Infamia na biskupa.doc

(30 KB) Pobierz
Infamia na biskupa

Infamia na biskupa

Postawy przedstawicieli episkopatu w Generalnym

Gubernatorstwie były zróżnicowane.

Skrajnym przykładem współpracy z okupantem

był biskup podlaski Czesław Sokołowski.

Orientacja i postawy duchowieństwa Krk na okupowanych ziemiach polskich były przedmiotem wielokrotnych

analiz i ocen polskiego podziemia. I tak ze względu na stosunek do władz okupacyjnych wyróżniono trzy grupy biskupów. Do pierwszej grupy zaliczono hierarchów o „wysokim poziomie etyczno- patriotycznym”, których postawa wobec okupanta była nieprzejednanie wroga. Do drugiej grupy zaliczono biskupów zajmujących stanowisko „aktywistyczne”, tzn. tych, którzy – w zamian za pewne przywileje – wykazywali się znaczną lojalnością wobec okupanta. Do trzeciej zaś grupy „oportunistycznej” zaliczono zdeklarowanych kolaborantów,

wśród których na czoło wybijał się biskup podlaski Czesław Sokołowski z Siedlec.

Biskup Czesław Sokołowski (1877–1951), rektor KUL-u w latach 1924–1925, jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych hierarchów w całej historii Krk w Polsce.

Na oficjalnej stronie internetowej diecezji siedleckiej nie pojawia się najmniejsza choćby informacja na temat jego współpracy z okupantem hitlerowskim. Za liczne przypadki tej współpracy sąd podziemnego państwa polskiego skazał go na karę śmierci... Mało tego, na przekór faktom zaprezentowano go jako niezmordowanego szermierza

prawdy i polskości w tym tragicznym dla Polski okresie. Czytamy więc, że jako biskup diecezji siedleckiej w latach

okupacji „zwrócił szczególną uwagę na wizytacje parafii, niosąc pociechę religijną i błogosławieństwo umęczonemu społeczeństwu Podlasia”, zaś jego diecezja „stała się azylem dla wyrzuconych przez reżim hitlerowski ze swoich parafii i diecezji księży zachodnich województw polskich”. Jaka jest zatem prawda o biskupie Czesławie Sokołowskim?

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że biskup Sokołowski trwał konsekwentnie na pozycji daleko idącego lojalizmu wobec okupanta. Jego uległość wobec zarządzeń władz hitlerowskich znacznie wykraczała poza granice, które można by uzasadniać troską o dobro powierzonej mu diecezji. Jak wynika z raportów przekazywanych do Londynu przez Delegaturę Rządu, a także z ocen Komendy Głównej AK, biskup Sokołowski nie cieszył się w swojej diecezji autorytetem, co potwierdzały liczne materiały dostarczane przeciwko niemu z terenu. Negatywnej

oceny jego postawy dokonała również działająca przy Delegaturze Rada Kapłańska – komisja duchowieństwa

reprezentująca kler katolicki wobec władz podziemnych (przewodniczącymi tej komisji byli kolejno: ks.

Franciszek Pauliński, ks. płk Tadeusz Jachimowski, a po jego śmierci w powstaniu warszawskim – jezuita o. Edmund Elter). Według raportu KG AK z grudnia 1943 r., biskupowi Sokołowskiemu stawiano szereg ciężkich

zarzutów dotyczących jego stosunku do antyhitlerowskiego podziemia.

Między innymi to, że za udział w konspiracji zadenuncjował on miejscowego kapelana AK (prawdopodobnie

chodziło o ks. Jana Karnickiego, pseudonim „Miś”). Wspomniany raport mówi, że przy czynnym współudziale Sokołowskiego miejscowa kuria różnego rodzaju działaniami (na przykład wzywaniem parafian do denuncjowania

partyzantów na gestapo) przyczyniła się w istotny sposób do dekonspiracji szeregu działaczy miejscowego podziemia. Jak wynika z innych raportów Delegatury, w swoich kazaniach biskup Sokołowski wielokrotnie nawoływał do dbałości o rozwój gospodarczy Generalnej Guberni, czyli do terminowej dostawy kontyngentów. Jako o szczególnym lojaliście mówiono o nim w związku z rozporządzeniem władz hitlerowskich, dotyczącym dzwonów kościelnych, które miały zostać zarekwirowane na potrzeby przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy. Jako

jedyny spośród ordynariuszy GG wezwał księży swej diecezji, aby w pełni zastosowali się do tego rozporządzenia, a w przypadkach oporu w poszczególnych parafiach natychmiast mu o tym meldowali. W konspiracyjnym „Głosie Prawdy”, organie Polskiego Związku Wolności, stwierdzono, że postępowanie biskupa Sokołowskiego „jest sprzeczne z godnością Polaka i duchownego”.

To samo pismo informowało, że „grono miejscowych obywateli” złożyło w tej sprawie memoriał do kierownictwa

jednej z organizacji podziemnych, w którym wykazywano, że „ks. biskup Sokołowski wydaje księżom

rozporządzenia nakazujące poniżającą uległość wobec Niemców”. O jego zażyłych kontaktach z hitlerowcami

świadczyło przyjęcie, które urządził u siebie w pałacu pod koniec 1942 r. Zaprosił na nie Niemców, którzy przybyli w celu dokonania aresztowań na terenie diecezji. Było to zachowanie bez precedensu wśród członków polskiego episkopatu. Wkrótce potem udzielił w kościele bulwersującego błogosławieństwa żołnierzom włoskim przejeżdżającym przez Siedlce na front wschodni. Ks. Marian Myrcha po latach wspominał to tak: „(...) gest

biskupa Sokołowskiego wobec sojuszników Hitlera zbulwersował nie tylko mnie, ale wielu ludzi będących

wtedy w kościele”.

W połowie 1943 r. Dowództwo siedleckiego obwodu AK miało już dość antypolskiej postawy biskupa i wystąpiło z wnioskiem do Wojskowego Sądu Specjalnego o osądzenie hierarchy. Sąd Specjalny Obszaru Warszawskiego

AK skazał biskupa Sokołowskiego na karę śmierci. Przerażony takim obrotem sprawy komendant główny AK,

gen. Tadeusz Bór-Komorowski, zalecił dowódcy obszaru, by nie zatwierdzał wyroku. Prośbę „Bora” spełniono.

Sprawa trafiła następnie do Komisji Sądzącej Walki Podziemnej, która skazała biskupa na karę infamii, czyli sądowego zniesławienia i utratę praw obywatelskich.

W ten sposób biskup Sokołowski o włos uniknął śmierci. Tylko niezdecydowaniu naczelnego dowództwa AK, obawiającego się zatargu z Krk, zawdzięczał on przeżycie wojny

Zgłoś jeśli naruszono regulamin