R417. Dale Ruth Jean - Śniadanie do łóżka.pdf

(963 KB) Pobierz
RUTH JEAN DALE
RUTH JEAN DALE
Śniadanie do łóżka
Tytuł oryginalny: Breakfast in bed
Seria wydawnicza: Harlequin Romance (tom 417)
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Och, Clarence, nie możemy być razem przecież dałeś słowo innej..
Brooke zamrugaa oczyma chcąc pozbyć się mgieki jaka uniemożliwiaa jej odczytanie
ozdobnych napisów na planszy która pojawia sie na ekranie. Szczerze mówiac byo to
zupenie niepotrzebne ponieważ widziaa ten film tak wiele razy iż znaa go na
pamiąć Zakazana miość czarno-biay obraz z 1925 roku by pierwszym filmem w
którym pojawia się szesnastoletnia wówczas Cora Jackson Mimo że minęo tyle czasu
jej pena uroku rola nieodmiennie zachwycaa dwudziestopięcioletnią Brooke
Hamilton która towarzyszya byej gwieździe przez ostatnie lata jej życia
Fascynująco piękna kobieta o twarzy dziecka wdzięcznym krokiem przesunęa się po
ekranie W tym momencie do Brooke zamara na grzbiecie dużego rudego kota
uożonego wygodnie na jej kolanach Zwierzą należao do panny Cory i zostao wraz z
jeszcze jednym przekazane Brooke na mocy testamentu starszej pani. Minęy już dwa
miesiące od jej śmierci a mimo to Brooke nie zdążya się jeszcze przyzwyczaić do myśli
że jej przyjacióka i mentorka odesza na zawsze bowiem nawet jako
osiemdziesięcioparoletnia kobieta wciąż pena bya wigoru i czaru
Kot poruszy sią niecierpliwie
- Przepraszam cię Gable - szepnęa Brooke, powracajac do gaskania puszystego
grzbietu zwierzęcia - Wiem że często zdarza mi sią tak zamyślić ale bardzo mi jej
brak... Zresztą tobie pewnie też
Westchnąwszy ciężko przeczytaa napis na kolejnej planszy Nie możesz splamić
swego honoru! Zawsze jednak będziesz moją jedyną miością.. Ach, nie patrz na mnie
w ten sposób!
Modziutka panna Cora dramatycznym gestem przycisnęa do do ust zaś w jej
oczach zalśniy zy Przyjacióka wielokrotnie opowiadaa zdumionej Brooke, że w
epoce kina niemego kamerzyści gotowi byli uczynić wszystko by uzyskać jak
najbardziej korzystne ujęcie
- Oczywiście nie mogo obyć się bez cebuli - śmiaa się nieraz. - A kamerzysta musia
być prawdziwym geniuszem aby sprawić że te zy wygląday autentycznie Ach co ja
wtedy wiedziaam o graniu? - wzdychaa - Byam przecież zwyką dziewczyną z
Illinois która przypadkiem trafia do Hollywood
Ten przypadek nieodwracalnie zmieni dotychczasowe życie panny Cory, a pośrednio
też i losy samej Brooke.
- Niesamowite - powiedziaa cicho drapiąc kota delikatnie za uchem.
Tymczasem zwierzatko prychneo gośno wpatrując się przy tym intensywnie w drzwi,
jak gdyby spodziewao się że za chwilę coś przez nie wtargnie do pokoju
Drzwi owe, podobnie jak wszystko w Glennhaven, ogromnej wiktoriaskiej posiadości
na zboczu wzgórza, królujapego nad Boulder w stanie Kolorado przypominay swym
wyglądem dawno minione czasy szyku i przepychu. Brooke przysza tu tego dnia z
zamiarem posprzątania i posegregowania pamiątek po pannie Córze ale bya tak
przygnębiona iż nie potrafia
zmusić sią do wykonania tego zadania Dlatego odszukaa jedna ze swych ulubionych
kaset i wożywszy ją do magnetowidu usiada wygodnie w fotelu Szczerze mówiąc to
też nie przynioso jej ulgi
Cora Jackson Browne bya jej bliższa niż ktokolwiek z czonków jej prawdziwej rodziny.
Bya dla niej jak matka czy raczej babcia ponieważ dzielio je ponad sześćdziesiaf lat
Śmierć panny Cory tym mocniej wstrząsnęa Brooke, że nastąpia cakowicie
niespodziewanie.
Pewnego wieczoru starsza pani jak zwykle poożya sią spać aby już wiącej się nie
obudzić W ten delikatny i peen spokoju sposób zakoczyo sią jej wspaniae życie Po
kilku dniach okazao się jednak iż panna Cora przeczuwaa swe ryche odejście jako że
w dugim i niesychanie szczegóowym liście spisaa swą ostatnią wolą Przede
wszystkim pragnęa ona cichego skromnego pogrzebu na którym nie życzya sobie
czonków swej rodziny Ci mieli zostać powiadomieni dopiero tuż przed oficjalnym
odczytaniem testamentu Opieką nad kotami akr ziemi oraz niewielki domek gościnny
przekazaa zaś Brooke.
Taka dokadność wręcz granicząca z drobiazgowością bya typowa dla panny Cory i
choć Brooke nie do koca rozumiaa niektóre z jej zalece postanowia że zrobi
wszystko aby wprowadzić je w życie Dlatego też zjawia sie tego dnia w Glennhaven,
by rozpocząć smutne acz zaszczytne zadanie uporządkowania rzeczy należących do
dawnej gwiazdy filmowej tak aby przygotować dom na przybycie jego nowego wa-
ściciela W ten sposób moga po raz ostatni oddać przysugą swej ukochanej
przyjacióce Byo jej ciężko lecz
W tym momencie jej rozmyślania przerwa Gable, który niespodziewanie poderwa się i
usiad na jej kolanach wpatrując się intensywnie w uchylone drzwi Po chwili pooży
uszy po sobie i wbijając pazury w jej dżinsy wykona idealny koci grzbiet
- Co się dzieje? - zapytaa próbujac uspokoić go drapaniem po brzuchu, co zwykle
natychmiast pomagao lecz tym razem jednak zawiodo - Usyszaeś coś dziwnego?
Nie miaa pojącia co kocisko mogo syszeć poprzez dochodzące z telewizora rzewne
dźwięki muzyki Tymczasem kot zjeży się jeszcze bardziej, co nie tyle zaniepokoio ile
raczej zaintrygowao Brooke.
- O co chodzi, Gable? - zagadnęa agodnie - Przecież nie ma tu nikogo oprócz nas
W tej samej chwili drzwi otwary sią z impetem i do pokoju wbieg pies! May biao-
czarny terier, którego wyszczerzone zęby wyraźnie wskazyway iż gotów jest do ataku
Co ten pies robi tutaj, w Glennhaven, miejscu, które od dawna jest schronieniem
okolicznych kotów zastanawiaa się goraczkowo.
Gable'a ta kwestia ani trochę nie interesowaa wola czym prędzej salwować się
ucieczka, Prychając gniewnie zeskoczy z kolan swej opiekunki czym sprowokowa
czworonożnego przybysza do gośnego szczekania Brooke z przerażeniem zerwaa się
na równe nogi Tymczasem terier który zdawa sią w ogóle jej nie zauważać ruszy w
pogo za kotem Najkrótsza droga między zwierzętami biega dokadnie przez punkt
w którym staa Brooke, więc pies bez wahania skierowa się dokadnie w tą stroną
Dziewczynę ogarnęa panika Chcąc jak najprędzej uciec przed zagrożeniem uskoczya
w bok niestety w zym kierunku gdyż niechcący nadepnęa na psiaapą Intruz zawy
rozdzierajapo, co jeszcze bardziej ją przestraszyo
Z holu dobieg ją gęboki męski gos
- Larry? Larry, gdzie jesteś ty nieznośna psino?
Kot tymczasem skorzysta z chwili nieuwagi swego prześladowcy, by zwinnie
wskoczyć na znajdująca sią nad kominkiem pókę Teraz wreszcie czu sie na siach
stawić czoo agresorowi Zwykle agodny wyraz jego pyszczka ustąpi miejsca
wyjatkowo groźnej minie a zjeżona na grzbiecie sierść miaa przekonać napastnika o
intencjach zagniewanego kota. Larry szczekną raz jeszcze a widzac że nie przynosi to
oczekiwanego efektu, rzuci sią w kierunku kominka potrapając przy tym znajdującą
się tam witrażową przesoną Szklana tafla z brzękiem roztrzaskaa sią o palenisko
czego pies w ogóle nie zauważy tak by pochonięty próbami schwytania kota
Jego nieustanne ujadanie jakim dodawa sobie odwagi przyprawiao Brooke o gęsią
skórkę Wreszcie odwrócia sią i ruszya biegiem w kierunku drzwi Potrzebowaa bro-
ni czegokolwiek szczotki kija czegoś co pomogoby jej odciagnac to okropne
haaśliwe stworzenie od pupila panny Cory.
Niespodziewanie stanęa twarzą w twarz z nieznajomym mężczyzną który zdawa się
być równie tym zdumiony zwaszcza że nie zdążya wyhamować i z impetem wpada
w jego ramiona Jej nozdrza wypeni lekki zapach dobrej wody po goleniu. Silne
męskie ramiona przytrzymay ją przez krótki moment po czym pomogy jej odzyskać
równowagą Na usta przybysza wypyną ciepy uśmiech Brooke nie moga oderwać
spojrzenia od jego przystojnej twarzy Zdawaa sobie sprawę że niegrzecznie tak sią
wpatrywać w obcą osobę ale nie moga nic na to poradzić Wszystko byo w nim
doskonae począwszy od kruczoczarnych wosów poprzez pene humoru i inteligencji
spojrzenie orzechowych oczu a skoczywszy na pięknych skorych do uśmiechu
ustach.
Minęa duższa chwila zanim Brooke uświadomia sobie że ten przebrzydy pies wciąż
szczeka bezskutecznie próbując wskoczyć na pókę aby zrobić krzywdę niewinnemu
kotu który przed jego przybyciem spokojnie zajmowa się wasnymi sprawami.
- Czy to paski pies? - zapytaa wskazujac drżąca donią na haaśliwego czworonoga
- Proszę go uspokoić
- A co go tak zdenerwowao? - odpar nieznajomy, unoszac brwi.
Jego spojrzenie powędrowao od twarzy Brooke ku wściekle ujadajacemu psu aż
wreszcie spoczęo na prychajacym gniewnie Gable'u.
- Ależ tu jest kot! - zauważy z nie skrywanym oburzeniem
- Oczywiście - przytaknęa nieco zdumiona tonem jego gosu
Z ulga odnotowaa fakt że nieznajomy znalaz się już pomiędzy nia a psem Jeśli
chodzi o koty to nigdy w życiu się żadnego nie obawiaa ale każdy pies nawet spokoj-
ny wywoywa u niej nieprzyjemny dreszcz a obecny tu przedstawiciel tego gatunku
do najspokojniejszych nie należa
- Skad się tu wziaj kot? - chcia wiedzieć mężczyzna -A przy okazji, co pani tu robi? Nie
mam wprawdzie nic przeciwko temu, ale sama pani rozumie...
- Porządkuję dom przed przyjazdem nowego waściciela
- W tym momencie dotaro do niej z kim rozmawia - Ojej...- wyrwao jej się
- To waśnie ja - UśmiechnaJ sią wyciagajap do niej ręką
- Jestem Garrett Jackson A pani zapewne nazywa sią Brooke Hamilton.
- Tak. - Skinęa gowa podając mu do W chwili gdy wymieniali uścisk po jej plecach
przebieg delikatny dreszczyk
- Proszę- spojrzaa bagalnie - niech pan coś zrobi z tym psem Nie sadzę żeby
Gable'owi coś się mogo stać ale.. - przerwaa na moment - Ale to szczekanie za chwilę
doprowadzi mnie do rozstroju nerwowego.
- Ja się już zdążyem przyzwyczaić - Ukląk po czym pstrykną palcami - Chodź
Larry. Chodź staruszku - poprosi agodnym gosem
Pies w ogóle sią nie przeją tylko obejrzawszy się szybko zaczaj szczekać jeszcze
gośniej
- Larry, chodź tu natychmiast - zażąda Garrett stanowczo wskazując na bezcenny
chodnik w orientalnym stylu.
Tym razem pies nawet nie zada sobie tyle trudu aby spojrzeć na swego pana
- Do diaba - zaklą pod nosem Garrett, podnosząc siąz klaczek. - Co mu sie stao?
Owszem bywa nieznośny ale jeszcze nigdy się tak nie zachowywa
- Może to w ogóle nie jest Lany - zasugerowaa Brooke.
- Może to jego zy brat bliźniak
Garrett roześmia sią serdecznie Brooke nie moga nie zauważyć jak atrakcyjny by
gdy się uśmiecha choć podejrzewaa że w każdej sytuacji wygląda równie
interesujaco.
- Bardzo zabawne - powiedzia w kocu - Ale umiem sobie z nim poradzić
- Tak? - mruknęa z powątpiewaniem - Chciaabym to zobaczyć
Zerknęa z niepokojem na kota który w tej chwili zdawa się być bardziej zirytowany
niż przestraszony Nie moga sią oprzeć wrażeniu iż podobnie jak ona sama Gable
ciekaw jest jak rozwinie sią sytuacja
- Nie wierzysz mi? - Garrett przyjrza sią jej badawczo - Zaożymy się?
- Nie ma mowy! - zawoaa - Nie mam natury hazardzisty. - Rzeczywiście zwykle
unikaa jak ognia jakiegokolwiek ryzyka - Chcę po prostu żeby ta bestia daa spokój
mojemu kotu.
- Dobrze, dobrze - mrukną po czym wychyli gową za drzwi
Dao to Brooke możliwość swobodnej obserwacji jego doskonale zbudowanego ciaa
odzianego w krótkie bąkitne spodenki oraz biaą bawenianą koszulkę Pomyślaa iż
to takie niesprawiedliwe że po świecie chodzą ludzie o idealnym wyglądzie
- Molly - zawoa - Czy możesz tu przyjść kochanie? Brooke uniosa brwi
- Żona? Dziewczyna? Czy może jeszcze ktoś inny? - zapytaa bez zastanowienia
Garrett uśmiechną sie szeroko i odrobiną prowokująco
- Córka - odpar
- Ach, rozumiem. - Niemalże westchnęa z ulga
- Wątpią ale nie szkodzi.
W drzwiach pojawia się drobna postać Uśmiech Garretta natychmiast nabra
niesychanej czuości i ciepa
- O jesteś soneczko - powita maa - Jak myślisz uda ci sią odciągnąć uwagą Larry'ego
od kota tej pani?
Dziewczynka kiwnęa twierdzaco gówka po czym jej pene powagi spojrzenie
spoczeo na Brooke.
- Dzie dobry Nazywam sią Molly Jackson - przedstawia się.
- A ja Brooke Hamilton Mio mi cię poznać Molly
- Dziękuję - odpara z caa powagą dziewczynka - Mam pięć lat A pani?
Maa bya urocza Delikatne jasne woski otaczay wdzięczną twarzyczkę a orzechowe
oczy, takie same jak u ojca, spogląday rezolutnie
- Ja mam dwadzieścia pięć - wyjaśnia czując na sobie wzrok Garretta.
- O to jest pani prawie dorosa - zauważya Molly
- Chyba tak choć czasem mam co do tego poważne wątpliwości - Brooke z trudem
powstrzymaa wybuch śmiechu
- A Gart ma trzydzieści dwa - poinformowaa dziewuszka
- Gart? - Zerknęa na stojacego obok mężczyznę. - Nazywa cię Gart?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin