R550. Greene Carolyn - Potęga miłości.pdf

(582 KB) Pobierz
Greene Carolyn - Potêga mi³oœci.rtf
Carolyn Greene
Pot ę ga miło ś ci
(Manying Mr. Right)
PROLOG
– Przyszliśmy tu, by się pobrać. – Głos Grega, niŜszy niŜ u większości osiemnastolatków,
dodawał mu powagi i autorytetu.
Urzędnik rzucił porozumiewawcze, pełne cynizmu spojrzenie sekretarce, która podała mu
wypełnione formularze. Pochylił się nad zarzuconym papierami mahoniowym biurkiem.
– Pobrać się, tak? A wyglądasz raczej, jakby przywieziono cię tu za jakąś rozróbę lub za
piractwo drogowe.
Zakłopotana Christina nerwowo odgarnęła opadający na czoło kosmyk bujnych włosów.
Zdecydowała się włoŜyć letnią, białą sukienkę, poniewaŜ kolor wydał jej się odpowiedni na tę
okazję, ale teraz zdała sobie sprawę, Ŝe na tle Grega prezentuje się zbyt elegancko.
Głęboko osadzone ciemne oczy, śniada cera, arogancki uśmiech i zniszczone ubranie
sportowe – łatwo zrozumieć, dlaczego do chłopca przylgnęło przezwisko „włoski łotrzyk”. Greg
objął Christinę w talii, a ona natychmiast zareagowała na ten gest przyspieszonym biciem serca;
Wiedziała, Ŝe jasno-kasztanowe włosy i jasna cera powodują, iŜ większość ludzi postrzega ją
jako słodkie niewiniątko. Chcąc dodać sobie powagi, szybko schowała za plecy rękę; w której
kurczowo ściskała swą ukochaną szmacianą lalkę.
Pan Terby zdjął okulary i połoŜył je na ślubnych dokumentach.
– Kochanie, czy twoi rodzice wiedzą, gdzie jesteś? Christina wyprostowała się i mocniej
ścisnęła lalkę.
– Nie jestem małą dziewczynką – odpowiedziała, lecz jej głos nie brzmiał zbyt przekonująco.
– Mam osiemnaście lat i jeden miesiąc, a to oznacza, Ŝe mogę juŜ legalnie wyjść za mąŜ.
– Zgadza się – odpowiedział pan Terby, ponownie zakładając okulary i porządkując
dokumenty. – Jednak sam jestem ojcem i moim obywatelskim obowiązkiem jest dopilnowanie,
by młodzi ludzie nie spieszyli się zbytnio z decyzją, która naleŜy do najwaŜniejszych w Ŝyciu. Od
jak dawna jesteście zaręczeni?
Greg spojrzał wymownie na zegarek.
– Dwie godziny – powiedział wyzywająco, gniewnie marszcząc brwi.
Przez dłuŜszą chwilę nie padło ani jedno słowo. Christina pomyślała, Ŝe Greg niepotrzebnie
zadziera z urzędnikiem państwowym. WciąŜ nie mogła się przyzwyczaić, Ŝe jej narzeczony jest
urodzonym buntownikiem, zawsze gotowym do przeciwstawiania się autorytetom. Jednak z
drugiej strony musiała przyznać, iŜ właśnie ta cecha jego charakteru pociągała ją najbardziej.
W końcu pan Terby, wzdychając z rezygnacją, zwrócił się ponownie do Christiny:
– Jeśli ty i twoja laleczka jesteście gotowe...
– To nie jest Ŝadna laleczka. – Mimo iŜ jej słowa były tylko nieznacznie głośniejsze od
szeptu, przykuły uwagę urzędnika. Nie potrafiłaby nawet wytłumaczyć, dlaczego to takie waŜne,
274362181.001.png
by szmaciana zabawka, którą razem z Gregiem uszyli na lekcji przygotowania do Ŝycia w
rodzinie, była świadkiem ich ceremonii ślubnej.
– To nasz syn, Murdock – powiedział Greg, nie wdając się w dalsze wyjaśnienia i puszczając
oko do Christiny.
Pan Terby ponownie cięŜko westchnął.
– No dobrze, zaczynajmy.
Wstał, podszedł do szafki i wyjął cieniutką ksiąŜeczkę. Potem rozwinął powieszony na
ścianie ekran pokryty malowidłem przedstawiającym ogrodową altankę wśród róŜ. Zajął miejsce
za biurkiem, przygładził włosy i skinął na młodych, by do niego podeszli.
– Większość par preferuje bardziej romantyczne otoczenie niŜ biuro – powiedział tonem
usprawiedliwienia.
Christina wolała nie patrzeć na kiczowaty malunek. Wzięła Grega pod rękę, a on
poprowadził ją w stronę urzędnika. Obojgu młodym udzieliła się podniosła atmosfera.
Pan Terby chrząknął i rozpoczął.
– Najmilsi...
Christina nie zastanawiała się nad motywem, jakim kierował się Greg, prosząc ją o rękę.
Wystarczało, Ŝe czuła się bardziej poŜądana i bardziej kobieca niŜ kiedykolwiek wcześniej. Greg
wybrał ją spomiędzy wielu innych, piękniejszych dziewcząt, które gotowe były spełnić jego
wszystkie marzenia.
– Teraz wsuń obrączkę na jej palec.
Christina i Greg spojrzeli na siebie zaskoczeni. Po chwili Greg sięgnął do kieszeni i wyjął
nóŜ. Trzymając nad głową lśniące ostrze, zbliŜył się do urzędnika.
Christina zachłysnęła się powietrzem i jęknęła. Natychmiast zawtórowała jej sekretarka,
obserwująca całą scenę z na wpół otwartymi ustami. Wystraszony urzędnik gwałtownie
odskoczył, jak gdyby szykował się do ucieczki.
Greg zatrzymał się.
– Przepraszam – powiedział, odpychając pana Terby’ego na bok.
Zdecydowanym ruchem odciął zrobioną szydełkiem pętelkę, na której wisiał wymalowany w
róŜe ekran i ponownie stanął obok Christiny. Po chwili wahania wsunął na jej palec pleciony
biały sznureczek.
– Czy bierzesz tego męŜczyznę za swego prawowitego męŜa? – Pan Terby juŜ odzyskał
równowagę ducha i powrócił do pełnienia swych urzędowych obowiązków. W skrytości ducha
marzył o tym, by ta dziwaczna ceremonia dobiegła wreszcie końca.
Gdy młoda para wygłosiła juŜ wszystkie stosowne formułki, pan Terby dodał:
– A teraz ogłaszam was męŜem i Ŝoną. MoŜesz pocałować pannę młodą, a potem moja
sekretarka zrobi wam zdjęcie na tle tych wspaniałych róŜ.
Nigdy przedtem Greg jej nie całował. Teraz wziął Christinę w swe silne ramiona i delikatnie
– prawie ostroŜnie – musnął wargami jej usta. I nagle wszystko wokół przestało istnieć...
274362181.002.png
Po powrocie do Morrison Heights Greg ujął Ŝonę pod łokieć i poprowadził do motelowych
drzwi. Nie mógł uwierzyć w swoje niezwykłe szczęście. Christina nie tylko bez wahania zgodziła
się wyjść za niego za mąŜ, ale w dodatku zachowywała się, jakby była w nim nieprzytomnie
zakochana.
Ta dziewczyna zawładnęła jego sercem, od momentu gdy ją ujrzał. Propozycja małŜeństwa,
jaką złoŜył jej dzisiaj podczas lunchu, wynikała co prawda ze szczerego uczucia, jednak była
tylko swoistą próbą wysondowania stanowiska partnerki.
Spodziewał się Ŝartów i drwin, ale Christina łagodnie się do niego uśmiechnęła i zapytała:
– Mówisz powaŜnie?
Kiwnął głową, czekając na jej odpowiedź jak na wyrok, mający przesądzić o całym jego
Ŝyciu. Christina zdała mu się dobrym i niewinnym aniołem, roztaczającym wokół siebie
świetlistą aurę przyciągającą nawet takich grzeszników, jak Greg.
Niektórzy myśleli, Ŝe chodził z Christina tylko po to, Ŝeby zrobić na złość jej ojcu, który
zresztą szczerze go nie znosił. Owszem, granie na nosie szeryfowi Cline’owi sprawiało mu sporo
uciechy, ale przecieŜ nie dlatego pragnął być z jego córką.
Ku wielkiemu zaskoczeniu dziewczyna nie tylko go nie wyśmiała, lecz bez dłuŜszego
namysłu przyjęła oświadczyny. Ogarnęła go taka euforia, Ŝe zaproponował, by zawarli
małŜeństwo od razu... zanim Christina odzyska rozum i zmieni zdanie.
Gdy tylko weszli do obskurnego motelowego pokoju, Greg zaczął obsypywać swą młodą
Ŝonę Ŝarliwymi pocałunkami. Wiedział, Ŝe była dziewicą, dlatego mimo narastającego poŜądania
starał się zachowywać delikatnie.
– Tak bardzo cię pragnę – powiedział, składając kolejny pocałunek na jej wargach.
Westchną i jeszcze mocniej do niego przywarła.
– Chcę, Ŝebyś wiedział... – przerwała, szukając odpowiednich słów – Ŝe bardzo powaŜnie
traktuję małŜeńską przysięgę.
Greg bez słowa skinął głową. Nie miał co do tego cienia wątpliwości.
– Postaram się być jak najlepszą Ŝoną, obiecuję. – Oparła głowę na jego ramieniu.
Mieli właśnie opaść na łóŜko, gdy rozległo się głośne pukanie. Zanim zdąŜyli zareagować,
drzwi otworzyły się z impetem i do środka wtargnął jasny snop światła.
– Wygląda na to, Ŝe przybyłem w samą porę! – zagrzmiał męski głos.
Christina spojrzała w stronę drzwi i w jej oczach natychmiast pojawiła się panika.
Tatu ś !
Greg odwrócił się do niej plecami, osłaniając ją w ten sposób przed wścibskim wzrokiem
szeryfa Cline’a oraz jego zastępcy i dyrektora motelu.
Umundurowani męŜczyźni patrzyli na niego z wściekłością i obrzydzeniem, jakby był
najnędzniejszym stworzeniem na ziemi.
– Tatusiu, pozwól sobie wytłumaczyć...
274362181.003.png
– Na wszystko przyjdzie czas, młoda damo. Teraz mam waŜniejsze sprawy na głowie. –
Szeryf Ctine skinął na swego zastępcę, a ten podszedł do Grega z kajdankami. – ZałoŜę się, Ŝe
ten ptaszek duŜo wie o pewnym napadzie rabunkowym...
Greg nie stawiał oporu, gdy zastępca zakuwał go w kajdanki i odczytywał mu jego prawa.
Nie mógł sobie darować, Ŝe naraził Christinę na taki wstyd.
– Nie moŜesz tego zrobić, tato! – krzyczała^ kurczowo ściskając ramię Grega. – Nie zrobił
nic złego.
– Uspokój się, skarbie. – Greg uznał, Ŝe pora zainterweniować. – Oni tylko, wykonują, co do
nich naleŜy.
– Ale przecieŜ ty nie...
Spojrzał na nią i nagle zrozumiał, Ŝe podejrzewała najgorsze. I nie winił jej za to. Powinien
być juŜ do tego przyzwyczajony – ludzie na ogół z góry zakładali, Ŝe zdolny jest do popełnienia
kaŜdej niegodziwości. Jednak brak zaufania ze strony ukochanej dotknął go szczególnie boleśnie.
Powinien się bronić, odeprzeć bezsensowne zarzuty. Być moŜe Christina uwierzyłaby w jego
niewinność, ale szeryf nie dałby wiary nawet najbardziej logicznym wyjaśnieniom.
Oszołomiona dziewczyna patrzyła, jak zastępca szeryfa prowadzi Grega do zaparkowanego
na zewnątrz wozu patrolowego. Strząsnęła z ramienia dłoń ojca, podbiegła do samochodu i
otworzyła drzwiczki.
– Znajdę kogoś, kto ci pomoŜe – obiecała. – A dopóki nie wyjaśnimy tej sprawy, będę
czekać...
Wiedział na pewno, Ŝe zrobi, jak obiecała, i będzie trwać przy nim na dobre i na złe. Jednak
zasługiwała na lepszy los, nie miał prawa niszczyć jej Ŝycia.
– Nie chcę cię w to wciągać.
– Będę cię codziennie odwiedzać – przyrzekła.
Greg nie wątpił w jej słowa, nie chciał jednak naraŜać tak słodkiej i niewinnej istoty na
konfrontację z ponurym i brutalnym otoczeniem. Wiedział, Ŝe jedynym sposobem, by ją przed
tym uchronić, jest zwolnienie jej ze ślubnych obietnic.
Pewnego dnia wróci po nią – gdy okaŜe się jej godny, gdy będzie mogła z dumą przedstawić
go wszystkim jako swojego męŜa. Na razie jednak musi pozwolić jej odejść.
– Nie chcę, Ŝebyś tam przychodziła – powiedział z mocą. – Zasługujesz na lepszy los.
Zapomnij o mnie i Ŝyj dalej.
274362181.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin