
Bo nagle im si� wyda�o,
�e B�g opu�ci� ich �ciany. 
I odt�d mieli ci starcy
�ywot ju� ca�kiem zatruty,
I ch�� ich wzi�a ogromna
Jakiej� ogromnej pokuty. 
"Ja si� ukorz� w ten spos�b,
�e p�jd�, na pocz�tek,
My� nogi dwunastu dziadom
We Wielki Czwartek czy Pi�tek". 
"A ja - o�wiadczy� drugi -
W ten spos�b grzech sw�j okupi�,
�e b�d� jak �wi�ty Szymon
Lat siedem sta� na s�upie". 
Tak id�c, tak si� kajaj�c,
Tak ch�oszcz�c swe niecne wady
Wcale si� nie spostrzegli,
�e kto� - ciap! ciap! - w ich �lady. 
Usiedli na burcie rowu,
Straszliwie utrudzeni,
A obok nich usiad� kto� trzeci
W jaworu ch�odnej cieni. 
"C� to si� z wami dzieje?"
Zapyta w�drowiec nieznany.
"Szukamy Pana Boga,
Opu�ci� nasze �ciany". 
"Ja sobie rachuj� - rzek� jeden -
�e przecie� Go odnajdziemy,
Cho� rzuci� nasz� cha�up�
Nic nie m�wi�cy, niemy". 
"Za� moja kalkulacja -
Tak drugi si� w�tpi� o�mieli -
�e chyba nie ma go wcale,
Nie znajdzie si� do niedzieli". 
Poklepa� ich po ramieniu
I tak im od razu powie:
"Po co si� w��czy� po �wiecie,
Wracajmy, staruszkowie! 
Zajrzymy sobie po drodze
Do Pietra lub pana Jakuba,
A potem zagramy w karty,
To b�dzie najlepsza rachuba". 
"Dy� to nasz Pan B�g, o, raty!
O, przepraszamy Ci� mile
Za g�upi� my�l nasz�, �e m�g�by�
Rzuci� nas cho�by na chwil�".

�wi�ty Bo�e, �wi�ty mocny

O niezg��bione, nieobj�te moce!
Skrzyd�ami trzepoc�
jak ptak ten nocny,
kt�remu okiem kazano skrwawionem
patrze� w blask s�o�ca...
�wi�ty Bo�e! �wi�ty Mocny!
�wi�ty a Nie�miertelny!...
A moje skrzyd�a plami
krew, kt�ra cieknie bez ko�ca
z mojego serca...
A oko moje zachodzi mg��,
kt�ra jest skonem
i mego serca, i duszy mej!
Niech b�dzie skonem i Twoim!
�wi�ty Bo�e! �wi�ty Mocny,
�wi�ty a Nie�miertelny,
zmi�uj si� nad nami!
I niechaj �zy,
kt�re o jasnym poranku
wisz� na k�osach wypocz�tych zb�
lub szkliw� pian� okrywaj� k�py
w sen otulonych traw,
zmieni� si� w g�o�ne skargi
i bez ustanku
p�yn� do Twoich z�rz...
Niechaj rozszarpi� na strz�py,
na krwawe szmaty
�uny �witowe, powsta�e nad ziemi�,
gdzie b�l i rozpacz drzemi�,
ogromne, przez Szatana zap�odnione �wiaty,
a mo�e przez Ciebie,
o �wi�ty, Nie�miertelny, �wi�ty, Mocny Bo�e!
Dlaczego moje li wargi
maj� wyrzuca� krwaw� pie��?!
P�acz ze mn�!
Dlaczego sam mam i�� w t� przestrze� ciemn�,
cho� �ar po�udnia pali si� w przestworze?...
Dlaczego sam mam wlec si� na rozdro�e,
ku tym pochy�ym krzy�om,
kt�rym na czarne ramiona
kracz�ca siada wrona
i dziobem zmar�e rozsypuje pr�chno?
Niech g�uche �ale nie g�uchn�!...
Id� ze mn�!
Zrzu� z Siebie, Ojcze, nietykalne blaski!
Zgarnij ze Siebie t� bo��,
t� w�adaj�c� moc, co nad wiekami
nieugaszon� p�omienieje zorz�
i �wiat�o�� daje �wiatom,
i �wiaty w swoim ogniu na popio�y trawi!
Sta� si� tak lichy, jak ja, i skulony
i doczesno�ci okryty �achmanem,
wlecz si� nieszcz�snym �anem
za kluczem w dal przymglon� ci�gn�cym �urawi,
ku cichej, na rozstajach kopanej mogile
zapomnianego cz�owieka!
Albo w Swej ca�ej, wiekuistej sile,
w ca�ej pot�dze wszechmocnego bytu,
sta� przy mym boku
i dusz� moj� rozszerz do Swego bezmiaru,
i oczy moje, w smutku zapatrzone strony,
ro...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin