Dagora, potwór z kosmosu 1994 - napisy polskie.txt

(30 KB) Pobierz
00:00:20:-Wzywam baz�. Pozycja : 9A3,4,8 p�noc,|1,5,6,33 wsch�d. Odbi�r. 
00:00:34:-Zrozumia�em J.Q.W.S. . Tu G.M.T.I.O. .|Zmiana na 2,1,4,1,0,8. Odbi�r. 
00:00:53:-Sprawdzi� punkt HX3. Satelita na orbicie.|Niepotrzebna korekta. 
00:01:00:-Kurs prawid�owy. 
00:01:02:-Wszystko w normie. 
00:01:05:-Niez�y widok co? Mo�emy ogl�da� przestrze�|kosmiczn� nie wychodz�c z tego bezpiecznego pokoju. 
00:01:09:-Nie b�d� taki zrelaksowany. 
00:01:12:Panie Kirino, satelita przelatuje nad Japoni�.|Nieprawid�owo�ci wyst�pi�y na sz�stej orbicie. 
00:01:33:-Co to jest? 
00:01:36:-Mo�e lataj�cy spodek? 
00:01:38:-Mo�e to po prostu kosmiczne �mieci?|-Kosmiczne �mieci? 
00:01:41:�mieci nie poruszaj� si� tak jak to co�. 
00:01:43:-Co to mo�e by� panie Kirino? 
00:01:45:-Nie wiem. 
00:01:46:To mo�e mie� co� wsp�lnego ze|znikaj�cymi satelitami telewizyjnymi. 
00:01:51:-Ah! 
00:01:56:-Co si� dzieje z urz�dzeniem steruj�cym? 
00:01:58:-Nie dzia�a. 
00:02:21:DOGORA - THE SPACE MONSTER 
00:04:02:-Oto najnowsze wiadomo�ci. 
00:04:04:Satelita telewizyjny L100 wyprodukowany w|Laboratorium Fal Elektrycznych eksplodowa� na orbicie. 
00:04:10:Zesp� pod dow�dztwem pana Kirino|bada ostatnie niepokoj�ce wydarzenia, 
00:04:16:kt�re mia�y miejsce w przestrzeni kosmicznej. 
00:04:23:-Czy co� jest nie tak? Czy dziewczyna nie mo�e|w nocy siedzie� w swoim samochodzie? 
00:04:26:-Oczywi�cie, �e mo�e. 
00:04:28:-W takim razie o co chodzi? 
00:04:30:Radio nie gra zbyt g�o�no.|Chyba nikomu nie przeszkadzam, prawda? 
00:04:34:-Ma pani racj�. 
00:04:36:Ale czy mog� spyta� co pani tutaj robi|o tak p�nej porze? 
00:04:41:-Nie, nie mo�e pan. 
00:04:45:-Przepraszam bardzo. 
00:04:51:-I co? Co ona tutaj robi? 
00:04:53:-Chyba brakuje jej faceta. 
00:05:19:-Au! O co chodzi glino? 
00:05:23:Czemu mnie upu�cili�cie?|Mogliby�cie troch� uwa�a� jak mnie niesiecie! 
00:05:27:-Trzymam ci�! Wstawaj! 
00:05:37:-Wzywam central�.|M�wi obserwator. Odbi�r. 
00:05:40:-Tu centrala.|Co z glinami? 
00:05:42:-Poszli sobie. Ile wam to jeszcze zajmie? 
00:05:45:-Nie kopiemy w piasku.|Troch� cierpliwo�ci. 
00:05:49:Miej oko na wszystko. 
00:05:56:Wszystko w porz�dku. 
00:06:10:-Czy wszystko b�dzie dobrze? 
00:06:13:-Zaufaj mi. Jestem w ko�cu Diamentowy G-Man. 
00:06:33:-Bracie... 
00:06:34:-Cisza! 
00:06:38:-Tu dzieje si� co� dziwnego. 
00:06:40:-Nonsens! 
00:06:42:Zwi�zali�my stra�nik�w! 
00:06:44:-Wiem, ale... 
00:06:46:-Jeste� zbyt nerwowy. 
00:06:48:-Hej, b-b-bracie... 
00:06:50:-Zamknij si�! Przez ciebie robi� si�|tylko bardziej zdenerwowany. 
00:06:52:-Ale bracie, na czym ty stoisz? 
00:06:56:-Co? 
00:07:19:-Co si� sta�o?|-Nie pytaj! 
00:07:26:-Szybciej! 
00:07:29:-Sta�! 
00:08:08:-Wychod�! 
00:08:10:Poszczuj� ci� psem,|je�li natychmiast si� nie poka�esz. 
00:08:18:Jeste� nie�le ubrany jak na z�odzieja. 
00:08:22:-Jestem detektyw Komai z Sekcji Zagranicznej|Metro Police. 
00:08:26:-Nie wzywa�em policji. 
00:08:28:-Owszem. �ledzi�em pa�skiego go�cia. 
00:08:31:-Go�cia? Tu jest kto� jeszcze? 
00:08:35:-Prosz� nie udawa� g�upka.|Przecie� wiem, �e tu przyszed�. 
00:08:39:-Myli si� pan. 
00:08:43:-Prosz� wi�c pozwoli� mi si� rozejrze�. 
00:08:45:-Dobrze. 
00:08:46:-Niech pan mi wybaczy, �e wchodz� przez okno. 
00:08:53:Co� nie tak? 
00:08:54:-Diamenty znikn�y.|Le�a�y na tym talerzu jeszcze przed chwil�. 
00:08:58:Prosz� zapali� �wiat�o. 
00:09:31:-Ja jestem tylko go�ciem. 
00:09:33:-Co? Doktorze Munakata... 
00:09:48:Przepraszam najmocniej doktorze.
00:10:14:-Wsiadaj.
00:10:16:-Nie wzywa�em taks�wki.
00:10:21:Rozumiem.
00:10:23:Je�li nalegacie.
00:10:25:-Szef nalega.
00:10:27:-Szef?
00:10:40:-Nareszcie ockn�� si� pan.
00:10:46:Co za mi�czak.
00:10:55:Prosz� to wypi�.
00:10:58:Nie posz�o panu zbyt dobrze.
00:11:01:Nie uczyli was karate?
00:11:05:-Nie podejrzewa�em, �e zna judo.|Czy to jest pa�ska c�rka?
00:11:10:-Nie, to moja asystentka, pani Masayo Kirino.|Ona jedyna mnie rozumie.
00:11:15:-Prosz� nie przesadza�! Jestem tylko sekretark� i|wiecznym k�opotem.
00:11:19:-Sekretark�? Niemo�liwe. Czuj� si� jakbym by�|w niebie i rozmawia� z ksi�niczk�.
00:11:26:-A kim ja jestem w takim razie?|Diab�em?
00:11:31:Dzisiejsi m�czy�ni zupe�nie zapominaj�|o obowi�zkach w towarzystwie pi�knych kobiet.
00:11:37:-Nie zapominam o moich obowi�zkach.|On by� po prostu lepszy ode mnie.
00:11:40:-Kto to by�?
00:11:42:-Mark Jackson. Twierdzi, �e jest handlarzem diament�w.
00:11:48:S�ysza� pan o wczorajszej kradzie�y diament�w?
00:11:51:-Czy podejrzewa go pan?
00:11:52:-Nie jestem pewien.
00:11:54:Zgodnie z naszymi informacjami rabunki diament�w|zdarzaj� si� ostatnio coraz cz�ciej.
00:12:00:Ostatnio odnotowany trzy kradzie�e w Nowym Jorku,|dwie w Londynie...
00:12:04:-...trzy w Pary�u. Poza tym w Rzymie, Rio.|Ci�gle s� nast�pne.
00:12:08:Ale kt�re z nich to robota naszych znajomych?
00:12:10:Jedna kradzie� w Pary�u to robota naszego gangu.|Reszta to sprawka kogo� innego.
00:12:15:-Kto m�g� to zrobi�?
00:12:19:-To nie by� cz�owiek.
00:12:22:-Czemu akurat diamenty?|-Dobre pytanie.
00:12:26:Zwierz�ta nie krad�yby diament�w.|Wola�yby jedzenie.
00:12:28:-To musi by� kot lub pies.
00:12:31:To by�o co� mi�kkiego w dotyku.|Wy te� to widzieli�cie, nie?
00:12:35:-To musia�a by� jaka� sztuczka.|Zagrali nam na nosie. Przekl�ci.
00:12:42:-Kto to?
00:12:43:-To ja. Przywioz�am go�cia.
00:12:45:-Dobrze. Wprowad� go.
00:13:06:-Ty jeste� szefem?|Nie wygl�dasz mi na szefa.
00:13:11:-Co� ty powiedzia�?
00:13:13:-Mo�e si� myl�?|Wygl�dasz na zwyk�ego zarz�dc�.
00:13:18:-Kim jeste�?
00:13:19:-Nazywam si� Mark Jackson,|po�rednik w handlu diamentami.
00:13:21:-Przesta� si� wydurnia�.|Na tej li�cie nie ma �adnego Marka.
00:13:25:-Mo�e mnie na niej nie uwzgl�dniono?
00:13:26:-Co ty m�wisz?
00:13:27:-Spokojnie, spokojnie. Skoro ju� tu jestem,|to mo�emy spokojnie porozmawia�.
00:13:34:-To ty ukrad�e� diamenty zesz�ej nocy?
00:13:36:-Mo�liwe.
00:13:37:-Nie k�am.
00:14:01:-To raport ze �ledztwa w sprawie Tenpodo.
00:14:06:-Te stalowe wrota zosta�y stopione|jakby by�y zrobione z wosku.
00:14:11:Jaka si�a mog�a zrobi� co� takiego?
00:14:13:-Nie wiemy jeszcze.|-Znale�li�my palnik acetylenowy.
00:14:17:-Tym nie stopiliby takich wr�t.|Jakie� inne �lady?
00:14:21:-Nie.|Prosz� z�o�y� o�wiadczenie o stratach jakie pan poni�s�.
00:14:26:-O�wiadczenie?
00:14:29:Po co?
00:14:32:-Przecie� pa�skie diamenty zosta�y skradzione.
00:14:36:-By�y fa�szywe.
00:14:39:-Fa�szywe?
00:14:40:-Tak. Nie chc� ju� teraz ujawnia� wynik�w mojej pracy.|Nie jest jeszcze sko�czona.
00:14:46:-To by� materia� u�ywany do badania kryszta��w.
00:14:50:-Kryszta��w?
00:14:52:-Ska�y, r�ne pierwiastki.|Zajmuj� si� kryszta�ami.
00:14:56:Diamenty to cenne klejnoty.
00:14:59:Ale bardziej interesuj� mnie jako materia�,|kt�ry mo�e zmieni� w przysz�o�ci nasze �ycie.
00:15:06:-Rozumiem.
00:15:08:-Na pewno?
00:15:10:-Tak, w pewnym sensie.
00:15:14:-To chyba pana pierwszy dzie� w pracy.
00:15:29:-To wszystko s� fa�szywki.
00:15:33:-O Bo�e!
00:15:34:Cholera!
00:15:37:Ja te� zosta�em oszukany.
00:15:42:W takim razie, do widzenia.
00:15:44:-Gdzie si� wybierasz?|-Co chcecie zrobi�?
00:15:51:-Zamknijcie go w magazynie.|-Tak jest.
00:16:06:Czas skontaktowa� si� z kwater� g��wn�.
00:16:29:-O �esz ty!|-Ty!
00:16:34:-Tak, zrozumia�em. Powodzenia.
00:16:39:Z�� to.
00:16:45:Tym razem czeka nas du�a robota.
00:16:47:-Du�a robota?
00:16:49:-Jutro do Yokohamy przyp�ynie ��d�.|Na niej znajduje si� �adunek naturalnych diament�w.
00:16:53:-Teraz jeste�my piratami?
00:16:54:-Zaatakujemy zanim zd��� dotrze�|do szlifierni w Yamanashi.
00:17:08:-Co si� sta�o?
00:17:27:-Czy by� pan zaskoczony?
00:17:29:-Nie. My�la�em, �e mam dobry nos.|Ale myli�em si�.
00:17:33:-Dlaczego?
00:17:34:-S�dzi�em, �e mieszkasz na cichcych przedmie�ciach.|A tutaj...
00:17:39:-W ma�ym domku z pi�knym ogr�dkiem?
00:17:43:Jak na detektywa to niez�y z pana romantyk.
00:17:45:-Prosz� si� ze mnie nie �mia�.|Nie s�dzi�em...
00:17:50:-Przepraszam, �e pana zawiod�am.|Tutaj si� urodzi�am. Niestety nie jestem ksi�niczk�.
00:17:57:Gdy by�am ma�a rodzice|zabraniali mi bawi� si� na ha�dach.
00:18:02:Czy to pana dziwi?|-Nie, wcale.
00:18:04:Doktor jest �wiatowej s�awy badaczem kryszta��w.
00:18:10:-Tak, jest cz�onkiem Mi�dzynarodowej Akademii.
00:18:12:-Wygl�da raczej jak w�a�ciciel fabryki.
00:18:16:Wola�bym, �eby by� ostro�niejszy.
00:18:18:-Ostro�niejszy?
00:18:20:-Przecie� to on by� celem.|Pani po�rednio r�wnie�.
00:18:23:-Czyim celem?
00:18:24:-Mam przeczucie, �e byli to szpiedzy przemys�owi.
00:18:26:-Szpiedzy przemys�owi?
00:18:34:-To m�j brat!|-Brat?
00:18:36:-Pracuje w Laboratorium Fal Elektrycznych.
00:18:40:-Masayo.
00:18:42:-Braciszku, to jest pan detektyw.|Podwi�z� mnie tutaj.
00:18:44:-Nazywam si� Komai.
00:18:48:-Co si� dzieje?
00:18:59:-Co to za d�wi�k?
00:19:02:-To to!
00:19:04:-Co?
00:19:06:-To co zniszczy�o satelit� telewizyjnego.
00:19:08:-Nic nie widz�. Co to jest?
00:19:11:-Nie wiem. Ale jestem pewien,|�e s�ysza�em ju� wcze�niej ten d�wi�k.
00:19:18:-Prosz� spojrze�!
00:19:25:-Komin! Ucieka�!
00:20:25:-Doktorze, co mog�o wywo�a� te �wiat�a?
00:20:40:-Nie mog� nic powiedzie�,|dop�ki nie wykonam test�w spektrometrycznych.
00:20:45:To wygl�da na jak�� form� w�gla.
00:20:49:-W�gla?
00:20:51:-Halo?
00:20:52:Tak, jest tutaj.|To do ciebie Komai.
00:20:57:-Dzi�kuj�.
00:20:59:Halo? Tak. M�wi Komai.
00:21:01:-Od kiedy to zacz��e� �ciga� potwory?
00:21:06:Mark pokaza si� na ulicy Ginza.|Nitta siedzi mu na ogonie.
00:21:54:-Halo. Szefie?
00:21:56:M�wi Nitta. Jest w hotelu.
00:22:00:Tak, zrozumia�em. B�d� go obserwowa�.
00:22:31:-Witaj Mark.
00:22:35:-Ah, to ty.
00:22:37:-Teraz jeste�my kwita.
00:22:39:-Nieuprzejmie jest wchodzi� bez pukania.
00:22:43:-Chc� wiedzie� co robi�e� ostatniej nocy.
00:22:46:-Przykro mi, ale nie mam teraz czasu.|Kto� w�a�nie wyje�d�a.
00:22:52:-S�ucham?
00:22:54:-B�d�cie ostro�ni z t...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin