Henryk Piecuch Służby specjalne i nie tylko.pdf

(2235 KB) Pobierz
Henryk Piecuch
SŁUŻBY SPECJALNE
I NIE TYLKO
(felietony z bloga)
1155733828.001.png
Henryk Piecuch
1155733828.002.png
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Płk R. Kukliński i drugi agent, fałszywki CIA i gen.
Anoszkina
17 gru 2008
Jakie to szczęście, iż ludzie myślą.
Adolf Hitler
Ostatnie odtajnianie materiałów CIA, dostarczonych agencji przez płk. Ryszarda
Kuklińskiego, jak również atakowanie gen. Jaruzelskiego tzw. zeszytem gen. Anoszkina
zmuszają mnie do napisania kilku uwag, co nie nowe.
Uznając od lat R. Kuklińskiego za geniusza szpiegowskiego rzemiosła i czytając, kapiące
zadziwiająco wolno odtajniane materiały, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Kukliński słał
“papirusy”, a CIA je do dziś po mediach nosi, wedle jakiegoś tajemniczego klucza,
kontynuując własną grę.
Podobnie ma się sprawa z zeszytem Anoszkina. Nie od dziś wiadomo, że Anoszkin nie był
żadną liczącą się figurą nie tylko w CCCP, ale nawet w Układzie Warszawskim. Był to mało
znaczący generał sowiecki, o raczej niezbyt wyszukanych manierach, od którego na sto
wiorstw śmierdziało służbami specjalnymi, którego GRU delegowało do towarzystwa
marszałka Kulikowa, by nosił za dowódcą wojsk układu nie tylko teczkę, ale i kapcie oraz
ukryty mikrofon. No i Anoszkin nosił. I coś tam nawet notował, gdy była potrzeba
demonstrowania pryncypialności sowieckiej.
Ale, można powiedzieć ze stuprocentową pewnością, że nie były to te notatki, które
przedstawiono na słynnej konferencji w Jachrance i które zrobiły podobną karierę jak
niegdysiejsze fałszywe dzienniki Hitlera, na których się przejechało renomowane pismo
niemieckie. Tyle, że u nas, nie Niemcy, i “ciemny lud” kupi każde, nawet najprymitywniejsze
łgarstwo.
Na to, że dziennik Anoszkina jest fałszywką, zmajdrowaną na doraźne potrzeby
propagandowe, jest tysiąc dowodów. Przedstawię tylko jeden. Oto ten zeszyt [mam jego
kserokopię] nie jest przesznurowany, opieczętowany i opisany. A jest to rzecz bez precedensu
w takich sprawach. Wziąć za dobrą monetę taki gniot może tylko ktoś, kto nie ma zielonego
pojęcia o rygorze w przestrzeganiu tajemnicy obowiązującej nie tylko w Sowieckich Siłach
Zbrojnych, ale w każdej armii tzw. demoludów.
Granie fałszywkami jest jedną z ulubionych metod służb specjalnych wszelakiej maści.
Jednak zostawmy ten temat, a zajmijmy się inną sprawą. Oto przy okazji awantury z
odtajnionymi przez CIA materiałami, wraca sprawa tzw. drugiego agenta…
Jeżeli media pójdą za ciosem, to najprawdopodobniej w najbliższym czasie szykuje się nam
interesująca afera szpiegowska dotycząca nieodległej przeszłości. Sprawa dotyczy
współpracowników CIA w PRL.
Oto bowiem, po wyprowadzeniu przez CIA [wedle niektórych źródeł wspólnie z GRU
&KGB] płk. Ryszarda Kuklińskiego na Zachód [6 lub 7 listopad 1981 r.], w kołach
zbliżonych do służb specjalnych obu resortów siłowych rozważano, czy był to jedyny
współpracownik agencji uplasowany w newralgicznym miejscu.
Zarówno w MON jak i MSW specjaliści ocenili, że byłoby to wbrew sztuce wywiadowczej,
przewidującej posiadanie u przeciwnika co najmniej dwóch równorzędnych agentów.
Zarówno dla szefa Służby Wywiadu i Kontrwywiadu MSW [SWiK] gen. dyw. Władysława
Pożogi, jak i dla szefa WSW gen. bryg. Edwarda Poradki, było jasne, że Amerykanie muszą
mieć w Polsce prznajmniej jeszcze jednego agenta tej samej klasy, co wyprowadzony
1155733828.003.png
 
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
tajnymi sposobami Kukliński.
Zaczęto szukać. Uruchomiono agenturę MSW uplasowaną w ambasadzie USA w Warszawie
i nie tylko. Uruchomiono także, pozorujące pomoc służby sowieckie. W sprawę zaangażował
się nawet sam rezydent KGB w PRL gen. dyw. Witalij Pawłow. Nie wiadomo tylko, czy
Pawłow pomagał, dezinformował, inspirował lub dezorganizował. Ustalono kilka poszlak, ale
dowodów nie zdobyto.
Po pewnym czasie sprawa jakimś cudem [tzw. przeciek kontrolowany] wypłynęła na
Warszawkę. W kołach dobrze poinformowanych mówiło się o drugim agencie CIA, rzekomo
w randze wiceministra. Sugerowano MON, ale nie wykluczano MSW. Padały różne
kandydatury z różnych resortów, albowiem generałowie bardzo poszerzyli stan posiadania w
różnych resortach. Wszędzie było ich pełno. O ile pamiętam, to jedynie w kulturze nie było
generałów. Zadowolono się pułkownikami.
Najczęściej wymieniano nazwiska generałów Bolesława Chochy i Tadeusza Tuczapskiego,
ale nie tylko ich. Władze nie zajmowały oficjalnego stanowiska. Plotek nie potwierdzano ani
nie dementowano. Sprawa ucichła, by powrócić po 1990 r. kiedy to zaczęto rozważać sprawę
rehabilitacji płk. R. Kuklińskiego. Nadal jednak nie było na ten temat żadnych konkretnych
informacji ani liczących się publikacji.
Bomba wybuchła dopiero pod koniec 2000 roku, kiedy to u Nigela West`a znalazłem
interesujący fragment dobrze pasujący do moich rozważań. Brytyjski pisarz i polityk, wybitny
specjalista od służb specjalnych Wschodu i Zachodu, w książce “The Third Secret: The CIA,
Solidarity and the KGB`S plot to kill the Pope” [Harper Collins, Londyn 2000, s. 164-165]
pisze: “Wprawdzie odpowiedź na apel “Solidarności” o demonstracje i strajki w dniach 11 i
12 października [1982 r. - H.P.] przyniosła rozczarowanie, to Placówka [rezydentura CIA w
Warszawie – H.P.] raportowała [meldowała – H.P.] o dwukrotnym wzroście napływu
lokalnych informacji [z Polski – H.P.] włącznie z pojawieniem się “samorodka” [oferenta –
H.P.], ochotnika, wiceministra z dostępem do dyskusji rządowych na temat środków
bezpieczeństwa wewnętrznego. Okazał się on bezcenny jako następca Kuklińskiego. Chociaż
początkowo jego opory były równe niechęci warszawskiej Placówki CIA do kontaktowania
się z nim z obawy przed prowokacją. Deklarując, że jest rozczarowany stanem wojennym
zaczął dostarczać szczegóły o Polskim OdeB, a następnie zaczął się dzielić informacjami
politycznymi. Kontakt ze źródłem, które później zidentyfikowano jako generała Tadeusza
Tuczapskiego, Głównego Inspektora Obrony Terytorialnej i członka WRON, z wewnętrznego
kręgu Jaruzelskiego był cenny, choć z konieczności sporadyczny”.
Jeżeli sprawę podjąłby jakiś dziennikarz pisma bulwarowego można by ją zlekceważyć. Tej
miary pisarza i polityka, co N. West, lekceważyć nie sposób. Niestety, autor “Tajemnicy…”
nie podaje żadnych źródeł, z których zaczerpnął swoją “rewelację”.
Kim więc jest autor doniesienia, którego nie mogę zlekceważyć? N. West to literacki
pseudonim Ruperta Allasona, człowieka bardzo blisko związanego z brytyjskim wywiadem.
To polityk, który przez dziesięć lat z ramienia partii konserwatystów był członkiem Izby
Gmin. W dodatku ojciec Westa także był posłem. Po stracie mandatu posła West-Allason
pracował w policji metropolitarnej Londynu. W 1980 r. nakręcił dla BBC słynny serial
telewizyjny Spy [“Szpieg”]. Jest autorem kilkunastu liczących się książek o służbach
specjalnych i kilku powieści. Napisał m.in. wydane w Polsce w tłumaczeniu Rafała
Brzeskiego “MI-5. Operacje Brytyjskiej Służby Bezpieczeństwa 1909-1945” i “MI-6.
Operacje Brytyjskiej Tajnej Służby Wywiadu 1909-1945” [Bellona, Warszawa 1999, 2000]
oraz wspólnie z płk. rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego Olegiem Tsarevem
[Cariewem] “Klejnoty koronne. Brytyjskie tajemnice z archiwów KGB”.
Znając co nieco zasady działania służb specjalnych dziwnym mi się wydało, aby tak
renomowana agencja jak CIA, akurat teraz ujawniała informacje o swoich najważniejszych
agentach. Nie mogę jednak wykluczyć gry wywiadowczej. W tej bulwersującej sprawie
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
rysują się wyraźnie trzy scenariusze.
Na początek jednak sprawdźmy kim jest rzekomy agent CIA. Zajrzyjmy do jego dossier:
generał broni Tadeusz Tuczapski ur. 23 września 1922 r. we Lwowie, ukończył Oficerską
Szkołę Artylerii i Wyższą Akademię Wojskową w ZSRR. Był żołnierzem 1 armii WP, ma za
sobą front, w czasie którego był dwukrotnie ranny. Przeszedł przez wiele stanowisk
wojskowych. Był m.in. dowódcą dywizjonu, pułku i brygady artylerii, szefem Sztabu
Artylerii WP, zastępcą szefa Sztabu Generalnego WP, wiceministrem obrony narodowej,
Głównym Inspektorem Obrony Terytorialnej, szefem Obrony Cywilnej Kraju i sekretarzem
Komitetu Obrony Kraju oraz członkiem WRON. Z tej racji, ale nie tylko, był jednym z
najbliższych współpracowników gen. Wojciecha Jaruzelskiego, a obecnie zasiada z nim na
ławie oskarżonych pod, przyznaję, dość kuriozalnymi zarzutami.
T. Tuczapski, zapytany o swój stosunek do czynu płk. R. Kuklińskiego odpowiada, że jest to
stosunek zdecydowanie negatywny i nie odbiega od oświadczeń i stanowisk publikowanych
przez kolegów generała.
Dnia 14 marca 2001 r. złożyłem wizytę gen. T. Tuczapskiemu. Po około dwugodzinnej
rozmowie otrzymałem następujące oświadczenie:
“Gen. broni Tadeusz Tuczapski
Warszawa
OŚWIADCZENIE
Stwierdzam, że zaware w książce The Third Secret: The CIA, Solidarity and the KGB`S plot
to kill the Pope (Harper Collins, Londyn 2000, s. 164-165) autorstwa p. Nigela West`a
informacje dotyczące mojej osoby, jakobym był oferentem (samorodkiem) a następnie
informatorem CIA są całkowicie nieprawdziwe. Z całą odpowiedzialnością podkreślam -
nigdy nie miałem żadnego kontaktu z pracownikami wywiadu CIA, ani żadnego innego
wywiadu zachodniego. Nikomu żadnych informacji o charakterze wywiadowczym nie
przekazywałem.
Ogłaszanie tego typu nieudokumentowanych “rewelacji” bez próby ich wyjaśnienia,
chociażby w zwykłej rozmowie ze mną, muszę traktować jako insynuację i chęć
zniesławienia mnie.
Oświadczenie niniejsze wydaję na prośbę płk. Henryka Piecucha celem zamieszczenia go w
jego książce z cyklu >Tajna historia Polski<.
Z poważaniem
[podpis nieczytelny]
Warszawa dnia 14 marca 2001 r.”
Nie mam najmniejszych powodów, aby nie wierzyć gen. Tuczapskiemu. Dlaczego więc
znany, ceniony pisarz i polityk brytyjski zdecydował się w faktograficznej książce umieścić
tak bulwersujące informacje? Spróbuję na to odpowiedzieć w “Kodzie szpiega”. Ale
przedtem wspomniane scenariusze.
Scenariusz pierwszy : Któraś z sowieckich służb specjalnych, KGB lub GRU, w latach 80.
grała osobą Tuczapskiego z CIA. Robiła to oczywiście kapturowo, bez jego wiedzy.
Wykorzystano generała jako parawan. Być może ktoś z sowieckich funkcjonariusze z
rezydentury warszawskiej wcielił się dla Amerykanów w postać T. Tuczapskiego.
Oczywiście, przy tej metodzie nie było mowy o kontakcie oko w oko. Dlaczego wybrano
akurat tego generała?
Tuczapski był znany z niezależnych poglądów, niekiedy lekko krytycznych pod adresem
Imperium, które, jako jeden z nielicznych generałów peerelowskich, nazywał Wielkim
Bratem. Było także tajemnicą poliszynela, że Główny Inspektor nie przepadał za marsz.
Kulikowem i prawą ręką J. Andropowa w Warszawie - gen. W. Pawłowem, rezydentem
KGB, który nadzwyczaj chętnie wyręczał GRU w kontaktach z wybranymi generałami LWP.
Wiem, że była to awersja z wzajemnością.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin